[130] ocena bloga: wielkadrakawwwe.blogspot.com / CZĘŚĆ DRUGA

Tematyka: RPF, wrestling
Autorka: Sleepka Ambrose
Oceniają: Lena i Skoiastel


CZĘŚĆ DRUGA
PODSUMOWANIE TREŚCI

NARRACJA I STYL
 Head-hoppingi (nieumiejętne skakanie w jednej scenie/jednym akapicie między punktami widzenia wielu bohaterów, mylenie perspektywy skutkujące gubieniem się czytelnika);
 mieszanie czasów narracyjnych;
 mieszanie narratora wszechwiedzącego z mową pozornie zależną bohaterów w jednym akapicie (brak możliwości odróżnienia ich od siebie);
 niejednolita stylizacja narratora wszechwiedzącego (poetycka – kwiecista, kolokwialna – młodzieżowa, archaizowana – staropolska, a czasem jakby żywcem ściągnięta z kultury Stanów Zjednoczonych);
 nadmierne wykorzystywanie frazeologizmów i powiedzeń przez narratora i bohaterów (często typowo polskich; część nawiązuje do Boga chrześcijańskiego, część odnosi się do mitologii greckiej, rzymskiej lub nordyckiej);
 wykorzystywanie bowiem (narrator widzialny, niedopasowany do konwencji opowiadania);
 rozwleczone tempo fabularne poprzez nadużywanie określeń czasu (np. po chwilipo czasie, teraztymczasem itp.);
 powtórzenia;
 hiperbolizacje;
 nadużywanie zaimków;
 skróty myślowe w narracji.


OPISY
 Streszczenia ważnych wydarzeń, których zabrakło w tekście (np. mailing Eve i Romana);
 ekspozycje (ściany tekstu o odczuciach i przemyśleniach bohaterów, suche i puste opisywanie narracją, zamiast pokazywanie sceną; często wtedy, kiedy postaci nawet nie myślały o tym, co opisywał narrator, bo zajmowały się czymś innym). Przy czym ekspozycje nie są za każdym razem złem wcielonym. U ciebie jednak znacznie przeważają nad scenami. W przypadku jednej czy dwóch, pewnie nawet byśmy się nie czepiały, ale twoje opowiadanie to głównie streszczenio-ekspozycyjne wypracowanie szkolne, a nie… opowiadanie właśnie [artykuł – KLIK];
 ekspozycje przerywające dialogi w połowie (trzeba cofać się w tekście, żeby przypomnieć sobie kontekst początkujący rozmowę);
 ekspozycyjne dopiski narracyjne w dialogach (tłumaczenia, co przed momentem powiedzieli bohaterowie i dlaczego);
 nikła liczba opisów miejsc malejąca z rozdziału na rozdział (brak świata przedstawionego. Po rozdziale dziesiątym pojawiają się jedynie opisy postaci oraz miejsc tylko tych, które bohaterowie odwiedzają po raz pierwszy. Jakbyś sądziła, że pisanie RPF zwalnia cię z obowiązku kreowania tła);
 typowe opisy miejsc przedstawiające ogólne zestawienie elementów scenerii (np. coś leżało tam, coś stało tam);
 malejąca z rozdziału na rozdział liczba opisów postaci (jakbyś sądziła, że samo wprowadzenie ich w pierwszych rozdziałach wystarczy, a potem pozostaje ci tylko do dyspozycji kolor włosów);
 typowe opisy bohaterów (kolor włosów, fryzura, strój – często w nieprzemyślanych momentach, np. w połowie lub pod koniec sceny, gdy bohater już wychodzi);
 typowe opisy większości walk (strasznie szczegółowe i z masą powtórzeń, z pogubionymi podmiotami, niesprawdzane, pisany jakby pod natchnieniem);
 zastępowanie opisów odnośnikami do ubrań bądź profili bohaterów.


FABUŁA
 Brak researchu (przykłady: wspomnienie matki Deana, dane o narkotestach, dane o alergiach pokarmowych, dane o domowych sposobach na siniaki itp.);
 brak tłumaczeń/definiowania skomplikowanych pojęć związanych z wrestlingiem (jakbyś pisała tylko dla siebie/dla wielkich fanów tego sportu, nie zachęcając nowych czytelników do poznania go);
 imperatyw narracyjny [artykuł – KLIK] (najbardziej drażnił ten kibicujący bohaterkom, by dostały się na Raw, oraz ten łączący Deana i Tarę);
 niezgodność z realiami wrestlingu (przykłady: brak kayfabe’u, ale obecność gimmicków, nieodpowiedni wiek OCC, brak managementu itp.);
 brak podziału na wątki pierwszoplanowe, drugoplanowe oraz dalszoplanowe;
 zapominanie o wątkach (przykłady: pomalowany autobus, problemy zdrowotne Eve, co dalej z relacją Tara-rodzice? również podejrzane wiadomości do Setha);
 streszczenia rozwiązujące ważne wątki (robienie nadziei czytelnikowi na ciekawą akcję, którą potem szybko tłumaczono/streszczano, np. wątek podejrzeń AJ o zdrady męża);
 wątki trwające za krótko – brak budowania i utrzymywania napięcia (np. zmarnowany wątek rodziców Tary + kłótnia OCC i zakończenie jej w jednym rozdziale);
 brak trwającego wątku zaklimatyzowania się OCC w świecie WWE, co powinno być priorytetem;
 brak relacji Tara-Eve w późniejszych rozdziałach (narrator wspomina, że dziewczyny odsuwają się od siebie, ale brakuje scen pokazujących to);
 brak konsekwencji w opisach walk (bohaterki, szczególnie OCC, dostają ostry wpieprz, ale koniec końców nic im nigdy nie jest, ale gdy ktoś skopał raz Becky poza ringiem, to ta zaraz wylądowała w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu);
 brak ingerencji sędziego (pojawiał się głównie przy odklepywaniach);
 brak czasu na odpoczynek w początkach historii;
 nużąca długość (część treści można by spokojnie wyciąć i nie zmieniłby się sens fabularny);
 mocno przewidywalne prowadzenie wątków romantycznych;
 zdecydowanie za mocne eksponowanie pairingu Apocarose;
 sceny, które bardziej żenują, niż bawią (np. rozmowy AJ i Punka o antykoncepcji).

 Interesujący prolog;
 obrazowe retrospekcje przeszłości Deana (te, które są scenami, nie ekspozycjami);
 ciekawy wątek odejścia i powrotu Romana;
 świetna scena (i cały wątek) Setha wprowadzającego w obieg Apocarose;
 niespodziewane podzielenie The Bloody Violence na SmackDown i Raw;
 widać progres prowadzenia fabuły na przestrzeni całej historii (widać, że uczysz się pisać na tym tekście i idzie ci coraz lepiej).


BOHATEROWIE
 Wprowadzanie i przedstawianie postaci imieniem, nazwiskiem, stajnią, kolorem oczu i włosów, ewentualnie pochodzeniem;
 OCC bardzo szybko utożsamiają się z WWE, wnikają w nowe towarzystwo i od razu zawierają przyjaźnie;
 zbyt wielu bohaterów w scenie wpływa na chaotyczność tekstu;
 zbyt wielu bohaterów poznajemy naraz, gdy Tara i Eve dostają się do WWE;
 ogólny natłok postaci (+ brak podziału na pierwszoplanowe, drugoplanowe i dalszoplanowe);
 nadawanie imion i charakteryzowanie postaci, które nie odgrywają ważnej roli w tekście (np. fryzjerom, trenerom, pielęgniarkom itp.);
 wspominanie postaci, które nie pojawiły się w tekście (np. Felix, Bayley, Dolph Ziggler, Lana, Rusev, Summer, Vicky Guererro itp);
 wprowadzanie postaci niemających znaczenia fabularnego (jak wyżej);
 wprowadzanie postaci jednorazowo, na potrzeby jednej sceny (np. w szpitalu u Becky);
 wprowadzenie postaci akurat przed ważnym wątkiem fabularnym z ich udziałem (np. R-Truth);
 wprowadzenie postaci na jedną scenę, dając im jedną cechę, a potem, gdy ktoś taki jest potrzebny, zapominanie o nim (nadal R-Truth i wątek AJ męczącej Deana o śledztwo w sprawie męża);
 znikanie bohaterów (np. Natalya, której tyczy się ważny wątek)…
 …lub jeszcze niewprowadzenie ich (19 rozdział, a nadal nie poznałyśmy wszystkich z zakładki o bohaterach! Trochę za późno, by bardziej mieszać czytelnikom w późniejszych notkach);
 charakteryzowanie bohaterów ekspozycjami bądź dialogami;
 niekonsekwencja w kreacji bohaterów (na przestrzeni rozdziałów postaci zmieniają się bez wyraźnego powodu, nagle, często jednorazowo na potrzeby sceny – Dean jest mizoginem raz na ruski rok, tak samo Eve introwertyczką);
 prowadzenie narracji w sposób wymuszający na czytelniku lubienie/nielubienie danej postaci (narrator faworyzuje niektórych bohaterów, a innych neguje, np. Charlotte – narrator wszystkowiedzący nie ma prawa oceniać!);
 identyczność – zlewanie się postaci (prawie wszystkie twoje postacie rozumują w ten sam sposób, reagują na wydarzenia, nie są wyjątkowymi indywidualnościami, stanowią zlepek typowych, randomowych cech);
 identyczna stylizacja językowa bohaterów (wszyscy twoi bohaterowie wyrażają się w ten sam sposób, używają podobnego języka – brak stylizacji językowej: artykuł TUTAJ);
 teleportujące się do dialogów postacie (ktoś mówi, mimo że nie został wymieniony w opisie początkującym dialog, najczęściej tj. wymienianie imion ludzi w pobliżu, np. Charlotte na backstage’u w rozmowie z Shane’em);
 nazywanie dorosłych mężczyzn po trzydziestce chłopcami, a dojrzałe kobiety dziewczynami;
 głupota części postaci (postaci są… raczej głupie. Ich myśli nie są w żaden sposób odkrywcze dla czytelnika; nie wiemy, czy to typowe w świecie wrestlerów, ale podejrzewamy, że nie. Np. myśl Becky po czternastu latach w WWE, że nad wydarzeniami pracuje wielu ludzi… Albo rozmowy o antykoncepcji. Albo dialogi, jakby bohaterowie chodzili do polskiego gimnazjum…);
 brak czułości/reakcji na ból oraz wyraźnych konsekwencji otrzymania prawdziwych ciosów (oraz zaskakująca szybkość regeneracji!);
 Eve jako intro-ekstrawertyczka;
 Dean jako pseudomizogin;
 I co oni wszyscy nagle tacy bogobojni?

 OCC nie są Mary Sue (musimy to docenić, ponieważ pierwsze rozdziały właśnie to zapowiadały – amatorki-heroski dostały się na Raw. Potem jednak już nigdy to wrażenie nie powraca; dziewczyny ulegają kontuzjom, przegrywają, a nawet kłócą się);
 kreacja Maryse;
 Seth jako dobrze wprowadzony antagonista historii (wprawdzie nie czuć tego na początku oraz w scenie, kiedy Rollins pali z Tarą e-papierosa, ale poza tym to naprawdę dobrze wykreowana postać, nawet w miarę konsekwentnie, i da się go lubić oraz zrozumieć motywy jego działań – nawet bez ekspozycji mówiącej o nich);
 Roman jako jedna z niewielu postaci prowadzona konsekwentnie (bohater spokojny, rozważny, za którym się tęskni i któremu się współczuje);
 lekkie, humorystyczne dialogi (chociaż gdy wszyscy mówią jedną stylizacją, nietrudno takie pisać).

Podsumowanie zawiera 74 uwagi, z czego 11 to uwagi pozytywne (15%). 
Mimo że większa częś tyczy się spraw do poprawy, w ogólnym rozrachunku nie czytało nam się bardzo źle. Historia bawiła – głównie przez niedociągnięcia – więc będziemy wspominać ją poniekąd pozytywnie. Gdybyś zdecydowała się poprawić całość (tak, niestety trzeba rozumieć przez to napisanie historii od nowa), z chęcią śledziłybyśmy dalsze losy postaci. Potrzebujesz jednak solidnego planu. Zdecydowanie – tylko plan może postawić to opowiadanie na nogi.
I chociaż zwykle nie podoba nam się na WS branie pod lupę RPF-ów, to jednak tym razem tragedii pod względem niesmaku nie było. Trudno powiedzieć, czy gdyby Seth albo Dean przeczytali tę historię, byliby bardziej rozbawieni, czy zażenowani, my jednak skłaniamy się bardziej w stronę rozbawienia.

POPRAWNOŚĆ
Zacznijmy od sprawy kluczowej.
Notorycznie mylisz myślnik z dywizem. Ten pierwszy jest dłuższy i ma dwie formy: półpauzę [–] i pauzę [—]. Możesz sobie wybrać jedną (ważne, aby przez cały tekst zachować konsekwencję).Obecnie raczej odchodzi się jednak od pauzy na rzecz półpauzy.
Myślniki oddziela się z dwóch stron spacją. To myślniki powinny zaczynać i kończyć dialog, ale również wskazywać silniejszą pauzę oddechową niż przecinek przy np. wtrąceniach. Pauzę otrzymasz za pomocą kombinacji: ALT+0151 z włączoną klawiaturą numeryczną, a półpauzę: ALT+0150. Ewentualnie jeśli piszesz w Wordzie, to skrótem będzie CTRL+-.  
Natomiast twój ulubiony dywiz (zwany także łącznikiem) [-] jest, jak widzisz, krótszy, nigdy nie oddzielają go spacje oraz występuje tylko w roli łącznika, np. w połączeniach wyrazowych typu biało-czerwony albo przy zapisie nazwisk dwuczłonowych: Alicja Gajda-Nieckarz (he, he).

Uwagi poprawnościowe będziemy zapisywać w zdaniach w nawiasach kwadratowych, część błędów zostanie również szerzej opisana po myślniku.

000.Everything has end. – Zaczniemy od tego, że w tytule nie powinna znaleźć się kropka na końcu. Powinien być także odstęp po numeracji. Ten błąd powtarzasz przy każdym rozdziale.

I po co mi to było? Pomyślała Tara pomiędzy jednym spazmem bòlu a drugim. Czuła bòl setki razy w swoim [zbędny zaimek] życiu. Na tym polegała ta praca. Ta pasja. Bòl był nieodłączną częścią wtestlingu i doskonale zdawała [kto? pasja?] sobie z tego sprawę, gdy pierwszy raz stanęła w drzwiach dojo Mickey'a Linnleya”. – Po pierwsze: myśli bohatera zawsze musimy oddzielić myślnikiem lub przecinkiem. Tutaj: „I po co mi to było? – pomyślała Tara pomiędzy jednym spazmem bólu a drugim”. Nie będę już więcej wspominać o tym błędzie, ponieważ w dalszym tekście powtarza się nagminnie.
Po drugie: pomyliłaś podmioty.
Po trzecie: powtórzenia.
Po czwarte: literówka (wrestlingu).
Po piąte: Mickeya – KLIK. Dalej w tekście nazywasz Mickeya Mickiem:
Och, stary trener Mick byłby z niej dumny.
To jak ten trener się w końcu nazywał? Mickey czy Mick?

„Nie będzie miał dla mnie litości. Zdała sobie sprawę, wpatrując się w pełne futrii oczy przeciwnika. Był w transie. Nie myślał [,] co robi. Chciał tylko ją zniszczyć. A ona chciała mu pozwolić. Nie miała siły już walczyć”. – W drugim zdaniu brakuje informacji, z czego bohaterka zdała sobie sprawę. Zapis nie sugeruje, że zdanie odnosi się do swojego poprzednika. Na dodatek rozdzielanie zdania złożonego kropką i zaczynanie drugiej części składowej od wielkiego a ani nie brzmi, ani nie wygląda dobrze. Zmuszasz mnie do dwóch nienaturalnych pauz oddechowych.

Zostaw ją, ty sukinsynu! - krzyczał ktoś zza ściany klatki, siłując się z żelazną kratą.- Otwòrz klatkę, on ją zabije! - krzyczał do sędziego. – Niepoprawna litera ó, która doprowadza mnie do białej gorączki. Wystąpiło też powtórzenie, warto zamienić jeden z wyrazów na np. ryczeć, wrzeszczeć, wołać.

Nawet z na wpòł utraconą świadomością [,] Tara wiedziała, czyj to głos. – Ponownie błędne ó. Masz dziką klawiaturę czy robisz to specjalnie? Nie będę już o tym wspominać.

Sama zdecydowała się nawalkę w klatce. – Tę.

Słyszała [,] jak chłopak darł się i wyzywał jej przeciwnika.

W końcu poczuła [,] jak czyjeś ręce łapią ją w talii (...).

Całe ciało piekło z bòlu i zapewnie było okrutnie czerwone. Obok niej leżał kij nawinięty drutem, ktòry jeszcze niedawno nękał jej brzuch.  – Zapewne [KLIK]. Dodatkowo brakuje podmiotu; z pierwszego zdania nie wynika, kim jest ona (użyte: niej). Poza tym z tego, co zdążyłam zauważyć, masz narratora współczesnego, a nagle – zupełnie od czapy – używasz w dziwnym kontekście słowa nękać. Zwykle odnosi się ono do ludzi: ktoś kogoś nęka/dręczy. W odniesieniu do kija, a nie gościa, który trzymał kij, brzmi to śmiesznie.

Nie miała tyle świadomości [,] by to ocenić. Nie chciała myśleć o jej [swoich] przyjaciołach i rodzinie. Nie chciała [,] by musieli na to patrzeć.

(...) gdy zobaczyła [,] jak zbliżają się do ściany klatki.

Skończy ze mną nie dość, że na ich oczach [,] to jeszcze dosłownie przed nimi, a oni nie będą mogli nic zrobić.Dosłownie przed nimi tutaj nic nie wnosi, jest zbędne, bo przecież na ich oczach znaczy dokładnie to samo. Tautologia.

(...) nie miała pewności [,] czy w ogòle ją słyszał.

Ostatnie [,] co pamiętała, to konwulsje wstrząsające jej [zbędny zaimek] ciałem.


001. Bushing in the air.
- Auć! - jęknęła Eveline, pocierając dłonią potylicę, [przecinek zbędny] w miejscu, w którym dopiero co, [przecinek zbędny] coś ją uderzyło.

Gdy kolejny kamień zbombardował łóżko Eveline, dziewczyna już wiedziała, że udawanie, że jej nie ma, niewiele pomoże. Wstała i leniwym ruchem wychyliła się zza otwartego okna i zrzuciła z parapetu linową drabinę. – Niepoprawne wykorzystanie zza – wychyla się przez okno albo z okna, a nie zza niego. No i trudno byłoby wychylić się przez okno zamknięte [otwarte zbędne].

Wbrew pozorom, [przecinek zbędny] była normalną nastolatką, a fakt, że trzymała w pokoju linową drabinę i spuszczała ją prawie każdej nocy swojej [zbędne] przyjaciółce z trzeciego piętra, był wpływem Tary. [podwójna spacja] Tsaa.. były chwilę [e], w których najchętniej robiłaby [rozbiłaby] pannie McTudy głowę o parapet okna. Jednak jako, [przecinek zbędny] iż rolę impulsywnego maniaka w tej relacji miała w posiadaniu Tara, jej zostało tylko wyobrażanie sobie, jak pięknym byłoby jej życie, gdyby miała normalną koleżankę. Ale Bóg nie był dla niej tak łaskaw i miała tylko Tarę. – Nie podoba mi się określenie fakt był wpływem Tary. Brzmi strasznie nieporadnie. Może lepiej był sprawką Tary albo – jeżeli już całość jest ironiczna – był zasługą? Na dodatek straszne są te powtórzenia – odstraszają, a to dopiero pierwszy rozdział. No i cały ten fragment to tylko dwa zdania! Potnij je, miej litość! Pod koniec drugiego nie pamiętam jego początku!

By nie budzić sąsiadów [,] dziewczyna bezgłośnie zaczęła wspinać się po drabinie. Jeszcze kiedy miały po dwanaście lat [,] Eve bała się, że Tara spadnie. Teraz jednak bardziej bała się, iż Tarze znów odbije i dziewczyna po prostu zeskoczy. (...) Eveline szybko wciągnęła drabinkę z powrotem do pokoju, by ciekawscy sąsiedzi znów nie zainteresowali się sytuacją, tak, [przecinek zbędny] jak robili to regularnie od kilku lat.

- Słyszeliśmy, że ktoś Cię w nocy odwiedza! Jak tak można, bez zgody rodziców spraszać na noc chłopaków do siebie? Masz szlaban do odwołania! – W dialogach nie stosuje się formy grzecznościowej. To nie list. Tak na chłopski rozum – cytujesz rozmowy, a gdy ktoś mówi, to przecież nie słychać, czy zwraca się do kogoś wielką czy małą literą, prawda?
Dalej stale popełniasz ten błąd, więc już o nim nie wspomnę. Przeredaguj pod tym względem każdy dialog.

"Chłopaka będziesz mogła sobie znaleźć najszybciej na moim pogrzebie. Wcześniej ci na to nie pozwolę" – niepoprawny cudzysłów. Ten poprawny, polski tzw. apostrofowy wygląda tak: „(...)”. W Wordzie pojawia się automatycznie, a pisząc na Bloggerze, trzeba znać kody: ALT+0132 i ALT+0148. O tym też już nie będę pisać.

(...) ruszyła w stronę szafy Eveline i zaczęła żywiołowo grzebać w jej szufladzie z bielizną. – Przecież to logiczne, że skoro szafa należy do Eveline, to szuflada też jest jej… Nadużywasz zaimków.

Tajemnica dziwnego zachowania Tary rozwiązała się, gdy na twarzy Eveline wylądował jej świecący, niebieski, poprzeszywany przezroczystym materiałem kombinezon, ukrywany przed rodzicami wraz z bielizną.
- Stara, ubieraj się - powiedziała Tara, a na jej twarzy wykwitł ten dziwny wyraz, w którym nie wiedziałeś, czy masz się cieszyć razem z nią, czy może uciekać na drugi koniec Stanów Zjednoczonych. – Dziwny wyraz w którym? Co?
Dziwny wyraz, przez który… – jak już. Poza tym ze zdania wynika, że mamy się cieszyć z twarzą Tary, a nie z Tarą; zły podmiot.
Zaczynam zauważać, że masz całkiem spore problemy, jeżeli chodzi o dobieranie słownictwa. Póki co zdarza ci się nie trafiać w kontekst. Widać, że chcesz użyć jakiegoś sformułowania, ale mylisz znaczenia słów, których używasz.

- Że co? - zapytała z głupią miną Eveline, ściągając z twarzy swój [zbędne] kostium. Nie używała go zazwyczaj. Trenowała w zwykłych dresach. Ten używała tylko do wyjątkowych okazji. – Strasznie nieporadne zdanie. Dresy się po prostu ubiera, kostiumy też. Widzisz? Przed chwilą akurat wspominałam o nietrafionym dobrze słów. W tym przypadku używać brzmi słabo. Na dodatek nie ubiera się czegoś do wyjątkowych okazji, ale na wyjątkowe okazje, ewentualnie w wyjątkowych okolicznościach. No i zazwyczaj bardziej pasuje w trzecim zdaniu, nie w drugim – drugie to właściwie lanie wody, niczego nowego nie odkrywa. Sugeruję:
– Że co? – zapytała Eveline, ściągając z twarzy kostium. Zazwyczaj trenowała w zwykłych dresach. Ten ubierała tylko na wyjątkowe okazje.
Zauważ, że w sugerowanej wersji zniknął też dopisek o twarzy i głupiej minie. Dlaczego? No bo skoro bohaterka dopiero ściąga z twarzy kostium (imiesłów współczesny świadczy o tym, że coś się dzieje w jednym czasie), to jak niby możemy widzieć jej twarz?

- No ubieraj się, Stara. I to w trybie natychmiastowym. Felix dał mi cynk, że właściciel Penumbry ma dwa wolne bilety na Monday Night Raw w Chicago, [przecinek zbędny] dla tych [,] którzy po niego przyjdą - wytłumaczyła koleżance Tara, po czym otworzyła swoją sportową torbę i zaczęła się przebierać. – Podkreślenie zbędne, bo logiczne. Dlaczego napisałaś Stara wielką literą? Czy to jest oficjalny pseudonim Eve? Coś czuję, że nie, więc małą.

Innym mogło to się wydawać trochę dziwne, ale w ich przyjaźni nie było taboo i etap wstydu przebierania się obok siebie nawzajem miały dawno za sobą. – Tabu. No i samo podkreślenie też brzmi topornie. Może etap wstydu w związku z przebieraniem się – coś takiego...
Poza tym czy one przebierały się nawzajem dosłownie? W sensie jedna ubierała drugą, a druga – tę pierwszą? Bo tekst opisuje scenę, w której Tara przebiera się bez niczyjej pomocy, a Eve w tym czasie robi coś innego. Wygląda na to, że pogrubienie jest zbędne.

- Miał powód. Obiecałam mu, że jak mi wszystko powie, to się z nim umówisz. - Tara czasem zasługiwała sobie na wyrżnięcie głową w parapet i Eveline coraz częściej dochodziła do tego wniosku. Bardziej delikatny od panny McTudy był chyba nawet papier ścierny. – Wprawdzie słowa należą do Tary, ale dalszy opis to ewidentnie przemyślenia Eveline w stosunku do koleżanki. Brakuje akapitu. Podkreślenie zbędne. Poza tym zasługiwać na wyrżnięcie głową w parapet? To brzmi okropnie topornie. Może lepiej: (...) zasługiwała na to, by uderzyć jej głową w parapet… Czy coś w tym kontekście. W końcu to opko o wrestlingu! :D

I coś mi się wydaję [e], że ty [,] tak samo jak ja [,] pomimo ryzyka, się na to piszesz. – Karkołomny szyk.: I coś mi się wydaje, że ty, tak samo jak ja, piszesz się na to pomimo ryzyka.

Przez chwilę Eveline miała zamiar odmówić, ale wtedy w jej umyślę [e], [przecinek zbędny] rozbrzmiała głośna muzyka trąb. You can't see me. – Co ty masz z tymi ę?

„Klub Penumbra śmierdział jak zawsze mieszanką krwi, potu i oddechów podchmielonych klubowiczów”. – Zbędna kursywa w nazwie klubu. I może się czepiam, ale tak serio – ile tam by musiało być tej krwii, żeby stała się ona wyczuwalna? Mimo wszystko podejrzewam jednak, że ktoś na pewno tam sprząta, inaczej lokal dawno dorwałby sanepid, a i wątpię, aby ta krew przelewała się w klubie litrami.

Widząc Eveline na ulicy, nikt nie byłby w stanie powiązać jej z tym miejscem. Ściany były tu obłożone starą, brzydką, odlepiającą się tapetą, miejscami zarzyganą czy okrwawioną. Powietrze było gęste i ciężkie, bo jedynie małe, piwniczne okna dostarczały tu świeżego powietrza. Było tak mętne, że nawet żarówki słabo przebijały się przez nie [przez co? powietrze?]. Ale ciemność w klubie można było też przypisać słabym, najtańszym w klubie żarówkom, choć Felix często zapewniał, że to zamierzone działanie, by nadać miejscu klimatu [klimat]. Klimat był tu niezaprzeczalnie. Klub przypominał bowiem te obskurne knajpy (...). – Te powtórzenia naprawdę nie świadczą dobrze o twoim stylu. Musisz nauczyć się je dostrzegać i zacząć z nimi walczyć samodzielnie.
Podkreślenie to skrót myślowy niedopuszczalny w narracji, szczególnie u wszystkowiedzącego. Tobie chodziło o to, że światło przebijało się, nie żarówki.
No i bowiem – zupełnie niepotrzebne.

I w sumie dużo się od takiegoż pubu nie różnił, oprócz tego, że tu złoczyńcy zamiast topić smutki w alkoholi [u], topili je w krwi przeciwników. – W tym samym tekście mieszasz stylizacje narratora. Raz wykorzystujesz kolokwializmy (typu zarzygane i knajpy), a raz archaizujące (bowiem i takiegoż). Takie mieszanie to błąd stylistyczny.

Na samym środku niskiego, sprawiające[go] wrażenie nieco klaustrofobicznego mimo dość dużej przestrzeni pomieszczenia stał ring. – To zdanie jest zbyt popieprzone. Przepraszam, szukałam innego określenia, ale nic innego nie oddało tej… popieprzoności. Sugeruję coś w stylu: Na samym środku niskiego pomieszczenia (sprawiającego wrażenie nieco klaustrofobiczne – mimo dość dużej przestrzeni) stał ring.

Był mniejszy niż te telewizyjne ringi, a stara, podarta mata nie była tak mocno amortyzująca, [przecinek zbędny] jak te wszystkie obserwowane na oficjalnych galach, przez co upadki były o wiele boleśniejsze, a walka- bardziej emocjonująca. Liny były grube i szorstkie, a Eveline nie potrafiła zliczyć [,] ile razy zostawiły na jej ciele ślady widoczne przez wiele tygodni. Każdy element ringu reprezentował dla niej inne rany, inny rodzaj bólu, a mimo to uwielbiała ten mały [,] odizolowany od świata kawałek maty jak żadne inne miejsce. – Co to znaczy ring telewizyjny? Nie ma czegoś takiego, nawet małe wydarzenia na małych ringach w małych miejscowościach mogą znaleźć swój czas antenowy, np. w telewizjach lokalnych, rety. Wiem, o co ci chodziło, ale to paskudny skrót myślowy.
Uważaj też na fleksję, bo masz z nią spore problemy. Myślnik zamiast dywizu + spacja. Słowo reprezentować absolutnie nie pasuje w tym kontekście. Może przypominał jej albo kojarzył się z...?

Dzisiaj ring, [przecinek zbędny] jak zawsze zachlapany był krwią, a jeden z ochroniarzy zwlekał za nogi krwawiącego śmiałka, który jeszcze przed chwilą próbował zmierzyć się z dotychczasowym mistrzem Tylerem Slayerem, który to dumnie wypinał się wraz ze swoim pasem na narożniku. – To brzmi, jakby on wypinał się nie powiem czym. Może: napinał się?

Eveline znała każdego występującego tu śmiałka (w Penumbrze określenie wrestler nie istniało, walczących, [przecinek zbędny] nazywano śmiałkami), ale nie była w stanie rozpoznać, któż to doznał tak nieprzyjemnego spotkania z mistrzem. Jego twarz wyraźnie za wiele razy spotkała się z pięścią Slayera, by była w stanie to stwierdzić. – Brak podmiotu. Kto był w stanie stwierdzić? Pięść?

Widać Felix wydał się dużo większej ilości osób, niż ktokolwiek by się spodziewał, bo takich tłumów Eveline nie widziała tu od pamiętnej nocy, gdy na żywo można było obejrzeć tu Wrestlemanię 30. Cała strefa kibica zmieniła się jednak w mordobicie, gdy pewna inwazyjna grupa Nowozelandczyków zorientowała się (...).

(...) posturą przypominających Bray'a Wyatta. – Braya. To zadziwiające, że piszesz RPF, a nie potrafisz odmieniać imion tych ludzi.

(...) z dala sobie szybko sprawę blondynka. – Zdała.

Przeciskając się przez tłumy [,] dziewczyny prześliz[g]nęły się obok zbyt erotycznie wodzących za nimi wzrokiem grupy Irlandczykòw (...). (...) zbyt erotycznie wodzącej za nimi grupie (...).

Zanim zdążyły jeszcze dojść tuż po [pod] ring, na matę wkroczył, wraz ze swym nienagannie wyprasowanym garniturem i świecąca [ą] w świetle żarówki łysiną na czubku głowy [,] sam O'Leary z czarnym neseserem w ręce.

Ale to los zdecyduje, któremu. – Przecinek zbędny.
- W jednej z tych kopert, jest bilet. – I tu też.

Chudy chłopak stojący na lewo oberwał najbardziej [,] gdy łokieć Eve podczas lotu wbił mu się w zęby. – Podkreślenie słabo brzmi. Wbić się kojarzy się jakby ze środkiem/do środka, a przecież łokieć niedosłownie tu wbił się w zęby, prawda? Chyba inaczej by je powybijał... Może uderzył, trafił? Cokolwiek innego?

Gdy jednak chciała otworzyć drugą kopertę, ktoś zza lady baru złapał ją mocno za kołnierz i [,] zaciągając z zaskoczenia na bar [,] zaczął uderzać.
Na początku Eveline nie wiedziała [,] co się dzieje. Widok zaczął jej się co chwila urywać. Dopiero po chwili, gdy poczuła przeszywający jej twarz ból [,] zrozumiała, że ktoś perfidnie uderzał ją non stop pięścią po twarzy.
Eve próbowała się bronić, ale napastnik był silniejszy [,] a ból rozrywał jej twarz do tego stopnia, że zaczął rozprzestrzeniać się po całym ciele. Przestał dopiero, gdy Eve poczuła spływający do niej gdzieś z wyższych partii twarzy rdzawy smak krwi. W jej dłoni nie było już koperty. – Sugerujesz, że gdy Eve straciła kopertę, ból przestał się rozprzestrzeniać? Przecież to nie ma żadnego podłoża przyczynowo-skutkowego…
Natomiast podkreślenie też karykaturalne… Sugerujesz, że twarz jest nie wiadomo jak duża i ma nie wiadomo jak dużo partii. To zwyczajnie głupio brzmi.

Przypomniała sobie dopiero [,] gdy rwący, lecz krótki ból odbierający świadomość przeszył jej czaszkę. – Bez sensu. Jednocześnie piszesz, że ból był krótki i odebrał świadomość, więc bohaterka musiała coś sobie przypominać, nie wiadomo ile czasu.

Eve nie liczyła [,] ile tak leżała pod barem, zastanawiając się [,] co się w ogóle dzieje. – To zdanie nie ma sensu. Logiczne, że nie liczyła, skoro zastanawiała się nad tym, co się dzieje. Lol.

Najszybszym ruchem [,] na jaki było ją stać [,] porwała kopertę i rozdarła ją długimi paznokciami. – Swoją drogą naprawdę jestem w szoku, że żadnego do tej pory na tym mordobiciu nie połamała.

Eve skulgała się z ringu i w tym momencie [,] jakby na zawołanie, zobaczyła Tarę. – Co to znaczy skulgać się? Chyba pisałam o tym w podpunkcie o treści, ale warto przypomnieć, że nie ma takiego słowa. Może chodziło ci o skulać się albo sturlać?

Eveline stała szybko i zaatakowała jedną [+z] osòb stojących w tłumie, bijących Tarę.

Złapała wysokiego, łysego faceta w zamszowej kurtce i wykręciła mu ręce [,] i zanim zdążył się wyrwać się z uścisku dużo słabszej dziewczyny, ta podskoczyła i podrzuciła go delikatnie do gòry i nabiła kark faceta z całej siły na swe kolano.

Facet skulił się [,] jednak szybko został jednak porwany w wir walki przez innych, [przecinek zbędny] zdziczałych walczących.

Trzech kolegów mężczyzny jeszcze przed chwilą męczących Tarę teraz rzuciło się na Eve, w obronie honoru przyjaciela. Jeden złapał ją w talii [,] a dwaj kolejni uderzali e [o? w?] brzuch tak długo, aż jeden z nich oberwał w głowę rzuconym na oślep kuflem od piwa.

Ze skroni popłynęła krew, a jego [czyj?] kompan szybko złapał krwawiącego już mocno mężczyznę i ruszył ku wyjściowym drzwiom.

Mężczyzna, który trzymał Eve w talii [,] teraz przesunął swoją masywna [ą] rękę wyżej i zaczął dusić dziewczynę.

Gdy Eve powoli zaczęła tracić ostatnie resztki sił, usłyszała głuche uderzenie. Uścisk mężczyzny rozluźnił się, a sam agresor upadł głucho na ziemię. – Skoro resztki, to wiadomo, że ostatnie. Skoro ostatnie, to od razu wiadomo, że resztki… Wybierz jedno.

Tuż za nią ze stalowym krzesłem w dłoni stała tara [T].

- Tak to- odpowiedziała [,] sprezentowując przed panną McTudy, piękny, zdrukowany na śliskim papierze bilet na Raw. – Prezentując. Wydrukowany.


002. Chicago fire.
Mimo iż ledwo trzymała się na nogach, po zobaczeniu biletu, [przecinek zbędny] koniecznie chciała to z Eveline uczcić. Dziewczyna uznała jednak, że nie ma takiej opcji, bo obie ledwo trzymały się na nogach.

(...) jeśli rodzice ją ta [+ką] zobaczą.

To nawet nie był dom. To była willa otoczona ogromnym, bogato wyglądającym ogrodem z małą fontanną i paroma sadzawkami. A to wszystko otoczone ozdobnym, podświetlanym, słupkowym ogrodzeniem. Wielu ludzi, łącznie nawet z Evelyn marzyło, by żyć jak Tara. Głupcy. To złota klatka”.

Dziewczyna przerzuciła sportową torbę przez płot [,] po czym złapała dłońmi krawędzie słupka płota [płotu]. Powoli przechodziła przez płot. – A potem znalazła się za płotem i pożegnała płot, machając płotowi, gdy przekraczała próg domu. Tag.

Z głośnym pluskiem wpadła do sadzawki. I zaczął się harmider. Alarm zaczął głośno dzwonić, budząc całe osiedle, a ujadanie biegnącego w jej stronę Apolla, [przecinek zbędny] nie pomagało. – Stylistycznie to drugie zdanie źle brzmi po kropce. Wymuszona pauza oddechowa odbiera lekkość. Z głośnym pluskiem wpadła do sadzawki i zaczął się harmider.

- Kto tu jest? - zapytała mama, stojąc na ganku w swoim śmiesznym, aksamitnym szlafroku z wałkami na głowie. – Ze zdania wynika, że to szlafrok ma wałki, a nie mama Tary.

Jak Tara myślała, tak się stało. Jak tylko przekroczyła próg przedpokoju i otrzymała od mamy miękki, puszysty ręcznik. – Po powtórzonym jak spodziewałam się celowo powtórzonej konstrukcji stylistycznej, czyli w drugim zdaniu mogłoby być: Jak tylko (...) otrzymała od mamy miękki, puszysty ręcznik, tak coś tam, coś tam. Ale nie skorzystałaś z tej opcji i przez to w drugim zdaniu ewidentnie brakuje puenty. Poza tym nie spotkałam się jeszcze z ręcznikami puszystymi twardymi.

Nawet zabiegi manewrowania ręcznikiem dziewczyny nie pomogły, by ukryć przed panią McTudy skazy jej ciała po dzisiejszym starciu. – Wiadomo, że to Tary ręcznik, a nie jej ojca, bo to przecież ona go właśnie trzyma w ręce. Twoim problemem jest lanie wody i powtarzanie nie tylko słów, ale i całych kontekstów. Dodatkowo to zdanie brzmi, jakby to pani McTudy miała skazy na ciele, a nie jej córka. Jako że chodzi o Tarę i to jej perspektywa narracyjna, powinnaś napisać swoim ciele. A najlepiej w ogóle ciele – określenie, czyje to ciało, to kolejne dolewanie wody.

- Tara, co to ma znaczyć? - zapytała ostrym tonem [,] wpatrując się w cały pierścień fioletowych sińców na brzuchu, zaschniętą krew spływającą z nosa, zdarty z uda kawałek skóry i posklejane brudem i potem włosy. – Wpatrywała się w to wszystko naraz? W sensie czasownik wpatrywać się sugeruje, że wzrok stoi w miejscu, a ty wymieniłaś dość sporo elementów na ciele.

- Znòw byłaś w tej przeklętej knajpie? - Ton jej matki wyrażał wielką dezaprobatę, co nie ułatwiało zadania skròcenia czasu kłótni do minimum.
- Lubię tam chodzić - odparła prosto, wzruszając ramionami. – Nie napisałaś, że drugie zdanie wypowiedziała Tara, a dawno nie pojawiła się jako podmiot. Wiem, że akapit właściwie sam w sobie sugeruje zmianę rozmówcy, ale mimo wszystko dialogi też powinny jasno go wskazywać.

Wyobrażasz sobie [,] co pomyśleliby sobie moi lub ojca przyjaciele z pracy?

Żadne argumenty nie są w stanie dotrzeć do Amandy McTudy (…). – Czas.

A je [jej] matka nie umiała tego zrozumieć.

Niestety, Tara posiadała nienaganna [ą] wiedzę tylko w jednym temacie (…) Tara wolała nawet nie myśleć o tym, co by było, gdyby mama dowiedziała się, że swoje kieszonkowe inwestuje w dojo Mickey'a Linney'a. – Mickeya Linneya.

Z głośnym trzaskiem zamknęła za sobą drzwi. – Da się w ogóle trzaskać po cichu?

(…) tworzyły piękny [,] modernistyczny obraz pokoju...mnicha. – Brak spacji po wielokropku. Od tej pory będę pomijać takie błędy, bo jest ich dalej nadal całkiem sporo.

Shawn Michaels i Edge byli tymi, dzięki którym odkryła [,] co chce w życiu robić. – Chce być Yodą? Podejrzewam, że nie. Zmień szyk.

„Dzięki nim wciąż walczyła. Będę taka jak oni. Nic mnie nie zatrzyma”. – Ten przypadkowy rym mocno kłuje w oczy.

Jakby znikąd doznała olśnienia i wiedziała już [,] co robić.

(…) chodź wiedziała, że proszenie przyjaciółki o coś takiego to naprawdę dużo. – Gdzie mam iść?

Gdy mama weszła do jej pokoju i ogłosiła, że dostaje areszt domowy [,] wszystko się w niej zagotowało. – To brzmi, jakby mama skarżyła się na swój areszt.

Ale właśnie w tym momencie poczuła, że czas jest wszystko zmienić. – Zbędne jest.

Czas było to zmienić. Nie mogła siedzieć cały czas na garnuszku u rodziców, a fakt, że tak bardzo nią sterowali [,] mogła zawdzięczać tylko sobie. Nigdy nie pokazała im, że umie sobie radzić bez nich. Musiała zacząć radzić sobie sama i czuła, że Chicago może okazać się dla niej dobrym wyborem. Ostatecznie miała tu ciotkę, u której mogłaby przemieszkać tymczasowo, zanim nie znalazłaby tu żadnej pracy. dopóki nie znalazłaby jakiejś pracy albo zanim znalazłaby jakąś pracę.

(...) kiedy to sięgnęła [po] swoją torbę sportową, spakowała tam parę koszulek, spodni i kilka par bielizny. Wsadziła do tylnej kieszeni spodni swoje ostatnie sto dolarów (...).

Teraz jednak rzeczywistość spadła na nią, [przecinek zbędny] niczym czterotonowy, syzyfowy głaz. – Niczym grom z jasnego nieba – chodziło ci o podkreślenie, że stało się to nagle, a nie bezsensownie. Było w treści, ale warto przypomnieć.

Teraz, gdy stąpała już po pięknej ziemi Chicago [,] zrozumiała (…).

Nie wiedziała nawet [,] jak to ująć.

Jeśli na świecie dalej panowałyby zasady dżungli- przetrwają tylko najsilniejsi, wtedy nie miałaby się czego obawiać. – Podkreślona część zdania to wtrącenie. Wydziela się je przecinkami, myślnikami bądź nawiasami. Nie może być tak, że pierwsze wydzielenie to myślnik (w twoim przypadku dywiz), a drugie – przecinek. Poprawny zapis wyglądałby tak:
Jeśli na świecie dalej panowałyby zasady dżungli, przetrwają tylko najsilniejsi, wtedy nie miałaby się czego obawiać.
Albo tak:
Jeśli na świecie dalej panowałyby zasady dżungli – przetrwają tylko najsilniejsi – wtedy nie miałaby się czego obawiać.
Ewentualnie tak:
Jeśli na świecie dalej panowałyby zasady dżungli (przetrwają tylko najsilniejsi) wtedy nie miałaby się czego obawiać.
Przy czym pierwsza wersja – ta z przecinkami – jest dość słaba, tzn. przecinki tworzą najsłabszą ze wszystkich trzech możliwości pauzę oddechową, a tu przydałoby się jasne, mocne wydzielenie. No więc myślniki lub nawiasy.

Nieważne [,] w jak beznadziejne tarapaty by wpadła, rodzice, lub ich portfele [,] zawsze ją z tego wyciągnęli. – Nie no, same portfele nie mogą. Ja wiem, że to metafora w stylu grubych kieszeni, ale w takim użyciu metafora się udosłownia i źle brzmi, ponieważ jest źle odmieniona: ich portfele wyciągnęli. Słabo.

Dostawała wszystko [,] co chciała i kiedy tylko chciała, w zamian za bycie posłuszną.

Powiedziała sobie [,] wpatrując się w niemal bezkresne ulice Chicago. – Jako że dość często nie stawiasz przecinka przed imiesłowami przysłówkowmi współczesnymi (zakończonymi na: -ąc), postanawiam już nie wskazywać takich błędów, chyba że pojawią się w zdaniu z inną usterką.

(…) Tara cieszyła się, że dała się namówić Eveline, [przecinek zbędny] na spędzenie nocy u niej.

Połapanie się w tym mieście było diablo trudne, a wolała nawet nie myśleć, co by było, gdyby wylądowały tu w środku nocy [,] totalnie nie wyspane. – Niewyspane.

A tymczasem tylko wepchnęli imprezowiczkę w miasto, które powinno nosić miano  oraz jednej, wielkiej balangi. – Co?

Miała ochotę, na coś zupełnie innego. – Ten przecinek nie ma żadnego prawa bytu. Nie da się w żaden sensowny sposób go obronić.

Wiem [,] co mówię.

Po piętnastu minutach marszu zatłoczonymi chodnikami Chicago, [przecinek zbędny] dziewczyny dotarły do (…).

(...) pewnie uczęszczałaby tylko na Sylwestry, ewentualnie przyjęcia halloweenowe. – Sylwester nie jest oficjalnym świętem (świętuje się Nowy Rok), dlatego zapisuje się go małą literą.

(…) po wejściu do klubu, [przecinek zbędny] mina dziewczyny zmieniła się diametralnie.

- I jak? - spytała Tara, z uśmiechem zamykając przyjaciółce buzię. – Czyli co? Ona się jednocześnie uśmiechała i pytała? (Błędne użycie imiesłowu przysłówkowego). Próbowałaś tak kiedyś mówić coś z uśmiechem? Rety, co za niebezpieczne cudactwa każesz wyczyniać tym swoim bohaterom…

Klub Titatron, [przecinek zbędny] był naprawdę imponujący (…).

Podłoga była mozaiką dużych, kwadratowych płyt wypolerowanych tak mocno, że można tam było dostrzec swoje odbicie. Było tu tłoczno. Niemal każdy skrawek podłogi był zajęty przez wyrwanych z rzeczywistości nastolatków. Wielu z nich pomalowanych było neonowymi farbami, co dawało nieziemski wręcz efekt. Parę metrów nad tańczącym tłumem unosiła się wsparta u sufitu o łańcuchy platforma z DJ'em i jego konsolą. – DJ-em.
No to w końcu opis przedstawia miejsce tam czy tu?

Piąty i szósty rozbudziły w niej imprezowe zwierzę, a tym samym, [przecinek zbędny] zaczęła tracić kontrolę. Obraz zaczął robić się niewyraźny, na duchu było jej błogo, ale ciało było ociężałe i samowolne. Ale było jej tak przyjemnie. Siódmy i ósmy ktoś jej postawił. Tara nawet nie skupiała się na tym [,] co mówi. – Co mówi ona czy ten ktoś? (czas).

Jednak każda głębsza próba zastanowienia się nad tym, [przecinek zbędny] kończyła się okrutnym bólem głowy, więc szybko dała sobie spokój. – Kto dał sobie spokój? Każda głębsza próba?

Tańcząc ze swoim darczyńcą [,] zauważyła, że i Eveline znalazła sobie kompana. Nie była w stu procentach pewna, że dziewczyna, którą obserwowała, była właśnie jej przyjaciółką, ale z taką ostrością widzenia niczego nie mogła być pewna. Skupiła się jednak na swoim partnerze. Jedyne [,] co wyraźnie widziała, to jego szeroki, czarujący uśmiech i na tym starała się skupiać.


003. Start by blackout.
Pierwsze promienie porannego słońca zaczęły przebijać się przez zachmurzone niebo, a nowy dzień zaczął witać świat.

Nie, jeszcze parę minut. Pomyślała dziewczyna, zakrywając głowę poduszką (…)”. – Tak nie zapisuje się myśli. Tak na chłopski rozum to to teraz wygląda to tak, jakby bohaterka pomyślała w pierwszym zdaniu, a potem narrator zaznaczył, że ona pomyślała raz jeszcze coś i zakryła się poduszką. No nie, nie o to ci na pewno chodziło. Albo:
Nie, jeszcze parę minut – pomyślała dziewczyna, zakrywając głowę poduszką (…)”.
Albo:
Nie, jeszcze parę minut, pomyślała dziewczyna, zakrywając głowę poduszką (…)”.
Ewentualnie:
Nie, jeszcze parę minut. Dziewczyna zakryła głowę poduszką (…)”. Czy coś w tym stylu.

Czuła się [,] jakby spała na chmurze.

Rozkoszując się zapachem świeżej pościeli [,] wtuliła twarz w miękką kołdrę.

Jej oczy uderzyła jasność słońca wpadającego przez duże, ścienne okno. Gdy już przyzwyczaiła się do światła, z paniką rozejrzała się dookoła. – Raczej: w jej oczy. No i z całości wynika, że do światła przyzwyczaiła się… jasność słońca.

Krzyczała do siebie w myślach, ale wiedziała, że jest już stanowczo za późno, [przecinek zbędny] na uświadamianie sobie swoich błędów.

Miała na sobie tylko bieliznę, a wokoło łóżka, [przecinek zbędny] walały się wszystkie możliwe (…).

Schyliła się i podniosła najdelikatniej jak potrafiła, [przecinek zbędny] leżące na ziemi spodnie.

(…) Tara usłyszała [,] jak drzwi się otwierają. – Praktycznie za każdym razem zapominasz o przecinku przed jak, które wprowadza zdanie składowe (mamy zdanie złożone; po jak występuje czasownik). Nie będę już o tym wspominać, chyba że błąd wystąpi w cytacie w parze z innym babolem.

Jego umięśniony tors porastała krótka szczecina, a na lewym boku widniał tatuaż, tak samo jak na lewej piersi. Oczy [ten tatuaż?] miał zielone, bardzo duże, a brwi jakby wiecznie podniesione. Dolną część twarzy porastała stercząca we wszystkie strony świata ciemna broda. Za to mokre włosy, opadające teraz na twarz miały kolor ciemnego blondu. – Kolor ciemnoblond. To słowo się nie odmienia.

To była jedyna myśl [,] jaka kołatała jej się w głowie, gdy uświadomiła sobie [ta myśl?], że przed nią w samym ręczniku stoi Enzo Amore.

- O, znalazłaś moje spodnie - powiedział tylko Enzo [,] po czym wyrwał dziewczynie spodnie z ręki. - Dzięki.Tylko jest zbędne. Po pierwsze brzmi, jakbyś podkreślała na siłę, że Enzo mówi sam, a nie z kimś w parze (co przecież potwierdza sam dialog i obecność tylko tego bohatera obok Tary). Po drugie, Enzo i tak po słowach wykonuje jakiś ruch (sięga po spodnie), więc to nie jest tak, że on tylko coś powiedział. Obecność tego wyrazu w zdaniu jest bezsensowna.

Oparty niechlujnie o łuk przejściowy [,] stał w samych czarnych majtkach Big Cass. – Coś mi nie gra z szykiem. Lepiej brzmiałoby: Big Cass stał w samych czarnych majtkach oparty niechlujnie o łuk przejściowy. Jednak domyślam się, że chciałaś wybraną konstrukcją otrzymać efekt zaskoczenia. Więc może, żeby usprawnić twoją wersję, zmieńmy szyk i przed Big Cassem postawmy wielokropek? Coś w stylu: W samych czarnych majtkach stał oparty niechlujnie o łuk przejściowy sam... Big Cass.

Tara [,] spoglądając tak na niego, szybko doszła do wniosku, że telewizja ujmuje mu parę centymetrów.

(…) żąchnął Enzo – żachnął.

Wiedziałeś [,] na co się pisałeś, kiedy wchodziłeś ze mną w team.

Tara przez chwilę zastanawiała się [,] co ma zrobić.

Zdawała sobie sprawę, co tej nocy musiało w tym pokoju nastąpić i nie podobało jej się [to] ani trochę.

Co prawda, [przecinek zbędny] dziewicą nie była (…).

Zdawała sobie sprawę, co tej nocy musiało w tym pokoju nastąpić i nie podobało jej się [to] ani trochę. Co prawda, dziewicą nie była, ale w życiu miała tylko dwóch partnerów seksualnych i raczej trzymała się z daleka od jednorazowych przygód. – Okej, ale słowo raczej świadczy o tym, że szala przechyla się w stronę trzymania od jednorazówek. Ale ze zdania mogę też wywnioskować, że Tara miała dwóch partnerów seksualnych (i jednocześnie raczej stroniła od jednorazowych przygód, więc przynajmniej jeden z jej partnerów był z właśnie takiej przygody). Tylko że kiedy coś jest aż POŁOWĄ, to na pewno nie można tego zabezpieczyć słowem raczej. Zdanie jest z lekka bez sensu.
(Istnieje prawdopodobieństwo, że zaczynam się czepiać, ale kiedy w tekście jest dużo głupotek, po jakimś czasie oceniający sami już nie wiedzą, co jest kolejną taką głupotką, a co nie, i wszędzie już widzą jakieś błędy).

W niemal identycznym pokoju, na niemal identycznym jak w pokoju Enzo łóźku (…) – łóżku.

A fakt, że leżała teraz w łóżku z Big Cassem oznaczał, że nie tylko Tarę czekały teraz wyrzuty sumienia.

Tylko, [przecinek zbędny] że w jej przypadku, [przecinek zbędny] zdarzyło się to pierwszy raz. KLIK.

- Ej, Cass, laski nam uciekły! - zdołała usłyszeć jeszcze za sobą Tara. (…)
- Nikt was nie nauczył patrzeć pod nogi, idiotki?! - usłyszała wredny głos Tara. – Głos nie należał do Tary, ona tylko słyszała czyjeś odpowiedzi i dlatego dopiski takie jak usłyszała czy zdołała usłyszeć zawsze zaczynaj wielką literą.

Nie była w stanie nawet przetrawić tej infromacji (…). – Informacji.

Nie mówiąc już o tym, że dzisiaj rano obudziła się w samej bieliźnie w pokoju hotelowym Enzo Amore (…) – Enzo/Enza Amora.

Mama pozwalała jej oglądać wrestling, biorąc to za zwykłe, dziecięce zamiłowanie. Poza tym, gdy była mała, bardzo dużo czasu spędzała ze starszym kuzynem Samem (…). – To brzmi, jakby mama była mała i dużo czasu spędzała z Samem. A przecież chodziło ci o Tarę… Błąd podmiotu.

To jej egoizm i nie konsekwentność (…) – niekonsekwencja.

Tara wiedziała, że Eveline nigdy nie przeprosiłaby nikogo nie szczerze. – Nieszczerze.


004. Hidden Dragon.
Pokapował się dopiero, gdy Eveline ostentacyjnie wskazała głową na wysuwającego do DJ-a mocno niecenzuralne argumenty, [przecinek zbędny] na temat jego umiejętności doboru muzyki, Enzo. – Karkołomny szyk. Najpierw dowiadujemy się, co dokładnie zrobił, a potem dopiero kto. Sugeruję: Pokapował się dopiero, gdy Eveline ostentacyjnie wskazała głową na Enzo wysuwającego do DJ-a mocno niecenzuralne argumenty na temat jego umiejętności doboru muzyki.

Choć przyznam, ze jak tak na niego patrzę (...). – Że.

(...) odparła, rozpuszczając włosy z kitka (...) – chyba raczej: z kitki. No bo co ona miała na tej głowie? Małego kotka?

Może dlatego, że miała wyrzuty sumienia i za siebie [,] i za Eveline. Mimo to, [przecinek zbędny] Eve nie uważała za dobry pomysł mówić jej, że wszystko pamięta i zawsze miała świadomość tego, co robi. – Czas. (...) że wszystko pamiętała i zawsze miałaś świadomość tego, co robi. Chociaż to jest nadal mocna tautologia, no bo jedno wystarczająco wynika z drugiego.

W sumie perspektywa powrotu do tego hotelu, choć na chwile, napawała ją entuzjazmem. – Podkreślona część nie jest wtrąceniem, nie wymaga przecinków. + Chwilę.

- Tak ot? Przed chwilą byłaś nią mega zdołowana! - Tarze wyraźnie nie odpowiadała tak [taka] huśtawka nastrojów koleżanki. – Ot tak.

Tara zawsze była raczej prostą dziewczyną i zrozumienie pokrętnych ścieżek myślenia Deery był [było] dla niej niemal niemożliwe. Joel często wyśmiewał się z Tary, mówiąc [,] że jest jak facet, [przecinek zbędny] w skórze kobiety, [przecinek zbędny] lub że jest nawet bardziej męska od Kapitana Ameryki.

Eveline zauważyła, że mimo chęci rozruszania dziewczyny, Tara była dziś kłębkiem nerwów nie zdolnym do jakiejkolwiek współpracy. Była poirytowana od samego rana (...). – Niezdolnym.

Eve była zdania, że po prostu potrzebowała seksu, [przecinek zbędny] albo bijatyki.

Tara, jeśli chodzi o kwestie uczuciowe [,] była dla Eveline enigmą. – Bez obrazy, ale słowo enigma jest zbyt… z wyższej półki, jak na tak kolokwialny tekst.

Widząc tą cudowną, amortyzującą matę, Tara aż miała ochotę się na nią rzucić. – Tę cudowną matę. (z tą cudowną matą).

Nie miała co liczyć na taką matę kiedykolwiek w dojo Linney'a. Stary trener starał się jak mógł, ale nikt nie inwestował w detroitski wrestling. – Linneya, detroicki.

(...) tuż pod barierką przy ring. – Ringu.

Przy dobrym szczęściu, [przecinek zbędny] może uda im się złapać koszulkę Ceny, [przecinek zbędny] albo okulary Cesaro.

Nie zniosłaby, gdyby całą tą galę, [przecinek zbędny] Tara była taka nieznośna. – Tę galę.

(...) solówki R-Trutha na żywo, [przecinek zbędny] były wręcz zbrodnią przeciwko rapowi.

(...) Eve oddałaby wszystko [,] by za kilka lat być tego częścią.

Enzo jednak okazał się prawdziwym mężczyzną i wspierając się o trzymaną w dłoni butelkę piwa chwiejnym krokiem podniósł się. – Szyk i interpunkcja: Enzo jednak okazał się prawdziwym mężczyzną i, wspierając się o trzymaną w dłoni butelkę piwa, podniósł się chwiejnie. – Zastanawia mnie podnoszenie się chwiejnym krokiem z pozycji siedzącej. To nie jest przypadkiem tak, że najpierw się wstaje (podnosi się), a dopiero potem robi krok?

Zamknęli szczelnie drzwi, by Tara i Enzo nie zdołali uciec [,] i poszli ku recepcji.

Jakież było ich zdziwienie, gdy, [przecinek zbędny] po powrocie do pokoju zastali widok zgoła inny, niźli się spodziewali. – Niźli jest zbyt przestarzałe. Nie piszesz staropolszczyzną. [źródło]

Ale wtedy właśnie wzrok Cassa skierował się na widzòw tuż pod ringiem, a co za tym szło- ba Eveline. – (...) wzrok Cassa skierował się na widzów tuż pod ringiem, a co za tym szło – na Eveline.

Prawdziwy szok nadszedł jednak [,] gdy swój pròbny występ rozpoczęły Charlotte i Dana Brooke. – Coraz częściej zdarza ci się nie stawiać przecinka przed gdy. Wcześniej jednak używałaś go całkiem sporo i przecinki stawiałaś. Nie wypisuję wszystkich takich potknięć, więc musisz resztę wyłapać sama.

Dana jak zawsze ubrana w swòj żałosny, śwoecący stròj (...) – świecący.

(...) prezentowała się świetnie w kategoriach plastic-fantastic.  Za nią, dziarskim krokiem, zabierając całe światło reflektoròw dla siebie [,] szła Charlotte. – Podwójna spacja między zdaniami.

Zdarzało się też, że zapomniałaś o podkreślaniu myśli bohaterek w rozdziale. Do tej pory robiłaś to kursywą, teraz kilka razy zupełnie przeoczyłaś te zdania. No i poza tym, co wypisałam, rozdział był pełen powtórzeń.


005. One chance match.
Przez chwilę Tara miała nadzieję, że może Eve odpuści, wykłóci się o niego jutro. Ale o czym my gadamy? To niemożliwe. Eveline zbyt dużą wagę przykładała do tego starego rupiecia. – Do czego odnosi się to o czym my gadamy? Narrator zaczyna rozdział dialogiem z czytelnikiem? Czy może Tara zwraca się do swojego alter ego albo wyimaginowanego przyjaciela?

Role zawsze były odwrócone. To ona dawała się zawsze ponieść emocjom, a Eveline wtedy zawsze zapanowywała nad sytuacją.

Była też bardzo mocno poślizgowa, o czym Tara przekonała się [,] gdy to wskakiwała na ring. Jej trampki nie były na to przygotowane, [przecinek zbędny] i dziewczyna prawie od razu się pośliznęła. – Pierwsze to kompletnie zbędne.

W każdym razie, [przecinek zbędny] siłę odbicia wykorzystała, by uderzyć w szyję Dany Brooke swoim umięśnionym przedramieniem. – Dobrze, że nie czyimś innym.

Torba wypadła Tarze z rąk z łoskotem na podłodze [podłogę]. (...) Uderzenie było tak silne, że blondynka z głuchym łoskotem upadła na ziemię. – Nawet jeżeli te dwa łoskoty dzieli trochę tekstu, to jednak rzucają się one w oczy. Nie muszą – istnieje więcej określeń tego zjawiska.

Opuściła otrząsającą się w narożniku z szoku Danę i podbiegła do Charlotte, i silnym szarpnięciem, wbijając jej paznokcie w skórę [,] odepchnęła mistrzyni od swojej przyjaciółki.Swojej zbędne. W podpunkcie o treści, pisałam, że przez określenia czasu zabijasz lekkość i spowalniasz tempo akcji, ale mnożenie zbędnych zaimków działa dokładnie tak samo.

Widownia jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, ze [że] to jednak nie inscenizacja. Ich głośne wiwaty słychać było na całą salę [na całej sali]. – Widownia, a więc jej głośne wiwaty.

Tara może przez kolejne kilka lat najwyżej pomarzyć o jakichkolwiek [+innych] walkach, niż niskopłatne mordobicie w Penumbrze, a o byciu podrzędnym widzem jakichkolwiek gal WWE, [przecinek zbędny] mogła zapomnieć.

- Jeszcze cię dopadnę, wredna suko! - słyszała za sobą głos szarpiącej się wciąż z ochroną Eveline. Tara nawet z dumą zauważyła, że jednego ochroniarza udało jej się nawet powalić. – To brzmi, jakby Eve wyzywała ochroniarza od suki, a nie Charlottę.

Tyle, [przecinek zbędny] że nie chciała pakować się w kolejne kłopoty.

Starzy mnie zabiją, potem wskrzeszą i zabiją jeszcze raz [,] jak się o tym dowiedzą.

Było kompletnie niezagospodarowane, wszędzie walały się skrzynie, głośniki i inne generatory. – Od kiedy skrzynie i głośniki są generatorami?

Na podłodze było pełno kabli. Panował tu raczej obskurny klimat, a przy jasności ponującej na ringu, [przecinek zbędny] było tu niemal ciemno.

Na jedno jego skinienie, [przecinek zbędny] ochroniarze puścili Tarę i Eveline [,] i zniknęli młodemu McMahonowi z oczu. Shane za to teraz badawczym spojrzeniem badał z osobna każdą z nich, jakby doszukując się ukrytego znaczenia, [przecinek zbędny] czy spisku. – Okej, bo wpadło mi to do głowy dopiero teraz… Pisząc o McMahonym młody, czytelnik może wyobrazić sobie jakiegoś młodzika, a prawda jest taka, że McMahon junior ma w tym roku czterdzieści osiem lat.
A badanie badawczym wzrokiem nie brzmi dobrze.

Więc myślę [,] iż biorąc pod uwagę wszystkie okoliczność [okoliczności] (...).

Jest jeszcze gorsza, niż w telewizji. – Przed niż stawia się przecinek tylko wtedy, gdy po spójniku pojawia się czasownik.

Ubrane były w jednoczęściowe, kończące się za pośladkami kombinezony o długich rękawach. Całe kombinezony wyklejone były żółtymi, pomarańczowymi i czerwonymi piórkami.

- Cisza!!!- zakrzyknął Shane, a resztki jego charyzmy rozlały się po backstage'u. – Co? Jak…? PWN:
rozlać — rozlewać
1. «spowodować wydostanie się jakiejś cieczy poza naczynie»
2. «wlać coś do wielu naczyń»
3. «o rzece, jeziorze: wystąpić z brzegów»
4. przen. «objąć coś swoim zasięgiem»
Czyjaś charyzma nie można rozlać się po czymkolwiek. Po prostu nie.

To ich małej wojny znów ktoś dołączył. – Do.

Triple threat tornado match (...) – mecz Triple Threat Tornado.

„- I dalej uważam, że to idiotyzm, by ten człowiek-protista o jednej szarej komórce i bez nawet minimum odpowiedzialności miał swój talk show. Ambrose to najgorszy wrzód tej federacji! - Nie przesadzaj. Jak dla mnie jest znośny”. – Nie mam pojęcia, do kogo należy myśl (nie zaznaczyłaś tego w żaden sposób w tekście), ale z kontekstu wnioskuję, że na pewno nie do osoby mówiącej, więc powinnaś tę myśl zapisać w nowym akapicie).

Cały czar prysł [,] gdy rozległa się muzyka Charlotte (...).

Póki Dana nie wstała, Tara wstała. – To zdanie to brzydka kaleka.

Napięła silne mięśnie swoich rąk i podniosła Danę, zakładając sobie blondynkę na ramiona, [przecinek zbędny] niczym sztangę, po czym wybiła w górę jej nogi, rzucając dziewczyną z całej siły i matę, na której wylądowała razem z nią, zbijając Brooke łokieć w szyję. – To zdanie (jako przykład, tak naprawdę w scenie walki masz tego sporo) jest za długie i zbyt poplątane. Na jego końcu nie pamiętam już początku. Na dodatek błędnie używasz imiesłowów przysłówkowych współczesnych (zakończonych na -ąc). One oznaczają, że coś dzieje się w tym samym czasie, a u ciebie w zdaniu podnoszenie Dany i zakładanie jej na szyi, a także wybijanie i rzucanie dziewczyny to dwie pary czynności, w których ruchy występują po sobie, a nie naraz. Najpierw Tara podnosi Danę, a potem zakłada ją ramiona i tak samo najpierw wybija jej nogi, a potem rzuca nią o matę.
I w ogóle to bez sensu: rzuca i dziewczynę, i matę? Chyba coś niedobrego stało się w tym zdaniu.

I to cholernie bolesną. ciągnęła szyję Tary w górę, tym samym prawie wyłamując jej kręgosłup w odcinku lędźwiowym. – Brak wielkiej litery na początku zdania. Widać, że spieszysz się do końca notki, bo potem z każdym zdaniem masz coraz większy bałagan. Poza tym serio? Napisałaś, że ktoś ciągnie kogoś za szyję, a kręgosłup ma pękać w lędźwiach? Wiesz w ogóle, gdzie są lędźwie u człowieka?

Tymczasem cała obolała Tara skulgała się z maty poza ring. – Chyba raczej skulała się/sturlała się.

Brunetka napięła wszystkie swoje mięśnie, nie pozwalając Charlotte się podnieść, i szybko wyrwała się z uścisku [,] i sama zaszła mistrzynię od tyłu.

Druga [z] The Fire Sis, mknęła już w jej stronę. – Powiedz mi, po co tu ten przecinek? Jaki miałaś na niego pomysł?

- Eveline, teraz! - krzyknęła do przyjaciółki Tara. [akapit] Eveline wybiegła z drugiej części ringu i złapała szarżującą murzynkę za kostki, po czym, wciąż trzymając przeciwniczkę [ją] w uścisku, skoczyła na górną linę. Murzynkę (wielką literą!), do przyjaciółki to zbędny zapychacz.

Ciało jednej z sis [z sióstr?] uniosło się w płaskiej pozycji nad ziemię [ą]. Tara podskoczyła i złapała przeciwniczkę w powietrzu za nadgarstki. Siła uścisku Tary i Eve sprawiła, że jedna z dziewczyn z The Fire Sis z głuchym łoskotem upadła brzuchem na ziemię, rozpłaszczając się wprost na swojej teamowej partnerce. – O! I łoskot po raz trzeci! Sprzedane!
Ewentualnie możesz Sis zacząć wielką literą.

- Stara, jesteśmy w rosterze! - po policzkach obu dziewczyn poleciały łzy. – Komentarz narracyjny wielką literą, no i przydałby się akapit.


006. No noobs bus.
I wreszcie, [przecinek zbędny] nie pamiętała, co w ogóle wydarzyło się na meczu. Ostatnie [,] co pamiętała, to odliczający do trzech sędzia (...).

Już nigdy nie będzie musiała w wakacje dorabiać w kawiarence na Benjamin Franklin's Square. – Na placu Benjamina Franklina.

Ale doszła na backstage, a to dalej się nie wydarzyło. – Co? Ani przed tym, ani po tym zdaniu nie ma kontekstu o tym, co miałoby się wydarzyć. Nie widzę sensu.

Musicie się za[a]klimatyzować, załatwić sobie muzykę na wejście, kostiumy, gimmicki, pseudonimy, trenerów, menadżera, a przede wszystkim, [przecinek zbędny] podpisać kontrakt.

Dalej też mnożysz zbędne przecinki. To ostatnio twoja największa bolączka. Przykłady:
(...) jestem w stu procentach zaskoczony, [przecinek zbędny] tym wynikiem.
Ogromny, [przecinek zbędny] Demon Kane (...).
Tylko, [przecinek zbędny]  że Eveline znała możliwości Tary.
 A przede wszystkim, [przecinek zbędny] na jej twarzy widać było profesjonalizm.
Wydawała się, [przecinek zbędny] jako jedyna naprawdę zadowolona z nowych współlokatorek.

Eveline chciałaby mieć w sobie taką wewnętrzną siłę, a tymczasem, [przecinek zbędny] była średniouzdolnioną wrestlingowo dziewczyną odpowiedzialną za trzymanie swojej dużo silniejszej i psychicznie [,] i fizycznie przyjaciółki z dala od kłopotów. – Bezpieczniej: średnio uzdolnioną [źródło].

Kane uśmiechnął się szeroko [,] ukazując szparkę w zębie. (...) Otworzył drzwi z numerem jedenastym [,] wpuszczając je do małej, opuszczonej szatni. (...) Oglądając w telewizji WWE [,] uważała Stephanie (...). – A ta szparka, to tylko w jednym zębie była? A nie przypadkiem między dwoma?

Kobieta ta emanowała wręcz siłą, tak mocno, że nawet Tara milczała w jej towarzystwie. (...) Dym papierosowy unosił się tu [zbędne] wszędzie, tak mocno, że można było uznać go za mgłę. – A tutaj, w obu przypadkach tak mocno nie jest wtrąceniem i nie może oderwane od całości wisieć bezpańsko w eterze. Musi przynależeć do pierwszej części zdania, czyli: Kobieta ta emanowała wręcz siłą tak mocno, że nawet Tara milczała w jej towarzystwie. (...) Dym papierosowy unosił się wszędzie tak mocno, że można było uznać go za mgłę

Jedyne [,] na co Eveline liczyła, to Eventualny brak umiejętności Dany. – Ewentualny, ewentualnie: eventualny (nadal małą literą + kursywa), jeżeli chcesz z tego zrobić neologizm od słowa event (w wypadku wydarzenia wrestlerskiego, w którym dziewczyny biorą udział).
Nie jednak wystrój przykuwał tu największą odwagę, lecz to, co się tu działo. – Lżej: Jednak nie wystrój.

Na samym środku jednej z sof, rozłożony niczym pan i władca na swym tronie [,] siedział (...).

Salon, do którego prowadziło wejście do busa [,] połączony był z kuchnią. Było to ładne miejsce, nieźle urządzone. z [wielką] obu stron od okien postawione były czerwone, skórzane kanapy, (...).  Umieszczony był w tyle busu, dlatego wszystkie szafki, lodówka i inne stanowiska umieszczone były w kształt litery U. Nie było nigdzie stołu, a jedynie mały, rozstawiany z boku szafki, wysoki blat i dwa krzesła barowe. Po drugiej stronie autobusu znajdowała się cienka ściana, a w niej trzy drzwi [troje drzwi]. Jedne były szczelnie zamknięte, drugie były najwyraźniej drzwiami do łazienki, bo zza nich słychać było ściekającą wodę, Trzecie zaś były na oścież otwarte [otwarte na oścież]. Znajdował tam się [się tam] jakiś mały pokój (...). – Stanowiska mogły być ułożone albo ustawione w kształt litery U. Na pewno nie były umieszczone.

Dom wariatów, pomyślała Eveline, nie wiedząc, że prawdziwych wariatów tego busa. – Czegoś ci w tym zdaniu zabrakło.

- A no rzeczywiście, to przecież te laski [,] co to się rzuciły na Charlottę i Danę! - Becky uśmiechnęła się ciepło do dziewczyn.
 - Rzuciły się na plastik, nazywajmy rzeczy po imieniu, Beksa - Dean z rozleniwieniem znów pojawił się w progu pokoju, taksując Eveline i Tarę wzrokiem. Jego uwagę jednak na dłuższy czas przyciągnęła Tara, odwzajemniając mu się ostrym spojrzeniem.

I tak jest nam tu ciasno [,] i mamy jedną łazienkę na pięciu [pięcioro], a teraz mamy mieć jedną łazienkę na siedmiu [siedmioro]? I to na trzy kobiety?!

To ja już wolę mieszkać a AJ! – Z? W? Nie mam pojęcia, bo nie rozumiem kontekstu.

(...) wyszedł Dean Ambrose, po czym pokierował się do kuchni i pociągnął potężny łyk z kartonu mleka, po czym pusty już kartonik rzucił na blat. Również wydawał się mało zainteresowany zaistniałą sytuacją. – Kto? Kartonik?

Blondyn uśmiechnął się wrednie [,] po czym ustał tuż przed ekranem telewizyjnym. (...)
- Też cię uwielbiam - odparł Ambrose, po czym jak gdyby nigdy nic wrócił do pokoju. – Raz stawiasz przecinek przed po czym, a raz nie. Brak konsekwencji.

Rozdział był pełen wielu innych baboli, ale o nich rozpisałam się już wyżej, więc nie będę się powtarzać.


007. The architect mind.
Czyjeś głośne chichoty wybudziły go w środku nocy ze snu. Westchnął głośno.

Wiele czynników składało się na jego złe samopoczucie. Chociażby jego klaustrofobia. Jego pokój był naprawdę malutki.

A fakt, że Seth był częścią The Authority [,] sprawiał, że traktował go jak szczura. – Fakt traktował?

- Mogę robić ze swoim życiem [,] co chcę.

- Ej, dupku, przeszkodziłeś mi w...- Seth dopiero teraz zauważył, że ręka Deana dalej jest pod kołdrą w okolicach miejsc strategicznych. - Przeszkodziłeś mi.- dokończył szybko. – Słowa należały do Deana, a komentarz do Setha. Potrzebne akapity, inaczej dialog jest mylący.

- Gówno mnie to obchodzi. - odwarknął Seth. - Co to ma być, do jasnej cholery? - Seth potrząsnął trzymaną w dłoni koszulką. – Nie musisz powtarzać wykonawcy. Przecież się nie zmienił.

Zapewne wymyśliłby bez trudu jakąś ciętą ripostę, bo [,] pomimo znikomej sympatii wszystkich tych baranów, był inteligentny. Tyle, [przecinek zbędny] że nie chciało mu się tego znów robić.

Szczerze powiedziawszy [,] miał już dość.

Był nerwowym człowiekiem, a w tym momencie frustracja buzowała w nim niczym woda w czajniku. Był członkiem The Authority, a czasami miał wrażenie, że wciąż jest za coś karany. – Bardzo głupie porównanie. A jak dopiero co nalano wody do czajnika, to co? Przecież nie buzuje od razu. Już lepiej byłoby dodać, że gotująca albo w ogóle wywalić czajnik i napisać: niczym wrząca woda.

A jednak, tkwił ciągle w busie z dawnymi członkami The Shield, a Stephanie jakby na złość zapychała ich pojazd coraz to nowszymi lokatorami. Najpierw Punk, który, bądź co bądź [,] mocno podłożył się wszystkim McMahonom (...).

I Hunter [,] i Steph.

Po co daliby mu wtedy tą walkę o mistrzostwo. – Tę.

Seth o mało nie spadł z wejściowych schodków [,] gdy zobaczył zieloną maź porywającą jej twarz. Pokrywająca. Chociaż w sumie z literówką wychodziło śmieszniej.

- Najeżdżasz na nasz bus jak jakiś dzikus [,] a potem zaczynasz sypać pretensjami? – Zwykle nie masz problemu z przecinkami przed a (a bardzo lubisz ten spójnik i często go nadużywasz), jednak zdarzają się i takie potknięcia. Widać, że do poprawności podchodzisz bardzo… lekko. Nie ma w tym żadnej konsekwencji, nie trzymasz się zasad, tylko piszesz, jak akurat wyjdzie (to to widzę).

O jasny huj, to poza bojowa… – Chuj!

- Tak, zrozumiałem - odpowiedział potulnie [,] chociaż jego temperament gotował się w środku, gotów do słownej przepychanki z niezatapialną McMahonówną. Gotował się gotów brzmi słabo.
Z jednej strony strasznie starasz się, by opowiadanie było mocno amerykańskie, w klimacie, a z drugiej strony wykorzystujesz odmianę żeńskiego nazwiska typową dla Polski, na dodatek jako nazwę odojcowską wychodzącą już z użycia (na szczęście!).

By dojść do małego, zielono-żółtego busa [,] musiał przejść praktycznie [przez] cały parking

Łatwiej było uciec z Alcatraz [,] niż włamać się na parking strzeżony przez świtę Vince'a McMahona.

 - Seth...? - zapytała sennie wpatrując się w twarz chłopaka. – Sennie pytała czy wpatrywała się? Od kontekstu zależne jest miejsce przecinka.

Gdy skończył [,] zszedł z niej niemal natychmiastowo i nałożył z powrotem swoje spodnie. – Dziwne, gdyby nałożył czyjeś inne.

Ale dopóki nie wypali całego papierosa [,] nie zamierzał wyjść, a rozmowę trzeba było jakoś zagaić.

To był prostu układ. – Prosty czy po prostu?

 Jeśli któreś z nich było nerwowe, przychodziło, [przecinek zbędny] lub wołało drugie [,] i na tym koniec.

(...) kwestia kilku miesięcy [,] kiedy dostanie się w końcu do hall of fame, więc powinni mu okazać trochę więcej szacunku w traktowaniu go. – Jak inaczej można ukazywać komuś szacunek, niż poprzez jakieś traktowanie tego kogoś?

(...) tylko nie wiadomo [,] czemu wepchnęli tam ciebie.

(...) odparł [,] po czym wyszedł z busa.

- Kane, co ty robisz, do cholery?! - zapytał, starając się jak najmocniej ściszać głos, by nie pobudzić połowy parkingu. – Obudzić. Pobudzenie jest w tym wypadku dość… dwuznaczne. No i wykrzyknik nie sugeruje w żaden sposób, że bohater starał się ściszać głos.

Z resztą, [przecinek zbędny] nieważne – zresztą.


008. Neverending war.
Tak naprawdę Poo Poo był psem Setha, ale w tajemnicy przed swoim niezrównoważonym panem bardzo często przychodził do Becky, która, również konspiracyjnie, trzymała dla niego pod łóżkiem paczkę psich smakołyków. Tak naprawdę, gdyby Seth dowiedział się, [przecinek zbędny] o sympatii swojego pupila do Becky, zapewne uznałby to za zdradę i zostawił go w najbliższym możliwym schronisku.

Rozmawiał z nim ja te wszystkie stare babcie ze swoimi pupilkami! – Jak.

(...) - mówiła Becky. Eveline zauważyła, że Ruda ma bardzo dużą tendencje [ę] do żywej gestykulacji, która już dzisiejszej nocy doprowadziła do zbicia jednej ze szklanek. – Wypowiedź należała do Becky, więc komentarz narracyjny w dalszym akapicie powinien dotyczyć tylko tej postaci. Drugie zdanie przenieś do nowej linijki. Dalej też masz takie błędy, np.:
- Przymknij się teraz, Dean - uciszył go natychmiastowo Roman. [akapit] Blondyn wywinął teatralnie oczyma, ale, ku zdziwieniu Eve, już się nie odezwał. – Przewrócił.

Tara w napadzie śmiechu niechcący uderzyła głową w półkę, która, swoją drogą, była zawieszona niebezpiecznie nisko, jakby tylko czekała na nieuważnych przechodniów. – Przechodniów na łóżku? (Półka wisiała nad łóżkiem). Strasznie nietrafione wyrażenie.
No i mnie się to swoją drogą wcale nie podoba. Narrator za bardzo rzuca się w oczy – śpiewka ta sama, co w przypadku bowiem.

 Ale Dean mówi, że uwielbia tą mieścinę. – Tę.

(...) zanieść go na własnych plechach do najbliższego wariatkowa. – Plecach.

(...) i wrzucić do pasieki, za jedyny argument mając chęć zobaczenia [,] jak by to wyglądało.

Póki co nie podobała jej się tendencja CM Punka (...). Póki co to paskudny rusycyzm [źródło]. Do teraz, dotąd, jak na razie, na razie, w tej chwili… Ewentualnie w ogóle z tego zrezygnuj, bo przecież logiczne jest, że Eve myślała o tym właśnie w tym momencie, a nie wcześniej czy później.

Na środku salonu, [przecinek zbędny] Seth przygważdżał do ziemi Romana (...).

(...) a przecierał swoją chwilę wcześniej nadwyrężoną przez Ambrose'a skórę głowy. – Nadwyrężona skóra głowy? Kolejne nietrafione określenie.

(...) odwrzasnął Seth, ani trochę nie zrażony wiszącym w powietrzu atakiem blondyna. – Niezrażony.

Zobojętnienie zniknęło z twarz[y] Romana, a jego miejsce zajęło zdziwienie. Gęste, ciemne brwi Romana ściągnęły się ku sobie, a w oczach szatyna Eveline dostrzegała konsternacje [ę]. – Konsternacja to synonim zdziwienia. Skoro jedno pojawiło się na twarzy, to w oczach też. Nie musisz lać wody.

Obawiała się, że jej największe marzenie, [przecinek zbędny] mogło być jedynie złudzeniem, skoro tak wygląda praca w WWE. – Według researchu tak nie wygląda wcale praca w WWE, no ale nie wracajmy już do tego...

Choć nieważne [,] jak by się nie starał (...). – Naprawdę zaskakujące jest to, że zdarza się, że zapominasz o przecinkach między dwoma czasownikami. To przecież podstawa podstaw, jeśli chce się pisać. Tym bardziej że ogólnie tekst robi wrażenie, jakbyś po prostu miała tę poprawność gdzieś… bardzo głęboko.

- Nie wiem i nie chcę wiedzieć [,] o czym mówisz, ale nie miałem z tym nic wspólnego. Cały czas leżałem w łóżku, dopóki mnie z niego nie wytargałeś - odparł Roman i zrobił to bez cienia niepewności, co wystarczyło Eve, by wiedzieć, że chłopak nie kłamię [kłamał].

Jego rozpuszczone włosy, [przecinek zbędny] na skutek wiecznie spiętej fryzury były teraz falowane, niczym pociągnięte lokówką, a puszystości dorównywały nawet jej ciotce Ally i jej trwałej ondulacji.

Perspektywa spędzania tu minimum dwóch dni w tygodniu w No Noobs Busie zaczynała coraz bardziej ją przerażać. – Jedno określenie miejsca starczy.

(...) i znów powrócili do życia. Ambrose bez słowa wrócił do pokoju (...). – oczywiście powtórzeń w rozdziale było więcej, ale powoli odpuszczam. Liczba ogólna potknięć wciąż się nie zmniejsza; nie widać progresu, jeśli chodzi o stronę techniczną.
Zobaczymy, jak będzie dalej.


009. No chance in hell.
(...) autobusy zazwyczaj jeżdżą w nocy, [przecinek zbędny] lub, tak jak w tym przypadku, kiedy droga nie jest daleka, z samego rana.

(...) że w ogóle nie zauważył tego prawie dwumetrowego Smoańczyka. – Samoańczyka. Ale to nie jest jedyny przypadek literówki w tym rozdziale, np.:
(...) zawołała radośni Eveline (...). – Radośnie.

Teraz jednak znajdowali się na parkingu tuż przed hotelem Santino w Detroit. Słońce świeciło mocno, jednak jego [logiczne] ciepłe promienie wypierane były, [przecinek zbędny] przez wciąż mocno wiejący, typowy dla tego miasta wiatr.

Ni stąd [,] ni zowąd pomiędzy nimi pojawił się Enzo Amore, ze swoją fryzurą niebezpiecznie przypominającą zdechłe zwierze [ę] i [w] panterkowych spodniach.

(...) a fakt, że Amore podchodził do tego tak żartobliwie [,] doprowadzało ją do szału. – Doprowadzał.

Uzasadnienie Eveline wydawało się dość logiczne. W gruncie rzeczy, [przecinek zbędny] Tara pewnie i tak przesiadywałaby non stop w pokoju Eve, [przecinek zbędny] lub na odwrót.Lub na odwrót to brzydki skrót myślowy. Nie wiadomo, co z niego wynika. że Tara nie siedziałaby non stop w pokoju Eve? Czy że Eve siedziałaby u Tary?

Obie jesteście równie uroczę. – Urocze.

Przecież nie mówiła im [,] gdzie jest.

Całą frustrację z tym związaną, [przecinek zbędny] starała się wyładowywać na siłowni, ale ileż mogło to trwać? Nie mogła przecież wiecznie uderzać w worek treningowy, lub robić pompki. – Dość często zdarza się, że stawiasz przecinek przed lub. Niepotrzebnie. Warto zapamiętać.

A do tego,  [przecinek zbędny] minęły dwa dni.

Rodzice nie odezwali się już do niej więcej, ale Tara wiedziała, że słowa McTudych, [przecinek zbędny] nie są rzucane na wiatr i jak powiedzieli, tak zrobili. – Czwarty raz! Olaboga. Ciekawe, ile tego naliczę do końca opka.

Biuro nie było duże, ale widać było na pierwszy rzut oka, że należy do magnata finansjery. Cała tylna ściana była jednym wielkim oknem ukazującym panoramę Detroit. – Nadal masz też problem z opisami miejsc. Są… nudne. Głównie przez powtórzenia.

(...) ale ta druga wygląda, [przecinek zbędny] jak te modeliki, co zżerają waciki nasączone wodą. Chyba muszę ograniczyć Shane'owi władzę. - Po ostatnim zdaniu, [przecinek zbędny] uśmiech na twarzy Steph jeszcze się powiększył (...). – Słowa wypowiedział Vince, a reakcja należy do Steph. Potrzebny akapit.

Nie macie moje [+go] poparcia ani szacunku.

(...) tak długo, aż mi się to uda, albo [przecinek zbędny] wy udowodnicie mi, że jesteście silne i znacie znaczenie ciężkiej pracy.


010. Harm and betrayal.
Nadal te same błędy; nie mniej ani nie więcej. Wklejam tylko przykłady:
Sasha walczyła dla Shane'a, [przecinek zbędny] jako znak Nowej Ery (...). – Znak tego polskiego wydawcnitwa?

Pomimo tego, że i Charlotte [,] i Sasha [,] i Becky (...).

W czym Sasha była lepsza? Jest bardziej kobieca? Ładniejsza? A może to wszystko dlatego, że była kuzynką Snoop Dogga? – Czas. Zobacz, jaką bzdurkę wymyśliłaś. Bohaterka podejrzewa, że Sasha była kiedyś lepsza, bo aktualnie jest kobieca i kiedyś była – a już nie jest – kuzynką Snoop Doga.
Musisz pilnować, by wszystko odmieniać w przeszłym.

(...) jak zawsze prezentował się niemal idealnie. (...) Parę krzeseł dalej stylistka Romana niemal błagała go na kolanach, by dał swojemu fryzjerowi niemal o parę centymetrów skrócić swe samoańskie, czarne włosy. (...) A Nattie... spędzała z nią niemal każdą chwilę i gdyby nie fakt, że była mężatką i wszędzie zakwaterowana była z TJ'em [,] to pewnie mieszkałaby z nią (...)  tuż przed nimi niczym błyskawica przebiegł Dean Ambrose, niemal wywracając fotel Becky.Niemal to nie jest słowo, które nie rzuca się w oczy...

Tara siedząca na kanapie obok wydawała się bardziej zainteresowana swoim telefonem niż pomocom przyjaciółce. – Pomocą.

- Cały roster wiedział, że plotki o gwałtownosci [ś] Ruseva, [przecinek zbędny] wcale plotkami nie były.

- Zupełnie jak z Summer, Nikki a nawet z tą wuwuzelą z jajnikami Vicky Guererro - wyliczyła Natalya na placach. – Placach. W wypowiedzi czegoś brakuje, ale nie jestem pewna czego. Dodatkowo komentarz narracyjny powinien zaczynać się wielką literą. Wyliczanie na palcach nijak ma się do mówienia.

Tym razem i Becky [,] i jej towarzysze nie byli w stanie powstrzymać się od śmiechu (...).

Gdy tylko weszli na back, nikogo nie interesowała już walka (...). – Bo tył jest taki passe...

(...) żyjącego w świecie gier komputerowych i [myślnik] co jakiś czas- [spacja i myślnik zamiast dywizu] sportu.

(...) spoglądając na jego roześmiana twarz – roześmianą.

Chodź, X, muszę zdjąć tą koszulkę. – Tę.

Big E umiał lepiej odczytywać uczucia, [przecinek zbędny] niż niejeden biegły psycholog.

(...) bo Dana zdążyła odbić łopatki od ziemi, przerywając liczenie. Blondynka zdążyła przycisnąć Natalyę do lin ringu (...).

Lynch sama nie wiedziała, czemu ten ruch miał służyć. Charlotte najwyraźniej też niezbyt zadowolona była z ruchów swojej pomocnicy, bo jej twarz nabrała wściekłego wyrazu. Tym jednym małym ruchem zdenerwowała jednak Natalyę.

Mogłaby trwać tak, skacząc wesoło po ringu w nieskończoność, choć wiedziała, że tak nie może być. – Czas. W ogóle konstrukcja tego zdania brzmi strasznie… prymitywnie.

Widziała wtedy setki świateł wokół niej, okalającą [okalające] ją niczym aureolę.

Od kiedy tylko pierwszy raz [,] latając po kanałach [,] trafiła na powtórkę Wrestlemanii XX, wiedziała, że to jest właśnie to, co chce robić w życiu.

(...) zadowolonej z sytuacji Charotte. – Charlotte.

Wtem jednak na ring [,] ku zdziwieniu Becky [,] wpadła Dana, chcąc ratować swą Boginie. – Boginię.


011. Losing own rules.
(...) przegrana z kimś takim była po prostu nożem w jego serce. Ta cała rywalizacja była tylko po to, by ją teraz przegrać? Pokazał wszystkim, że jest od niego gorszy. – Czas. W ostatnim zdaniu brakuje podmiotu i wychodzi na to, że bohater pokazał, że jest gorszy od noża.

Teraz tymczasem, na ogromnym kacu budził się ledwo żywy (...). – Albo teraz, albo tymczasem. A najlepiej ani jedno, ani drugie, tylko od razu: Obudził się ledwo żywy, na ogromnym kacu.

Powoli podniósł się z łóżka, podnosząc tułów na rękach, które rozrywał teraz ból. – Tak. Zdecydowanie za bardzo lubisz określenia czasu akcji.

Rozejrzał się na podłodze wokół łóżka, jednak nie znalazł ani jednej pełnej. – Pełnej co? Podłogi?

- Już nie…[spacja]- odparł, odrzucając kolejną pustą butelkę na podłogę. [akapit] Roman miał w tym momencie ochotę go tą butelką zabić. Wypił wszystko sam! Co za bezczelność!

Starał się trzymać nerwy na wodzy, ale jego pragnienie i gniazdo pustych butelek, jakie wybudował, [przecinek zbędny] mniej lub bardziej świadomie,[przecinek zbędny] Dean wokół swojego łóżka [,] mu w tym nie pomagały.

Jednak kac morderca potrafił wydobyć z Romana gdzieś głęboko schowane w nim pokłady agresji i, jak to zwykł mawiać Dean, wyrywał z łańcuchów swoją męskość. – Kac morderca wyrywał męskość? (Błędny podmiot).

Która też w sumie była niestałą emocjonalnie nerwuską. – Nerwuski zwykle są niestałe emocjonalnie.

I gdyby ktoś nie znał zasad Straight Edge, wyznawanych przez Punka, mógłby pomyśleć, iż chłopak pił razem z nimi, bo jego twarz była soczyście czerwona, a oczy podkrążone. Roman mieszkał jednak już z tą skłonną do ironii imitacją człowieka wystarczająco długo, by wiedzieć, że Punk już tak wyglądał. Spowodowane było to tym, że ten człowiek po prostu ciągle był wściekły, a gdy był wściekły, to się czerwienił. Jego nerwica była za to samoistna. Punka denerwowało wszystko- od porannego śpiewu ptaków, po ruch na autostradzie, a kończąc na jego własnej żonie- AJ. Która też w sumie była niestałą emocjonalnie nerwuską.

Maił po prostu do końca rozwalić mu mózg. – Miał.

Poza tym, [przecinek zbędny] jak to wszystko wygląda! Wszędzie walają się butelki, a Ci [małą!] dwa [dwaj] idioci wyglądają, jakby (...).

 - Stary [,] nie stresuj się tak.

- Usz ty cholero! – Oż ty.

- Kochanie, zapomniałaś, że wyznaję Straight Edge? - [małą literą] Odparował Punk [,] unosząc wysoko brwi.

(...) brzmiało to, [przecinek zbędny] przez jego opłakany stan niemal tak niebezpiecznie jak: "Chodźmy do parku". – Niepoprawny cudzysłów.

Zdegradują go, [przecinek zbędny] albo wyciągną Lesnara z kieszeni, by wygrał z nim tytuł (...).

Wścieķłość [,] jaka by w nim wzrosła [,] sprawiłaby, że mecz z Jericho na Extreme Rules uważany by był za delikatny.

Za to od stały [+ch] związków stronił jeszcze bardziej [,] twierdząc, że: (...).

- Nie! Oszalałeś? Skąd ci to przyszło do głowy? - [akapit] Wszyscy w pokoju odetchnęli z ulgą. Punk w roli rodziciela byłby totalną katastrofą, a jego dziecko, gdy tylko nauczyłoby się chodzić i mówić, doprowadziłoby wszystkich do ostatecznego nerwowego załamania. – Mężczyźni nie rodzą dzieci. W roli ojca, tak po prostu. A załamanie nerwowe nie może być częściowe; logiczne, że będzie ostateczne.

Ale na samą myśl tego wstydu, jaki odczuje, mijając się gdzieś z Sethem czy Dyrekcją, przyprawiała go o ciarki. – Na samą myśl o tym wstydzie (...) dostawał ciarki. Albo: Myśl o wstydzie (...). przyprawiała go o ciarki.

Stypulacje do wolność. – To.

Dean już nie raz udowodnił [,] jak spaczone ma patrzenie na świat, ale bez niego, [przecinek zbędny] byłoby po prostu nudno w federacji. Jakiś wariat musi tam być.

- Nie jestem rudy. to jest blond [,] daltonistko. – Początek zdania wymaga wielkiej litery.

No, [przecinek zbędny] nie. Znów się zaczyna…[spacja]Pomyślał ze zrezygnowaniem brunet.

- Dean, którego znałeś był na równi z tobą i Sethem. Współtworzył The Shield i był ich członkiem nie podczłonkiem.

Chcesz wiedzieć [,] czemu to zrobiłem?

Dostawał [,] co tylko chciał.

(...) main eventowałeś Wrestlemanię i co chwila woziłeś się z głównym pasem federacji. – Co robił? Po polsku proszę.

Projektanci, jako, [przecinek zbędny] że mieli kontynuować pozycję ich Bloody Violence (...).

Dziś miały mieć swój oficjalny debiut na Raw. Tara miała zawalczyć z Paige, a Eve miała towarzyszyć jej przy ringu. Obie były bardzo podekscytowane. Wręcz nie mogły się doczekać. A Paige nie wydawała się zawzięta, [przecinek zbędny] czy wredna, bo miały z nią styczność parę dni temu.

- Umowa jest umowa, Seth. – Umowa to umowa/Umowa jest umową.

(...) odparła McTudy [,] uśmiechając się wrednie.

- Eee.. sorry, nie zauważyłam cię. – Dwukropek ci się przewrócił.

Zapomnieli tego, co stało się te trzy tygodnie temu (...). – Zapomnieli o tym.

Gdy tylko Roman odzyskał ostrość wzroku [,] rozejrzał się wokoło. – Ostrość widzenia.


012. And live goes further.
Od dawna prosił Dyrekcję o urlop (...). – Dlaczego zapisujesz dyrekcję wielką literą? To nie jest nazwa własna.

Roman słyszał w swoim życiu wield monologów, ale żaden nie poruszył go tak, [przecinek zbędny] jak to, co powiedział Dean. – Wiele.

Zdrada na Setha zadziałała na niegl bardzo mocno. – Zdrada Setha zadziałała na niego...

Chłopak ze slumsów, któremu na niczym nie zależy [,] wrócił. – Zależało.

Seth też. Nie zdradziłby ich [,] gdyby nie żył ciągle w cieniu Siły The Shield, czyli jego [kogo? Setha?]. Zawsze musiał wszystko psuć [kto? Seth?].

Lej [,] Roman!

Jego ojciec u was pracuję, więc żyjemy nadzieją (...). – Pracuje.

(...) ryzykowałem wydaniem do mojego ojca [,] a ty mi tu takie rzeczy ciskasz? – Wciskasz.
W ogóle ten rozdział ma największą ilość literówek i leniwych błędów do tej pory. Większość dałoby się wykluczyć, czytając notkę na spokojnie przed publikacją.

CEBULAKI NA ZAWSZE! Cebulaki ściśle kojarzą się z Polakami, powiedzonko jest typowo polskie. Nie pasuje do realiów USA. [źródło].

Jeszcze nie wiedzieli [,] co ich czekało.

(...) dziewczyna wydawała się bardzo zapeszona. – Speszona.

Reigns nie wiedział [,] skąd to zdjęcie się tu wzięło. Musiało wypaść z kieszeni którychś spodni [,] gdy się pakował.

Dean tak robi i spójrz [,] jaki jest zgorzkniały.

(...) nie ważne [,] ile razy bym tego nie oglądał.

W jej oczach było tylko smutku, że Reigns czuł, jakby ktoś wbił mi [mu] nóż w serce. – Tyle.

Tak naprawdę wiedziała, co jest grane [,] odkąd tylko zobaczyła Romana wychodzącego z busa z walizkami. I nie była z tego powodu zadowolona. Eveline była osobą (...).  

Eveline zastygła, a w jej oczach zalśniła wściekłość. Wyglądała [ta wściekłość?], jakby chciała rozszarpać Setha na kawałki, potem rzucić te kawałki psu na pożarcie, wyciągnąć je z żołądka i rzucić na pożarcie jeszcze raz. – Podobna wiązanka padła w przypadku rozmowy AJ z CMPunkiem. Słabo jest powtarzać takie kwiatki.

- Daj mi to, złotko, bo się połamiesz - powiedział Rollins, po czym, nie zwracając uwagi na protesty, zabrał z barków Tary sztangę.
- Za kogo ty się uważasz, Rollins? I nie mów do mnie Złotko. – Za pierwszym razem przezwisko zapisałaś małą literą. Za drugim wielką – brak konsekwencji. Za drugim razem powinnaś też nazwę zapisać kursywą lub w cudzysłowie, jako cytat.

Chyba nie sądziłyście, że będę miły, [przecinek zbędny] dla dziewczyny zakochanej w Romku?

(...) odepchnął ją niczym szmacianą lalkę, [kropka] n[N]iestety, Tara wywróciła się o sztangę i upadła prosto na półkę z ciężarkami, głęboko zawodząc, gdy pięciokilowy hantel upadł na jej udo. – Zawodzenie ni w ząb nie pasuje do tej sytuacji.

Widząc zaistniałą sytuację, na jego twarzy wykwitła czysta furia. Wykwitła nie jest słowem, które pasuje do furii i twarzy, wierz mi. Pojawiła się? Poza tym imiesłów odnosi się zawsze do podmiotu, z twojego zdania wynika więc, że sytuację widziała… furia.

Jego uderzenie było tak silne i szybkie, że Seth poleciał parę kroków do tyłu, odbijając się od jednej z maszyn. Jego warga krwawiła, jednak gdy tylko wstał, zamierzał rzucić się na Ambrose'a. – Z pierwszego zdania wynika, że Seth leciał i odbił się jednocześnie, co jest bzdurą (błędne użycie imiesłowu przysłówkowego współczesnego). Seth najpierw poleciał, a potem dopiero się odbił.

Ambrose w tym czasie spojrzał przeciągle w stronę Tary, po czym podszedł do dziewczyny.
- Nic ci nie jest? - zapytał, klękając przy dziewczynie [niej]. – Dlaczego przeciągle? To oznacza, że robił to przewlekle, długo. Przecież Tara leżała na ziemi i nie potrafiła wstać… To… bardzo miłe z jego strony, że tak się spieszył.

Usz, Tara, idź [,] ty głupia cholero! – Oż.

Dziewczyn się nie szarpię, nie popycha, ani nie biję i już. – Nie szarpie, nie bije.

(...) nie odrywając wzroku od stop Tary, która zaczęła strasznie szczypać (...). – Stopy.

Włosów nie naoliwiał, nie nosił malunków na twarzy, [przecinek zbędny] ani dziwnych kostiumów, więc była to kwestia paru minut. – Ze zdania (ani z poprzedniego) nie wynika, co było kwestią paru minut. Zdanie nabierze sensu, gdy zamienisz więc na ale.

- Nie wiem [,] o czym mówisz.

Dalej miał zamiar dać Sethowi w twarz za tą sytuację na siłowni. – Tę.

Ambrose jeszcze pare minit siedział sam (...). – Parę minut.

Ale The Shield rozmawiało kiedyś w podcascię Steve'a Austina i już wtedy zdali sobie sprawę, że Stone Cold nie chce już wracać do ringu. – W podcaście, na ring.

Pomimo obrzydliwego charakteru [,] jakim dysponował w realnym życiu, tu, w WWE, na arenie był topowym face'em. – Charakterem się nie dysponuje, charakter się po prostu ma.

Miło się patrzy na takich dwóch idiotów, [przecinek zbędny] jak wy.

- Mówisz o main eventowani Wrestlemanii, mały człowieczku, a zapomniałeś chyba, że The Rock był main eventem na Największej Scenie ze Wszystkich pięć razy!
- Tak, pamiętam też ten Main Event ze Stone Coldem, gdzie próbowałeś uciec - zauważył Dean. – Raz wielką, raz małą, nie wiadomo o co chodzi...

(...) znała JBL'a i jego uwielbienia do Natalyi (...). – Uwielbienie.

Najbardziej zastanawiająca była jednak kwestia Tary. Jej mina, kiedy wycieńczony Ambrose wyszedł z ringu, była zastanawiająca. Niemal natychmiast gdy go zobaczyła [kto? mina Tary?], oderwała się od rozmowy z Punkiem i Kofim.

Tara wodziła wzrokiem za Ambrose'em, [przecinek zbędny] za każdym razem, gdy ten pojawiał się w zasięgu jej wzroku, za to Eveline non stop była poddenerwowana. – Podenerwowana.

(...) problem u McMahonów za nie uzgodnienie z nimi tej decyzji. – Nieuzgodnienie.

Noga bolała ją stanowczo za bardzo. W myślach zwyzywała Setha za to wszystko [kto? noga?], bo uwielbiała walczyć. Choć wiedziała również, że w końcu przyszedł czas na Eveline. Ona też musi w końcu zawalczyć.

Ale co to miałoby wspólnego z nimi i Charlotte. – Brak znaku zapytania.

(...) ale wciąż reagowano nie zbyt mocno. – Niezbyt.

Melodia za plecami Tary denerwowała ją niesamowicie. Sama z autopsji wiedziała, że dobra muzyka wejściowa, [przecinek zbędny] to gwarant lepszej reakcji widowni. – Z drugiego zdania wynika, że to melodia wiedziała coś z autopsji… Podkreślenie to pleonazm.

Marzyła [,] by epatować taką siłą jak Stephanie McMahon. – Emanować. [źródło]

Nie jest wam wstyd, [przecinek zbędny] za waszą mistrzynie, że boi się dwóch nowicjuszek?

Po słowach Eveline tłum zaczął głośnio [głośno] szantować: Tchórz, tchórz, tchórz! – Skandować.
Szanta to: «pieśń śpiewana przez żeglarzy w rytm ich pracy; też: każda piosenka żeglarska» [źródło]
Dlaczego na Raw tłum miałby nagle zacząć śpiewać marynistyczne piosenki?

(...) fani za chwile [ę] ze szczęścia oddadzą jej całe swoje majątki.

Na pewno zasługuję na to bardziej, [przecinek zbędny] niż wy.

Eve oparła się zmęczona o liny i otarła pot z czoła, po czym stała. – Wstała.


013. All because of weed.
Nie rozumiem, dlaczego od tego rozdziału czcionka w spisie treści zmalała.

Owszem, nie było to szablonowe dziewięćdziesiąt sześćdziesiąt dziewięćdziesiąt, a raczej jakieś sto siedemdziesiąt pięć sto, ale ideały zdaniem Deana były oklepane. – Powinnaś umieścić dywizy między liczbami (np. dziewięćdziesiąt-sześćdziesiąt-dziewięćdziesiąt), inaczej dalej to brzmi, jakby pierwszy wymiar Tary mierzył sto siedemdziesiąt pięć.

(...) AJ, mączącej się w Jacuzzi wraz z Paige i Taminą. – Moczącej. Dlaczego Jaccuzi rozpoczęłaś wielką literą?

Sam nie był w stanie powiedzieć, [przecinek zbędny] co.

Dean podejrzewał [,] czym spowodowany był tak dobry humor Brooksów.

- Może w końcu da mi syna! - ekscytował się Punk, aż rozchlapując [rozchlapał] wodę na wyjątkowo z tego niezadowolonych Fandango i Tylera Breeza, zemszczących Brooksa za zniszczenie ich idealnych fryzur. – Zemszczących? Co to za neologizm? Chyba raczej mszczących się na Brooksie, rety… I w tym samym czasie zostali rozchlapani i zemścili się? Jak? Nie określiłaś.

Nogi Tary od dołu wydawały się o wiele dłuższe niż w rzeczywistości. – Niż były w rzeczywistości. Inaczej ze zdania wynika, że w rzeczywistości też się tylko wydawały. Poza tym taka uwaga czyni z Deana strasznego… głupka. To, co pomyślał, nie jest w żaden sposób odkrywcze. Przecież wiadomo, że z żabiej perspektywy wszystko wydaje się dłuższe.

Nie.wiedzieć czemu (...). – Zbędna kropka.

W sumie jeszcze pamiętał, jak przed debiutem dziewczyny były ze sobą zżyte. Teraz już nie były.


Za to brunetka nie była taka, [przecinek zbędny] jak one. Była straszną zawadiaką, co często dziewczynom przeszkadzało. Możliwe, że Eveline [,] wstępując do WWE, odkryła, że dla niej na świecie inni ludzie, [przecinek zbędny] niż Tara i że czas jej uwiązania do narwanej przyjaciółki minął. Tara za to, [przecinek zbędny] na razie była samotnym wilkiem, choć często spędzała czas z Eve i Becky, to, gdy akurat ich nie było, zostawała osamotniona. – Zostawała sama/czuła się osamotniona.

To najgorsza ksywka [,] jaką kiedykolwiek miałam (...).

(...) jakby dziękując Bogu, [przecinek zbędny] za chlapiącą się z chłopakiem w basenie obok, [przecinek zbędny] ciemnowłosą angielkę. – Nazwy członków ras, narodów, plemion, szczepów oraz mieszkańców części świata, prowincji, krain, określonych obszarów geograficznych, regionów geograficzno-politycznych i geograficzno-kulturowych, zawierające nazwę strony świata pisze się wielką literą – [źródło].

Chciał przestać myśleć o tym wszystkim. Cała ta perspektywa wyraźnie mu nie pasowała. Życie było prostsze jeszcze przed Money in The Bank. Bardzo chciałby się do nich cofnąć. – Do nich? To znaczy do kogo?

Dean wrócił na chwilę na basen, bo najwyraźniej zostawił tam swój telefon, zostawiając Punka samego z cudnymi skrętami.

W sumie nawet nie pamiętał już, gdzie jest teraz AJ. – Była.

(...) czując, że za chwile padnie mu przepona. – Chwilę.

Ale Tara już tEvelineak miała, że nigdy nie chciała dostawać ochłapów. – Ekhm… ups! Ktoś tu miał skopiowane imię swojej głównej bohaterki i mu się wkleiło, co trochę wygląda, jakby – ups! – ktoś tu nie potrafił go poprawnie zapisywać i ratował się wklejką… Ups!

Mówiłem ci, że na dzisiejsze promo wyszykowałem coś, co zniszczy nie tylko Ambrose'a [,] ale też te dwie!


014. Apocarose is a sawft.
- Punk, co do hu... – hultaja? Huśtawki? Huraganu?
Chuj się pisze przez ch.

Ale teraz, [przecinek zbędny] jakiekolwiek głębsze uczucie skończyłoby się źle.

Dean nigdy nie powiedział sobie dość (...) dość trzeba jakoś wyróźnić w tekście; kursywa albo cudzysłów. (Aż chciałoby się zanucić: Kiedy powiem sobie „dość”…).

- Ale o co chodzi, Steph? - zapytał, starając się ignorować to, jak Stephanie wzdrygnęła się, słysząc z jego ust zdrobnienie swojego imienia. Seth na prawdę nie rozumiał wzburzenia brunetki. – Imiesłów starając się ignorować wskazuje na to, że zapytanie i ignorowanie reakcji Steph na zadane pytanie są jednoczesne w czasie. Co jest oczywiście bzdurą, bo Seth najpierw zapytał, potem usłyszał odpowiedź, a dopiero potem mógł ją zignorować. Takich błędów masz pełno, bo generalnie nadużywasz imiesłowów przysłówkowych współczesnych (zakończonych na -ąc).
Na dodatek nadużywasz określania bohaterów kolorem włosów. W scenie bierze udział jedna kobieta i jeden mężczyzna, naprawdę nie musisz posuwać się do takiej desperacji. Otwórz sobie dowolną książkę, to zobaczysz, że nazywanie bohaterów kolorem włosów jest manierą autorek-amatorek z sieci. Żaden autor, który już coś osiągnął, nie będzie stosował takich tanich zabiegów.

Tara była osobą tak irytującą do potęgi entej, że nie miałby skrupułów powiedzieć jej to [tego] i poza wizją. – Albo była osobą tak irytującą, że..., albo była osobą irytującą do potęgi n-tej.

Na prawie każdym z nich narysowani byli jako słodka, zakochana para, [przecinek zbędny] lub para świrusów (...). – W tym rozdziale bardzo często stawiasz przecinek przed spójnikiem lub, co jest błędem (lub łączy wartości równorzędne):
(...) jak to Dean i Tara całowali się [przecinek zbędny] lub stali do siebie przytuleni, czy, jakież to oryginalne, spuszczali Sethowi lanie.
(...) z dziką, [przecinek zbędny] lub romantyczną muzyką w tle.
Wydawałoby się, że nie wiedziałaś o tym, ale zdarzają się też momenty, gdy słusznie brakuje  przecinka:
(...) o zasnych nazwach Apocarose Forever lub Apocarose is my life. – Zacnych.
Zupełny brak konsekwencji.

- Poza tym, parringi chodzą po gwiazdach (...). – Pairingi.

W sumie, [przecinek zbędny] Seth nigdy nie zastanawiał się, czy ten romans, który ujawnił [,] był prawdziwy. Patrząc na to, jak swobodnie Ambrose zachowuje się [czas] w stosunku do Tary, mógł być. Jednak widząc, jak ona zachowuje się wobec niego, można było w to wątpić. Pomimo to, [przecinek zbędny] Seth czuł się nieswojo, patrząc na tę dwójkę. Mimo dzielącej wspólnie między sobą niechęci, oni byli jakby... połączeni jakąś dziwną, magnetyczną energią. Seth znał Ambrose'a jak własną kieszeń i wiedział, co rudy czuje. Z jednej strony rozbierał Tarę wzrokiem, [przecinek zbędny] za każdym razem, gdy ją widział. Za to z drugiej strony…[spacja]jakby go obrzydzała.

Potrzebowaliśmy cię tylko [,] by zniszczyć tę waszą żałosną zbieraninę.

(...) miał się zacząć już za chwile. – Ę. Mam dość wypisywania brakujących lub nadmiernych znaków diakrytycznych. Wybacz, ale sama musisz przejrzeć pod tym kątem cały tekst.

Tara stała jednak na tle ścianki sama, bowiem [ough] Eveline poprosiła ją, by poszła tam w pojedynkę, chcąc przed walką porozmawiać jeszcze z mamą. Tara, która poniekąd mamy już nie miała [,] nie mogła się nie zgodzić.

Westchnęła, spoglądając na uśmiechniętą Eve machającą do mamy przez kamerkę w telefonie. Wciąż nie czuła się zbyt swobodnie po ostatniej akcji Setha, a listy i maile od ludzi przysyłających jej fanarty Apocarose jeszcze bardziej ją mierzwiły. – Mierziły. Poza tym z drugiego zdania wynika, że listy mierziły Eve, nie Tarę.

Nigdy nie wiadomo, na co taki idiota może wpaść, a co gorsza, znając jego porywczość, to ta ryzykantka miałaby większe szanse [,] by wpaść. – Ten szyk jest karkołomny.

Blondynka niemal natychmiastowo upadła na ziemię, łapiąc się za zaczerwienioną część twarzy. – Niemal natychmiastowo? To jak ona upadała? Trochę wolniej?

To, gdzie trafi ona [,] było jednak dla niej wielką zagadką. By poprowadzić dalej swój program z Charlotte [,] powinna trafić na Raw (...).

Ludzie witali ją wiwatam [wiwatami], [przecinek zbędny] jak zawsze, teraz jednak trochę mniejszymi. Bloody Violence ściągnęło na siebie trochę uwagi, to pewnie przez to.

Sasha szybko wykorzystała sytuację, i zanim dziewczyna się zorientowała, założyła jej banks statement. – Przecinek oddzielający wtrącenie powinien pojawić się po spójniku i, a nie przed nim.

Dean nie mógł uwierzyć w to [,] co widział.

Nagle poczuł [,] jak kanapa obok porusza się i okazało się, że dosiadł się do niego nie kto inny, jak Triple H. – Poczuć mógł nie jakąś kanapę obok, ale tę samą, na której siedział… Może lepiej: poczuł, jak kanapa w miejscu obok niego zapada się? Czy coś? Chociaż to też trochę przekombinowane. Najlepiej wprost, że zobaczył siadającego obok Triple’a.

(...) bo jeśli czujesz.... co The Rock, [przecinek zbędny] ci zgotuje, już nie zdążysz uciec!


015. Egoism tear us apart.
Takie chuchro jak ty w ogóle nie poradziłoby sobie tutaj [,] gdyby nie ja!

Ostatnie zdanie Tara wyrzuciła z siebie tak, jakby te słowa były zatrute. A najgorsza była porcja jadu, jaki w to wrzuciła.
Twarz Eveline stężała, jakby nagle rozniósł się po niej jakiś mocny środek znieczulający. Nie było na niej żadnych uczuć. Ani smutku, ani wściekłości, nawet zawodu. Ta twarz była pusta... tak jakby... jakby Eve już dawno spodziewała się usłyszeć takie słowa.

No, [przecinek zbędny] bo przecież ty (...).

- Nawet Ci na nim nie zależało! Nawet nie przejęłaś się po waszym rozstaniu! - wydusiła Eveline, wściekle mierząc palcem w Tarę. – Zbędna forma grzecznościowa w dialogu.

(...) Tara zawsze zabierała jej to, na czym jej zależało. Eveline zawsze musiała w tej przyjaźni się dla niej poświęcać. Ileż to razy Tara zabierała Eveline to, na czym blondynce zależało, nic sobie z tego nie robiąc? – Okrutnie lejesz wodę.

Na jej twarzy nie było widać nic innego, jak złość. – Niczego innego jak złości.

Jutro jest draft. – Będzie.

Daj mi to gówno - rzuciła, po czym wyrwała e-papierosa z dłoni Rollinsa, po czym mocno się nim zaciągnęła.

Jej doświadczenie z paleniem kończyło się na trawce w szkolnych kiblach z Mickey'em, [przecinek zbędny] albo paru innymi kolegami z dojo.

Zaledwie parę lat temu, [przecinek zbędny] dzięki temu niepozornemu sznurkowi z dwoma rączkami schudła siedem kilo.

Informacja, że wyrwie się spod władzy Steph [,] ucieszyła ją tam [tak] bardzo, że dziewczyna nie była w stanie skupić się na tygodniówce. – Cały czas mnożysz zaimki i podmioty. Nieraz ich brakuje, ale w zdaniach, które są jasne same z siebie, i tak dowalasz logicznościami. Wiadomo, że w tym jednym zdaniu chodzi o Becky. To ona wyrwie się spod władzy Steph i ona nie potrafi się skupić na tygodniówce. To po co to dziewczyna? Nic nie wnosi.

Wyczerpanie, jakie czuła w czasie całej Drogi do Wrestlemanii [,] w końcu zaczęło dawać jej się we znaki. Dziewczyna czuła się zbyt wyczerpana, nie dawała z siebie wszystkiego w czasie meczy (...). – Meczów. Dlaczego Drogę zaczęłaś wielką literą? Co chciałaś tym podkreślić. Na dodatek w posłowiach po rozdziałach dziwisz się, że wychodzą ci takie długie rozdziały. No nic dziwnego, skoro jedną informację podajesz w dwóch prawie takich samych zdaniach.

Stracenie jednej z trzech Horsewomen było na ten moment nie możliwe (...). – Niemożliwe.

Przed Wrestlemanią, [przecinek zbędny] jej grafik był tak zapchany, że dziewczyna [zbędne] prawie nie miała czasu na sen.

I może i brzmi to jak taki horror, ale tak też działo się tera.z. – Tani. Brzmiało [czas]. Teraz.

Si, compadre. - usłyszała [wielka litera] zza zakrętu czyjś dźwięczny głos. [akapit] - Si... - zapalił światło [kto? głos?], najwyraźniej chcąc zidentyfikować, kto tak dyszy. - O Boże, Becky! – Niepoprawny zapis dialogu. Dawno żadnego nie opisywałam, ale problem jak najbardziej wciąż występuje.

Ból już odpłynął z jej ciała, mimo to, [przecinke zbędny] nie była w stanie wstać.W stanie wstać brzmi zabawnie..

Mały luchador czuł za Becky dziwny rodzaj odpowiedzialności po tym [,] jak znalazł na tym korytarzu, przez co czuł się niemal w obowiązku zostać z nią te kilka minut w sali tuż po tym, jak ją tu przenieśli. Lubił czuć się za coś odpowiedzialny. Becky nie znała go dobrze, gadała z nim tylko parę razy [,] a dłuższą rozmowę przeprowadzili ze sobą jakieś pół roku temu na backstage'u TLC.

Becky dalej pamiętała [,] jaka ona [zbędny zaimek] była zestresowana, gdy to ona [zbędne] miała pierwszy raz walczyć na większej gali.

Widzisz, ludzie z rosteru, [przecinek zbędny] utorzsamiają R-Trutha z synonimem plotkarstwa. – Utożsamiają! Poza tym nie da się utożsamiać z synonimem. Utożsamiają R-Trutha z plotkarstwem – styknie.

Do tego, [przecinek zbędny] nie wiem [,] czy widzicie, bo może jesteście na telefonach (...).


016. Un-fuckin-believable.
Zapewne ledwo ją skończy, a wtedy pójdzie pracować naprzeciwko jego [swojego] domu do zakładu spawarskiego i tak skończą się jego marzenia.

W końcu Jonathan zaczął zauważać zbliżający się w jego stronę ludzki kształt. – Nie mógł zacząć zauważać. Ile trwa zauważenie kogoś/czegoś? Sekundę? To jeden rzuk oka. Dean po prostu zauważył zbliżającego się człowieka. I skoro widział, że kształt jest ludzki, no to wydedukował od razu, że to człowiek, prawda? Czemu musisz tak komplikować... ;_____;

Jonathan czuł, że chłopak mówi mu prawdę. Takie rzeczy szło wyczuć (...). – Dało się wyczuć. Kolokwializmom mówimy nie.

Andy pokiwał tylko potakująco głową. – Kiwa się zawsze na tak.

Andy niemal natychmiast zerwał się z ziemi i cały czas masując obolałe ramię puścił się pendem w kierunku centrum. – Imiesłów przysłówkowy współczesny (zakończony na -ąc) sugeruje, że coś się dzieje w tym samym czasie. Nie wyobrażam sobie puszczania się pędem (!), co kojarzy się z mega szybkim biegiem, i jednoczesnego masowania sobie ramienia. Gdy się gdzieś pędzi, ręce raczej wspópracują z całym ciałem. Zrywanie też nie pasuje do masowania. Przestaw zdania. Najpierw masowanie, potem zerwanie się z ziemi i pęd. Niemal jak zwykle zbędne. Andy dostał nożem. Nie będzie zrywał się prawie szybko, więc trochę powoli...

Naprawdę sądziłeś, że ze Szczurem i jego ludźmi można zadzierać? - w oczach Andy'ego wykwitły łzy. – Wypowiedź należy do Grubego, więc wymagany jest akapit. Plus wykwitanie łez jest głupim sformułowaniem. Pojawiły się łzy – tak po prostu. Łzy to nie kwiatki, żeby wykwitać..

Żebyś ty wiedziała [,] ile Eve i Kelly się kłócą.

- Jak ty w ogóle możesz być reprezentacyjną [-tywną] osobą dywizji kobiecej tutaj, zachowując się tak? – Dywizji? A co one są? W wojsku? Poza tym tutaj i tak na końcu zdań skłądowych... naprawdę nie brzmi.

Szczerze? Było tego jeszcze trochę, szczególnie błędów w zapisie dialogów. Z przecinkami jednak bywało znacznie gorzej, postanowiłam nie wypisywać już niczego więcej. Uznajmy, że szesnastka wypadła do tej pory najlepiej ze wszystkich notek i przejdźmy dalej.


017. The Battleground.
To była jedna z tych nielicznych rzeczy, które w WWE na przestrzeni lat się nie zmieniały, [przecinek zbędny] i które Roman wciąż kochał.

Wtedy nawet nie czuł, że to praca. To była dla niego bardziej... przyjemność, [przecinek zbędny] niż praca. Był wtedy taki zjednoczony z Sethem i Deanem. Byli jak trzej bracia podbijający cały roster.
A potem było krzesło...
Co prawda, po rozpadzie The Shield, Roman dalej w [zbędne] lubił swoją pracę. Ale, no właśnie, wtedy zaczął w końcu czuć, że to jednak praca, obowiązek, a nie hobby. – A potem okazało się, że ta praca była ciężka, bo była pracą i czuł, że tą pracą była...

(...) siedząc na kanapie w salonie rodzinnego domu Anoa'iów i oglądając Royal Rumble, a w nim jego [swojego] ojca, [przecinek zbędny] walczącego o miano pretendenta do pasa mistrzowskiego, ściskał z całej siły swoje małe kciuki (...).

Siostra kiedyś podesłała mu jakieś fanowskie opowiadanie pod tytułem „Pięćdziesiąt Twarzy Reignsa”, gdzie Seth robił za dokładnie odwzorowanie Anastasii i od tego czasu Roman źle reaguje [czas] na to słowo.

I powiedz mi lepiej, co jest między tobą, [przecinek zbędny] a Tarą?

Ale tą [tę] walkę stoczy.

(...) Rock, odbity od lin [,] wracał do Romana (...)

Odbił [,] natychmiast wstając (...), póbując uderzyć Romana potężnym Clothesline. – clothesline’em.

Rozdział jest całkiem poprawny (pamiętaj jednak, że nie wypisuję wszystkich błędów), ale efekt psują powtórzenia w opisie walki. Np. słowa: odbić (8 razy), uderzyć (5), poczuć (4). Przykład:
(...) kiedy nagle poczuł ból. Nie było w tym żadnej przenośni. Coś z całej siły wpadło na niego, zbijając go z nóg. Nagle poczuł się, jakby leżał na środku jakiejś kaźni. Dodatkowo poczucie bólu nie mogłoby być przenośnią. Tobie pewnie chodziło o przesadę.


018. Two bodies.
Eveline westchnęła tylko ciężko. – Szyk: Eveline tylko westchnęła ciężko.

Niemal natychmiast pobiegła do jego garderoby, jednak ta była pusta. Okazało się, że jest w punkcie opatrunkowym. – Chodziło ci o to, że Roman był w punkcie, a nie jego garderoba, ale zapomniałaś o podmiocie. Dalej też popełniasz ten błąd:
Piękna sprawa, naprawdę piękna. Czuła się [ta sprawa?], jakby robiła krok milowy w swojej karierze, której ścieżek z resztą, gdyby nie przypadek, nigdy by tak nie poprowadziła. – Zresztą.

O wiele, wiele więcej, [przecinek zbędny] niż na zwykłych tygodniówkach.

„Boże, czym mnie jeszcze zadziwisz?! Wrzasnęła Eveline w myślach, już po usłyszeniu pierwszych nut dobrze znanego jej [zbędne] theme songu”. – Brak kursywy przy myśli oraz myślnika po niej.

Eveline czuła [,] jak ciepło zmieszane z bólem krąży [czas] po jej czaszce.

Tara , korzystając z chwilowego braku równowagi Sashy (...). – Zbędna spacja.

Dźwignię, którą Lita musiała już znać, bowiem bardzo szybko udało jej się z niej wydostać (...). – Dawno nie wspominałam, że to słowo nie pasuje absolutnie do wybranej przez ciebie stylizacji.

Mimo wszystko trzeba jednak zauważyć, że im bliżej końca, tym mniej błędów w rozdziałach. Od razu płynniej się czyta.


019. Future stars now.
Dean wszedł niepewnym krokiem do swojego busa. Nie wiedzieć czemu, chciał go zobaczyć. TERAZ. – Busa chciał zobaczyć?
Nah, znowu pomyliłaś podmioty.

Co było w sumienowością (...) – w sumie nowością.

Trzeba było być naprawdę wielką szychą, na miarę Johna Ceny, [przecinek zbędny] czy Chrisa Jericho, by bez konsekwencji dopraszać się u Vince'a o jakieś profity. – Znaczy się to trochę bez sensu. Konsekwencje są zawsze, ale mogą być pozytywne albo negatywne. Z twojego zdania wynika, że trzeba było być szychą, żeby dopraszać się o profity i ich nie dostawać, a to przecież głupie.

Chciałby zamienić to na stary pokój, który dzielił z Romkiem, prawdopodobnie chorym już na raka płuc Punkiem i tą łajzą, Sethem. Przynajmniej nigdy nie czuł się tam samotny. A Dean nienawidził jej. Była prawdopodobnie jedyną rzeczą, jakiej Dean się bał. – Jakiej jej? Podejrzewam, że zapomniałaś napisać o samotności.

Wdychał zapach świeżej trawy o poranku, marząc [,] by ta chwila mogła trwać wiecznie (...). – Biorąc pod uwagę, o jakich rozrywkach wrestlerskich pisałaś kilka rozdziałów temu, to zdanie jest mocno dwuznaczne.


(...) Jonathanowi i tak było to obojętne. Jego kartoteka była gruba na pięć centymetrów. Ale nie chciał robić kłopotu Lully. – No to bohater nie chciał tego czy było mu to obojętne? Bo ze zdania wynika i jedno, i drugie. Chęć nie robienia Lullu kłopotów z marszu wyklucza obojętność.

KURWA JEGO MAĆ [,] NIE PRZESTANĘ.

I nagle doszło do kulminacyjnego momentu. Dirty deeds. Seth padł jak długi na ziemię, a Dean przykrył go. Raz, dwa... w tym momencie coś dziwnego się wydarzyło [wydarzyło się].


PRZYKŁADOWE BŁĘDY W PRAWEJ KOLUMNIE:
" (...) LICZĘ UDERZENIA W TWARZ SETHA ROLLINSA." ~~ DEAN AMBROSE  – Błędny cudzysłów. Nie powinno się używać tyld (~) zamiast myślników.

Brutalna rzeczywistość. Tytuły bez kropek.

Przekichane [,] nie?

Wcześniej posiadałam już konto na blogspot (...). – Blogspocie.

(...) to znaczy, że potrącił mnie wcześniej tir, [przecinek zbędny] albo porwali terroryści.

Tu, w magicznym świecie mojej chorej wyobraźni [,] jestem żoną Deana Ambrose'a i noszę ringowy pseudonim[spacja]- [myślnik] Sleepka Ambrose. W tym cudownym świecie jestem WWE Hardcore Champion, a moja najlepsza przyjaciółka, Oliwia, żona Romana Reignsa jest moją teamową partnerką.

Tu sprawiam pozory mądrej, a wy mnie oszukujecie i udajecie, że w to wierzycie. W tym świecie obżeram się lodami i nie tyję. Jestem bardzo odważna i waleczna [,] i mieszkam w Los Angeles. Ukończyłam Hogwart kilka lat temu i dzięki pewnym fajnym zaklęciom utrzymuję się na szczycie WWE. Tutaj nie męczę się po przebiegnięciu stu metrów i jestem mega szczupła. – Megaszczupła.

(...) piętnaście lat różnicy między mną, [przecinek zbędny] a Deanem [,] to przecież nie tak dużo!

A, jako, że lubię mieć z siebie bekę, przyjęłam to. – Nie dajemy przecinka między jako że, tak jak między mimo że, pomimo iż. W takich przypadkach następuje tzw. cofanie przecinka. Zasada ta obejmuje połączenia partykuł, spójników i przysłówków ze spójnikami.

Na blogu wisiały też inne zakładki, z których zdążyłyśmy wypisać sobie przykładowe błędy, ale zakładki z czasem zniknęły. Może ten spis baboli do czegoś ci się jeszcze przyda, więc zostawiamy go w ocenie:


PRZYKŁADOWE BŁĘDY Z ZAKŁADKI STRESZCZENIA:
Rzut oka na walkę w klatce, w której tajemnicza bohaterka, walcząc z mężczyzną [,] zostaje mocno ranna.

Tara wraca do domu po bijatyce, nieszczęśliwie, [przecinek zbędny] zostaje nakryta przez swoją mamę.

Chwile [ę] później, [przecinek zbędny] okazuje się, że wylądowała wraz z Eveline [,] w pokoju hotelowym Enzo i Cassa (...).

(...) Eveline oskarża Tarę o całą sytuację, gdy uświadamia sobie, że zgubiła swój zegarek, jaki dostała od swojego dziadka.Który dostała, bo w kontekście określonego, ograniczonego w jakiś sposób zakresu. Jaki używa się w kontekście ogólnym [źródło].

Uznali [,] iż mają dość pilnowania Tary i Enzo (...). – Enza.

Eveline [,] nie myśląc o konsekwencjach [,] rzuca się na Charlotte.

(...) ochroniarze wynoszą obie dziewczyny na backstage. – Nie zapominaj, że istnieją też polskie słowa, wystarczy wpisać w słownik (diki.pl).

(...) którzy namawiają Sahne'a, na tzw. One Chance Match. – Unikaj skrótów w prozie. + Shane’a.

Seth oskarża Romana o napisanie napisu na busie The Authority. Napisanie napisu brzmi kulawo.

Nagle Natalya atakuje Becky, oskarżając ją o porażkę, a następnie odchodząc, zostawiając byłą przyjaciółkę samą w ringu. – Naprawdę sporo tych imiesłowów współczesnych. Nagle Natalya atakuje Becky, oskarżając ją o porażkę, a następnie odchodzi, zostawiając byłą przyjaciółkę samą na ringu.

Roman budzi się po szalonej nocy opijania zdobycia tytułu przez Deana. – Zdobytego.

Uciekając od atmosfery kłótni [,] Roman zabiera ze sobą ledwo żywego Deana [,] i wraz z Becky i Eveline wybiera się na siłownię. – Zdecydowanie zbyt często używasz tego spójnika.

W drodze na siłownie [ę], [przecinek zbędny] Roman przypomina sobie, jak AJ kokietowała go w czasie jego pierwszej gali PPV- TLC. – Szczerze przyznam, że nie wiem, jak na razie, co to za skróty, ale albo myślnik zamiast dywiza i zachowany odstęp od słowa, albo połącz dwa skróty dywizem.

(...) nie ma czasu się nad tym zastanawiać, bo przyszedł czas na ich mecz, a dokładnie, na mecz Paige z Tarą, której Eve ma towarzyszyć pod ringiem. – To zdanie powinno być zwięzłe, niepotrzebnie je rozciągasz, tłumacząc błędnie. (...) przyszedł czas na mecz Paige z Tarą.


PRZYKŁADOWE BŁĘDY Z ZAKŁADKI INNE TYGODNIÓWKI:
"Witaj w moim świecie, w którym parodiuję wszystko, na co mam ochotę :)" – błędny cudzysłów, prócz tego jest on w tym miejscu zbędny (tak jak inne na tej stronie). Emotikon nie zastąpi kropki na końcu zdania.

W tym fiku zdrowy rozsądek i prawa fizyki, jak biologii nie mają prawa istnieć, bo gdy jeden z nich zachodzi w ciążę, drugi traci penisa, a niebo zsyła nam zielonych przyjaciół, świat WWE staje do góry nogami.

Czy zdrowy rozsądek Vince'a McMahona zniknął, gdy z powodu zwycięstwa pasa mistrzowskiego przez Romana, ilość subskrypcji całkowicie spadła [,] powodując brak pieniędzy? – Czyj brak pieniędzy? Jego, ich?

A wśród nich znajduje się ten jeden Archipelag Gorącego Łuku, razem ze sławetną Słoneczną Pieśniarką, wyspą, na której znajduje się chyba najbardziej zwariowane liceum w całej galaktyce, ze zbzikowaną, znerwicowaną kadrą i równie szalonymi uczniami. – Przecinki oddzielające wtrącenia zamieniłabym na myślniki.
Piszesz to opowiadanie i nie jesteś przekonana, czy tam jest najbardziej zwariowane liceum?

Poznasz szalone rodzeństwo Żółkiewskonów, [przecinek zbędny] oraz ich dwójkę przyjaciół, Halszkę oraz Prywoda, którzy każdego dnia doprowadzają poczciwego dyrektora Sułkowiela do szału.

Podróżuj po całych galaktykach wraz z Profesorem Dymitrem Hundywudem oraz dwójką jego najlepszych akademów- Judo oraz Mickey'em odkrywając największe tajemnice Galaktyki. – Ponownie ten nieznośny dywiz...
Judem i Mickeyem – wyjaśnienie znajdziesz na tej stronie [źródło].

Do czasu, kiedy do miejskiego liceum przeprowadza się Kelly. Przyjazd dziewczyny napędza błędne koło wydarzeń, które wpływają na życie bohaterów. Wraz z przyjazdem Kelly, [przecinek zbędny] w Greymor doszło do samobójstwa, które mogło wcale samobójstwem nie być.

Kto ukrywa się w lasach Greymor? Czym naprawdę jest zaćmienie słońca w Greymor?Kto ukrywa się w lasach Greymor i czym naprawdę jest zaćmienie słońca w tym mieście?


Okej, w końcu czas na krótkie PODSUMOWANIE POPRAWNOŚCI:

błędnie zapisujesz tytuły rozdziałów;
mylisz myślniki i dywizy;
niepoprawnie zapisujesz cudzysłowy;
robisz akapity ze spacji;
gubisz wcięcia akapitowe;
gubisz spacje;
masz problemy z fleksją;
mylisz i ;
mylisz zaimki (np. jej/swój);
gubisz podmioty;
używasz wyrazów w złym kontekście (np. utożsamiać z synonimem, fakty będące wpływami itp.);
wykorzystujesz niedopasowane w kontekście związki frazeologiczne (np. spadać nagle jak syzyfowy głaz);
tworzysz pleonazmy;
siejesz powtórzenia (w tym okropne niemal!)
czasem udziwniasz szyk wyrazów w zdaniu;
rzadko, ale jednak, popełniasz błędy ortograficzne;
niepoprawnie wykorzystujesz imiesłowy przysłówkowe współczesne (+ nadużywasz ich);
niepoprawnie odmieniasz imiona/nazwiska/nazwy własne/ciosy;
wykorzystujesz angielskie wyrażenia, które posiadają polskie odpowiedniki;
brakuje ci konsekwencji przy zapisie anglojęzycznych zwrotów (raz po angielsku, raz spolszczając, np. finiszer);
niepoprawne spolszczasz i zdrabniasz imiona angielskie;
ogólnie brak ci konsekwencji interpunkcyjnej (np. raz stawiasz przecinek przed a, a raz – w takiej samej konstrukcji – nie);
nie stawiasz przecinków przed spójnikami tego wymagającymi w zdaniach złożonych (najczęściej przed jak);
brakuje ci przecinków przy imiesłowach przysłówkowych;
ogranicz przecinki (tworzysz wtrącenia bezczasownikowe i dopowiedzenia z przydawek);
błędnie zapisujesz dialogi (interpunkcja – artykuł);
brakuje ci akapitów w dialogach (kiedy po wypowiedzi znajduje się opis postaci, która nie wypowiedziała kwestii);
błędnie zapisujesz myśli (myśli tworzą osobne zdanie w środku akapitu; czasem zapominasz o kursywie);
czasem zapominasz o kursywie przy retrospekcjach i mieszasz w nich font;
robisz literówki.

Część z niektórych wymienionych potknięć mogłaś sama wyeliminować w bardzo prosty sposób (mowa na przykład o literówkach, niepoprawnym kontekście łapanym na szybko czy fleksji). Wystarczyłoby nieco zwolnić po napisaniu rozdziału, zapisać go i wrócić do niego następnego dnia. Zwykle jest tak, że część potknięć wyłapuje się po czasie, bo dopiero wtedy znika takie pierwsze zachłyśnięcie się świeżutkim rozdziałem. Przy drugim czytaniu i każdym kolejnym zachwyt maleje, robiąc miejsce zdrowemu rozsądkowi. Oj, w tym, co opublikowałaś, bardzo mało jest momentów, kiedy faktycznie widać ten zdrowy rozsądek świadomej autorki. Dopiero pod koniec, po szesnastym rozdziale robi się coraz lepiej, jakbyś dopiero wtedy zaczęła się skupiać.
Rada? Czytaj – przede wszystkim – powoli i na głos. Nie zajmuje to zwykle za dużo czasu. Kiedy już przeczytasz notkę kilka razy, zacznij pracę z betą. Jasne, że mogłabyś od razu przekazywać rozdział becie, ale wtedy nie wyrobisz sobie nawyku sprawdzania samej siebie, nie nauczysz się pracować z napisanym już tekstem i wyłapywać chociażby to, co mogłabyś. Bo nie wierzę, że nie wiesz, że przed który albo jaki stawia się przecinek. Wiesz, wiesz – widać to po większej części tekstu, kiedy znak stał tam, gdzie powinien. Tylko czasami go olewałaś.
Obecnie błędy są w praktycznie każdej linijce, w każdym zdaniu można się do czegoś doczepić. Przed tobą naprawdę dużo pracy.


RAMKI
Jesteśmy absolutnie na nie, jeżeli chodzi o nazwy anglojęzyczne. Kwestia taka sama jak z tytułami rozdziałów – żadna awangarda, tylko zwyczajny brak konsekwencji. Chcesz pisać opowiadanie po polsku, dla polskich czytelników? Więc rób to dla nich, całościowo. Chcesz się popisywać angielskim nazewnictwem? Napisz cały tekst po angielsku. Czy widziałaś kiedykolwiek jakąś książkę, która miałaby np. angielskie nagłówki, a polską treść? Na pewno nie. To po prostu głupie.
Układ szablonu jest prawokolumnowy; pośrodku masz wyłącznie posty. Z trudem zauważyłyśmy wtopiony w nagłówek spis treści. Trochę nam zajęło, zanim domyśliłyśmy się, że kursor trzeba nakierować na niewidoczną ramkę i wtedy przesunąć w dół/górę, by móc poruszać się po tym rejestrze – to było irytujące. Może i zakładka czy szeroka lista są mniej bajeranckie, ale na pewno praktyczniejsze i nie sprawiałyby, że chciałybyśmy porzucić czytanie, bo nie da się dostać do odpowiedniej notki. Opcja starszy/nowszy post okazała się wybawieniem.
W zakładce commercials and sponsors font linkowanych stron jest za mały! (Tak samo w innych tygodniówkach). Miałyśmy trudności z doczytaniem się jakiegokolwiek adresu. Dodatkowo utrudnia sprawę pomarańczowy odcień liter.
W zakładce streszczenia opisy wydają się miejscami zbyt szczegółowe – nie powinnaś zawierać tam opinii np. o głupocie jednego z bohaterów. To trudna forma do opanowania; nie wszystkie fakty są ważne. Tekst jest także mocno chaotyczny. Zastawiasz w nim bardzo dużo imion oraz nazw typowo wrestlerskich, co utrudnia zrozumienie fabuły komuś, kto w ogóle nie przeczytał całości. A po co streszczenia tym, którzy przeczytali?
Prawa kolumna zawiera naprawdę sporo treści – czy to wszystko jest naprawdę aż tak ważne? Na samym początku powinnaś zawrzeć treść dotyczącą aktualności takich jak: (nie)regularne pisanie, prawa autorskie, (nie)zgodność z WWE itd. Dopiero potem pisz o m.in: pytaniach do ciebie, o czytaniu rozdziałów (w sumie nie wiem, po co chcesz zniechęcać czytelników? To raczej logiczne, że jak ktoś zobaczy rozdział i będzie dla niego za długi, to nie będzie czytał, więc nie musisz go o tym informować i pokazywać, jakby ci nie zależało), o komentarzach. Przypominamy tu też jeszcze raz – zdanie o braku kayfabe wygląda jak celowo ukryte przed czytelnikiem, a wydaje się mega ważna, wręcz priorytetowa. Musi być bardziej widoczna, chociaż nie ukrywamy, że mamy nadzieję, iż w nowej wersji opka odejdziesz od tego głupiego pomysłu i wrestling stanie się w końcu tym, czym naprawdę jest.

Mimo wszystko posiadasz najistotniejsze zakładki oraz wskazujesz ważne dla czytelników informacje, a także dodałaś gadżety wspierające twoich czytelników, jak również tych, którzy chcieliby nimi zostać, a nie wiedzą, na czym polega WWE. Poprawiłybyśmy wygląd prawej kolumny, jeżeli chodzi o ilość i rodzaj treści w niej, także justowanie niekoniecznie dobrze robi tej ramce. Nie zapomnij też, aby streszczenia skrócić oraz poprawić błędy widniejące w zakładkach. Znajdziesz je w osobnym poście, w podpunkcie o poprawności.

DODATKOWE PLUSY
– dopasowana muzyka;
– estetyczne przerywniki w postach ułatwiające organizację tekstu;
– tak trochę na rozluźnienie – Skoia cieszy się, bo pierwszy raz oceniała RPF i mogła wykorzystywać gify przedstawiające prawdziwe postaci opka. No i również Skoia dziękuje ci, że zainteresowałaś ją wrestlingiem. Pewnie jest to efekt zmuszenia nas do samodzielnego researchu, ale poniekąd zadziałało. 



NA DZIEŃ DZISIEJSZY: SŁABY (2)

Prosimy o komentarze pod pierwszą częścią ocenki: TUTAJ.


Podziękowania dla Forfeit i NieFikcyjnej za betę. :)

1 komentarz: