tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post8857177671347636249..comments2024-03-23T11:19:17.124+01:00Comments on Wspólnymi Siłami: [139] ocena bloga: strzaskana-porcelana.blogspot.comWspólnymi Siłamihttp://www.blogger.com/profile/04914809755475399131noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-1911289491620018392018-08-25T00:37:02.722+02:002018-08-25T00:37:02.722+02:00Ygrette jest wyjątkową pedantką. Wyjęła grzebień, ...<i> Ygrette jest wyjątkową pedantką. Wyjęła grzebień, aby się przeczesać, ale gdy zobaczyła fałdki na sukni, musiała natychmiast je poprawić. </i> – Być może miałabym szansę to wydedukować, gdyby Ygrette wróciła do tego grzebienia za chwilę, jakoś się na te fałdki wyraźniej oburzyła czy coś w tym stylu. W obecnej wersji tylko ty wiesz, o co chodzi. Przecież nie wejdę ci do głowy. <br /><br /><i> Yukiji nareszcie znalazła sobie cel, chce odnaleźć, albo przynajmniej dowiedzieć się, kim jest autor dziennika. Przez kilka lat była jakby "zawieszona", aż tu nagle znajduje coś, co było z nią w jakiś sposób powiązane ( w końcu, to po części jej dziennik ). Po prostu poczuła taką potrzebę, że musi... </i> – Tego też nie wiedziałam. Dla mnie ten notes nie jest wcale taką poważną dla Yukiji sprawą. Ukradła go i ubzdurała sobie, że go odda, okej, ale w tekście nie widać, że to jakiś superważny wątek, który zmienił życie Yukiji o sto osiemdziesiąt stopni. Może byłoby to widać, gdyby minęło więcej czasu i stworzyłabyś więcej scen, które udowadniałyby ważność notesu, zanim Yukiji zacznie stawiać warunki niebezpiecznym gospodarzom. Ona go ile razy otworzyła? Ile o nim myślała?<br /><br />Też pozdrawiam! ;)<br /><br />Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-54186958386372316732018-08-25T00:35:46.206+02:002018-08-25T00:35:46.206+02:00Nie zauważyłam, byś na blogu podała źródło do pios...Nie zauważyłam, byś na blogu podała źródło do piosenki. Przegapiłam je czy sobie ją po prostu brzydko „pożyczyłaś”? Tak samo nie wiedziałam, że wiersz w oryginale jest jakiś inny. To w ogóle twój wiersz?<br /><br /><i> Subaru pochylał się nad ciałem. </i> – Tak, wcześniej zwracałyśmy na to uwagę, ale tam jednak Yukiji nie brzmiała na jedno zdanie jak narrator trzecioosobowy. Najczęściej mówiła <i>moje ciało</i>, z naciskiem, że jednak należało ono do niej. Tutaj, jeżeli już Yukiji ma dalej określać ciałem samą siebie, tego brakuje. <br /><br />Nawet jeżeli ty potrafisz rozszyfrować wiersz (kwestia ogrodów, jabłoni i tak dalej), to gdyby nie twój dokładny opis tutaj, nadal nie wiedziałabym, o co chodzi. Tego się nie da rozszyfrować, nie wiadomo, kto jest czym. Jeżeli kobieta to jabłoń, to jak kradłaby swoimi owocami sama sobie pocałunki? Bo zakładam, że to ona jest przecież podmiotem lirycznym wiersza. W każdym razie to trochę wygląda tak, jakby czytelnik, aby zrozumieć przekaz, miałby wejść sobie na WS przeczytać twoją interpretację. Także podtrzymuję swoje stanowisko – utwór jest bez sensu, dopóki nie da się go zrozumieć. Używasz metafor, które tylko dla ciebie są jasne. Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-40801734226103771022018-08-25T00:33:32.952+02:002018-08-25T00:33:32.952+02:00Yukiji bardzo doceniała towarzystwo mamy, bo rzadk...<i> Yukiji bardzo doceniała towarzystwo mamy, bo rzadko kiedy mogła z nią spędzać czas i wychodzić na zewnątrz. W jej oczach była całkowicie wyidealizowana. Cały czas pragnęła kontaktu, wsparcia ze strony matki. Bohaterka, będąc zamkniętą w pokoju, dodatkowo poświęcała myśli mamie. </i> – To nie jest odpowiedź na naszą uwagę, nie zrozumiałaś, o co chodziło. Yukiji jako dziecko nie powinna <i> wierzyć w swoje szczęście </i> – to wyrażenie nie pasuje do dziecka. Dzieci nie zakładają, że wierzą we własne szczęście, bo mają mamę. Yukiji może się cieszyć, że mama jest, oczywiście, ale wystylizuj to na mowę dziecka. Prostą, bez nawiązania do dojrzałego pojęcia wiary. Wniosek typu „ojej, wierzę w swoje szczęście” jest zbyt poważny, wygląda jak należący do osoby zdecydowanie starszej. <br /><br />Jeżeli chodzi o szkołę, wytłumaczenie z Karlem Heinzem byłoby okej, gdyby… było w opowiadaniu. Tak się składa, że nie ma o nim ani słowa, a więc skąd czytelnik miałby sobie wymyślić, że to on załatwiał dokumenty? Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-13700830813932840612018-08-24T16:27:40.546+02:002018-08-24T16:27:40.546+02:00Rozdział 5.
"O! I pierwszą linijkę tekstu zac...Rozdział 5.<br />"O! I pierwszą linijkę tekstu zaczęłaś wcięciem akapitowym, no proszę. Jesteś na dobrej drodze."<br />Tiiaaa. Wcześniej tego nie robiłam, bo o ile w wordzie dawałam prawidłowy akapit Tabem, tak po wklejeniu na bloga znowu wszystko wracało do początku, czyli bez wcięć... Tutaj - nie mam pojęcia, jak to się stało - jednak się zachował.<br />" Poprawiła głęboki dekolt atłasowej sukni w kolorze ciemnego burgund<br />[a]. Przygładziła fałdki i zawiniętą w niektórych miejscach koronkę. – Bohaterka wyjęła grzebień tylko po to, żeby go sobie pogłaskać, a potem co? Zaczęła poprawiać sukienkę. Nie do końca rozumiem, po co to zrobiła w tej akurat chwili, skoro nie poświęciła większej uwagi grzebieniowi"<br />Bo Ygrette jest wyjątkową pedantką. Wyjęła grzebień, aby się przeczesać, ale gdy zobaczyła fałdki na sukni, musiała natychmiast je poprawić.<br />"Wyjątkowo dumna była z ich barwy - ciemnego burgund[a], który wręcz zlewał się z suknią. – Wnioskuję, że to kobieta z zamazanego obrazu, właścicielka notesu i autorka wiersza. Ale przy tym bardzo podobna do Yukiji – jak mówiłam, raz na jakiś czas stylizacja obu pań się zlewa"<br />O kurde, sprytna jesteś XD I nie, to nie ironia XD<br />"Ledwo w poprzednich rozdziałach bohaterka była nieśmiała, niezaradna, nie potrafiła odezwać się ani słowem, z wielkim trudem przychodziło jej chociażby odpowiadać na pytania. A teraz od razu ryzykuje nadszarpywaniem cierpliwości Reijiego? Wampira? Dość… ryzykowne posunięcie. Nie spodziewałam się.<br />Jasne, ludzie się zmieniają, postaci mają prawo się rozwijać, ale to wymaga czasu albo jakiegoś silnego bodźca. Nie dzieje się nagle, bo... tak. Bo imperatyw. "<br />No, niby tak, ale pomyśl: Yukiji nareszcie znalazła sobie cel, chce odnaleźć, albo przynajmniej dowiedzieć się, kim jest autor dziennika. Przez kilka lat była jakby "zawieszona", aż tu nagle znajduje coś, co było z nią w jakiś sposób powiązane ( w końcu, to po części jej dziennik ). Po prostu poczuła taką potrzebę, że musi...<br />Ale mogłam też to trochę przerysować, fakt.<br />"[...] W grę wchodzi ogromne przywiązanie dziecka do rodzica jako do najpewniejszego, najbardziej stałego elementu świata."<br />Tylko, że Yukiji nigdy nie była pewna, czy dziś też mama ją odwiedzi. Będąc zamkniętą w pokoju, czasami miała wrażenie, że za drzwiami nic się już nie rozgrywa.<br />"[fragment o księżycu]Do tej pory nie wiem tylko, o co chodzi w momentach, kiedy pogrubiasz czcionkę." <br />To wtrącenie się myśli Ygrette do myśli Yukiji.<br />"[...]Mam także nadzieję, że to obrzydzenie na twarzy Yoshiego to tylko wymysł Yukiji, bo żaden lekarz nie patrzy na imię swojego pacjenta z obrzydzeniem."<br />Tak, to tylko jej wymysł.<br />"Za nim oślepiało mnie białe światło bijące z jarzynówki, które tworzyło wkoło Yoshiego aureolę. – :D. "<br />:DD<br />Jeejku, dziewczyny!To już koniec rozdziałów! :D<br />Okropnie się cieszę! Przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, że Was olałam czy coś, tylko do porządku wszystko opisałam. Mhihiihihi...<br />W wolnym czasie skomentuję jeszcze podsumowanie. <br />Pozdrawiam! ( i całuję gorąco!)<br /><br /><br /><br /><br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-51676267068480491822018-08-24T16:11:44.422+02:002018-08-24T16:11:44.422+02:00Rozdział 4
" „Niebo niczym szkło,
a żywot sko...Rozdział 4<br />" „Niebo niczym szkło,<br />a żywot skończę swój<br />pozostanie częścią mnie.<br />Szklane niebo, chłód,<br />pęknięty już<br />obraz mnie [...] – pomijając, że powtórzony rym (mnie) jest bardzo słaby... Dlaczego wers o żywocie wtrąca się w wers o niebie? Co ma piernik do wiatraka? Jeszcze jest pytanie, co pozostanie częścią podmiotu, bo tego też nie ma."<br />Kurdę, to cytaty cudzych piosenek też oceniacie? XD Gdybym wiedziała, to bym bardziej uważała na to, co wklejam XD<br />"A poszłam. – Rozbawiło mnie to podczas czytania, bo zabrzmiało tak nonszalancko, jakby Yukiji zrobiła coś zaskakującego zarówno dla siebie, jak i dla niej, może wręcz, jakby chciała komuś zrobić na złość."<br />W sumie, to też mnie teraz rozśmieszyło.<br />" Żadnej żywej duszy. – Bo to szkoła dla wampirów! Hahaha! Czaisz? Dla wampirów… żywa dusza… haha?<br />Przepraszam. ♥"<br />Haha, spoczko ♥<br />"[...]Po drugie: o co chodzi z krwistoczerwonymi tęczówkami, które są piękne tak, jak kobaltowe? To naprawdę nie ma sensu, te trzy zdania w ogóle się ze sobą nie łączą."<br />Chodziło mi o to, że Yukiji porównywała barwą oczy Subaru i Shuu. ( w pierwszym rozdziale też napisała, że kobaltowe tęczówki są "piękne").<br />I tak, wiem: czytelnik zdążył zapomnieć, to było tak dawno, bla bla bla... Już kapuję XD<br />"Subaru pochylał się nad ciałem. – Yukiji mówi tak, jakby to ciało nie należało do niej. Być może to zabieg celowy, chociaż do tej pory bohaterka nie dystansowała się od swojej cielesności w ten sposób. "<br />Jak to nie? Kilka razy nawet zwracałyście na to uwagę, np. "objął ciało" zamiast "objął mnie" itp.<br />" Odnośnie sceny pierwszego ukąszenia, wyszło całkiem nieźle z powodu krótkich zdań. To, co gdzieś indziej jest wadą tekstu, tutaj akurat się sprawdziło. Gdyby jednak było rzadkim zabiegiem, zrobiłoby większe wrażenie.<br />Dalej scena zabrudzenia kartki w notesie – plastyczna, niezła. Zdecydowanie mniej chaotyczna, mniej w niej pustych zdań; skupiłaś się na akcji-reakcji. Na plus, pomijając to rozwalanie tekstu zbędnymi akapitami. Dodatkowo pierwszy raz od początku tekstu bohaterka zdaje się przejawiać logiczne myślenie i skupia się na czymś, co dzieje się w rzeczywistości. To miła odmiana."<br />Dziękuję! <3<br />"W wierszu to samo – daremna imitacja stylizacji, górnolotność, pompowanie atmosfery i brak sensu."<br />Wierz w oryginale brzmi nieco inaczej. Ze względu na młodsze czytelniczki, wolałam im darować rozszyfrowanie wiersza i z głębsza określić, o co chodzi. Serio, w rzeczywistości wiersz brzmi dużo lepiej. Mi też nie podoba się to jego uproszczenie XD<br />" Mało tego – tekst odnosi się do mężczyzny, mowa o jego ogrodzie, więc mam rozumieć, że ukochany jest jedyną jabłonią, do której należy ogród, tak? I jednocześnie jest jabłonią – pomnikiem w ogrodzie? To by się zgadzało. Czy może to kobieta jest jabłonią, tą jedną jedyną, w ogrodzie mężczyzny? Ale wtedy nie mogłaby swoimi owocami sama sobie kraść pocałunków… Rety, widzisz, jakie to wszystko jest po prostu głupie, nieprzemyślane? Słowa bez żadnego większego znaczenia, rzucone, bo pozornie ładnie brzmią... "<br />Nope; sam mężczyzna jest ogrodem. Jabłoń to jego wybranka, kobieta, z którą widzi go podmiot liryczny. Zaś sam podmiot jest żonkilem ( ciekawostka: w wierszu Ygrette ( bo to o nią chodzi ) opisywała się jako płatek śniegu itp. A żonkil inaczej nazywany jest narcyzem. Ona sama była bardzo zapatrzona w siebie ( początek rozdziału 5. ) ) A więc nie jest to tak całkowicie bez sensu rozplanowane :)<br /><br /><br /><br /><br /><br /> Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-76673816577098559452018-08-24T15:52:33.539+02:002018-08-24T15:52:33.539+02:00Kontynuuję:
" Córeczka często patrzyła na nią...Kontynuuję:<br />" Córeczka często patrzyła na nią wielbnym wzrokiem, nie wierząc pokrótce w swoje szczęście. – Nie istnieje takie słowo jak wielbny. Poza tym nie można wierzyć pokrótce, wiara to jest jakiś stan. Pokrótce można o czymś opowiedzieć.<br />Inna rzecz to to, że małe dzieci (co sugeruje użycie słowa córeczka) nie zastanawiają się nad szczęściem, jakie mają, bo ich rodzice są tacy, a nie inni. Dzieci swoich rodziców biorą za coś pewnego w życiu. Nie zastanawiają się nad tym. Mama to mama, mama zawsze jest, bo taki jest stan naturalny… A to, że mama niekoniecznie i niezawsze jest, że mama nie musi być dobra i miła, a nasza akurat taka była, docenia się zwykle po wielu latach, wraz z tym, jak dojrzewamy emocjonalnie i psychicznie."<br />Tu tylko zdawkowo - Yukiji bardzo doceniała towarzystwo mamy, bo rzadko kiedy mogła z nią spędzać czas i wychodzić na zewnątrz. W jej oczach była całkowicie wyidealizowana. Cały czas pragnęła kontaktu, wsparcia ze strony matki. Bohaterka, będąc zamkniętą w pokoju, dodatkowo poświęcała myśli mamie.<br />"Nieznana siła pomogła mi szybko odstawić mebel na miejsce. – Bohaterka od jakiegoś czasu (dwóch rozdziałów dokładnie) wykazuje się czasem jakąś nieznaną siłą;" <br />Tak, i kilka razy to podkreśliłam. To jeden z wielu przypadków, które zdradzają obecność Ygrette w jej duszy ( Ygrette była wszak wampirem, a te są niezwykle silne.)<br />"Nie chciałam. Nie mogłam. Czemu tego nie rozumiał? Przecież moje ciało wywoływało w nim wstręt! Po co chciał je oglądać?! – Wait, what? Skąd Yukiji tak sobie wnioskuje? Czy to kolejne jej szalone, irracjonalne myśli? Mam nadzieję, że tak, ale w takim razie historia zaczyna budzić naprawdę duży niepokój. Coś czuję, że Kanato będzie miał rywala w walce o miano najbardziej porąbanej postaci w tym ff."<br />Ostatnie zdanie... idealne podsumowanie :D<br />"— Shu złożył już papiery w twoim imieniu. Będziesz chodziła do klasy z Ayato. – Naprawdę tak po prostu zapisali ją do szkoły? Bez żadnych dokumentów? Nie jestem przekonana, czy to by przeszło. Muszą mieć jej dokumenty, żeby ją zapisać. Rozumiem, że to by skutkowało odkryciem prawdziwej tożsamości Yukiji, no ale to dość duży błąd. Musisz to przemyśleć. "<br />Kurczę, właśnie wiem :( Z jednej strony tłumaczyłam sobie to tak, że Karl Heinz jest premierem Japonii i jednocześnie królem świata demonów, więc takie błahostki jak załatwienie dokumentów nie będzie problemem. Ale czy to się trzyma kupy, to sama miałam wątpliwości...<br />Ej, wiecie co? To już tyle z rozdziału 3 :O To znaczy, było kilka uwag, na które chciałam odpowiedzieć, ale uznałam, że to bez sensu, bo wyjaśniłam to w innych komentarzach. Więc chyba czas na rozdział 4!Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-24909431630554769472018-08-22T18:22:11.030+02:002018-08-22T18:22:11.030+02:00Nie chodzi o to, by od razu mówić o Ygrette, tylko...Nie chodzi o to, by od razu mówić o Ygrette, tylko aby lepiej przygotować czytelnika na ten wątek. Pomysł jest dobry i intrygujący, jest o tym w podsumowaniu. Tylko że po drodze nie wyszła jego realizacja. Nie czuję twoich zamierzeń i nie widzę ich w tekście. W ogóle nie wyciągnęłam tego, że Ygrette ma coś wspólnego z Yukiji poza samym dziennikiem. Naprawdę dobrze obmyśliłaś to, by nie zdradzać tego od razu i rozwijać jako wątek, ale wskazówki, które wybrałaś, na moje oko nie są wyważone. Z jednej strony Yukiji to drama_queen i jej otoczka spoetyzowanej, naiwnej i jednocześnie zimnej w środku jest za duża, by traktować ten element jej charakteru poważnie (przysłania to zupełnie to, co czyni ją interesującą, czyli jej przeszłość), z drugiej strony nawiązań do posiadania wielu dusz jest za mało, by w ogóle coś takiego podejrzewać. Szpital przyszedł mi do głowy chwilę przed tym, gdy jasno padł w tekście jako scena retrospekcji. Przed tym tylko podejrzewałam, że z tą bohaterką jest coś nie halo, ale nie brałam pod uwagę czegoś poważnego. Po prologu to w ogóle myślałam, że małoletnie emo uciekło z domu albo coś ukradło (nadal: przepraszam za szczerość). Dopiero późnej, przy scenie szpitala mniej-więcej dotarło do mnie, że to coś jednak bardziej poważnego. Ty teraz o tym piszesz w komentarzu, ale ja o tym piszę później, w ocenie. Więc może jednak doczytaj ją do końca? <br /><br />Nawet nie brałam pod uwagę opcji z dwoma duszami. Gdyby to wyszło w tekście gdzieś dalej, pewnie chwyciłabym się za głowę i stwierdziła, że to w ogóle nieprzewidywana cegła w twarz. <br /><br />Nie chodzi o to, że nie chcę o tym czytać (piszę za siebie, nie za Dhau, ona może przecież twierdzić inaczej). Bo nie chcę tego robić gdzieś z boku. Ja chcę to zobaczyć w opowiadaniu. To tam jest miejsce tych danych. Po prostu zmień formę tłumaczenia. :)<br /><br />Nie wiem jednak, czy bym dała radę przeczytać tak stylistycznie i chaotycznie rozpisaną całość. Fakt, miałabym wgląd w każdy wątek, ale te kilka notek same w sobie nie były na tyle wciągające, przepraszam za szczerość. Nie chcę ci robić przykrości, tylko przekonać cię, że w takiej formie nawet najbardziej fascynujący zarys fabularny jest dla mnie nie do przełknięcia. :( <br /><br />Wybacz też formę komentarzy. Ocena ma ile? Przez prawie 60 stron a4 próbowałam ci przekazać to samo, co teraz probuję jeszcze przyklepać, może stąd zmęczenie materiału, naprawdę przepraszam. Bardzo mnie cieszą twoje komentarze, tylko że odpisujesz mi rzeczy, których nie było w tekście. I one teraz po czasie jakby nic mi nie dają. :/<br /><br />Pamiętaj też, że cały czas oceny nie skomentowała Dhau. O ile ja mam taki dość ciężkostrawny styl, że zwykle mówię wprost, to Dhau to ta cieplejsza strona oceny – ona nie ma nic wspólnego z twardą wodą pod prysznicem, więc może faktycznie na nią zaczekajmy. xDSkoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-88352376335314129742018-08-22T15:25:31.598+02:002018-08-22T15:25:31.598+02:00"A nie wiem, czy chce wam się to czytać. — Ca..."A nie wiem, czy chce wam się to czytać. — Całkiem szczerze? Nie bardzo. To powinno jasno wynikać z opowiadania. Nie z żadnego komentarza, dodatkowego posta i tak dalej. Autorzy książek nie tłumaczą gdzieś obok niuansów swojej opowieści swoim czytelnikom. To by oznaczało, że tekstu nie dałoby się zrozumieć. Więc po co czytelnikom taki tekst?"<br />"Historia Ygrette Sakamaki mnie nie interesuje. Nie ma jej w tekście. " Jest. We wspomnieniach o ogrodzie Ygrette robi za narratorkę ( kursywa ). I na początku 5 rozdziału. Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-34655952001025720572018-08-22T15:23:33.689+02:002018-08-22T15:23:33.689+02:00Ale czemu mam od razu mówić o Ygrette? To właśnie ...Ale czemu mam od razu mówić o Ygrette? To właśnie o to chodzi - to jest zamysłem całego opowiadania. Postać Ygrette powiązana z Yukiji. Wszystko miało wyjść pod koniec. A po drodze tylko wskazówki, fragmenty wspomnień. Zresztą, cały początek rozdziału 5 jest o Ygrette. Nie zdradziłam jej imienia, bo to bez sensu. Po co? Niech czytelnik nieco się wysili, wysnuje własna teorię, kim jest ta tajemnicza, pochodząca z zamierzchłych czasów kobieta.<br />Gdzieś to już wspominałam.Kurczę,to głupie, że musicie oceniać tylko te kilka rozdziałów, nie całość, która jeszcze nie powstała. Wtedy wiedziałybyście, kim jest Ygrette, jaki związek je łączy. Bo to właśnie o tym miało być opowiadanie - nie o miłości głupiutkiej nastolatki z wampirkiem ( choć romans też by się gdzieś tam przesuwał ) ale o poznaniu i pogodzeniu ze sobą tych dwóch dusz zamieszkujących jedno ciało. I by ta jedna mogła pomóc drugiej. Być może nie zmieniłybyście bardzo oceny, zważywszy na niedopracowaną postać Yukiji, ale na pewno byłybyście pod wrażeniem samego pomysłu, przekazu. Szkoda, że nie chcecie o tym czytać. <br />P.s Wybaczcie, ale trochę nie podobają mi się Wasze odpowiedzi. Staram się jak mogę nie wyleźć ze skóry podczas czytania oceny, staram się łagodnie określić to, co czuję, czasem walnę jakimś żartem. Trochę mi głupio, gdy ja tu wszystko potulnie a Wy mnie za fraki. Nie oczekuję, abyście specjalnie dla mnie zmieniły podejście, tylko informuję, że trochę mnie to zniechęca do dalszego komentowania. Święta nie jestem, też pokażę pazurki, ale z Wami to jak pod zimny prysznic z twardą wodą - średnio chce mi się w to wchodzić.<br />...<br />Tylko bez obrazy :)Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-20105606196230169092018-08-22T14:34:56.188+02:002018-08-22T14:34:56.188+02:00Uznałam , że za dużo tych smętów, wrzucę coś śmies...<i> Uznałam , że za dużo tych smętów, wrzucę coś śmiesznego. </i> – Masz opowiadanie wyraźnie „angst”, które podpina się pod narrację pierwszoosobową. Naprawdę uważasz, że wrzucanie błędnych metafor do tekstu w usta bohaterki, która znalazła się w naprawdę niepokojącej sytuacji, to dobry pomysł? <br /><br /><i> a może zwyczajnie się domyśliła, że były jakieś paprochy, skoro coś strzepywał z ramienia </i> – ale czemu to ja mam się tego domyślać, skoro w tekście wyraźnie jest napisane, że Yukiji je widziała, a nie podejrzewała ich obecność? <br /><br />Jeżeli chodzi o wiersz, na tym etapie nadal nie wiem nic o żadnej Ygrette. Dla mnie to po prostu wiersz ze strofami, które wykluczają się wzajemnie. I gdyby całe opowiadanie było mniej chaotyczne, to pewnie to wykluczanie byłoby dla mnie jakąś wskazówką, którą zapamiętałabym na potem jako jakiś wątek, ale w obecnej wersji za dużo w całym opowiadaniu takich wkluczeń (chociażby w głównej bohaterce) i chaosu, by ten wiersz robił jakieś specjalne wrażenie. Nawet jeżeli Ygrette pojawi się w tekście później, nie będę jako czytelnik cofać się o kilka rozdziałów, aby przypomnieć sobie wiersz i powiedzieć: <i> Ahaaa, teraz to ma sens! </i> Nie, ja zwyczajnie zapomnę o tym wierszu, ale obecny niesmak, kiedy ledwo go przeczytałam, nie wiedząc o Ygrette, pozostanie. A to, że informacje uzupełnisz kiedyś, innym razem, nie usunie tego niesmaku z niezrozumienia teraz.<br /><br /><i> Ale to się akurat wydarzyło. Oczy zrobiły się ciemne. </i> – Widzisz, a ja uznałam, że to nieprawdopodobne. Skąd ten błąd? Podejrzewam, że stąd, że ciężko oddzielić u ciebie to, co ma miejsce, z tym, co dzieje się w głowie bohaterki. Nie ustalasz granicy, wszystko jest bardzo chaotyczne. Pamiętam, że przez całe opowiadanie wszystko, co wydedukowałam, było założeniem bez żadnej pewności. Czułam się jak dziecko we mgle i bardzo chciałam skończyć tę przeprawę, bo była ona dla mnie po prostu męcząca przez notoryczny brak wiedzy na temat tego, co czytam. Czułam się, jakbym czytała, ale tylko pozornie. Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-8460899094235933442018-08-22T14:30:03.655+02:002018-08-22T14:30:03.655+02:00A może po to, by stwarzać pozory? No wiesz, że ona...<i> A może po to, by stwarzać pozory? No wiesz, że ona o niczym nie wie, niczego nie widzi niepokojącego </i> – i to jest już samo w sobie strasznie głupie. Jakiś koleś właśnie przed nią zmartwychwstał (tak, uznała go za martwego), sama zauważyła, że bohaterowie pojawiają się wokół niej jakoś nieprawdopodobnie, na dodatek widzi, że są trupobladzi, zimni i tak dalej. Miejsce akcji też jest przerażające, ten półmrok, samootwierające się drzwi i tak dalej – atmosfera sama w sobie każe uciekać gdzie pieprz rośnie, a Yukiji jest irytująco głucha i ślepa. To jest tak bardzo dla mnie jako czytelnika niezrozumiałe, że już tu odechciewa się czytać dalej. Kto chce czytać o głupich bohaterach ślepych na to, co ich otacza? W ocenie gdzieś bodajże pojawiło się zdanie Dhau o tym, że boi się o Yukiji bardziej niż ona o siebie sama, i to już jest mocno niepokojące. A jednak ja, jako druga oceniająca, o Yukiji nie martwiłam się nigdy, ani razu jej nie współczułam ani nic. Nie wzbudzała we mnie emocji poza tą, że działała mi na nerwy. :(<br /><br /><i> Tak, to inny głos w jej głowie - dokładnie, głos Ygrette Sakamaki </i> – to był jeden z wielu domysłów, czysty strzał. Tak naprawdę nie miałam pojęcia, o co chodzi.<br /><br /><i> A nie wiem, czy chce wam się to czytać. </i> — Całkiem szczerze? Nie bardzo. To powinno jasno wynikać z opowiadania. Nie z żadnego komentarza, dodatkowego posta i tak dalej. Autorzy książek nie tłumaczą gdzieś obok niuansów swojej opowieści swoim czytelnikom. To by oznaczało, że tekstu nie dałoby się zrozumieć. Więc po co czytelnikom taki tekst? <br /><br /><i> Tyle że... Yukiji nie widziała się parę lat. </i> – Tej informacji nie ma w tekście i nie pada też potem, nigdy nie wracasz do temu. Skąd miałam więc to wiedzieć? <br /><br />Historia Ygrette Sakamaki mnie nie interesuje. Nie ma jej w tekście. — <i> To dość zagmatwane, dlatego wolałabym wam to opisać w innym poście. </i> – A nie wpadłaś na pomysł, by to, nie wiem, pokazać w opowiadaniu? Aby czytelnik nie miał stałego mindfucka na twarzy przez pierwsze ileś rozdziałów? <br /><br />Jeżeli chodzi o Mary Sue, to oczywiście sam przytyk o jej urodę jest słaby, ale w kupie razem z jej mroczniastością, przekolorowanym dramatyzmem, znajomością się na wszystkim, jej poetyzowaniem, muskaniem i tak dalej — wtedy to wszystko do kupy daje bohaterkę okropną. Nieznośną. Wyjątkową do przesady, o której nie chcę czytać. Bohaterkę taką, przy której nóż otwiera mi się w kieszeni. <br />Jeżeli chodzi o pokój na piętrze – to nie jest złe. Przecież wiadomo, że jak piętrowa rezydencja, to i pokoje na piętrze, okej. Chodzi o schodzenie, o manifestowanie tego schodzenia, przesadne skupianie się na nim, jakby to faktycznie była procesja w Boże Ciało. Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-22063052004850155102018-08-22T14:04:03.045+02:002018-08-22T14:04:03.045+02:00Bo narracja trzecioosobowa też się dzieli na rodza...Bo narracja trzecioosobowa też się dzieli na rodzaje. To, co ty wrzuciłaś, to narrator wszystkowiedzący. Prawdopodobnie w ocenie, którą przytoczyłaś, narracja trzecioosobowa miała formę personalną, autorka wykorzystała tzw. mowę pozornie zależną, a z perspektywy bohatera – tak samo jak w przypadku narracji pierwszoosobowej – nazywanie znajomej osoby, której już się imię zna, kolorem oczu czy włosów jest mocno pretensjonalne i po prostu głupie.Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-20270569857425606462018-08-22T13:45:26.409+02:002018-08-22T13:45:26.409+02:00"Nieśmiało ruszyłam w tamtą stronę. Przystanę..."Nieśmiało ruszyłam w tamtą stronę. Przystanęłam przed zwierciadłem. Czerń. Ciemność.<br />Gdzie podział się miodowy odcień? Nie rozumiałam... N... Niczego… – Kolejny fragment, który umacnia mnie w podejrzeniu, że z dziewczyną jest coś bardzo mocno nie tak. Już nie tylko słyszy głosy, ale zaczyna też widzieć rzeczy, które się nie dzieją. To niepokojące." <br />Ale to się akurat wydarzyło. Oczy zrobiły się ciemne. To dlatego, że dusza Ygrette w jej duszy zaczęła powolutku przejmować kontrolę. Oczy Yukji robią się czarne, gdy Ygrette w nią w ( wiem, śmiesznie to zabrzmi ) wchodzi, a białe ( wyblakłe ) gdy Yukji ma "przed oczami" wspomnienia tamtej. Takie wyjaśnienie.<br />"— Co wy wyprawiacie? Słychać was w całej rezydencji! – Z tego, co pamiętam, rezydencja Sakamakich jest naprawdę duża. Laito upadł na puchaty dywan, co na pewno trochę wytłumiło jego upadek, a dziewczyna krzyknęła ledwie dwa razy. W dodatku pokój był zamknięty." <br />Nie zapominajmy, że wampiry mają bardzo wyostrzone zmysły, również słuchu.<br />"— Wypadek czy nie, ma się to więcej nie powtórzyć. Zrozumiałaś? – Nie do końca rozumiem, o co w tej scenie chodzi. Reiji nie jest typem osoby, która uznałaby, że cały hałas to była wina dziewczyny i już." <br />Wiem, Reiji jest moją słabą stroną, jeśli chodzi o wykreowanie. Nigdy go nie lubiłam - na yt oglądałam chyba wszystkie ścieżki prócz jego. To chyb stąd moja niewiedza.<br />"Albo podmiot liryczny chce się wzbić, ale upada, albo w ogóle nie chce wzlatywać. Albo jest wiecznie niezdecydowany, albo wie dobrze, czego chce (błagam… ułóż mnie w ziemi). Albo nie może umrzeć, albo może. O co właściwie chodzi? " <br />O Yukji i Ygrette :)Dwie różne osobowości. Dwa różne punkty.<br />" Pozostała jedynie myśl. Musiałam uciec. (...) Powoli schodziłam po schodach, podziwiając jednocześnie wiszące nade mną dzieła. – Uciekanie – bohaterko – robisz to źle." <br />I znowu padłam XD.<br />"A do tego schodzenie z drugiego piętra na parter zamieniło się w grę z losem. Potknę się, czy nie potknę? Przytrzymać się ściany, czy może poręczy? Cóż za porywająca bitwa"<br />Kurde, jeszcze ten mem XD Zaś mnie powaliło.<br />"Na końcu ciemności zauważyłam uchylone drzwi. Przystanęłam przed nimi, nabierając pewnych podejrzeń. To już? Koniec? Nie, nie wierzyłam. – Weź pod uwagę, że czytelnik dobrze pamięta drogę do wyjścia; przecież przechadzaliśmy się nią ledwo rozdział temu! Były schody z czerwonym dywanem, a nie jakiś zupełnie obcy korytarz. To strasznie upierdliwe, że ja potrafię poznać, że bohaterka idzie w złym kierunku, a ona sama nie. Nadal robisz z niej umysłową kalekę."<br />Ale przecież ona już była w głównym halu, a "wrota" były zamknięte. I mówi o tym, że musi znaleźć inne wyjście, co logicznie podsuwa myśl, że właśnie poszła je szukać i - co dziwne - znalazła! Nie jest w halu, skręciła w inny korytarzyk, w którym wcześniej nie była.<br />"Widok pomieszczenia wprawił moje ciało w osłupienie. – Po co podkreślasz, że wprawił jej ciało w osłupienie? Po prostu ją. Nie musisz wyszczególniać, którą częścią siebie dziewczyna odczuwa emocje."<br />Ona myśli o sobie właśnie jak o "ciele", nie osobie. Często nazywa się ciałem, masą itp. Nie wiem, czy wam to wytłumaczyłam XD<br />"A zresztą, po kiego grzyba sama się okłamuje o własnych motywach. Rozdwojenie jaźni?" Nom. Tak trochę?<br />Jeeeej, nawet nie wiecie, jak się cieszę! Nareszcie skończyłam rozdział 2 :D Może skomentuję nawet kawałek 3? ~<br /><br /><br /><br /><br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-16302653161164732912018-08-22T13:35:04.447+02:002018-08-22T13:35:04.447+02:00Przeprasza, że tak najechałam w poprzednim komenta...Przeprasza, że tak najechałam w poprzednim komentarzu. Adrenalina mnie trochę dźwignęła... <br />"Yukiji... Nawet imię zostało wypożyczone. Miałam nadzieję, że zwrot jest bezterminowy. – Drugie zdanie sprawia, że metafora z wypożyczeniem imienia się udosławnia, przez co fragment, zamiast pobudzać emocje, zwyczajnie śmieszy. " <br />Bo to miało śmieszyć. Uznałam , że za dużo tych smętów, wrzucę coś śmiesznego. Nie wzięłam pod uwagi tego, że kompletnie się to gryzie.<br />"Wtedy mogłam nosić spodnie, ale co dalej? Czy miałam coś jeszcze do założenia? Gdzie mogłam znaleźć kolejną parę? – Bądź poszukiwaną kryminalistką, zamieszkaj w nieznanej rezydencji z wampirami i jedyny problem miej z… odzieżą."<br /> To tylko metafora a propos tego, co ma się z nią później stać. Jak będą wyglądać kolejne dni? Inna sprawa, że całkiem nietrafiona i w ogóle jakaś taka bez sensu XD<br />"Okej, w tej scenie z Laito mam realny problem. To uczucie, że piszesz z perspektywy osoby szalonej – ono dalej jest. Bohaterka żyje zupełnie w swoim świecie, nie opisujesz tego, co się wokół niej dzieje, dopóki nie masz jakichś metaforyczno-pseudofilozoficznych opisów na ten temat. Wiemy, że Laito się pojawił, ale dziewczyna właściwie w żaden sposób nie zareagowała. Nie spojrzała na niego, nie odczuwała żadnych emocji z tym związanych. Naprawdę zachowuje się jak ktoś, kto utracił zdrowe zmysły. Jeśli to był Twój zamiar – brawo, nawet Ci to wychodzi"<br /> A dziękuję, dziękuję <3 Chyba pierwsza pozytywna uwaga XD CZUJĘ SIĘ DOCENIONA XD<br />"Pamiętasz moją uwagę o zapłonie bohaterki? To kolejny dowód na jej powolny procesor, a przy tym ignorancję, jakiś brak instynktu samozachowawczego. O jej domyśle napisałaś zdecydowanie za późno – wcześniejsze pytania typu Co on wyprawia? robią z niej zwyczajnie głupią, niedomyślną." <br />Wiem, moja wina. Źle rozpisana postać, zachowanie kompletnie nieadekwatne do sytuacji. Po części taki zamiar, ale większość raczej nieprzemyślana. Trochę to boli, bo spędziłam nad opkiem sporo czasu, a tu taki fiask. Trudno. I tak nie pociągnę tego do końca - blogosfera wymiera. Raczej zamknę bloga i skupię się na innym ( który też mam zamiar zgłosić przy kolejnych rozdziałach, żebyście mnie porządnie zapamiętały XD ).<br />" Zerknęłam na lustro stojące przy ścianie. Moje oczy... Ściemniały… (...). Szybko wstał z miejsca i strzepał kilka maleńkich paprochów z czarnego okrycia. – Oczywiście trzeba pamiętać, że jedynym źródłem światła w pokoju była świeca, nie przeszkadzało to jednak bohaterce widzieć dokładnie jakieś szczególiki, których widzieć w takim świetle nie miała prawa." <br />a może zwyczajnie się domyśliła, że były jakieś paprochy, skoro coś strzepywał z ramienia? <br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-83653482008379161772018-08-22T13:10:13.638+02:002018-08-22T13:10:13.638+02:00Kurczę, przegapiłam jeszcze punkt 4.
Punkt 4 - Yuk...Kurczę, przegapiłam jeszcze punkt 4.<br />Punkt 4 - Yukiji potrafi wyłącznie rysować. To jej jedyny talent. Co w tym złego?Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-87248280458215482652018-08-22T13:08:23.370+02:002018-08-22T13:08:23.370+02:00A teraz skomentuję fragment z nonsensopedii.
Punkt...A teraz skomentuję fragment z nonsensopedii.<br />Punkt 1 -Pff. Napisałam już, czemu Yukiji tak się sobie przyglądała. Ale błagam - napisałam, że ma oczy w kształcie migdałów ( czyli skośne ) i małe, ale pełne usta. Czy to jest, przepraszam bardzo, jakaś cecha gwarantująca Mary Sue? Dziewczyna jest zwyczajnie ładna, i tyle. Nie piękna, nie olśniewająca, ale przyjemna dla oka. Czy to jest takie złe? Większość kobieta jest zwyczajnie "ładna". Niby nic takiego, ale jednak mają coś w sobie.<br />Punkt 2. - Boże, przecież jak mieszka w dwupiętrowej rezydencji, to pokoje będą się raczej mieściły na piętrze, prawda? Kto budowałby pokoje na parterze? Tam znajduje się wyjście, kuchnia, jakiś przedpokój... To chyba logiczne, że chcąc wyjść drzwiami, musiałaby zejść na parter, a nie na drugim piętrze. Ja mieszkam na piętrze, a codziennie rano schodzę na śniadanie.<br />... <br />BOŻE, JESTEM MARY SUE?!<br />punkt 3. -Buahaha. To już wyjaśniłam - Yukiji nie jest pięknością. I -serio- myślicie, że któryś z wampirów powiedziałby jej, że jest piękna? Serio?<br />Co prawda, Laito określa Yukiij laleczka, ale ma to raczej prześmiewcze wydźwięk. Poza tym, zdecydowałam się na to określenie ze względu na młody wiek czytelniczek. Głupio bym się czuła, gdyby trzynastoletnia dziewczyna przeczytała coś takiego:<br />" - Ej, su(cz)ko, pójdziesz ze mną na śniadanie?"<br />punkt. 5 - eh, tu też nie warto zbytnio komentować, bo pewnie wszystko to, co napisałam, podporządkujecie pod punkt piąty. W gwoli ścisłości, ja i Yukij jesteśmy KOMPLETNIE RÓŻNE.<br />Yukij - szary robak, nieciekawa świata i tego co się wokół dzieje. Ja potrafię zaszaleć nawet na przystanku autobusowym.<br />Ona - raczej nieśmiała, niepewna. Ja pracuję jako przewodnik zamkowy, więc te słowa są mi raczej obce. <br />Ona - blondynka, ja szatynka. Łączy nas jedynie miłość do rysunku. Jestem niemal wieczną optymistką. Dwie półkule. Jak ona może być wyidealizowaną wersją mnie? Chyba na odwrót!<br />Oprócz tego, że jestem dość wesołą osobowością, to jeszcze śpiewam, rysuję, piszę opowiadania i wiersze, udzielam się w szkole, uczę się na 4 i 5. Ponad to wiele osób mówi mi, że jestem ładna ( cóż za ironia, bo zwykle słyszę to WŁAŚNIE od chłopaków ). Niczego nie zmyślam. Czasami trafiają mi się 3, nawet 2, ale jest to sporadyczne. Moja duma nie pozwoliłaby mi na zniżenie się do takiego poziomu. Moje pytanie brzmi: CZY JESTEM MARY SUE? <br />Ciąg dalszy nastąpi...<br /> Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-34368820996154832852018-08-22T13:08:11.391+02:002018-08-22T13:08:11.391+02:00O NIEE!
USUNĘŁO MI KOMENTARZ!#$%@%#@%#
ZARAZ TRZEP...O NIEE!<br />USUNĘŁO MI KOMENTARZ!#$%@%#@%#<br />ZARAZ TRZEPNĘ TYM LAPTOPEM I TYLE!<br />KURRRRRRR..<br />UF.Dobra, trochę mi lepiej. Ale tyle napisałam... Fuck.<br />"Bogato zdobione kolumny, udekorowane zawijasami i maleńkimi kwiatami wystawały z masowych ram łoża, tworząc nad nim baldachim z muślinowego materiału. Posłanie zaś okryte było jedwabną, liliową narzutą. – No, trzeba przyznać, że to fest walka sama ze sobą, nie powiem." Hehe. Padłam XD.<br />"W kącie stała masywna, ciemna toaletka z okrągłym, pozłacanym na brzegach lustrem. Odganiając natrętne myśli, podeszłam do niej, pamiętając, by nie wzdrygnąć się na widok nieszczęśnika[,] którego w nim ujrzę. – Niech zgadnę. Teraz bohaterka w narracji pierwszoosobowej opisze samą siebie, jakby nie widziała się nigdy wcześniej na oczy…" Tyle że... Yukiji nie widziała się parę lat. W pokojach szpitalnych nie mieli luster, a ona sama raczej unikała przyglądania się w sztućcach itp. Miała więc prawo być zaskoczona.<br />"Nie piękna, ale... – Mary Sue alert!" - Ale... czemu? Czy dziewczyna nie może być zwyczajnie, po dziewczęcu ładna? Yukiji daleko do piękności, ale miło jest na nią popatrzeć. Czy to źle? Czy muszę z niej robić typowego szaraka, byleby nie wyszła na Mary Sue?<br />Inny alert:<br />Rankiem, pod wpływem impulsu, zeszłam na dół." - Ale... Większość pokoi mieści się na piętrach. Jak więc miała wyjść? Przez okno? Logiczne wyjście-> drzwi -> parter. Czemu jest to uznawane za oznakę Mary Suizmu?<br />Kolejny:<br />Nie wiem, skąd znam się na historii. Tak już jest. Chyba." A to akurat celowe. W duszę Yukiji wszczepiła się dusza Ygrette Sakamaki. Kim ona jest? Kurdę, musiałabym stworzyć osobny komentarz z historią, ale napiszcie, czy chcecie, być może wiele się w tedy wyjaśni :) Do rzeczy: Ygrette pochodzi z XVIII wieku. Yukiji ma od czasu do czasu przebłyski z tego okresu i zwyczajnie rozpoznaje umeblowanie epoki. Inna rzecz, że nie ma pojęcia, skąd się to u niej bierze. Nawet ją to lekko męczy. Psychiatra zdiagnozował u niej osobowość wieloraką. Błąd, bo W Yukiji siedziała inna dusza, która momentami potrafiła przejąć "kontrolę". To dość zagmatwane, dlatego wolałabym wam to opisać w innym poście. Ale czy będzie wam się chciała to czytać?<br /><br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-19353367242396951492018-08-22T12:15:40.621+02:002018-08-22T12:15:40.621+02:00Hej, hej! Jestem!
"— Musisz zawrócić. Idź na ...Hej, hej! Jestem!<br />"— Musisz zawrócić. Idź na południe, wzdłuż głównej drogi. Jeśli będziesz podążała cały czas prosto, to nazajutrz dotrzesz na miejsce. – To znaczy gdzie? Do Tokio? Straszny ogólnik."<br />Ale przecież powiedział, że ma cały czas iść prosto, nie? XD I że w tedy dotrze na miejsce, nie? XD CZY TO MA SENS? XD<br />"— Hej, wracaj tu! – Znów nagle. Tak, wiemy, że nagle, bo sam fakt pojawienia się tego bez zapowiedzi jest niespodziewany. Nie rozumiem problemu głównej bohaterki. Chce wyjść, drepta w stronę schodów, chłopaki wołają ją z powrotem, to wraca. Po co? "<br />A może po to, by stwarzać pozory? No wiesz, że ona o niczym nie wie, niczego nie widzi niepokojącego. Żeby ją szybciej, uspokojeni, wypuścili. Co innego, że ona wcale ich nie zna, więc nie wie, jak zareagują.<br />" „Nogi mnie nie słuchają. Głupia, zrób to! Odejdź!<br /> Nie chcę!<br />Chcę!<br />Tkwię w jednym miejscu. To nie moje myśli. To nie ja. A jednak. Nie mogę się ruszyć. Kim oni są? Czego oczekują?”. – Te pogrubienia widnieją też na blogu. Dalej wspominasz, że bohatera zauważa, że to nie jej myśli. A więc pogrubienia to wtrącone myśli innej osoby w jej głowie?" TAK, TAK! :D Kurdę, fajnie, że się domyśliłaś :D Tak, to inny głos w jej głowie - dokładnie, głos Ygrette Sakamaki. A kim ona jest? Hmmm. Musiałabym wam to wyjaśnić w osobnym poście. A nie wiem, czy chce wam się to czytać. Napiszcie, może wiele się przy okazji wyjaśni :)<br />"Już jestem rozbita”. <br /> — No nie, znowu?<br />– Przepraszam, ale rozśmieszyła mnie ta adekwatność. xD" KURDE, TYLE RAZY CZYTAŁA ROZDZIAŁ A TEGO NIE ZAUWAŻYŁAM. PADŁAM NA PODŁOGĘ. DZIĘKI ZA POPRAWIENIE HUMORU XD<br />Cieszę się, skończyłam 1 rozdział! Czuję się... w sumie, tak samo jak na początku XD To żeby się nie pogubić, od następnego komentarza zacznę rozdział 2 :)<br /><br /><br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-46680059160089933612018-08-22T12:01:22.300+02:002018-08-22T12:01:22.300+02:00Ale czytałam niedawno jedną ocenę z waszej strony ...Ale czytałam niedawno jedną ocenę z waszej strony ( nie pamiętam nazwy bloga, ale było to coś związanego z "Naruto") i oceniająca wyraźnie zaznaczyła, że nie opisujemy postaci poprzez kolor oczu czy włosów, niebieskooka, zielonowłosa itp. A narracja prowadzona była w formie trzecioosobowej. To jak to w końcu jest? Można czy nie można? Pogubić się za to MOŻNA XDMien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-79016406859940294692018-08-09T12:17:46.968+02:002018-08-09T12:17:46.968+02:00Kurde, usunęło mi komentarz O.o
Okej, jeszcze raz....Kurde, usunęło mi komentarz O.o<br />Okej, jeszcze raz. <br /><br />Oczy — podane przykłady nie są adekwatne do twojej treści. Podajesz je jako dowód, że oczy są ważne, ale zastanów się — pierwszy przykład to wiersz. Przeczytałam cały; podmiot liryczny wyraża zachwyt, potem przechodzi do nostalgii, ale bazuje głównie na emocjach pozytywnych (dopiero zakończenie, jak to w sonetach, bywa mocniejsze, ale nie o tym). Wierszy raczej nie porównuje się do prozy, rety; to zupełnie dwa różne światy. <br />Jednak również w przypadku prozy Kinselli — w scenie jest czas, by się zastanowić nad oczami, podywagować o nich w taki sposób. <br />A teraz porównaj to do swojego opowiadania, gdzie masz scenę rodem z jakiegoś horroru. Bohaterka jest zestresowana, jest w nowym miejscu, nocą, otaczają ją wampiry, nie wie, czy zaraz nie zginie. Ma też za sobą trudną ucieczkę, skomplikowaną przeszłość, podkreślasz jej strach, niepewność, słowem — stres. W takiej chwili, kiedy ona będzie się na jedno zdanie odrywać od tej atmosfery i zwracać uwagę na kwiatki, obrazy, oczy i inne takie elementy-pierdoły, to ja przestanę wierzyć w jej realne obawy. Będę wzruszać ramionami, bo ona ma czas na przemyślenia, a nie przeżywanie akcji z „tu i teraz”. Ona się nie boi, więc ja też z marszu przestaję; zupełnie wyciągasz mnie z tekstu, zabijasz klimat. <br />Tak samo było w scenie, kiedy martwy człowiek (wtedy bohaterka nie wiedziała, że wampir) nagle otworzył oczy. Pisałyśmy wtedy, że to wygląda trochę jak:<br />Wow, niezwykłe! Ma zielone oczy! A w sumie to… AAAAA! <br />A to już brzmi jak parodia. <br /><br />Piętro — no tak, teraz wiem, że już są dwa piętra, ale wtedy nadal wyobrażałam sobie rodzinny domek z ogródkiem różanym, a nie rezydencję. Świadomość, że to wielki dwór dotarła do mnie, gdy Yukiji zaczęła swoją procesję po schodach bodajże w kolejnym rozdziale. xDSkoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-45329560368974084932018-08-09T10:30:23.872+02:002018-08-09T10:30:23.872+02:00O, jest ciąg dalszy, super! :)
Ode mnie krótko, bo...O, jest ciąg dalszy, super! :)<br />Ode mnie krótko, bo widzę właśnie, co się dzieje i nie bardzo mnie to przekonuje. <br />Zaczynasz tłumaczyć nam to, czego nie ma w fabule. Jednak twoje tłumaczenie (chociażby wyliczanie do trzech czy dwóch albo to, że dziewczyna ma zniszczoną psychikę) nic nam nie daje, bo nie zmieni naszego podejścia do początkowych rozdziałów. Nie może być tak, że ktoś czyta książkę i jej nie rozumie, więc dzwoni do autora, a on dopiero tłumaczy mu to, co powinno dać się wywnioskować z tekstu. Rozwalone poczucie osobowości rzuca się w oczy za mocno, by traktować je poważnie. Jej zachowanie jest paskudnie wyeksponowane, na każdym kroku wręcz manifestuje o sobie różne dziwactwa, których nie rozumiemy, a to naprawdę zniechęca, zresztą widzisz sama, jak w ocenie z komentarza na komentarz coraz bardziej nas coś śmieszy lub odrzuca. Rozumiem, że bohaterka jest po przejściach, ale wprowadź ją tak, aby czytelnikowi nóż nie otwierał się w kieszeni przy czytaniu. Wysubtelnij ją trochę, dawaj wskazówki, a nie rzucaj dziwactwami nam w twarz.<br /><br />Telefon — okej, tu masz rację. <br /><br />Myśli kursywą to jeden z poważniejszych błędów, przez który trudno odnaleźć się w historii. Kursywy używa się w trzeciej osobie i naprawdę lepiej jest to naprawić niż ciągnąć dalej, bo strasznie miesza i utrudnia zrozumienie tekstu. <br /> <br />Płaszcz — no dobra, ale tworzysz bohaterkę, która cały czas myśli o sobie, ucieka, jest przerażona i nieufna, i nagle, na chwilę, tylko pod tę scenę, rozczula się nad trupem i jednocześnie w ogóle jej jego widok nie rusza, zachowuje postawę tybetańskiego mnicha. Nie czujesz, że coś tu nie gra? Yukiji jest zlepkiem randomowych cech — raz jest taka, raz siaka, raz owaka, a więc zaprzecza samej sobie i to w naprawdę bardzo krótkim rozdziale, aż męczysz tym zasypywaniem sprzecznych informacji, bo dopiero co wyciągnęłam wnioski o niepewności i naiwności, a za chwilę i tylko na chwilę Yukiji staje się zimna i niewzruszona, by za moment się zmienić. To samo się odnosi do jej naiwności; zdecydowanie potrzebna konsekwencja w jej kreacji, bo bohaterka jest nieznośna. <br /><br />Włosy — nie rzucaj przykładem narracji 3-osobowej, bo przecież piszesz w pierwszej osobie. Jesteśmy w głowie Yukiji, ona poznała już imię Kanato, więc będzie go używać w swojej myśli, to stanie się dla niej naturalnie. Kiedy dowiesz się, że mam rude włosy i mam na imię Alicja, nie będziesz o mnie myślała „hmm, ta kasztanowłosa dziewczyna...”, tylko co najwyżej pomyślisz o Ali albo o Rudej, albo o Skoi. <br /><br />:)Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-75669891150775655972018-08-08T19:05:00.340+02:002018-08-08T19:05:00.340+02:00Kontynuacja:
"Widzi pan, zabrała mnie ze sobą...Kontynuacja:<br />"Widzi pan, zabrała mnie ze sobą bardzo uprzejma kobieta. Zgodziła się podwieźć mnie do domu. Ale otrzymała ważny telefon po drodze i musiałam wysiąść. Szłam chodnikiem, ale w końcu... Zgubiłam się. – Na tym etapie zaczynam się zastanawiać, ile lat ma bohaterka. Tutaj brzmi jak trzynastolatka. Innym razem jej myśli są dojrzalsze. " I o to chodziło! Dziewczyna nie miała jak za bardzo dojrzeć, więc momentami przemawia za nią ta dziecięca nieświadomość.<br />"<br />Nawet z daleka byłam w stanie dostrzec kobaltowy odcień tęczówek. – Nie wiem, czy to normalne dla Twojej bohaterki, ale czy nie wydaje Ci się dziwne takie poznawanie obcych osób i od razu patrzenie im w oczy, jakby to był najbardziej interesujący punkt ciała" i " Sama pomyśl. Czy spotykając jakąś osobę, nie wiem, na mieście, w kolejce w sklepie czy naprawdę gdziekolwiek, od razu zwracasz uwagę, że ktoś ma oczy niebieskie, a ktoś inny piwne? Podejrzewam, że nie. To nie należy raczej do standardów.<br />To dlaczego robisz ze swojej postaci dziwaczkę level hard?" Ale przecież... oczy są najważniejsze! To po nich możemy stwierdzić, czy ktoś jest nam bliski. To dość pogmatwane, więc zacytuję tu coś dla ułatwienia ( o oczach ). Francesco Petrarca, "Sonety do Laury" <br />"Lecz on, wyższa nad mój ziemski ciężar,<br />Niebawem w locie uszła mi z widoku,<br />Drżę na myśl o tym, wzrok za nią wytężam<br />O piękne oczy, czyste okna duszy,<br />Przez was do ciała pełnego uroku,<br />Wpłynęła śmierć, co najmocniejszych kruszy ." i Sophie Kinsella, "Spójrz mi w oczy, Audrey":<br />"Logicznie rzecz biorąc, wiem, że nie ma się czego bać. Oczy to tylko nieszkodliwa galaretowata tkanka. Stanowią bardzo mały element organizmu. Wszyscy je mają. Co więc tak bardzo mi w nich przeszkadza?<br />Miałam jednak dużo czasu, żeby się nad tym zastanowić, i jeżeli chcesz wiedzieć, to ludzie nie doceniają oczu. Przede wszystkim jest w nich wielka moc. Mają daleki zasięg oddziaływania. Skupiasz wzrok na kimś, kto stoi trzydzieści metrów od ciebie, a on wie, że na niego patrzysz, nawet jeśli dzieli was tłum. Jaki inny narząd jest do tego zdolny? Właściwie mamy do czynienia ze zjawiskiem paranormalnym.<br />Jednocześnie oczy są niczym wiry. Przepastne. Patrzysz komuś prosto w oczy i czujesz, że w jednej nanosekundzie mogą ci wyssać duszę. Tak się czuję. Ludzkie oczy są bezdenne i to mnie w nich przeraża."<br />Pytanie: skoro oczy jednak nie są tak ważne, to na co innego mam patrzeć? Na ciuchy, włosy? Ja, pierwsze na co zwracam uwagę, to właśnie oczy. Czyste okna duszy. I tyle.<br />" — Można wiedzieć, co skłoniło cię do zejścia na dół, Shu? – Dlaczego na dół? Przecież podobno salon znajdował się na piętrze. Chyba że tam było więcej pięter… Tyle pytań, tyle pytań..." a może zszedł.. Z DRUGIEGO PIĘTRA?! DAM DAM DAM!<br />Dobra, już prawie koniec... 1 rozdziału. Następnym razem. XD <br />Ciąg dalszy nastąpi...<br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-58482201373838932792018-08-08T18:40:27.782+02:002018-08-08T18:40:27.782+02:00Wracam!
"Policja nie mogła tu szukać. Brama b...Wracam!<br />"Policja nie mogła tu szukać. Brama była przecież zamknięta. A skoro posiadłość stoi pusta… – Znów objawia się aż dziecięca naiwność bohaterki." I o to chodziło. By bohaterka w niektórych momentach była zbyt dziecinna.<br />"Co to są te wyliczenia do dwóch? Wydaje mi się, że bohaterka ucieka z miejsca, ale to raczej wyklucza słowo zamarłam. Jednak nie mam pojęcia, czym innym może być ten zabieg. W poprzedniej notce imitował kroki w czasie biegu. Jeżeli tym razem to też imitacja kroków w czasie ucieczki przerażonej dziewczyny i próba zbudowania atmosfery, to to nie działa." Nie pamiętam, czy później to jeszcze omawiałyście. Te liczenie. Wytłumaczę: to gra, w którą Yukiji grała z psychologiem w szpitalu. Od dzieciństwa miała problem z liczeniem. Potrafiła wyliczyć jedynie do trzech. Jeden- mama. Dwa - ona. Trzy - ojciec. A potem ( po jego zabójstwie ) potrafi liczyć jedynie do dwóch. Czasami do trzech, gdy chciała zapomnieć o tym, co zrobiła. Liczy więc, gdy się denerwuje, bo takie zadania przyswoiła ze szpitala.<br />"o... Mężczyzna. Powoli, niemal nie dostrzegalnie, opuściłam miejsce. – No ale jak powoli, skoro właśnie wydedukowałam, że bohaterka zaczęła uciekać?" No to przed chwilką wyjaśniłam, że to wcale nie bieg :)<br />"No i zamknięta masa, zwana ciałem: o co chodzi? Dlaczego bohaterka kmini nad takimi rzeczami? Po prostu ciało. Przypominam, że to jest cały czas jej tok myśli, gdyż używasz narracji pierwszoosobowej." W którymś komentarzu zaznaczyłam, że Yukiji nie traktuje swojego ciała jako coś... rzeczywistego. Swojego. Ona myśli, że jest niewarta życia i nie chce się w żaden sposób "urzeczywistnić".<br />"Nie mam telefonu! Choć, nawet gdybym miała, nie użyłabym go. Znaleźliby mnie. – Gdybyś go, bohaterko, miała, nie musiałabyś go używać, aby można cię było namierzyć." Kilka lat spędzonych w zamkniętym terenie... Bez telefonu ( ukradła go podczas ucieczki). Ona naprawdę nie musi o tym wiedzieć :)<br />"Czy dla tej niewinnej cnotliwej duszyczki widok zwłok to coś normalnego?" Uhm... Może nie zaraz normalnego, ale nie reaguje już tak, jak każda inna osoba. Zniszczona psychika, rozumiesz...<br />"Ja na przykład nie użyłabym własnego płaszcza do przykrycia ciała, będąc w jej sytuacji." A to już bardziej subiektywne odczucie. Ja bym przykryła, chociażby po to, by na niego nie patrzeć.<br />" Wcześniej kursywą zaznaczałaś myśli bohaterki, a reszta była opisem, teraz jednak niektóre myśli pozostawiasz bez kursywy (w przykładzie zdanie po wypowiedzi dialogowej). Dlaczego?<br />" Bo miałam problem z narracją w formie teraźniejszej i przeszłej. Jedna z czytelniczek zwróciła mi na to uwagę, a że nie chciałam pisać wszystkiego od nowa, to myśli w czasie teraźniejszym zapisałam kursywą. Wiem, mój błąd, ale pod tym względem jestem okropnie leniwa :)<br />" A ta tylda po co? " Moja dzika tylda! ~ Nie no, gdzieś ją już widziałam w jakimś opku i mega mi się spodobało XD Głupia, głupia autorka!<br />"Fioletowo-włosy chłopiec zmrużył gniewnie oczy i wbił we mnie wściekłe spojrzenie. – Fioletowowłosy. Ale naprawdę mogłabyś już sobie darować te określenia, bohaterka usłyszała, że bohater nazywa się Kanato. Otwórz jakąś pierwszą-lepszą powieść szanowanego autora i pokaż mi miejsce, w którym wykorzystuje on określenia włosów i oczu, aby przedstawić bohatera." Na to czekałam. Andrzej Sapkowski, Wiedźmin, "Czas pogardy". Nie pamiętam na której stronie, ale było to podczas przyjęcia dla czarodziejów, gdy Yennefer strofowała Tris. Brzmiało to jakoś tak: "[O Tris] Kasztanowowłosa zmieszała się". Byłabym wdzięczna za wyjaśnienia.<br /><br /><br /><br /><br /><br />Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-81908204663017842042018-08-02T12:25:52.437+02:002018-08-02T12:25:52.437+02:00Zarówno ciało, jak i umysł - to przecież śmieszne!...<i>Zarówno ciało, jak i umysł - to przecież śmieszne! No wiecie, taki dwupak</i>. – Nadal po twoim tłumaczeniu nie rozumiem, co w tamtej sytuacji jest zabawnego. :/<br /><br /><i> To nie była zwykła furtka XD </i> – okej, faktycznie. Tylko że po tym, jak opisujesz włamanie, w ogóle nie czuję, że Yukiji włamała się na teren jakiejś wielkiej rezydencji. Podejrzewałam zwykły domek z ogródkiem, dopiero potem, gdy dziewczyna weszła do środka, okazało się, że to jest jakiś większy... dom. Dopiero gdy wspomniałaś o tym schodzeniu po schodach w którymś rozdziale, to się domyśliłam, że to taki trochę Croft Manor. I nie wiem, czy to moja wina, bo nie zrobiłam researchu, czy twoja, bo opis nie jest wystarczający? Właściwie w tamtym momencie opowiadania brak mi dokładniejszego opisu, że chociażby przejście od bramy pod drzwi trochę trwa, że to jest naprawdę spory i robiący wrażenie dwór. Nie czułam tego w twojej wersji. Raczej widziałam oczami wyobraźni coś takiego: <a href="http://bi.gazeta.pl/im/03/c6/14/z21785091Q,Elewacja--sciezka-i-ogrodzenie---ladny-dom-z-zewna.jpg" rel="nofollow">KLIK</a><br /><br /><i> No i znowu: wy nie wiecie, SKĄD uciekła dziewczyna i jakie piekło przeszła </i> – no właśnie. I na tym etapie historii nie jesteśmy w stanie się tego domyślać. Ja widziałam małolatę, która ucieka nocą przed policją, bo, nie wiem, może coś ukradła, może uciekła rodzicom z domu, i włamuje się na czyjąś posesję. A im dłużej czytam, tym bardziej mam wrażenie, że bohaterka jest pomylona, ale jej nie współczuję, bo nie mogę się w nią wczuć. Bo jej nie rozumiem i jej kreacja wydaje mi się mocno przesadzona. Dramat, który tam rozsiałaś, jest okropnie pompatyczny, że raczej budzi odwrotne do zamierzonych odczuć. Wydaje mi się, że to przez to, że brakuje tam wyważenia, jakiegoś złotego środka. <br /><br /><i> Dla kogoś, kto dłuższy czas uciekał, trudnym jest do pojęcia, że wciąż może być w niebezpieczeństwie. Sam się oszukuje "Będzie lepiej"," Już prawie koniec" </i> – tylko że nadal Yukiji włamała się komuś do domu. Gdzie tu bezpieczeństwo nawet na chwilę? Tak naprawdę od razu wpadła z deszczu pod rynnę – to mi daje fabuła, a bohaterka daje mi coś innego. Zupełnie sprzeczne emocje wyciągam z tego tekstu. Poza tym dużo lepiej byłoby, gdyby Yukiji pomyślała właśnie trochę mniej dramatyczne, a bardziej ludzkie i naturalne „Może jednak się uda, może będzie już dobrze, już prawie koniec...” niż histeryczno-śmieszne „Wolna! Nareszcie! Słodka, upragniona wolność!”.<br /><br /><i> Nie jest szczęśliwa, ale stara się czymś zając myśli. </i> – Ale to wcale tak nie brzmi. To brzmi tak, jakby nagle zdenerwowana bohaterka zamieniła się na jedno zdanie w małą, naiwną dziewczynkę, by za chwilę znowu pokazać nam inną siebie. Tekst jest totalnie sprzeczny, a ledwo w prologu czytelnik nie rozumie dlaczego i to wszystko jest mocno od czapy. Jasne, można porozrzucać hinty (a nawet trzeba), że z bohaterką jest coś nie tak, ale czy to musi aż tak z niej bić na każdym kroku, by działać za mocno i przerysowywać? <br /><br /><br />Tłumaczysz nam fabułę, ale to właściwie nic nie zmienia. Na tym etapie historii nie podajesz nam danych, skąd Yukiji ucieka, ile była w szpitalu itp. Nawet nie da się tego znikąd podejrzewać. Skąd więc miałybyśmy to wiedzieć, by wczuć się w bohaterkę i ją zrozumieć? Dla nas już na tym etapie historii jest trudna do zrozumienia i zniesienia, i nic więcej. My mamy tylko tekst, nie siedzimy w twojej głowie, by odbierać fabułę tak jak ty. I to, że nam to wyjaśniasz teraz, nie zmieni tego, jak tekst może odebrać nowy czytelnik. Bo Yukiji nie wygląda tu na poważnie chorą i z problemami, bo tekst nie jest poważny. On robi takie wrażenie, ale za mocno, więc bardziej bawi. Yukiji bardziej niż chorą, wydaje się po prostu źle rozpisaną postacią, mocno pomyloną. Nie widzimy ciągu przyczyna-skutek. My widzimy totalny chaos w stylu „Uciekam i strasznie się boję -> podziwiam kwiatki”. <br /><br />:)<br /><br /><br />Oczekujemy i dziękujemy za odpowiedzi. Fajnie jest tak w ratach wracać do tego tekstu. :)Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-32294167547768246912018-08-01T17:04:58.080+02:002018-08-01T17:04:58.080+02:00Ciąg dalszy...
"Wolna! Nareszcie! Słodka, upr...Ciąg dalszy...<br />"Wolna! Nareszcie! Słodka, upragniona wolność! – To jest okropnie naiwne. Bohaterka tylko ukryła się w jakiejś obcej posiadłości, a radiowóz minął parcelę. Dziewczyna nie wie, czy za chwilę ktoś nie wyjdzie z domu i jej nie przegoni albo sam nie zawoła policji, nie zadzwoni po nią, by zgłosić włamanie. " Ale przecież ona właśnie się ich pozbyła, chociaż na chwilę! Nie chce myśleć o tym, że to jeszcze nie koniec. Dla kogoś, kto dłuższy czas uciekał, trudnym jest do pojęcia, że wciąż może być w niebezpieczeństwie. Sam się oszukuje "Będzie lepiej"," Już prawie koniec" itp.<br />... A przynajmniej ja tak robię, gdy kończę sprzątać dom i mam nadzieję, że nie będę musiała jeszcze czyścic basenu :D<br />"Różany ogród wabił moje zmysły swym wyglądem i zapachem. – Niesamowite, jak szybko bohaterka od otępienia, paniki i bólu, który już jest wręcz odrętwiałością, przechodzi do nieracjonalnej radości, a potem nagle do zmysłowych doznań." Nie jest szczęśliwa, ale stara się czymś zając myśli. Ty tak nie masz? Ja, gdy znajdę się w przykrej sytuacji, zaczynam myśleć o czymś całkowicie innym - np. o kolorze ścian. Chyba coś ze mną nie tak...<br />"Może jeśli poproszę o nocleg… - Coś za szybko się poczuła wolna i bezpieczna, no." trafiasz do psychiatryka gdzieś w wieku... Nie wiem, 12 lat. Zauważ, że Yukiji później miewa jakby... Zawieszenia. A to dlatego, że pomimo, iż ukończyła te 17 lat, to mentalnie dalej nie dorosła. Nie miała mamy czy taty, którzy by jej w tym pomogli. Jedynie lekarzy, którzy prócz niej mieli wielu, wielu innych pacjentów. Yukiji może więc zachowywać się nieco... Zbyt łatwowiernie? Kurde, nie wiem, jak to określić, ale pewnie wiecie, o co mi chodzi.<br />Ufff, prolog już opowiedziany! Nie wiem, jak to będzie z rozdziałami. Trochę przeraża mnie ilość tekstu i nie wiem, czy omówię wszystko tak dokładnie jakbym chciała XD Tym czasem: oczekujecie kontynuacji!Mien harelhttps://www.blogger.com/profile/18188840316349812425noreply@blogger.com