[153] Ocena bloga: bracia-opowiadanie.blogspot.com

Adres bloga: bracia-opowiadanie
Autorka: Aliona Tillia
Tematyka: fantasy
Ocenia: Ayame


No dobrze, czas zabrać się do pracy. Przyznam, że trochę to odwlekałam zarówno przez ogrom spraw w życiu osobistym, jak i przez ogrom tekstu do oceny. Zebrałam się jednak na odwagę z nadzieją, że w końcu trafi się opowiadanie, które uzyska notę wyższą od przeciętnego. To jak, próbujemy?

Pierwsze wrażenie

Szata graficzna nie zachwyca. Prawdopodobnie dlatego że… jej nie ma. Umówmy się – obrazek w tle, w dodatku kafelkujący się po pomniejszeniu i niedopasowany przy innych skalach, szablonu nie czyni. Całość wygląda mniej więcej tak, jakbyście jakiś czas temu przeniosły się na szybko z Onetu i wciąż nie zdążyły zadomowić na Blogspocie na tyle, by na jednej z szabloniarni znaleźć coś dla siebie.
Wiele z nich wciąż przyjmuje zamówienia, znajdzie się też parę szablonów, które ujednolicą ogólny wygląd strony, a w których można stosować wymienne obrazy stanowiące główny motyw. Ponadto można skontaktować się z autorem szablonu i dopytać o wprowadzenie ewentualnych zmian w celu dostosowania do opowiadania.
Czcionka jest czytelna, ale po pierwsze – tylko na chwilę, a po drugie – to nie wyczyn przy trzaśnięciu potencjalnego czytelnika białym tłem prosto w oczy. Po jakimś czasie jest to naprawdę bardzo męczące – co kilka rozdziałów musiałam robić sobie przerwę, bo rozmazane literki zaczynały mi tańczyć przed oczami. Bynajmniej czytania nie ułatwia również brak wcięć akapitowych i niewyjustowany tekst, o którym trąbimy na każdym kroku…
Gadżety w prawej kolumnie są zwieńczeniem absurdu, choć może nie widać tego na pierwszy rzut oka. Po kolei:
Szukaj na tym blogu – po co? Macie gadżety, podstrony, jakiś spis treści, treść na stronie głównej. Budowa bloga nie jest na tyle złożona, by potrzebna była wyszukiwarka.
O mnie – a przecież autorki są dwie! Przy czym ramka mieści tylko jedną.
Tom I i Tom II – czyli onetowski spis treści. Tu się nie czepiam, bo faktycznie jest wygodny. Tylko w takim razie po jakie licho niżej jest Archiwum bloga? Żeby czytelnik na stronie z opowiadaniem przypadkiem nie przegapił treści?
Obserwatorzy – super! Uwielbiam ten gadżet, serio. Ma tylko jeden minus – jest mało estetyczny. Dlaczego więc upychać go w połowie kolumny, jeśli można gdzieś na dole, gdzie nie będzie tak raził, a pozostanie dostępny dla zainteresowanych? Wierzcie mi, jak chcę coś obserwować, to znajdę ten gadżet nawet w okolicach dziewiątego kręgu piekielnego.
Odnośniki – do Facebooka, do Wattpada, do szeregu katalogów i nie tylko. Potrzebne, praktyczne, choć w mało estetycznej formie. Czemu nie na podstronie? Macie przecież górne menu.
Skontaktuj się ze mną! – chętnie, ale czemu przez podejrzaną rameczkę, która wysyła wiadomości Merlin raczy wiedzieć, dokąd? Nie lepiej przez komentarze? Albo jakąś podstronę, jeśli już chcecie to jakoś oddzielać? Ten formularz wisi sobie tak ni w pięć, ni w dziesięć. Dokładnie jak cała reszta gadżetów. Zatem może w jakiś sposób się wpasował.
Proponuję, żebyście naprawdę znalazły dobrą, prostą szatę graficzną. Nie musi być przepełniona stockami, wirującym menu w kuleczkach, gwiazdeczkach czy innych kafelkach. Ma przede wszystkim służyć Wam i czytelnikom oraz nie powodować chęci natychmiastowego opuszczenia strony. Można to naprawdę świetnie zorganizować, ale niestety, tu organizacji zabrakło.
Ostatecznie całość prezentuje się, jakbyście na szybciutko skleciły byle co, byle technicznie dało się przeczytać. Chyba jednak nie o to chodziło?

Podstrony

Wiele ich nie ma, a jak już są, to… Dobra, do rzeczy.
Spis rozdziałów – yaaay, trzeci spis treści! Do trzech różnych opowiadań? Nie, to wciąż to samo! Macie onetowską szeroką listę, archiwum i spis treści. Proszę, zdecydujcie się na jedną z tych trzech opcji. Jako czytelnik mogę Wam zdradzić, że preferuję osobną podstronę oraz na końcu rozdziału link do kolejnego (ewentualnie również poprzedniego). To naprawdę ułatwia czytanie.
Bohaterowie – zapierałam się rękami i nogami przed tym, w moim wyobrażeniu, wyrazem porażki autora i uważaniem czytelników za idiotów. W Waszym przypadku ma ona swoje zalety. Jednak o ile jakiś spis postaci po kilku rozdziałach okazuje się całkiem przydatny, o tyle wciąż nie rozumiem, po jaki kij upychacie tam kolor oczu. Czy on jakoś definiuje bohatera? Noszą te tęczówki jak kapelusze? Nie? Szkoda. A skoro upieracie się, by wypisywać tam kolor oczu, to dlaczego nie zaliczycie go do rubryczki wygląd? Wzrost, waga… ani to potrzebne, ani sensowne. A charakter to już uwłaczanie inteligencji odbiorcy tekstu.
O autorkach – w budowie.
Krótka historia powstania “Braci” – macie plusa za tę zakładkę. Przeczytałam z ciekawością. Poprawcie tylko cudzysłów – Wasz obecny to cudzysłów amerykański, w Polsce stosujemy polski cudzysłów apostrofowy. Czyli Krótka historia powstania „Braci”.
To co, lecimy do treści?  

Treść i poprawność

Na wstępie ustalmy zasady, dobrze? Jak wiecie, w Waszym wykonaniu tekstu jest naprawdę dużo. Zgłosiłyście się jednak do oceny, nie do bety (o czym sama staram się pamiętać, a mam tendencję do zapominania o tej różnicy). Dlatego o ile pierwsze pięć rozdziałów oraz prolog sprawdzę bardzo dokładnie, wypisując wszystkie znalezione błędy, o tyle na podstawie pozostałych stworzę dla Was podsumowanie językowe, które możecie uznać za ściągę, nad czym powinnyście jeszcze popracować. Błędy powielają się do końca tomu pierwszego, więc sprawdzanie kolejnych rozdziałów nie wniosłoby niczego nowego lub istotnego do oceny.

Podsumowanie fabularne

Świat przedstawiony w Waszym opowiadaniu podzielić można na część fantastyczną i zarchaizowaną klasyczną. Trzeba Wam przyznać, że całkiem nieźle radzicie sobie z łączeniem elementów obu tych światów. Wprawdzie terminologia i autentyczność niektórych pomysłów nie jest na najwyższym poziomie, kilka razy również wytknęłam Wam błędy logiczne, ostatecznie jednak jest to jeden z solidniejszych punktów Waszego opowiadania. Niektóre rozwiązania, prowadzące do kolejnych scen akcji, wyciągane są zupełnie bezzasadnie. Często to, co sobie wymyśliłyście, wcale nie jest najlogiczniejszym wnioskiem, jakie mógłby wysnuć bohater na podstawie posiadanych przez niego elementów układanki.
Momentami gubicie się również w opisach. Skupiacie się na detalach, które dla fabuły nie mają żadnego znaczenia. W przypadku opisywania pomieszczeń warto przedstawić czytelnikowi dwa lub trzy elementy charakterystyczne, resztę opierając na subiektywnych odczuciach zmysłowych bohatera. Dla kawiarni będą to więc okrągłe stoliki z orzechowego drewna, wielkie lustro w pozłacanej ramie wiszące na ścianie za ladą i okno wychodzące na ruchliwą ulicę w centrum miasta. Dorzućmy do tego refleksy popołudniowego słońca i zapach pierniczków unoszący się w powietrzu.
Uważam, że daje nam to zdecydowanie więcej niż dokładny opis stolików (na każdym stał bowiem serwetnik z papierowymi serwetkami w fioletowe kwiatki), kanap (w ich rogach piętrzyły się fioletowe i niebieskie poduszki ze sztruksu), ścian (boazeria i żółta farba), lady (lśniąca, tylko pod odpowiednim kątem można było dostrzec okrągłe ślady pozostawione przez niezliczone szklanki i kubki) itp. itd.
Przez to, że wszystko rozwlekacie, na ile się tylko da i w dodatku umieszczacie w zdaniach wielokrotnie złożonych, wynudziłam się śmiertelnie i już po dwóch rozdziałach miałam serdecznie po dziurki w nosie Waszej twórczości. Całość toczy się dokładnie tym samym tempem, nie ma szybszej akcji poprzetykanej wolniejszymi momentami wypoczynku. Wszystko zostało wrzucone do kielicha blendera, zmiksowane i podane jako jednolita masa.

Braki w autentyczności nie dotyczą jednak wyłącznie Waszych opisów, ale również reakcji bohaterów, które są albo nieadekwatne do sytuacji, albo przerysowane. Pierwszym z brzegu przykładem jest pojawienie się Jonatana w królestwie. Nikt go wcześniej nie widział, nikt o nim nie słyszał, nikt go nie zna, nikt nie wie, kim jest… ale jakimś cudem nikt z mieszkańców nie jest podejrzliwy, że tajemniczy, dziwnie ubrany jegomość biega sobie tu i ówdzie, wąchając kwiatki na pobliskim targowisku. W tym całym absurdzie tylko jeden Cerendil zachował zdrowy rozsądek, nawet jeśli sam bohater kosmicznie przejaskrawiony, momentami wpadając w tony godne burzliwych nastolatków.

Skoro już do bohaterów zbaczamy, to nie da się nie zauważyć, jak irytująca jest postać Jonatana. Człowiek (elf), który potrafi wszystko, z najgorszych opresji wyjdzie bez szwanku, a przy tym zarzuci loczkiem i puści oczko do fanek.
O przypadku Mary Sue dla naszej encyklopedii pisała Dhaumaire: Piękna, mądra i silna – Mary Sue. Mary ma jednak swój męski odpowiednik – Gary’ego. Właśnie tę rolę spełnia nasz główny bohater rozmawiający ze zwierzakami portowymi, preferujący dietę roślinną, obyty, oczytany, świetny w walce bronią białą, posługujący się magią, świetnie zbudowany, o nienagannych manierach godnych królewskiego pałacu w więcej niż jednym królestwie, wybawiający staruszki z opresji i okoliczną ludność od katastrofy. Ach, i nie zapomnijmy o bohaterskich czynach w obronie rodziny królewskiej.

O kreacji postaci pisała Mrs. Mayhem, możecie więc zerknąć do artykułu, na pewno wyniesiecie z niego coś dla siebie: Kreowanie bohaterów.




Niestety, ta piękna fasada skrywa zupełną pustkę, która szybko wyszła w dialogach. Momentami miałam wrażenie, że to w ogóle nie są rozmowy. Bohaterowie wypowiadali się obok siebie, zamiast do siebie. Ich kwestie wielokrotnie mijały się z tymi należącymi do ich przedmówców. Wyglądało to więc tak, że każdy ma swoje do powiedzenia i nie zważa na rozmówcę, upychając jak najwięcej treści do jednej wypowiedzi. Po jakie licho? A gdyby tak zastosować zasadę mniej znaczy więcej?
Ostatnie, czego mi zabrakło, to personalizacja wypowiedzi i dostosowanie jej do rzeczywistego poziomu wiedzy oraz zasobów słownictwa. Prosty mieszkaniec królestwa wysławiał się identycznie jak książęta. Jonatan nie miał żadnych naleciałości językowych ze swojego elfickiego świata, tymczasem na pewno jakieś rozbieżności musiały powstać, skoro obie ziemie dzielił ocean.
Ba! Gdzie podziały się jakiekolwiek zwroty, wstawki lub sformułowania charakterystyczne właśnie dla tego jednego bohatera? Ile razy zdarza się, że trafiacie na kogoś, kto notorycznie dodaje prawda? lub nie? po każdej swojej wypowiedzi? Ile razy ktoś nagminnie stosuje ten sam błąd językowy, np. w każdym bądź razie? A ile razy ktoś ma wadę wymowy lub po prostu stale przekręca ten sam wyraz? Może warto się zastanowić, jak to przedstawić czytelnikowi, by całość nabrała tej autentyczności, o której stale powtarzam?

Bardziej szczegółowo

Prolog

O prologu za wiele powiedzieć się nie da. Jest wprowadzeniem do fabuły. Wyraźnie chciałyście przedstawić czytelnikowi część uniwersum, które tworzycie, ale w moim odczuciu wyszło bardzo chaotycznie i niespójnie. Tu i ówdzie rzucałyście szczątkowe informacje. Wprawdzie funkcją prologu nie jest objaśnianie świata przedstawionego, ale skoro już się decydujecie na używanie go jako wprowadzenia do opowiadania, to dobrze by było wiedzieć, jak to chcecie przedstawić. Piszecie z punktu widzenia wygnanego bohatera, więc warto spersonalizować tekst, pisząc o jego odczuciach, obserwacjach. Tymczasem większość scen zdaje się nie mieć na niego większego wpływu. Gdzieś zadrżą mu ręce, gdzieś szybciej zabije serce, ale wciąż nie odbija się to na jego obserwacjach, wciąż piszecie dokładnie w ten sam sposób, jak w momencie, gdy bohater jest względnie spokojny. Postarajcie się wczuć w jego sytuację, zrozumieć postępowanie, niech choć dla was będzie jak żywy. Inaczej dla czytelnika nie ma szans taki być.
Inną kwestią jest forma opisywania postaci.  Macie tendencję do używania licznych określeń do jednego bohatera – niewysoki mężczyzna, elf – co wprowadza zamęt. Po kilku akapitach trudno się zorientować, o kim w danej chwili piszecie. Co więcej, takie natrętne używanie masy określeń dokładnie tak samo kiepsko świadczy o waszym warsztacie, jak wieczne używanie koloru włosów i oczu jako głównej cechy charakteryzującej postać.

Nieuważny obserwator mógłby tego nie dostrzec tak od razu. (...) Wprawne oko mogło dostrzec (...). – Powtórzenia.

Wprawne oko mogło dostrzec, jak blade refleksy na pniach drzew z każdą chwilą bledły (...). – To były blade czy dopiero bladły? Powtórzenie, błąd logiczny i błąd ortograficzny.

(...) a wszystkie cienie zaczęły przybierać upiorny wygląd. Powoli zaczęły odzywać się nocne ptaki. – Powtórzenie.

Dwóch strażników zabezpieczyło je ciężką belką, odgradzając mieszkańców, znajdujących się wewnątrz, od niebezpieczeństw lasu. – Za dużo tu tych przecinków, trudno przez nie wyłowić sens zdania. Dwóch strażników zabezpieczyło je ciężką belką, odgradzając mieszkańców od niebezpieczeństw lasu. To, że są wewnątrz jest jakby logiczne, nie musicie tego opisywać, a poprawiona wersja wygląda dużo schludniej.

Niewysoki mężczyzna się odwrócił. Doszedł do tarasu, z którego rozciągał się przepiękny widok na ogromne wnętrze budowli, która mieściła w sobie mieszkańców całego królestwa.
Pałac wyglądał jak ogromna jaskinia, której sklepienie podtrzymywały filary pokryte roślinami. – W pierwszym zdaniu zawiódł szyk. W drugim natomiast można wprowadzić drobne poprawki, dzięki którym całość zabrzmi bardziej płynnie. A jeśli chcemy uniknąć powtórzeń, możemy zapisać to tak: Niewysoki mężczyzna odwrócił się i doszedł do tarasu, z którego rozciągał się przepiękny widok na okazałe wnętrze budowli mieszczącej w sobie wszystkich mieszkańców królestwa. Pałac wyglądał jak ogromna jaskinia, której sklepienie podtrzymywały filary pokryte roślinami.

Z powodu później pory miejsce to było puste. – Literówka. Późnej.

Niestety[,] wszelkie próby zbliżenia się do ich członków czy zdobycia zaufania, kończyły się fiaskiem. – Zabrakło przecinka.

Udał się do swojego ulubionego miejsca, którym był punkt obserwacyjny, znany tylko jemu. – Punkt obserwacyjny był jego ulubionym miejscem? Nie jakaś kawiarenka, polana, własne łóżko? Czy nie lepiej napisać, że Udał się do swojego ulubionego punktu obserwacyjnego, znanego tylko jemu? – Jego ulokowanie było wprost idealne – ukryte w cieniu, lecz z niego rozpościerał się widok na wiele ważnych punktów w pałacu. – Powtórzenie. Poza tym ponownie zawiódł szyk zdania. (...) rozpościerał się z niego widok na wiele ważnych miejsc w pałacu.

Elf oparł się przedramionami o skałę przed sobą i wsłuchał w odgłosy leśnego miasta. Większość elfów już poszła spać (...). – Powtórzenie.

Jonatan zamyślił się, przywołując w głowie obraz mężczyzny, który był uznawany za absolutny wzór przez tamtą grupę. Nawet, mimo że już go nie było, potrafił nadal wpływać na innych. Cóż, nic dziwnego. Nie ma wielu osób, które posiadają taką charyzmę, jak on. Chyba tylko władca go w tym przewyższał. – Brakuje sprecyzowania, o którą grupę chodzi. Bohater wspomina, że coś przemyka cieniem wraz ze szczurami, później coś o konspiracji niezadowolonych z władzy jednostek, dalej mamy jakieś poboczne fragmenty i nagle tamtą grupę. Kilkukrotna zmiana podmiotu wprowadza solidny zamęt.
Drugiego błędu nie będę nawet komentować, jest dość jasny.
Co do trzeciego, to skoro już tego mężczyzny nie ma, na pewno nie użyjemy sformułowania sugerującego, że jednak gdzieś tam jest, tylko chwilowo nieobecny. No i macie słabość do zaimka który. Wprowadzając te uwagi w życie, otrzymujemy coś takiego:
Jonatan zamyślił się, przywołując w głowie obraz mężczyzny uznawanego za wzór przez grupę będącą przedmiotem jego rozważań. Mimo że już go nie było, wciąż miał wpływ na innych. Cóż, nic dziwnego. Nie ma wielu osób o takiej charyzmie jak jego. Chyba tylko władca go w tym przewyższał. Lepiej?

Jonatan zszedł szybko niżej i najciszej jak mógł, dogonił tamtego elfa, po czym zaczął się skradać, wpasowując w cienie.Wpasowując w cienie? Zabrzmiało, jakby kładł się na ziemi i próbował dopasować do kształtu akurat napotkanego cienia (kalambury dla elfów?).  Może korzystając z cienia?

Mógł w końcu udowodnić swoją wartość i odzyskać, jak sądził, utracone wcześniej zaufanie. – Po co to jak sądził? Podważacie myśli bohatera, przez co tekst traci emocje, nie jest autentyczny. Prawdopodobnie postać jest poruszona i pobudzona, chce złapać potencjalnego napastnika, uchronić swego władcę i odzyskać jego zaufanie! Kurka, okażcie to! Zdenerwowanie, podniecenie to również konkretne reakcje organizmu. W wykonaniu autora będą to natomiast krótsze zdania, mniej refleksji i dużo odczuć.

Zaplótł ręce w mocnym uścisku wokół szyi przeciwnika i zaciągnął do zagłębienia skrytego w cieniu, aby nikt idący korytarzem nie mógł ich dostrzec. Chciał ogłuszyć i zabrać go w jakieś inne miejsce, aby wyciągnąć z niego parę informacji, lecz nagle w głuchej ciszy zdało się słyszeć kroki. – Powtórzenia. Podkreślona część jest zbędna – to logiczne, że chodzi o kogoś, kto będzie znajdował się w pobliżu, a nie trzy komnaty dalej.

W pewnym momencie jednak osoba ta przystanęła, jakby się nad czymś zastanawiając, po czym szybko wróciła[,] skąd przyszła. – Brakuje przecinka.

Patrzył na elfa zdziwionym wzrokiem, domagając się wyjaśnień. – Wzrok nie może być zdziwiony, ale może wyrażać zdziwienie jego posiadacza. Zdziwiony patrzył na elfa, domagając się wyjaśnień.

Teraz udamy się do Władcy. – Raz zapisujecie wielką, raz małą literą. Zdecydujcie się na jedną formę.

Elf skinął głową i puścił mężczyzn przodem, cały czas będąc w pogotowiu, aby użyć miecza. – Ale który? Nigdzie nie jest napisane, jakiej rasy byli dotychczasowi bohaterowie. Równie dobrze wszyscy mogli być elfami, a w tej sytuacji nie wiem, którego w danej chwili macie na myśli.

Teraz nie wiedzieli, co mają o tym wszystkim myśleć, ponieważ ten wyglądał[,] jak winny prowadzony przed sąd. – Zbędny przecinek.

Peveldar odwrócił się i spojrzał na Jonatana zatroskanym spojrzeniem. – Nie, spojrzenie również nie może być zatroskane.

Zawsze wiedziałem, że jest coś z tobą nie tak. – Pilnujcie szyku. Zawsze wiedziałem, że coś jest z tobą nie tak.

Rozświetlono ją mnóstwem świec, które rzucały migotliwe cienie na chropowate ściany. – Świece rzucające cienie? Chyba nie taka jest ich rola?

W pomieszczeniu można było poczuć wręcz namacalne napięcie. Nie było tam wielu osób. – Powtórzenie.

Przy jednej ze ścian stał dowódca wywiadu, którego twarz, jak zwykle, nie zdradzała żadnych emocji, a przy drugiej Peveldar, który wyglądał na wstrząśniętego.
Jonatan uklęknął, spuszczając wzrok. Na wprost niego stał Władca, który przez okno wpatrywał się w ciemną noc. (...) Powoli odwrócił się, a jego lodowate spojrzenie utkwiło w Jonatanie na kilka sekund, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność. – Powtórzenia.

(...) podszedł kilka kroków w kierunku klęczącego elfa.
– Czy to ty zabiłeś tamtego elfa? – I więcej powtórzeń.

Po plecach spłynęła mu kropla zimnego potu. Przełknął ślinę, czując, jak zasycha mu w gardle. – Jeszcze więcej powtórzeń.

Rozdział 1

W rozdziale bardzo powoli rozwija się akcja opowiadania. Wprowadzacie nowych bohaterów, w tym Cerendila.
Zaskakuje mnie, że, mimo iż pochodzi z rodziny królewskiej, nikt na targowisku go nie rozpoznał. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, że nie jest zwykłym mieszkańcem królestwa. A straż pałacowa? Nikt nie chroni księcia? Nawet kraina mlekiem i miodem płynąca ma swoich rabusiów, złoczyńców czy innego Robin Hooda, a jednak księcia nikt nie pilnuje.  
Więcej absurdów pojawia się, gdy na scenę wkracza Jonatan. W niemal każdym opisywanym przez Was momencie wyglądało mi to na kolejną baśń Disneya. Ot, Kopciuszek, Śnieżka lub inna księżniczka radośnie ćwierkająca z bezdomnymi stworzeniami, ale w wersji męskiej. 


Wydaje mi się, że w ogóle nie zastanowiłyście się nad kreacją tego bohatera. W pewnym momencie zaczęłam wypisywać, jaki jest wspaniały: ma doskonały słuch, jest ponadprzeciętnie spostrzegawczy, kwiatki i kotki to miłości jego życia, że już nie wspomnę o tych dreszczach zachwytu na widok blasku słońca o jego zachodzie. Na tę chwilę wygląda na to, że wykreowałyście męski odpowiednik Mary Sue – jedynej, najdoskonalszej i absolutnie nieomylnej.  
Wspomniałam już coś o kotach. Moje wątpliwości budzi również imię, jakie nadałyście kotce, z którą Jonatan rozmawiał w porcie. Catharina? Czy jej imię nie powinno być bardziej… kocie? Język ludzki (czy jakikolwiek, jakim Jonatan się posługuje) i zwierzęcy z pewnością w jakimś stopniu się różnią. Mogłybyście wspomnieć, że bohater ma problem z brzmieniem oryginalnego imienia swojej rozmówczyni i dlatego proponuje własną, zbliżoną formę – Catharina. (Nie, dowcip z wetknięciem angielskiego cat do imienia kota nie poprawia sytuacji).

Nikt nigdzie o nim nie słyszał, nikt nie znał akcentu podobnego do jego wymowy, a strój, który nosił, wydawał się nie pochodzić z żadnej bardziej lub mniej znanej krainy tego świata. Podobno przemierzał wioski i miasteczka w nikomu nieznanym celu. – Skoro nikt o nim nie słyszał, to skąd wiadomo, że przemierzał te wioski i miasteczka? Dodatkowo zakręciłyście się z podmiotem i obecnie wychodzi na to, że to strój je przemierzał, nie Jonatan.

Chodziły słuchy o oddziałach złożonych z potworów…
Czy tajemniczy wędrowiec mógł być szpiegiem z Północnego Królestwa? W końcu chodził wszędzie, podpytywał… – Powtórzenie.

Odrzucił na plecy długi, czarny warkocz i[,] zmieniając się w niewielkiego niebieskiego smoka, wyleciał przez taras.
Arlekin wrócił wieczorem i zaraz zaczął relacjonować wszystko Cerendilowi. – Powtórzenie i brak przecinka.

Życie zwykłych ludzi było bardziej autentyczne, nie było w nim tej dworskiej gry pozorów. – Powtórzenie.

Odkąd przybył do tego kraju[,] miał wrażenie, że nieustannie ktoś go śledzi, a teraz uczucie to znacznie się nasiliło. – Brak przecinka.

Zaczął obserwować pływające nieopodal drobne rybki: – na końcu zdania powinna być kropka, nie dwukropek. Nie ma on żadnej funkcji wobec dalej znajdującego się dialogu.

Odwracając wzrok, ujrzał kota, biało–rudego portowego wyjadacza ryb, młodego i wyraźnie pragnącego uwagi. – Tu akurat powinien być dywiz, nie półpauza.

Miał dużo szacunku do każdego żywego stworzenia i szanował ich wolę i prywatność. – Powtórzenie. Wystarczy pierwsze i zastąpić przecinkiem albo oraz. Jeśli zaś chodzi o podkreślenie, to piszecie o szacunku do każdego żywego stworzenia (liczba pojedyncza), czego następstwem powinno być jego, nie ich.

Zdanie zakończone było uśmiechem z kategorii „rozbrajających” i uniesieniem lewej brwi, sugerującym rozmówcy zainteresowanie rozwinięciem opowieści. – Uniesienie prawej brwi oznaczałoby pewnie Chcę więcej piwa, ale nie mam forsy, mam jakieś szanse? Precyzowanie mimiki nie ma w tym miejscu większego znaczenia. Wystarczyłoby po prostu uniesieniem brwi. Dodanie informacji, o której brwi mowa, miałoby sens w przypadku, gdy opisujecie obserwacje jednego z bohaterów przez innego bohatera i stanowi to spostrzeżenie jakiegoś zwyczaju, elementu charakterystycznego.

Gospodarz mówił dalej, na co Jonatan w równych odstępach czasu reagował uśmiechami, pomrukami lub wyrazami zdziwienia. – Ale na pewno? Z zegarkiem w dłoni? Za 3 sekundy muszę się uśmiechnąć! 3, 2, 1… firmowy uśmiech nr 3!


Macie spory problem z interpunkcją, budowa zdań również kuleje. Gdy już wyeliminujecie podstawowe błędy, łatwiej będzie zadbać o stylistykę.

Rozdział 2

Młody chłopak poświęcił go w całości na zwiedzanie miasta, obserwację i naukę topografii okolic pałacu oraz krótką wycieczkę poza stolicę z grupą młodzieży w podobnym mu wieku – oczywiście tylko z wyglądu. – Skoro jest to takie oczywiste, to dlaczego piszecie o nim młody chłopak? Jak dowiadujemy się później, wcale taki młody nie jest. Wprowadzacie czytelnika w błąd i w dodatku nie jesteście w tym konsekwentne.

Poza tym, bez pychy, ale wątpił, czy ktoś dałby radę go tu pokonać. – Budowa zdania sugeruje, że kluczową kwestią w pojedynku jest miejsce. A prawdopodobnie chodziło jednak o umiejętności otaczających go ludzi? W tej sytuacji proponuję: Poza tym, bez pychy, ale wątpił, czy ktoś spośród zebranych dałby radę go pokonać.

Wygodnie oparty o chłodne kamienie Jonatan spokojnie wpatrywał się w niebo, oczekując pojawienia się wyczekiwanej przez wszystkich rodziny królewskiej. – Po pierwsze przedobrzyłyście w tym zdaniu z epitetami. Po drugie: chcecie mi powiedzieć, że rodzina królewska miała objawić się zebranym na niebie? Albo więc usunięcie część z wpatrywaniem się w niebo, albo jedną z tych rzeczy umieścicie w osobnym zdaniu.
Przykład:
Jonatan, wygodnie oparty o chłodne kamienie, oczekiwał przybycia rodziny królewskiej.
Wygodnie oparty o chłodne kamienie, Joanatan czekał na pojawienie się rodziny królewskiej.

Tego dnia nikt go nie niepokoił, co pozwoliło mu wysnuć podejrzenia, iż śledzący go wcześniej ludzie byli z pałacu. – Co ma jedno do drugiego? Śledzący go ludzie mogli już zdobyć potrzebne im informacje lub zniechęcić się ich brakiem. Mogli też być cywilami, którzy na czas festiwalu zaniechali dalszego śledzenia go, bo… są cywilami i chcą zobaczyć rodzinę królewską. Jest masa innych przypuszczeń, jakie można wysnuć z tego, że tymczasowo nie jest śledzony. Zresztą idea śledzenia polega na tym, iż osoba śledzona nie wie, że jest obserwowana. A gdyby tak mieć szalony plan, w którym Jonatan nie wie wszystkiego?

Był tam oczywiście król wyglądający najdostojniej z nich wszystkich, ubrany w purpurę oraz książęta: najstarszy Craon, Rillan, Soren oraz młodszy od Cerendila Naomir. – Z Craona zrobiono dopasowane spodnie, Rillan i Soren zostali przerobieni na zdobny płaszcz, zaś z Naomira stworzyli dodatki podkreślające dostojność Jaśnie Pana. Mam nadzieję, że widzicie błąd?

Zostali powitani przez tłumy oklaskami i przyjaznym okrzykiem. – Jednym, zbiorowym? Naturalniej zabrzmi, gdy napiszecie, że rozległo się kilka okrzyków od co bardziej gorliwych wielbicieli.

Król był dobrym i sprawiedliwym władcą. Nic więc dziwnego, że był kochany przez swoich poddanych. Książęta byli równie rozsądnymi osobami, więc tłum cieszył się z dobrego losu i z radością wiwatował.
Król był dobrym mówcą. – Powtórzenia.

Po drodze z radością omawiali[,] jakie atrakcje można zobaczyć w tym roku. – Zabrakło przecinka.

Śledził jego ruchy, próbując dowiedzieć się z nich czegoś więcej. Umie walczyć, zwinny, intrygujący – takie sprawiał wrażenie. – I te wszystkie wnioski wysnuł z obserwacji? Z ruchów może ewentualnie wywnioskowałby zwinność, ale najpewniej nie zdolność do walki. I w jaki sposób Jonatan uznał go za intrygującego, jedynie go obserwując? Na podstawie tego, że stał i wyglądał podczas przemowy swego ojca? To jeden z bardzo wielu naciąganych elementów, które z Jonatana powoli tworzą Gary’ego Sue, postać absolutnie idealną, której szlachetność i całą resztę superlatyw prezentuje się na każdym kroku.

Wstał więc i[,] uważając, żeby nie zbudzić śpiącej na jego rękach kotki, podszedł w jej stronę. – Brakuje oddzielenia wtrącenia przecinkiem.

– Robi się coraz ciekawiej – pomyślał. – Mam zastrzeżenia do waszej formy zapisu myśli. Zupełnie zlewa się to ze zwykłymi dialogami oraz momentami, w których bohaterowie rozmawiają telepatycznie ze swoimi smokami. W tym przypadku jednak nie jest to rozmowa, więc zastosowanie zapisu odpowiadającemu dialogowi jest niepoprawne. Kursywa jest tu jak najbardziej zalecana, by wyodrębnić myśl z reszty tekstu, ale cała reszta powinna pozostać bez zmian.

Nie odwrócił głowy w tamtą stronę i dzięki temu udało mu się na chwilę spotkać wzrokiem wzrok rozmówcy, gdy ten rzucił szybkie i ukradkowe spojrzenie w jego kierunku. – Teoretycznie nie jest to błąd, ale brzmi naprawdę koszmarnie. Czy to wzrokiem według Was jest konieczne? W końcu najpewniej nie napotkał tegoż wzroku chociażby nowo zdobytym tulipanem zatkniętym za pas. Chyba że z roślinami też rozmawia i jednak…

– Lubię się wyróżniać. – Jonatan zaśmiał się wesoło. – A ciekawość nie jest zła. Wiedzę należy pogłębiać w każdym możliwym temacie. Miło mi, że zwróciłem uwagę. Skoro już tak rozmawiamy, to mógłbym zapytać o pana imię? Pewnie je znam, ale chciałbym się upewnić. – Odnoszę wrażenie, że większość dialogów w ogóle nie trzyma się kupy. To brzmi, jakby każde zdanie było wyrwane z innego fragmentu. Wypowiedź powinna tworzyć spójną całość, łączyć się. Odstępstwa mogłyby być charakterystyczne dla danej postaci, ale jeśli piszecie tak wypowiedzi wszystkich, to przestaję się łudzić.

Catharina dostrzegła mysz i skulona czekała, aż ofiara znajdzie się w zasięgu skoku. – Przyczajony kot się nie kuli. Kulić się może, gdy śpi. Ewentualnie – gdy bardzo się czegoś boi. Polujący kot układa się płasko, równolegle do podłoża i powoli skrada.

Racja, ja również uwielbiam przebywać w takich miejscach i brać udział w takich wydarzeniach. – Powtórzenie.

Skąd pan pochodzi? – zapytał Cerendil, jednocześnie pozwalając sobie na niezauważalny uśmieszek (...). – Albo się nie uśmiecha i wtedy rzeczywiście nie da się tego uśmiechu zauważyć, albo się uśmiecha i uśmiech ten jest delikatny lub ledwo zauważalny. Jak coś jest, to jest.

Niestety[,] zmuszony był poruszać się w miarę wolno, tak, aby nie wzbudzać podejrzeń. – Zabrakło przecinka.

Nawet prawie nie usłyszał nawoływań Naomira, który pytał go[,] czy zostanie na puszczaniu lampionów. – Brak przecinka.

Naomir spojrzał na niego zmartwionym wzrokiem, ale nie powiedział nic. – Wzrok to wzrok. To zmysł. Nie posiada własnych emocji. To spojrzenie może wskazywać na zmartwienie właściciela. W przytoczonym fragmencie zawiódł też szyk końcówki: (...) ale nic nie powiedział.

Cerendil odezwał się najciszej i najspokojniej[,] jak tylko mógł. – Zabrakło przecinka.

Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, nie potrafił już dłużej wstrzymywać złości i z całej siły cisnął stojący na biurku wazon na podłogę. – Ale co ten wazon robił na biurku? W pałacu pewnie mają dość duże komnaty dla książąt, więc z pewnością znajdzie się miejsce na jakiś stolik, by wazon nie zawadzał w miejscu pracy, z którym kojarzy się biurko, prawda?

Jonatan spokojnie, nie spiesząc się, wrócił do swojego mieszkania. – Skoro się nie spieszył, to pewnie wracał spokojnie. Użycie obu określeń nie ma sensu. Możecie je zastąpić epitetem niespiesznie. Jonatan niespiesznie wrócił do swojego mieszkania.

Gospodarz wyszedł, ale interesu pilnowała jego matka, stara[,] lecz wciąż żwawa kobieta. – Ponownie zawiódł zapis. Czy nie lepiej wyglądałoby tak: Gospodarz wyszedł, ale interesu pilnowała jego matka – stara, lecz wciąż żwawa kobieta.

Muszę wywietrzyć, co za szpieg je kiełbasę przed zadaniem? – Od co powinno być nowe zdanie. Muszę wywietrzyć. Co za szpieg je kiełbasę przed zadaniem?

Jonatan westchnął, zrobił Catharinie posłanie ze swego płaszcza na krześle[,] a sam usiadł na poduszce pod ścianą. – Zabrakło przecinka.

Jak na razie sprawdziłam tylko dwa rozdziały i prolog, a czuję się wymęczona, jakbym przebrnęła przez co najmniej dziesięć razy tyle. Robicie całą masę błahych błędów, które można wyeliminować, sprawdzając tekst przed publikacją. Jest kilka metod na samodzielne wprowadzanie poprawek, ale ich najważniejszą zasadą jest: zacząć sprawdzać. Interpunkcja to jedno, ale ogromnym problemem, przez który czytanie kolejnych rozdziałów to istna katorga, jest budowa zdań. Prawdopodobnie piszecie tak, jak wypowiadacie się na co dzień, ale forma pisana zwraca większą uwagę na kolejność wyrazów w zdaniu i zmianę znaczenia przy drobnych poprawkach.


Rozdział 3

Uśmiechnął się pod nosem, gdy patrząc na wspaniały widok roztaczający się z okna jego komnaty[,] planował swoje następne kroki. – Zabrakło przecinka.

Teraz, mogąc przemyśleć całą sytuację z poprzedniej nocy na spokojnie, zauważył, że w rzeczywistości nie była to tak wielka porażka. – Nieprawidłowy szyk. Gdyby na spokojnie wstawić przed przemyśleć, miałoby to więcej sensu.

Zachodzące słońce malowało wysokie mury i baszty na czerwono[,] czyniąc budowlę niezwykle imponującą. – Zabrakło przecinka.

Mężczyźni weszli na klasztorny teren niezatrzymywani przez nikogo i witani krótkimi ukłonami – Cerendil był tam częstym gościem, zwłaszcza, że jego rok starszy mieszkający tutaj brat był jedną z najbliższych mu osób. – Tutaj mamy problemy z szykiem oraz powtórzenia. W pierwszym przypadku sugeruję umieszczenie niezatrzymani przez nikogo zaraz przed weszli. Oczywiście wprowadzenie poprawki wymusi również stworzenie alternatywnej wersji zdania. Proponuję jego rozbicie, na przykład w ten sposób: Mężczyźni, niezatrzymani przez nikogo, weszli na klasztorny teren. Jako że Cerendil często gościł w jego murach, a jego brat, mieszkający tutaj, był jedną z najbliższych mu osób, od wejścia witano ich krótkimi ukłonami.

Minęli katedrę, która była słynna na cały kraj ze swojego piękna, niesamowicie wysokiego sklepienia i ogromnych witraży. (...) Dostęp do jej zbiorów był niezwykle trudny, lecz Cerendil nie musiał się przejmować takimi sprawami.
Wnętrze biblioteki oświetlone było dużą ilością świec. (...) Był to rosły mężczyzna, który wydawał się być bardziej stworzony do wywijania ciężkim mieczem niż do pokornych modłów. – Powtórzenia. Mnóstwo, to tylko niewielki fragment Waszego tekstu. Niby pierdoła, ale przez takie właśnie drobnostki tracicie na płynności, a co za tym idzie, treść jest dużo mniej atrakcyjna dla czytelnika.

– Wiem. Wiem też, że interesujesz się różnymi kulturami i raczej nie będzie to dla ciebie wielkim wyzwaniem. – odpowiedział i, widząc uśmiech Filona, zaczął opowiadać wszystko, czego zdołał się dowiedzieć o Jonatanie. – W takich przypadkach nie stawiamy kropki na zakończenie wypowiedzi. Kropkę stawiamy wtedy, gdy część następująca po półpauzie nie jest naturalnym dopełnieniem wypowiedzi, a czymś zupełnie nowym, na przykład czynnością wykonywaną przez postać, niemającą nic wspólnego z wypowiadaną kwestią. Dlatego wszystkie odpowiedział, wymamrotał, wykrzyknął zapisujemy po półpauzie małą literą, zaś przed półpauzą nie kończymy wypowiedzi kropką.

Gdy tylko szary świt zamienił się w poranne słońce[,] młody elf ruszył w miasto. – Zabrakło przecinka. Swoją drogą zabrzmiało to, jakby miał ubrać białe kozaczki, zarzucić grzywką, poprawić mini i ruszyć na łowy.

Póki co miał jeden cel – znaleźć sobie w mieście stały kąt, nierzucający się w oczy i dający niewielki zarobek[,] dzięki któremu mógł zachować pozory. – Zabrakło przecinka. Podkreśliłam póki co, ponieważ jego stosowanie jest niezalecane. Nie pasuje do języka literackiego, a jedynym zasadnym w tej sytuacji wyjątkiem byłoby użycie w dialogu, jako forma mowy potocznej. Na SJP PWN znajdziecie szczegółowe informacje (link). Synonimy: dotąd, dotychczas, do tej pory.

Nie miała ona żadnej rodziny[,] a obecność ciepłego, grzecznego i uprzejmego młodzieńca podnosiła ją na duchu. – Zabrakło przecinka.

Przed obiadem Jonatan udał się do gospody, zapłacił za pobyt i zapewniwszy właściciela o częstych wizytach, gdyż ten wyglądał na załamanego utratą chętnego słuchacza, przeniósł się wraz z Cathariną nad wybrzeże. – Tak długie, wielokrotnie złożone zdania zniechęcają czytelników i zaburzają płynność. Tempo tekstu, w tym akcji, nadajemy poprzez długość zdań. W tym przypadku spokojnie można je podzielić. Zobaczcie, czy tak nie wygląda lepiej? Przed obiadem Jonatan udał się do gospody i zapłacił za pobyt. Zapewniwszy właściciela, wyraźnie załamanego utratą chętnego słuchacza, o częstych wizytach, przeniósł się wraz z Cathariną nad wybrzeże. Oczywiście można ten fragment zbudować również na kilka innych sposobów, warto poeksperymentować.

Nabrał powietrza w płuca, wdychając jeszcze raz znany mu zapach. – Raczej jeszcze raz wdychając, bo przypuszczam, że to nie zapach jest mu jeszcze raz znany, prawda? Mam też ładniejszą alternatywę dla tego zdania: Nabrał powietrza w płuca, raz jeszcze wdychając znany mu zapach.

– To żywioł. Na to nic nie poradzisz – odpowiedział Arlekin[,] siadając w fotelu i zakładając nogę na nogę. – Zabrakło przecinka.

Cerendil spojrzał w stronę ciepłego kominka, jeszcze raz pomyślał o sytuacji w porcie i o wszystkich rybakach, którzy teraz pewnie gorączkowo próbowali zabezpieczyć swój dobytek i[,] wzruszając ramionami[,] wrócił myślami do innej istotnej sprawy. – W tym przypadku wzruszając ramionami traktujemy jako wtrącenie, a takowe oddzielamy obustronnie przecinkami.

Miał kilka punktów zaczepienia, od których chciał zacząć – chciał spróbować poszukać czegoś w jakichś zakazanych staroelfickich traktatach, bo mieli kilka hipotez, na podstawie których mogli podejrzewać, że może być elfem. – Powtórzenia.

Laphis, korzystając z ciemności i wzburzenia wody[,] osiadł głęboko przy dnie, gdzie, bezpieczny, meldował Jonatanowi na bieżąco o zmianach w kierunku prądów. – Podkreśliłam część, która w tym zdaniu stanowi wtrącenie. Jak już pisałam, wtrącenie obustronnie wydzielamy za pomocą przecinków. Gdyby była to równoważna część zdania, pierwszy przecinek byłby zbędny.
Poza tym to zdanie również jest za długie. Podzieliłabym je. Laphis, korzystając z ciemności i wzburzenia wody, bezpiecznie osiadł głęboko przy dnie. Na bieżąco meldował Jonatanowi o zmianach w kierunku prądów. Jeśli jednak upieracie się przy Waszej formie, musicie zmienić gdzie na skąd.

Upewnił się ostatni raz, że Synthia i Catharina są bezpieczne i wraz z grupą ochotników zajął miejsce w starej baszcie niedaleko brzegu, skąd, osłonięci, mogli śledzić[,] co dzieje się na wybrzeżu. – Zabrakło przecinka.

A morze rozszalało się na dobre. – Rozpoczynanie zdania spójnikiem nie zawsze jest błędem, nie zmienia to jednak faktu, że taki zapis wygląda nieelegancko. A można zastąpić ładniejszym tymczasem.

W tym samym momencie jakieś 200 mil od brzegu ukazał się czarny kształt, miotany falami, co chwilę niknący i ponownie pojawiający się w zasięgu wzroku. – Liczby zapisujemy słownie.

Nie damy rady ewakuować wszystkich domów – będziemy mieli kogo opłakiwać. – W sensie, te domy będą opłakiwać, tak? Co tam mieszkańcy…

Statek musiał zerwać się z kotwicy lub przegrać walkę z szalejącym na otwartym morzy żywiołem. – Literówka.

Wtedy jest szansa, że zatoną[,] zanim dotrą do brzegu. – Zabrakło przecinka.

Dwóch odczepiło ciężką konstrukcję od brzegu[,] a pozostali[,] zdzierając do krwi ręce i obijając co chwilę o metalową konstrukcję, uruchomili mechanizm ciągnący statek. – Zabrakło przecinków.

Przez chwilę statek odchylał się na bok, po czym, przy akompaniamencie huku porównywalnym do grzmotu, zderzył z barką. – Sądzę, że tu powinno być porównywalnego, ponieważ dotyczy to huku, a nie akompaniamentu.
Zdarte ręce bolały bardzo, ale udało im się. – Raczej bardzo bolały.


Rozdział 4

Wszystko wyglądało bardzo chaotycznie, ale w rzeczywistości przebiegało bardzo sprawnie, ponieważ było nadzorowane przez księcia Rillana, drugiego w kolejności do tronu, który czuł się osobiście odpowiedzialny za sprawy wewnętrzne państwa, a zwłaszcza jego gospodarkę. – Ponownie zbyt długie zdanie, ale przede wszystkim problemem jest powtórzenie.

Cerendil na szczęście nie musiał brać udziału w tym zamieszaniu – miał własne zmartwienia. Musiał jakoś poradzić sobie z ogromem nadciągających informacji. – Powtórzenie.

Opowiadano o mężczyźnie, który ryzykując życiem ocalił pół nabrzeża i, przedzierając się przez morskie bałwany, ratował staruszki i dziewice oraz sam, w pojedynkę ocalił życie wszystkim[,] spychając ogromną barkę w wodę i ratując ludzi przed statkiem mającym rozbić się w porcie. – Zabrakło przecinka.

– Chciałem ci osobiście podziękować za pomoc mieszkańcom. Doceniam to i jestem wdzięczny. Nie zdarza się często, aby przybysz tak bardzo zaangażował się w życie miasta. – odrzekł Rillan[,] na koniec lekko skłaniając głowę w uprzejmym geście podziękowania. – Na początek to, o czym już wspomniałam. Na końcu wypowiedzi nie stawiamy kropki, jeśli część po półpauzie jest dopełnieniem dialogu, co w tym przypadku gwarantuje nam słowo odrzekł. Podkreślone kwestie to nadmierna ekspozycja. Piszecie coś, co czytelnik powinien zinterpretować sam, na przykład poprzez postawę rozmówcy. Mowa niewerbalna to 90% ogólnego przekazu, dlatego tak ważne jest jej opisanie. Podanie wniosków na tacy to złe rozwiązanie cechujące autorów o niewyrobionym warsztacie. Na koniec: zabrakło przecinka.

Jonatan odruchowo odepchnął go i skulił się z bólu. Czując, jak rany na jego rękach ponownie się otwierają. – Jak to jest, że piszecie łącznie zdania, które spokojnie można podzielić, ale dzielicie te, które podzielone być nie powinny? Jeśli wziąć pod uwagę znaczenie tekstu i jego dynamikę, sugerowałabym taki zapis: Jonatan odepchnął go odruchowo. Skulił się z bólu, czując, jak rany na jego rękach ponownie się otwierają.

W takim razie, skoro chwilowo nie masz żadnych zajęć, chciałbym zaprosić cię na dwór. Proszę, nie odmawiaj mi tego. Chciałbym się jakoś odwdzięczyć za uratowanie mi życia. – Powtórzenie. Zamiast jednego chciałbym, możecie użyć pragnę.

Skoro taka jest wola księcia, to będzie to dla mnie zaszczyt. – Powtórzenie, tymczasem pierwsze to jest zbędne.

Jednak Rillan wydawał się człowiekiem roztropnym i nawet okazał mu szacunek, co zdarzało się tylko wśród najlepszych dostojników – niewielu umiało pochylić głowę przed kimś z ludu. Jednak Jonatan miał kolejne zmartwienie – teraz dodatkowo mogły pójść pogłoski, jakoby uratował samego księcia. – Powtórzenie.

Zamierzał jak najszybciej skończyć wszystkie zadania, żeby mieć czas odpowiednio zaplanować dzisiejszy wieczór. Postanowił również uprzedzić o wszystkim Cerendila, żeby ten nie robił mu potem niepotrzebnych wyrzutów. – Powtórzenie.

Chwytał się każdej roboty[,] jednocześnie pozostając na uboczu, myślami był jednak zupełnie gdzie indziej. – Zabrakło przecinka.

Kilkanaście scenariuszy przeleciało przez jego głowę, zarówno prawdopodobne jak i zupełnie fantazyjne. – Błędna forma – prawdopodobnych i fantazyjnych [scenariuszy].

Nie mógł być niczego pewien, lecz był dobrej myśli. – Powtórzenie.

Dziecko biegało po hallu[,] udając, że trzymana przez nie figurka lata i wykonuje różne akrobacje. – Zabrakło przecinka.

Jonatan z uśmiechem śledził jej ruchy[,] uważając, żeby żaden z podopiecznych nie wyszedł na ulicę, na której prace rozpoczął wspomniany przez księcia oddział wojskowy. – Zabrakło przecinka.

Jedynie bolały[,] a rany okazały się głębsze[,] niż mu się wydawało. – Zabrakło przecinków.

Po skończonym zabiegu ubrał się do końca, rozczesał wilgotne włosy, które już schły na ciepłym powietrzu[,] układając się w coś między falami a lokami[,] i założył pod koszulę nieodłączny amulet. – Zabrakło przecinków. Ostatni z tych wstawionych przeze mnie może budzić wątpliwości, dlatego od razu wyjaśniam, że które już schły na ciepłym powietrzu, układając się w coś między falami a lokami uznałam tu za wtrącenie.

Obserwując uważnie rozmaite osoby z półświatka miejskiego[,] stwierdził, że wielu prostych ludzi chodzi tu uzbrojonych. – Zabrakło przecinka.

Catharina siedziała na łóżku[,] obserwując przygotowania chłopaka. – Zabrakło przecinka.

– Ładnie ci w skórze – Jej mruczenie wyrażało aprobatę. – Ponownie ekspozycja, o której już wspominałam. Nie piszcie, że mruczenie wyrażało aprobatę. Jeśli już musicie podkreślić znaczenie mruczenia (choć nie wiem po co, sformułowanie ładnie ci w skórze nie budzi przecież wątpliwości), zróbcie to subtelniej: zamruczała z aprobatą. Pozostaje również kwestia zapisu wypowiedzi. W tej formie postawiłabym kropkę po Ładnie ci w skórze, jednak po zmianie na zamruczała z aprobatą kropka byłaby błędem.

– Miło mi[,] że ci się podoba[.] – Jonatan podrapał ją za uchem i pozwolił wskoczyć sobie na ręce. – Zabrakło przecinka i kropki.

Pogarda –nigdy w życiu. – Zabrakło spacji.

– Jestem ciekawy, czy uda mi się dowiedzieć, czy rzeczywiście biegają za mną ludzie z pałacu[.]w zamyśleniu odłożył kotkę na łóżko, podał jej otrzymaną dziś na wybrzeżu rybę i ruszył ku drzwiom. – Zabrakło kropki. Po półpauzie zaś w tym przypadku obowiązkowa jest wielka litera, dlatego podkreśliłam w.

Mijając Synthię[,] musnął wargami jej policzek. – Zabrakło przecinka.

Skoro cię zaprosił[,] to raczej weźmie za ciebie odpowiedzialność. – Usuńcie to i postawcie przecinek przed raczej.

Rillan poszedł załatwić jeszcze kilka spraw przed spotkaniem z tajemniczym Jonatanem, który wyjątkowo go zainteresował, a Cerendil[,] zatopiony w myślach[,] udał się w kierunku klasztoru. – Uznałabym oddzieloną przeze mnie przecinkami część za wtrącenie.

Filon wysłał mu wiadomość, że dowiedział się[,] ile mógł i prosił o spotkanie. – Zabrakło przecinka.

– Ta informacja od księcia Rillana spadła nam jak z nieba. – zauważył Arlekin. – Zbędna kropka.

Racja. – odpowiedział książę[.] – Tak mało o nim wiemy, że wszystko jest cenne. – Znów zawirowania z kropkami. Pierwszej być tam nie powinno, jednej zaś zabrakło po książę.

– I tak[,] i nie. – odpowiedział poirytowany Filon. – Zabrakło przecinka tam, gdzie powtarza się spójnik i, a kropki nie powinno tam być, co pewnie już wyłapujecie po wymienionych powyżej przykładach.

I błagam cię, nie patrz na mnie[,] jakbym bajki opowiadał. – Zabrakło przecinka.

Daj mi znać[,] jakbyś znalazł coś jeszcze. – Zabrakło przecinka.

Wiedząc, że jest on gościem księcia Rillana[,] powitał go uprzejmie i wpuścił przez bramę, gdzie już czekała na niego służąca o ładnych[,] długich włosach barwy dojrzałej pszenicy. – Zabrakło przecinków.

Rumieniąc się uroczo[,] poprowadziła go przez imponujące i zdobne korytarze pałacu w kierunku sali, w której oczekiwał go książę. – Zabrakło przecinka.

Podążając za służącą[,] Jonatan dzielił uwagę na kontemplowanie wystroju i obserwację ruchów dziewczyny. – Zabrakło przecinka.

Przyzwyczajony do widoku elfek[,] na co dzień urodę traktował jak miły dodatek do reszty osobowości. – Zabrakło przecinka.

Raczej nie, ale trzymał się od niej w bezpiecznej odległości i co jakiś czas odwzajemniał jej spojrzenie, uprzejmie odpowiadając na urywki zdań[,]  które zakłopotana wygłaszała rumieniąc się z zawstydzenia. – Zabrakło przecinka.

W końcu dotarli do wielki, drewnianych, rzeźbionych drzwi, które idący parę metrów przed nimi strażnik pchnął przed nimi. – Dla odmiany: literówka. Wielkich.

Kątem oka Jonatan zauważył jakiś ruch w bocznym korytarzu[,] ale zignorował go, zachowując pozory ogromnego zainteresowania widokiem sali, która ukazała się za otwartymi drzwiami. Służąca zaanonsowała jego przybycie[,] a Jonatan ukłonił się z szacunkiem. – Zabrakło przecinków.

Książę docenił starania Jonatana, który postarał się prezentować godnie na królewskim dworze i zauważył, że przychodziło mu to wyjątkowo naturalnie, jakby często obcował z równie ważnymi osobistościami. – Kto zauważył? Przez to, że budujecie bezsensownie przydługie zdania i tłumaczycie każdy gest, nie da się zrozumieć, co macie na myśli. Tymczasem może lepiej wyglądałby taki zapis: Książę docenił starania Jonatana, najwyraźniej pragnącego godnie prezentować się na królewskim dworze. Mimowolnie spostrzegł, że nieznajomemu przychodziło to wyjątkowo naturalnie, jakby często obcował z równie ważnymi osobistościami.
Wciąż nie jest doskonale, ale jednak czytelniej, prawda?

– Jeszcze raz dziękuję[,] książę[,] za uczyniony mi honor. Jestem pod ogromnym wrażeniem wystroju zamku – wystrój jest niezwykle trafnie skomponowany. – Zabrakło przecinków, którymi oddzielamy zwrot. W tym przypadku jest on równocześnie wtrąceniem, dlatego oddzielamy go obustronnie. Podkreślone elementy to powtórzenie. Wystarczy usunąć drugi z wyróżnionych wyrazów – zdanie zachowa sens i pozbędziecie się błędu.

Cała postawą starał się wyrazić wdzięczność[,] ale i spokój. – Zabrakło przecinka.

Mimo, iż byłeś ranny[,] ocaliłeś mnie, księcia, którego zupełnie nie znasz, choć wcale nie musiałeś i nikt by cię za nic nie winił. – Pierwszy przecinek (ten pomiędzy podkreślonymi wyrazami) jest błędny – sformułowanie mimo iż jest połączeniem wyrazowym, którego przecinkiem nie rozdzielamy. Poza tym zabrakło przecinka przed ocaliłeś. W odwróconej, skróconej formie brzmiałoby to w ten sposób: Ocaliłeś mnie, mimo iż byłeś ranny. Teraz już wygląda to na oczywiste?

(...) choć wcale nie musiałeś i nikt by cię za nic nie winił. Dlatego chciałbym ci się choć trochę odwdzięczyć. Dobrze zauważyłem, prawda? Twoje rany bardzo ci dokuczają. Pozwoliłem sobie sprowadzić jednego z naszych medyków. Nie mają sobie równych. Mam nadzieję, że pozwolisz mi choć trochę spłacić mój dług wobec ciebie i pozwolisz mu się obejrzeć? – Powtórzenia.

Cieszę się[,] że mogłem na coś się przydać. – Zabrakło przecinka.

Myśli Jonatana krążyły wokół innego tematu – czy wystarczy[,] jak podwinie rękawy? Nie miał ochoty stać roznegliżowany na środku pałacu, ale czasami trzeba grać takimi kartami, jakie wydaje nam los. –Wolałbym nie podejrzewać[,] że ma w tym jakiś inny cel[,] niż tylko zwyczajne odwdzięczenie się za pomoc. – Zabrakło przecinków i jednej spacji.

Wszedł przez nie straszy mężczyzna, ubrany w bladozielony stój[,] niosący pod pachą sporej wielkości drewnianą skrzynkę, po czym skłonił się. – Literówka (starszy) i brak przecinka. Swoją drogą przez ten brak przecinka wychodzi na to, że strój niósł skrzynkę pod pachą. Gdzie można kupić coś takiego? Chętnie pozwolę moim ubraniom nosić za mnie zakupy.

Jonatan zajął wskazane miejsce i zdjął z siebie obcisłą[,] skurzaną kurtkę, odkładając ją na kolana. – Podkreślona część jest zbędna, a w zdaniu zabrakło przecinka. Dla odmiany mamy też coś, czego zupełnie się nie spodziewałam... Ekhem. Skórzaną.


Spojrzał wyczekująco na lekarza i położył rękę na okrytym płachtą stoliku, chroniącą go przed zabrudzeniem,. – Albo przecinek, albo kropka, dobra? W tym przypadku stawiajcie na kropkę.

Jonatan rozluźnił mięśnie, przez co z po jego dłoniach szybko zaczęły spływać czerwone stróżki. – Stróżki czego? Potu? A to zapewne pozostałość poprzedniej formy zdania? Do usunięcia.

–Dobrze – pomyślał. – Zgubiłyście spację.

Myślami wędrował po zamku, zarys planu[,] którego miał mniej więcej opracowany. – Po pierwsze: zabrakło przecinka. Po drugie: który, nie którego. Po trzecie: tu chyba czegoś brakuje. Jakieś tworząc przed zarys?

Biblioteka miejska niewiele mu informacji dostarczyła, oprócz historii oraz dokładnego spisu i opisu wszystkich panujących władców. – Szyk. Biblioteka miejska dostarczyła mu niewielu informacji (...).

Ręce są moją główną podporą, więc chciałbym zachować ich sprawność. – A sądziłam, że nawet elfy chodzą na nogach. Najwyraźniej Jonatan i pod tym względem musi być wyjątkowy – chodzi więc na rękach.

Po wykonaniu opatrunku elf ubrał się ponownie, podziękował za pomoc i ulgę w cierpieniu, po czym udał się za[,] przybyłą w międzyczasie[,] służącą do sali obok. – Zabrakło przecinków.


Rozdział 5

Cerendil właśnie wrócił do pałacu i zamierzał jak najszybciej udać się do wschodniego skrzydła, aby zająć się swoimi sprawami, gdy powstrzymał go Arlekin[,] delikatnie wpijając mu pazury w ramię. – Pierwsze zdanie i od razu błędne. Po pierwsze: tradycyjnie jest zbyt długie. Od zamierzał zaczęłabym nowe zdanie. Po drugie: zabrakło przecinka.

Czuję[,] że myślimy o tym samym (...). – Zabrakło przecinka.

Smok zleciał z ramienia księcia i[,] przybierając ludzką formę[,] poszedł w kierunku, z którego dochodziła ta przedziwna aura. – Zabrakło przecinków oddzielających wtrącenie.

W momencie, gdy była ona już naprawdę silna[,] wyszedł zza rogu i zobaczył Jonatana, który[,] prowadzony przez służącą[,] wchodził do komnaty należącej do księcia Rillana. – Nigdy nie zgadniecie! Zabrakło przecinków.

Stół o ciekawym, nieregularnym, choć bardzo praktycznym kształcie ustawiony był w rogu. Otoczony był czymś na kształt krzeseł, tylko bardziej obitych. Większość ścian zastawiona była wysokimi aż po sufit biblioteczkami pełnymi przeróżnych ksiąg. – Co rozumiecie przez ciekawy, nieregularny, choć praktyczny kształt? To może oznaczać wszystko, tymczasem nie mamy żadnych konkretów. A gdyby tak do czegoś tę formę porównać? Z czymś skojarzyć?
W tym fragmencie mierzymy się również z powtórzeniem. Po tych wszystkich błędach interpunkcyjnych mam wręcz ochotę Wam za to podziękować.
Podkreśliłam też słowo biblioteczkami, ponieważ uważam, że biblioteczka to przede wszystkim zbiór regałów z książkami. Jeśli więc jest kilka regałów, będziemy to nazywać biblioteczką. Jeśli są różne biblioteczki, prawdopodobnie ulokowane zostaną w osobnych pomieszczeniach.

Błyski na chwilę objęły twarz Jonatana. Po chwili chłopak dostrzegł księcia, obserwującego go z miejsca przy parapecie wielkiego, wychodzącego na miasto okna. – Powtórzenie.

Przyznaję, iż czuję się znacznie lepiej. (...) Przyznam, iż nie spodziewałbym się nigdy, że będzie mi pisane go odwiedzić (...). – Powtórzenie.

Zapraszam – powiedział[,] wskazując Jonatanowi miejsce za stołem i samemu siadając. Od razu wokół nich zakręciła się służba[,] przynosząc różne wykwintne potrawy. – Zabrakło przecinków.

Mistrzowie kuchni bardzo starali się, aby uzyskać idealny smak, by cieszyć podniebienie oraz aby pięknie wszystko przystroić, by radować oczy potrawami będącymi często istnymi dziełami sztuki, które aż szkoda było kroić. – Powtórzenia.

– Proszę, częstuj się – powiedział książę[,] jednocześnie sięgając po wino, które właśnie zostało nalane przez sługę. – Zabrakło przecinka.

– Usiądź – powiedział książę[,] nie wstając[,] i wskazał mu krzesło naprzeciwko sporego, dębowego biurka zawalonego mnóstwem papierów. – Zabrakło przecinka. Tak, ja również nie wiem, jak do tego doszło.

Pachną przepięknie[,] a wyglądają tak, że szkoda ich w ogóle tykać. Myślę, że mógłbym się najeść[,] tylko na nie patrząc (...). – Podkreślone słowo nie pasuje do całości. Piszecie opowiadanie fantasy, gdzie opisujecie walki na miecze i wystrój zamków. Nie ma to wiele wspólnego ze współczesnością, prawda? Zatem tykać może tam najwyżej zegar. Potrawy szkoda naruszać. Przy okazji – zgadniecie, czego zabrakło?


Winogrona, jakieś 80 lat, i coś jeszcze.... czyżby dzika róża? – Liczby zapisujemy słownie, a wielokropek za pomocą kropek, tak, ale trzech. Więcej nie potrzebujecie, zaufajcie mi.

Nie unikał mięsa – to, że go zazwyczaj nie jadł[,] nie znaczyło, że nie mógł go jeść. – Wyjdę z siebie i stanę obok. Zabrakło przecinka.

Cieszę się, że mogłem znaleźć podobnego sobie konesera – powiedział książę[,] uśmiechając się. – Zabrakło przecinka.

W mojej rodzinie każdemu posiłkowi nadawano znaczenie, ponieważ w jego przyrządzenie włożono pracę i czas[,] a także swoje siły, dlatego były one momentami niezwykłymi. – Zabrakło przecinka.

Rillan był zadowolony z tej rozmowy. Była bardzo przyjemna, a jego rozmówca wyjątkowo elokwentny. Książę poświęcał również uwagę zachowaniu rozmówcy, który był bardzo uprzejmy, ale również czuł się dość swobodnie – było to raczej niespotykane w relacjach zwykłych ludzi z kimś z królewskiego rodu. (...) Dla niektórych pewnie byłby to fakt bez znaczenia, ale Rillan, jak i wszyscy pozostali bracia, był wspaniałym wojownikiem. Ich ojciec przykładał do tego ogromną wagę, co[,] jak widać, bardzo się przydawało, ponieważ mógł rozpoznać kogoś równie dobrego w walce, tak jak to było z Jonatanem. Sposób, w jaki teraz siedział, był charakterystyczny dla tych, którzy posiadali duże wojskowe doświadczenie. – Wspaniale. Więcej powtórzeń. I nawet brak jednego przecinka.

Jest często tu uprawiany, choć niezwykle trudno, żeby wzrósł, więc jest szczególnie cenny.Jest tu często uprawiany (...).

Jego gładkie, białe płatki symbolizują wrażliwość i piękno, a czarne plamki stanowczość, choć niektórzy interpretują to, jako okrucieństwo. – Nadprogramowy przecinek.

Ciekawa symbolika[,] prawda? – Zabrakło przecinka. Kurna, ostatnie trzy przedstawione poprawki to trzy zdania z rzędu z rozdziału. Nie szalejecie za bardzo?

Czy miałby książę coś przeciwko[,] gdybym przeszedł się po pokoju i obejrzał ten wspaniały zbiór książek? – Zabrakło przecinka.

Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś, co może cię zainteresować – odpowiedział książę[,] patrząc na Jonatana z sympatią. – Czy muszę to komentować?

Zobaczył jednego z ludzi pracujących dla Cerendila jako szpieg i zaniepokoił się[,] wiedząc, że brat nie śmiałby przerywać mu spotkania, gdyby nie chodziło o coś naprawdę ważnego. – Zabrakło przecinka.

Książę szybko skinął głową i spiesząc się[,] wrócił do komnaty. – Zabrakło przecinka.

– Drogi Jonatanie, musisz mi wybaczyć, ale z żalem muszę zakończyć nasz dzisiejszy miły wieczór. Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać[.] – Dostrzegając przez okno jaśniejszą łunę na ciemnym niebie[,] dodał[:] – To naprawdę bardzo poważna sprawa, południowe spichlerze stanęły w płomieniach.
– Oczywiście[,] książę. Dziękuję za wspaniały wieczór. – Przede wszystkim brakuje całkiem pokaźnej liczby znaków. Poza tym mamy też powtórzenie. Czy coś budzi Wasze wątpliwości? Kwestię Waszych najczęstszych błędów interpunkcyjnych jeszcze omówię, jednak gdyby wciąż było coś niejasnego, dajcie znać.

Biegnąc w kierunku, z którego buchało coraz większe gorąco, słyszał, jak Revan wykłóca zawraca i odjeżdża w przeciwnym kierunku. – Podkreślone słowo nijak nie pasuje do całości, przypuszczam więc, że to pozostałość po jakiejś poprawce. Do usunięcia.

Jonatan skupił się i schował w mroku, w którym nikt nie był w stanie go dotrzeć. – Przypadkiem nie dostrzec?

Po chwili w zaułku nie było już nikogo.Po chwili w zaułku nikogo już nie było.

Gdy Jonatan opuścił komnatę[,] Rillan popędził w stronę sali obrad. – Zabrakło przecinka.

Przed samym wejściem do niej dostrzegł czekającego na niego Cerendila, który stukał palcami o rękę w zniecierpliwionym geście. – Prędzej zniecierpliwiony stukał palcami o rękę lub stukał palcami o rękę w geście zniecierpliwienia.

Coś chciałeś mi przekazać. – zapytał Rillan[,] nie bawiąc się w ukłony. – Zabrakło przecinka.

Rillan skinął głową[,] zgadzając się z bratem, po czym obaj weszli do sali. – Zabrakło przecinka.

Pożar szalał dalej.Pożar dalej szalał lub Pożar wciąż szalał.

Nie wiedział już[,] czy robi dobrze, czy też źle. – Zabrakło przecinka. Jeśli czy się powtarza, poprzedzamy je przecinkiem. Tak samo, jeśli wprowadza zdanie podrzędne w przypadku zdania złożonego.

Podejrzewał, że z ustaleniem[,] kto go podłożył, może być problem – osoba ta ewidentnie zginęła w płomieniach. – Zabrakło przecinka.

–Oj, pożałuję tego – przemknęło Jonatanowi przez myśl, gdy wysuwał się na sekundę z ukrycia[,] a przez jego oczy przeleciał czarny błysk. – Zabrakło spacji i przecinka.

Znikając wśród walących się ścian[,] Jonatan spojrzał ostatni raz za siebie[,] by zobaczyć, jak ulica zaczyna płynąć rzeka, gasząca płomienie i osłaniająca jego ucieczkę zasłoną z pary wodnej. – Zabrakło dwóch przecinków, poza tym literówka – powinno być ulicą.

Kotka położyła się na nim[,] a Jonatan zapatrzył się w sufit, rozmyślając nad tym, co przyniosą najbliższe dni. – Zabrakło przecinka.

Płomienie buchały na wiele metrów[,] łatwo zajmując drewniane fragmenty konstrukcji i trawiąc suche zboże. – Zabrakło przecinka.

Cały przerażony wcześnie tłum zaczął wiwatować, kobiety płakały z radości[,] zupełnie nie wiedząc, co się stało i dziękując za ten dar od losu. – Literówka – powinno być wcześniej. Poza tym zabrakło przecinka.

Woda zniknęła równie szybko[,] jak się pojawiła[,] odpływając do kanałów ściekowych. – Zabrakło przecinków.
Zniknęła to czasownik dokonany, czyli już tej wody nie było na ulicy, a imiesłów współczesny odpływając sugeruje, że jednak odpływała cały czas. Dlatego: Woda znikała równie szybko, odpływając (...) albo Woda zniknęła, odpłynąwszy (...).

Koniec sprawdzania błędów dla rozdziałów 0-5! Jestem z siebie dumna, ale mam niejasne wrażenie, że jeśli w końcu pójdę spać, będzie mi się śniło jedno: ZABRAKŁO PRZECINKÓW

— Nie wiem, co cię tu przywiodło: los, przeznaczenie…
— Braki w przecinkach...

Podsumowanie błędów

No dobrze, jak widzicie, trochę nam się tu nakrzaczyło.
Wśród Waszych błędów można znaleźć pełen wachlarz: interpunkcyjne, stylistyczne, ortograficzne… Długo by wymieniać. Wskażę więc, z czym według mnie macie największy problem i co możecie zrobić, by to poprawić. Czeka Was wiele pracy, więc nie będę się w tej ocenie zagłębiać w bardziej zaawansowane tematy, wymienię jedynie to, co przeszkadza Wam w uzyskaniu przynajmniej poprawnego efektu. W końcu nie od razu Rzym zbudowano, prawda?
Na pocieszenie dodam, że jestem niemal pewna, iż zdecydowana większość wynika z tego, że przed publikacją nie sprawdzacie tego, co już napisałyście. W kolejnych rozdziałach ilość błędów nieco spadła, choć nie zabrakło malowniczych kwiatków tu i ówdzie. Wygląda więc na to, że wiecie, na czym poprawność polega, ale z jakiegoś powodu jej nie stosujecie.

Interpunkcja
Tu nic nowego nie wymyślę, musicie się po prostu nauczyć, kiedy należy postawić przecinek w zdaniu.
Materiały do poprawy wszystkich Waszych najczęstszych błędów w tym zakresie stworzyły Hiroki i Skoiastel, zapraszamy więc do naszej encyklopedii. Dla ułatwienia podrzucam linki:

Ekspozycja
Pisałam już o niej przy okazji wskazywania Wam błędów w wyszczególnionych rozdziałach, ale myślę, że przyda się krótkie omówienie.
Ekspozycja to przede wszystkim błąd w narracji. Polega on na tym, iż autor zna świat, który wykreował i stara się przedstawić go czytelnikowi, jednakże robi to nieudolnie. Najczęściej można to zauważyć podczas tłumaczenia przez narratora lub jednego z bohaterów elementów teoretycznych kreowanego uniwersum, rządzących nim praw, zachowań postaci lub ich motywacji.
Czytelnik jest odkrywcą. Chce poznać Wasz świat, wysnuwając własne wnioski. Podsuwanie mu gotowych rozwiązań i odautorskich wyjaśnień skrzętnie ukrytych pomiędzy kolejnymi akapitami jest tak samo niewybaczalne, jak oglądanie z kimś filmu, który już się widziało i jednoczesne tłumaczenie postępowania głównego bohatera. Powiedzcie, czy nie rodzi się w Was wtedy chęć mordu?
Więcej na temat ekspozycji pisała Dhaumaire, jej artykuł znajdziecie pod tym adresem.
Żeby Wam to lepiej zobrazować, ponownie przytoczę jeden z omawianych wcześniej fragmentów.
– Chciałem ci osobiście podziękować za pomoc mieszkańcom. Doceniam to i jestem wdzięczny. Nie zdarza się często, aby przybysz tak bardzo zaangażował się w życie miasta – odrzekł Rillan, na koniec lekko skłaniając głowę w uprzejmym geście podziękowania.
[częściowo poprawiony fragment rozdziału 4.]
Rillan wyraźnie powiedział doceniam to. Jest to jednoznaczne z wdzięcznością, nie wymaga dodatkowego podkreślenia. Jeśli jednak zależy Wam na autentyczności zachowań, dodajcie jakiś gest, mimikę. W końcu mógł otwartą dłoń położyć na sercu, dając znak, że jego słowa są szczere. Dałoby to o wiele lepszy efekt.
Podobny, choć nieco inny, problem jest przy drugim podkreśleniu. Część oznaczona stanowi tłumaczenie wykonanego gestu, ale czy naprawdę uważacie, że czytelnik się nie zorientuje, iż pochylenie przed kimś głowy oznacza uprzejmość, wdzięczność i szacunek? W końcu to bardzo uniwersalny gest, praktykowany w wielu kulturach.

Zapis dialogów
W poprawkach powyżej na pewno znalazłyście kilka przykładów, na których wyjaśniłam Wam, jakiego typu błędy popełniacie. Szerzej pisała o tym Skoiastel, więc sądzę, że nie ma sensu się powtarzać, wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tym wpisie: Poprawny dialog.

Budowa stylistyczna zdań
Znów: problem ze stylistyką obejmuje pokaźny procent wszystkich powyżej podanych błędów. I, niestety, w tej kwestii nie widziałam żadnego postępu do końca pierwszego tomu. Zupełnie nie skupiacie się na tym, co chcecie przekazać czytelnikowi i co w zdaniu jest najważniejsze. Przez to wychodzą Wam absolutnie absurdalne kompozycje, które przy pierwszych kilku rozdziałach mogą jeszcze bawić, jednak później przyprawiają o niesmak i chęć rwania włosów z głowy.
Zwróćcie uwagę, jak Wasze zdanie brzmi. Czy da się je napisać bardziej celnie? Czy oddaje to, co jest istotne w opisywanej scenie? Czy jest zrozumiałe dla czytelnika? Czy nie hamuje płynności tekstu, zmuszając do zatrzymania się i rozłożenia go na czynniki pierwsze?
A skoro już o budowie pojedynczych zdań mowa, to…

Dynamika tekstu
Gdzieś kiedyś natknęłam się w odmętach Facebooka na idealną grafikę, która świetnie zobrazuje Wam, co mam na myśli.


 Wasze opowiadanie to idealne odzwierciedlenie tekstu zaznaczonego na czerwono. Sęk w tym, że zamiast pięciu wyrazów w zdaniu, Wy macie piętnaście i więcej. W dodatku z błędnym szykiem, pomylonym podmiotem, źle zapisanym dialogiem i nieistniejącą interpunkcją.
Dynamika tekstu zależy od Was. Akcja nabiera tempa? Niech zdania będą krótsze. Dzięki temu lepiej oddadzą klimat sytuacji, czytelnik poczuje, że rzeczywiście coś się tam dzieje.
Jednak jeśli Wasza akcja będzie zapisana rozwleczonymi zdaniami bogatymi w opisy roślinności wokół, zachodu słońca, świetlistych refleksów we włosach Jonatana i innych bzdetów, które w danej chwili nie mają żadnego znaczenia dla fabuły, to również dobrze możemy uznać, że akcji tam wcale nie ma.
Wtedy zaś uzyskamy to, co prezentujecie. Jeden ciąg zdarzeń, często ze sobą niepowiązanych i wszystkie w tym samym tempie, zlewające się w brunatną smugę.

Ortografia i literówki
Czyli coś, dzięki czemu łatwo rozpoznać stosunek autora/autorów do czytelnika/czytelników. Nie ma się co czarować – współcześnie poprawność w tym zakresie nie jest wybitnym osiągnięciem, jeśli piszemy na komputerze. Większość programów, w tym Blogger, ma bowiem opcję automatycznego sprawdzania poprawności i szybciutko podkreśla błędy czerwoną falą. Nie powiecie mi chyba, że można ją przeoczyć?
O czym więc może świadczyć taki błąd? Według mnie wspaniale oddaje kompletny brak szacunku do odbiorcy. Jeszcze pal licho, jeśli jest to literówka. Jasne, zdarza się! Ale błąd ortograficzny? Skurzany, na litość Merlina?!


Zapis: dialog/myśl/telepatia
Pomijając już kwestię Waszego fatalnego zapisu dialogów, o którym pisałam nieco wyżej, dodatkowe wątpliwości budzi w Waszym przypadku odróżnienie klasycznej rozmowy werbalnej od rozmowy telepatycznej oraz werbalizacji myśli bohatera. Tymczasem jest to prostsze, niż się wydaje!
Rozmowa werbalna:
– Słuchaj… – zaczął książę. – Słyszałeś coś o człowieku imieniem Meren?
– Oczywiście – prychnął chłopak. – Masz mnie za idiotę?
– A za kogo miałby cię mieć? – mruknął Arlekin.
[fragment rozdziału 24.]

Rozmowa telepatyczna:
Ta informacja od księcia Rillana spadła nam jak z nieba – zauważył Arlekin.
Racja – odpowiedział książę. – Tak mało o nim wiemy, że wszystko jest cenne.
[poprawiony fragment rozdziału 4.]

Myśl:
Robi się coraz ciekawiej, pomyślał.
[poprawiony fragment rozdziału 2.]

Jak więc widzicie, rozmowa telepatyczna od zwykłej różni się zastosowaniem kursywy w efekcie słów wypowiadanych przez bohaterów. Myśl również odznaczamy kursywą od reszty tekstu, ale nie stosujemy zapisu odpowiedniego dla dialogów (z użyciem pauz dialogowych). Od pozostałych opcji różni się również tym, iż może występować w środku akapitu, nie trzeba przenosić jej do nowego.

Skoro już o kursywie mowa, na koniec drobnostka estetyczna, czyli…

Zaklęcia
One również powinny być zapisane kursywą. Dokładnie tak samo, jak wstawki z języków obcych.


Podsumowanie ogólne

Nie będę ukrywać, że przed Wami jeszcze wiele pracy. Myślę, że na początek powinnyście porządnie rozplanować sobie fabułę i stworzyć mapę, na podstawie której określicie, w jaki sposób jedno wydarzenie może wpływać na drugie. Błędy logiczne to coś, z czym nie da się ruszyć dalej, nie da się tego przeskoczyć, wzruszając ramionami. Czasem kilka prostych zdań, akapit w jednym rozdziale czy drugim zmienia naprawdę wiele.
Wasz pomysł ma potencjał, więc mam nadzieję, że go nie zmarnujecie. Mimo wszystko widać, że pisanie sprawia Wam przyjemność, a to jest w tym najważniejsze. Zapis, poprawność i inne detale, choć razem składają się na bardzo ważną całość, nie są wcale tak istotne, jak porządne zbudowanie podstawy fabularnej.
Sądzę, że jeśli zaczniecie od podstaw, będzie Wam łatwiej, niż gdybyście miały zaczynać od poprawności i wałkować ją kilka razy na rzecz wprowadzanych korekt w fabule.
Na tę chwilę muszę uznać, że opowiadanie zasługuje na słaby (2).


Uważam jednak, że gdy poprawicie błędy, które Wam wskazałam, będzie to świetny start do oceny dobrej lub nawet bardzo dobrej. Pamiętajcie, że wszystko zależy od Was i Waszej pracy. 



https://goo.gl/forms/uhZHWZMc1UfI0aXk2

0 Comments:

Prześlij komentarz