[28] ocena bloga: crimson-assiduity.blogspot.com

Autor: Ichirei
Tematyka: ff, Naruto
Oceniająca: Elektrownia


PIERWSZE WRAŻENIE (8/10)

W kolejce blog figurował w pewnym momencie pod dwiema nazwami. Była to wina za długiego czasu, który musiałaś czekać na ocenę, ale już wszystko zostało uporządkowane. Odwiedzałam Twojego bloga po wielokroć, sprzątając kolejkę. Wszystko zdążyło się pozmieniać już niejeden raz, nie tylko tytuły opowiadań, ale również szablon, zawartość ramek, muzyka. 
Adres bloga był dla mnie dość kuszący, chociaż ciężko mi stwierdzić, co dokładnie miałaś na myśli, bo dosłowne tłumaczenie jest średnio zachęcające. „Karmazynowy” i „wytrwałość”. Nie wiem, czy chodziło Ci właśnie o połączenie tych dwóch słów, również na żadnej podstronie tego nie wyjaśniłaś, trochę szkoda. Nie przepadam za momentami, gdy adres bloga nie ma żadnego wybitnego znaczenia. Tytuł ostatniego opowiadania znaczy „przepraszam”, więc nie ma on żadnego związku z adresem. Liczę, że kiedyś dodasz notatkę na ten temat. 
Słowa na belce mogłyby pasować do wielu blogów. Nasuwa się jedynie przemyślenie, że Twoje opowiadanie będzie romansem lub będzie zawierało dużo takowych wątków. Jednak nie jest to nic, co zapada w pamięć, a szkoda. Mogłabyś tam wstawić jakieś znaczące zdanie z Twojego tekstu, by całość była tylko Twoja. Jeśli używasz tam cudzej twórczości, dajesz odczuć czytelnikowi, że nie wierzysz w swoje własne słowa i twórczość. 
Kolorystyka bardzo ładna, wygląda zachęcająco. Na nagłówku mam Ino, więc prawdopodobnie wszystko będzie na podstawie Naruto. Liczę na ciekawą lekturę. 

WYGLĄD (6/7)

Nagłówek wygląda na wykonany w Paincie, co średnio mi się podoba. Nie jest brzydki, ale bardzo mdły i nijaki, ciężki do zauważenia i zapamiętania. Prowadzisz tego bloga już dość długo, miałaś wystarczająco dużo czasu, żeby zamówić coś na szabloniarni lub samej przyłożyć się w niezbyt skomplikowanych programach graficznych, to nie zajmuje aż tyle czasu. Dzięki temu Twój blog byłoby łatwiej zapamiętać, a teraz czytelnik, mając do wyboru mnogość opowiadań w blogosferze, może przypadkiem zamknąć Twoje opowiadanie, bo nic konkretnego go tutaj nie przyciągnie. Wiem, że stać Cię na coś lepszego. 
Kolorystyka jest bardzo ciepła, przyjemnie się na niej czyta. Dobrze dopasowany kolor tekstu do tła. Czcionka z czasem Ci się zmienia, powinnaś to poprawić, ale tragedii nie ma, większość postów ma ten sam styl. 
Menu z jednej strony jest bardzo wygodne, ale musi być wtedy nieduże, żeby nie trzeba było go przewijać w nieskończoność. Udało Ci się osiągnąć ten minimalizm, co bardzo mi się podoba, bo wszystko sprawia wrażenie uporządkowanego i stonowanego. Dodatkowe zakładki na górze nie mają nic wspólnego z treścią, dobrze to podzieliłaś. 
Zgrzytnęłam zębami, gdy już w pierwszym poście zauważyłam brak justowania tekstu. Na Twoje szczęście nie powtórzyło się to w późniejszych rozdziałach, bo równy tekst to dość ważna rzecz. Zdarzają Ci się jednak problemy z akapitami. Czasem o nich zapominasz, do tego są wyjątkowo króciutkie, szczególnie w dwóch pierwszych opowiadaniach, przez co całość wygląda wybitnie pstrokato. Wszystko wyglądałoby znacznie czytelniej, gdybyś zaczęła rozwijać swoje myśli, bo w ten sposób tekst nie jest płynny, tylko cały czas skaczesz po akcji, czytelnik nie ma czasu się wczuć. 
I radziłabym Ci wybrać jakąś dłuższą muzykę. Taka trzyminutówka jest wybitnie denerwująca. Można znaleźć wiele utworów, które pasowałyby tutaj, a trwają po godzinę, więc nic się nie nudzi. 

TREŚĆ (35/50)

Chansu Kakashi

1: Na wstępie powiem, że jestem zdziwiona faktem, iż Mizukage ma córkę; wypadałoby to jakoś rozwinąć. Tsunade często dowcipkowała na jej temat, więc mogłaś wpleść w rozmowę z nią jakąkolwiek informację. Władczyni Kraju Wody była zdesperowaną singielką, która rozpaczliwie poszukiwała męża, ale mężczyźni nie chcieli jej lub przytłaczała ich pozycja Kage. Gdyby miała dziecko, to pojawiłoby się ono w kanonie. Mogłaś przykładowo dopisać, że była bardzo nadopiekuńczą matką i na czas wojny wysłała córkę na koniec świata, że wzięła się z nieszczęśliwej miłości matki i ta nie lubi jej oglądać, cokolwiek. Nie znoszę takiego tworzenia faktów na niczym. Pyk i jest córa. 
Twoje opisy mocno kuleją. Są wyjątkowo okrojone. Przykładowo: Otworzyła oczy i przeciągnęła się. Po chwili byli już w drodze, a po dwóch godzinach dotarli na miejsce. Weszli do gabinetu Hokage. Nie budujesz tutaj żadnego napięcia, jedynie opisujesz czynności mechaniczne, a chyba nie o to w tym chodzi, by pisać tylko, co zrobili. Równie dobrze możesz opisywać, jak trawa rośnie. 
Do tego zagubiłaś cechy Itachiego. Nie chodzi mi o to, że powinien być żądnym krwi potworem, ale to nie był kochany człowiek, który od razu się zastanawia, jak mu ciepło na sercu, gdy dziewoja mówi do niego Mistrzu. Nie wiem, czy masz w ogóle jakikolwiek zamiar, by trzymać się kanonu, ale jeśli do tego dążysz, to powinnaś eliminować takie rzeczy. 

2: Najpierw masz fragment: Hokage mówiła, że ktoś przyjdzie do niej i oprowadzi ją po wiosce. Jednak nikt się nie pojawił. Akapit dalej: Nazajutrz rano Kakashi wstał w bardzo złym humorze. Było to dzień po napaści na Nanami, a chwilę później zjawia się Ino. Sądzę, że nawet umiejętności shinobi nie są w stanie zaginać czasoprzestrzeni, czyli coś tu nie gra. 
Próba porwania była tak potwornie naciągana, sztuczna i bez żadnego sensu, że nie bardzo wiem, jak mam się do niej ustosunkować. Moim zdaniem to był żart na czytelnikach. Trzech obcych shinobi, którzy wtargnęli do cudzej wioski i na samym środku próbowali uprowadzić pilnowaną dziewczynę, a potem rozpłynęli się, jak gdyby nigdy nic? Kakashi, jeden z najlepszych wojowników w wiosce, nie był w stanie ich schwytać, co oznaczało, że byli bardzo silni, a ten nawet nie podniósł alarmu? I, uwaga, Kakashi pierwszy raz, w całej swojej karierze aktorskiej w świecie Naruto, nie gonił wroga! I zapomniał, że jako członek ANBU, miał psi obowiązek, by nie pozwolić mu uciec! Nie wiem, czy podmieniłaś nam bohatera i nadałaś mu jedynie cechy aparycji tego znanego z pierwowzoru, czy spałaś, oglądając wątki w anime dotyczące Kakashiego, ale wymuszasz na nim zachowania, o które nikt nigdy Kakashiego by nie posądził. Jeśli masz stworzony swój własny świat, który jest karykaturą normalnej Konohy, to wypadałoby o tym wspomnieć w jakieś zakładce. 
Z tego, co mi świta, mury otaczające Konohę nie były wybitnie niskie, a pominęłaś moment, w którym nasza bohaterka miała je pokonać. A trzeba podkreślić, iż nie była ona shinobi, a zwykłą panienką z dobrego domu, więc… jak? 
Wilki to bardzo oklepany pomysł. Pojawiają się chwilę po próbie porwania Nanami. Niby dużo się dzieje, a wszystko jest tak drętwe, że lepiej nie mówić. Nie masz zdolności do opisywania scen akcji, to takie ciepłe kluchy. Nie wiem, czy to kwestia tego, że posty powstają zbyt szybko, czy może braku umiejętności. Wszystkie notki są króciusieńkie. Gdybyś poświęciła im trochę więcej czasu, to mogłabyś stworzyć lepsze opisy, wyraźniej pokazać nam świat, który stoi Ci przed oczami, bo to, co jest obecnie, to praca po łebkach. 

3: Czterokrotnie w jednym akapicie pojawia się stwierdzenie „nie wiedział”. Kakashi nigdy nie należał do jednostek głupich, a Ty zrobiłaś z niego regularnego głąba, do zestawu dołączyłaś ogłupiałego Itachiego. To jakiś specjalny zabieg? 
A w sumie cały post ma akapitów dwa… Nagle otrzymujemy stwierdzenie: Oboje stracili rodzeństwo, które kochali. Takimi informacjami powinnaś mnie raczyć nieco wcześniej. Do tego nie rozwinęłaś wątku w żaden sposób, taka radosna wstawka i nic więcej. Nie wiem, co chciałaś tym osiągnąć, ale u mnie spowodowałaś jedynie uniesienie brwi, bo nie ma to żadnego sensu w fabule. Zastanawiam się, czy zapomniałaś o tym drobnym fakcie, pisząc następne części opowiadania, czy po prostu nie miałaś na to pomysłu. 

4: Przeraża mnie trochę fakt, że najbardziej skomplikowany opis, jaki widziałam do tej pory na Twoim blogu, to ubranie Nanami na wyjście z przyjaciółmi. Widać potrafisz… 
Nie wiem, czy jesteś tego świadoma, ale ten minimalizm u Ciebie sprawia, że w przeciągu kilku linijek uczucia dziewczyny przechodzą z: Wiedziała, że znajdzie w sobie siłę, aby okazać mu obojętność. Było to jedyne uczucie, które do niego żywiła (...) do szaleńczego pożądania i zauroczenia. Rozumiem, że alkohol mógł zrobić swoje, ale Nanami wygląda na względnie świadomą swoich czynów. Scena w pubie także została przez Ciebie opisana po łebkach. Równie dobrze mogłaś napisać krótkie: poszła, upiła się i Kakashi odniósł ją do domu. Całkowicie wyprałaś swoje postaci z emocji. Jedyne, co udało Ci się w miarę logicznie przedstawić, to uczucie pożądania, ale liczę, że z czasem pojawi się trochę więcej ludzkich odruchów u Twoich bohaterów. 
Jedyny fragment, który był naprawdę z pomysłem, to stwierdzenie Naruto na temat maski Kakashiego. Sam fakt, że zobaczyli go bez niej, jest lekko naciągany, gdyż mężczyzna pilnował się bardzo długo i zależało mu na tym, by ten aspekt jego życia pozostał nieznany. A tutaj wszystko wydało się przez taką pierdołę. 

5: Mamy fragment: Nanami skierowała się w stronę swojej sypialni z zamiarem wzięcia prysznica. Chłodna woda zmyła z jej ciała kurz i piasek oraz przyniosła lekkie orzeźwienie (...), a chwilę później bohaterka prycha na Kakashiego, który zamyka drzwi sąsiedniej sypialni. Użyłaś czasownika w czasie przeszłym, co oznacza, że dziewczyna musiałaby brać prysznic na środku korytarza i to w trybie kilkusekundowym. 
Znowu króciusieńki post, który sprowadza się do tego, że Nanami nie chce seksu. Mamy dwójkę bohaterów, którzy bujają się w tę i nazad ze swoimi uczuciami, raz kochają, innym razem ignorują i jakoś się kręci. Śmierdzi tanią telenowelą. 

6: Cytat: Przypomniał sobie jej idealne ciało i wilgotne włosy z poprzedniego wieczoru. Ale ona przecież nie zdążyła się wykąpać i to on miał wilgotne włosy… Chyba że liczysz ten prysznic na środku korytarza. 
Przeraża mnie nieco fakt, że scenom kuchennym życia głównych bohaterów poświęciłaś osiemdziesiąt procent notki (która znowu jest ledwo stroną Worda), a zerwaniu jednego z najważniejszych sojuszy wioski parę zdań. Ja rozumiem, że rozterki sercowe są ważne, ale w wojnie może zginąć całe miasto, a dla Ciebie ważniejsza jest jajecznica. Trochę realizmu, błagam… 

7: Znowu nie trzyma się kupy: Chociaż dzięki codziennym, ciężkim treningom z Itachim stała się silna fizycznie i psychicznie, wciąż widziała w lustrze słabą dziewczynkę. Przewróciła się na bok i zrzuciła na podłogę koc, pod którym było jej zbyt gorąco. Starała się pohamować piekące łzy samotności, która na powrót zaczynała ją ogarniać. Czyli zachowuje się dokładnie jak dzieciak. Czy nie chciałaś właśnie temu zaprzeczyć? 
Kilka linijek dalej znowu coś mi nie gra. Post wcześniej opisywałaś uczucia Kakashiego, którymi darzy swoją ukochaną, a teraz piszesz, że mężczyzna nie wie, czy kocha Nanami. Prosiłabym się zdecydować. 
Bogowie, wreszcie na koniec czymś mnie zaskoczyłaś. Chociaż wypadałoby zmienić tytuł posta, bo nazwa Szpieg mówi sama za siebie. Niestety mamy tutaj tylko to stwierdzenie, więc nie mogę nic więcej napisać. 

8: Z detali chciałabym jedynie nadmienić, że lista Shizune miała być długa. Tymczasem dostaliśmy podział na trzy grupy i resztę. Ona pisała wołami czy jak? 
I jakim cudem dziewczyna czuje się obserwowana od KILKU MINUT i dopiero po tym czasie, wysuszeniu gałęzi i zastanowieniu się nad sensem życia, zawraca? Ona jest kunoichi, tak? Rozumiem, że początkującą, ale w tym momencie zrobiłaś ze swojej głównej bohaterki idiotkę. Ja jestem świadoma, że ona od początku nie zanosiła się na wybitnie bystrą (swoją drogą – zgrzytałam zębami, gdy Yamato stwierdził, że jest mądra, bo akurat on powinien być inteligentny), ale to już jest drobna przesada. Panna obiecuje Kakashiemu, że będzie się pilnować, a tu taki klops… Odeszła od Itachiego i Hinaty jak najdalej, potem użyła ognistej pieczęci w środku głuszy, żeby przypadkiem ktokolwiek, kto byłby blisko, nie dał rady jej nie zauważyć, a następnie, jakby nigdy nic, doszła do wniosku, że jakiś czas czuje się obserwowana, więc zawróci. Że co, proszę? 
Fragment: Podbiegła i rzuciła się mu w ramiona (...), a chwilę później (...) mężczyzna zrzucił ją z siebie (...). Czyli przewróciła go? Ale rzucenie się komuś w ramiona to chyba uścisk, nie obezwładnienie. 
Nie wiem, jakim cudem Itachi i Hinata tak długo nie wpadli na pomysł, że z Nanami coś się stało. Przecież shinobi nie powinni mieć problemu ze zbieraniem drewna. 
Ogólnie to chyba Twój najlepszy post, chociaż brak opisów sprawia, że za dużo się dzieje, a za mało wiemy. Znowu wszystko jest niestaranne. Miałaś kilka dobrych pomysłów, lecz wykonanie fatalne. 

9: Jeszcze lepiej… Zdążyli rozpalić ognisko, wysuszyć rzeczy, zaczekać, aż ogień zgaśnie i dopiero poszli szukać koleżanki. Logiczne. Do tego Hinata, dla której używanie Byakugana to codzienność i robi to w wielu sytuacjach, pokusiła się, by go włączyć dopiero gdy kazał jej Itachi. Jej samodzielność nie zna granic. Już nawet parę lat wcześniej potrafiła sama podejmować decyzje. I pomyliła zwłoki dorosłego faceta z ciałem dziewczyny. Specjalne umiejętności wzrokowe, a jednak ślepa… 
Czy mi się zdaje, czy Itachi był członkiem Akatsuki, a do tego geniuszem klanu Uchiha? W pojedynkę potrafił pokonać wielu ninja, w tym również mieszkańców Wioski Liścia. Z jego charakterem powinien sam próbować opanować tę technikę, ma do tego największe predyspozycje, ale niech będzie. 
Plus za przemyślenia Kakashiego. Mają w sobie coś prawdziwego, chociaż nadal są okrojone. 

10: W Naruto leczenie miało miejsce w specjalnych pokojach, w których lepszy był przepływ chakry. Czemu więc jedno z najcięższych zadań Tsunade wykonuje na blacie swojego biurka? I czemu Kakashi zadaje pytanie, stojąc w drzwiach, a chwilę później podnosi się z krzesła? 
Hm. Nie wiem, czy to takie wybitnie szlachetne, że Kakashi zostawia dziewczynę, na której mu zależy, akurat w momencie, kiedy jest jej najbardziej potrzebny. Bardziej pasowałaby do niego pomoc do momentu wybudzenia się Nanami, dopiero potem mógłby odejść z czystym sumieniem, że dziewczyna nie cierpi przez niego. Nie dość, że robisz z bohaterów idiotów, to teraz z mojej ulubionej postaci w tym anime zrobiłaś regularnego tchórza. Nie powiem, żeby wybitnie mi się to podobało, mam nadzieję, że mężczyźnie wreszcie odbije się to czkawką. Skoro twierdzi, że krzywda stała jej się przez niego, to powinien wziąć na siebie tę odpowiedzialność, tak samo jak dbał o spełnienie ostatnich słów swojego najlepszego przyjaciela. 

11: Kolejny rozpaczliwie krótki post. Co z tego, że udało Ci się ładnie opisać kilka uczuć Itachiego, skoro zajęło to parę linijek, niczego nie rozwinęłaś, wszystko jest płytkie i beznadziejnie okrojone? Chwilę później już znajdujemy się w gabinecie Hokage i pyk, koniec rozdziału. Mogłaś wyjaśnić takie szczegóły jak fakt, czemu Tsunade mówi o wybudzaniu Nanami, a wcześniej pisałaś o tym, iż dziewczyna musi to zrobić sama. Powinnaś też opisać uczucie tęsknoty Itachiego, a nie tylko lakonicznie stwierdzić, że robi to samo, co robił przez trzy miesiące, gdy dziewczyna była w śpiączce. 
Kakashi sprowadza panienki do domu? Rozumiem, że jest zdruzgotany, ale nie potrafię sobie wyobrazić tej sceny. I nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem Itachi nie poszedł i nie dał po mordzie facetowi, który skrzywdził jego przyjaciółkę. Tak nie zachowuje się dorosły mężczyzna. Nie siedzi cicho jak tchórz i nie pielęgnuje urazy w ciszy. Chcąc chronić Nanami, zrobiłby wszystko, żeby dziewczyna była szczęśliwa. Skoro wierzył, że się wybudzi, to powinien ratować jej kontakt z kimś, kogo ona kocha ponad życie. 

12: Nie wiem, co to miało znaczyć. Grupa medycznych shinobi stoi w pokoju dziewczyny w śpiączce, z wielką dramaturgią piszesz, iż tylko Tsunade może podjąć się tak potwornie trudnego zadania, potem nadchodzą słowa prawdy, że przed nami już ostatni krok, a potem… Hokage bierze strzykawkę, wbija, nic się nie dzieje, więc wychodzi. O co tu chodziło? Bo wygląda to na zwykłe ukłucie, które nie zrobiło zupełnie nic i nie wyglądało na takie, które byłoby w stanie cokolwiek zdziałać. Pomijam ten drobny fakt, że od tysiąca lat nie wymyślono antidotum na to ziele, a Tsunade jedynie wyciągnęła trochę trucizny z jej ciała i resztę olała. A może jest tutaj miejsce na jakieś czary mary, które zawsze praktykują shinobi? Nie? Szkoda. 
Wszyscy wyszli, Tsunade, Itachi. A chwilę później chłopak wpada do pokoju Nanami, medycy zbierają się z podłogi, a Hokage przychodzi w pluszowych kapciach. Zaginasz czasoprzestrzeń, moja droga. A dziewczyna była w śpiączce trzy miesiące i pierwsze, co zrobiła to… poszła spać! Logiczne. 

13: Itachiego ogarnęła panika, gdy Kakashi go zaatakował? Zaczynam się zastanawiać, czy Ty kiedykolwiek uświadczyłaś Naruto na własnej skórze, czy tylko czytałaś opowiadania na jego podstawie. Ja rozumiem, że można część cech nagiąć, żeby wszystko ułożyło się zgodnie z Twoim planem, ale to już przesada, gdyż właśnie wyeliminowałaś jedną z głównych Itachiego. Człowiek, który wymordował całą swoją rodzinę, by chronić wioskę, którą kocha, który nie bał się walczyć z ogoniastymi bestiami i żyć pod jednym dachem z największymi sadystami i wybrykami natury, który oglądał przez lata patologie Hidana czy Kisame, boi się gołych pięści! Świat się kończy. 
Ach. Dziewczyna na wózku, Itachi maluje balustradę, więc są i schody. I pokonała je drogą teleportacji, tak? 
Mamy piękną scenę, jak Nanami broni godności Kakashiego. Nie tylko on się chyba stoczył, skoro dziewczyna sądzi, że znalazł tak szybko inną, że olał ją, gdy była umierająca, a teraz, w jego obronie, atakuje ludzi. Swoją drogą – uważam, że nawet pijana trójka shinobi, zaatakowana kunaiem, wyraziłaby jakąkolwiek chęć kontrataku. I czemu Itachi był świadom, gdy Kakashi siedział osiem godzin przy polu treningowym, obserwując Nanami, a teraz go nie zauważył?

14: No i Itachi dostał kosza. Cały post tylko o tym. Nie wiem, jak można stworzyć notkę, w której ma miejsce tylko jedno zdarzenie, ale widocznie tak się da. Skoro dziewczyna tak zatwardziale twierdzi, że chce wrócić do Kakashiego, ratować ich związek, to czemu siedzi na tyłku w posiadłości Ucicha i czeka na zbawienie? Nie powinna do niego iść, starać się? Zamiast tego patrzy, jak jej były facet każdego dnia stacza się bardziej. Powinna mieć świadomość, że im dłużej będzie czekać, tym trudniej będzie go z tej drogi zawrócić. Kolejny raz dajesz mi do zrozumienia, że Twojs bohaterka jest wyjątkowo płytka i nie myśli przyszłościowo. 

15: Pomysł koszmaru całkiem dobry. Nie wiem, czemu Itachi nie zauważył nieproszonego gościa na dachu, ale powiedzmy, że mógł być zaspany. Jednak moment, kiedy Nanami rzuca kunaiem o dach, nie powinien był przejść niezauważony przez właściciela posiadłości. Przepraszający i łkający Kakashi to scena, którą powinnaś bardzo dobrze dopracować, bo to niecodzienny widok, ale nie postarałaś się za bardzo. Znowu mamy powierzchowne opisy, niepełne, które nie budują żadnego napięcia. Nie wiedziałam, że rozpacz i błagania można oddać w tak płytki sposób. Widać, że masz jakiś pomysł, coś tam Ci się roi w głowie, ale jego wykonanie jest paskudne. Znowu. 

16: Jeszcze chwila i Twoje posty będą zlepkiem kilku zdań o śniadaniu. Powoli do tego zmierzasz już w tej notce, gdyż posiłek Nanami jest najlepiej opisaną sytuacją. Zero emocji, uczuć, taka pustka. Itachi dostał kosza i nic. Nawet nie wiem, do czego mam się tutaj odnieść, bo nic w tym poście nie ma… 

17: Nieśmiała i spokojna, a tym samym inteligentna? Od kiedy to idzie w parze? Możliwe, że chciałaś napisać coś innego, ale nie wyszło Ci tak, jak zaplanowałaś. Do tego fragment: 
- Nie, proszę! Tylko ty o tym wiesz... - zaszlochała brunetka. Obie doskonale wiedziały, że utrzymanie tego w tajemnicy to nienajlepszy pomysł.
- Dobrze... Więc na razie... Poczekamy...
To jest to w końcu dobry pomysł czy nie? Bo skoro dwie dziewczyny dochodzą do wniosku, że ich idea nie jest zbyt inteligentna, to chyba nie powinny tego robić, prawda? 
Znowu nie jestem pewna, jaką wersję Naruto oglądałaś, bo chyba nie tę samą co ja. Chłopak zdenerwowałby się, gdyby się dowiedział, że będzie miał dziecko? Przecież byłby najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a jeszcze dałby mu imię Ero-sennina albo kogoś ze swoich byłych mistrzów. Pewnie poszedłby do Sasuke zapytać, czy zostanie ojcem chrzestnym, chociaż ten byłby na końcu świata. Hinata mogła wpaść w problemy emocjonalne związane z ciążą, ale Nanami powinna ją wyprowadzić z błędu, skoro znała Naruto. Brakuje tu tylko niepokalanego poczęcia, by pokonać wszelkie granice absurdu.

18: Wreszcie mamy jakąś wstawkę z innego miejsca, nie tylko z życia naszej niezbyt bystrej głównej bohaterki. Opisy jak zawsze kuleją, ale plus za chęci. Scena z placu zabaw była bardzo udana, dobrze, że zabrałaś się wreszcie za dzieciństwo dziewczyny, a nie tylko podałaś powierzchowne informacje o traumie z przeszłości. Hajime także wydaje się bardzo ludzki, wreszcie ma jakąś twarz. Również pierwszy raz udało Ci się sklecić jakąś intrygę. Zapowiada się dobrze, ale wszystko to tylko wstęp do głębszej fabuły, która, mam nadzieję, niedługo nastąpi. 

19: Noo, wreszcie coś z punktu widzenia Kakashiego, czekałam na to. Już myślałam, iż zapomniałaś, że masz nie tylko główną bohaterkę, ale również bohatera, który jest ulubieńcem dużej części czytelników tego typu blogów. Powinnaś z tego korzystać i przeznaczać więcej treści na jego poczynania.
Scena z sypialni to dobry pomysł. Poruszyłaś tu problem małej społeczności Konohy, jakim są plotki. Niezależnie od tego, czy Kakashi zdradził, wszyscy będą myśleli, iż to poczynił. Szkoda tylko, że nie wiemy, czy wcześniejsze ekscesy były prawdą. 
Ponadto uważam, że Hokage nigdy nie wtrąciłaby się w życie uczuciowe swoich podopiecznych. Dobrze wiadomo, że jest to kobieta, która woli wychowywać poprzez osobiste doświadczenia, powinna zostawić mężczyźnie wolną rękę. 

20: No i mamy zakończenie serii pierwszej. Plus za to, że wreszcie mamy jakieś konkretne wydarzenie, nie telenowelę. Oczywiście nie mówię tu o USG Hinaty, dalej mam mieszane uczucia względem jej ciąży, ale powiedzmy, że zaakceptowałam sytuację. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem Nanami i wszyscy jej przyjaciele tak łatwo zaakceptowali powrót Hajime na dobrą stronę mocy. Czy wyobrażasz sobie Naruto, który puściłby któregokolwiek ze swoich znajomych na samotną wyprawę z typem, który jakiś czas wcześniej chciał go zabić? Bo ja nie. Do tego kompletny brak wyjaśnienia na temat żywego Hajime, który parę rozdziałów wcześniej został określony jako zwłoki przez Itachiego i Hinatę – przypomnijmy, że oboje dysponują rodzinnymi technikami wzrokowymi, najpierw pomylili dorosłego mężczyznę z dziewczyną, a teraz się okazuje, że trupa też nie odróżniają? To kolejny raz, kiedy bardzo starasz się zrobić ze swoich bohaterów idiotów i średnio mi się to podoba, gdyż umniejszasz wszystko to, czym byli w pierwowzorze. 
I chyba za dużo naoglądałaś się Igrzysk Śmierci. Nie wiem, jakim cudem słaba, naiwna, wręcz głupia dziewczyna ma być przodownikiem rebelii. Płynie w niej krew prawowitej władczyni, czyli, uwaga, kobiety, której cały kraj nienawidzi! A to klops…

21: Nagle poczułam na sobie coś miękkiego i ciepłego, co z bólem wbiło mi się w twarz. Jak coś miękkiego może się wbić? 
Zmieniłaś narrację na pierwszoosobową, ale dopisałaś, że możliwe, iż powrócisz do starej. To Ty powinnaś wiedzieć, w jaki sposób chcesz to wszystko przedstawiać. Rozumiem, że czytelnicy mogą pewne rzeczy podpowiadać, w tym ja, ale jeśli już robisz coś takiego, to miej na to jakąś wizję i rób to z jajem. Jak piszesz coś takiego, to wychodzisz na niezdecydowaną, a to Ty masz to pisać, nikt inny. 
To lekko wyidealizowana sytuacja, że pierwszą osobą, którą widzi Nanami, jest sobowtór Kakashiego, który momentalnie się z nią zaprzyjaźnia, nie uważasz? Chwilę później dziewczyna, która miała w planie dać naszej głównej bohaterce po twarzy, również okazuje się miła, przyjaźnie nastawiona i już mamy początek nowej przyjaźni! Odbija mi się lekko tęczą, zobaczymy, co będzie dalej. 
Dobry opis schronu rebeliantów, wyposażenia, pomysł z komorami i scena z drabiną. Chociaż znowu potwornie kojarzy mi się z Kosogłosem

22: I telenowela kręci się dalej. Dziewczyna dopiero co musiała opuścić miłość swojego życia, która odrzucała ją przez bardzo długi czas, a teraz powróciła w glorii chwały, a już napatacza się kolejny przystojniak, tak bardzo podobny do Kakashiego, który chce ją poderwać! Czy nawet dla Ciebie brzmi to tandetnie? Spodziewałam się po Tobie nieco więcej inwencji twórczej. 
Już mieliśmy jednego takiego, który łączył specjalne techniki wzrokowe i chyba wiesz, jak to się skończyło. I chciałabym dodać, że osobnik ten był jednym z najsilniejszych na świecie, a Daisuke właśnie obiera ziemniaki w podziemiach, gdzie kryje się przed wrogami. Że jak to? Czemu bagatelizujesz umiejętności wzrokowe, już nie tylko Hinaty i Itachiego, ale nawet ich połączone moce, które mogłyby roznieść świat w pył? Nie wiem, czy masz tego świadomość, ale właśnie dlatego klany Hyuga i Uchiha są uznawane za jedne z najpotężniejszych, bo ich zdolności są ponad większość innych. A dla Ciebie to taki pikuś. 
A potem znów wracamy do naszej naiwnej bohaterki i jej postępowań godnych pięciolatka. Bo pewnie mało razy Hajime powtarzał, że musi uważać, jej przyjaciele nawet przed rozstaniem podkreślali to dość dosadnie, a tu wystarczy tylko ją tylko troszkę wywabić i już mamy Nanami na talerzu!

23: Czy mi się wydaje, czy to rozstanie miało być długie? Minął tydzień, prawda? Magia! Znowu zaginamy czasoprzestrzeń, czemu by nie. 
O ile wcześniej udało Ci się zbudować jako takie napięcie sytuacją w Kraju Wody, to właśnie zabił mnie Twój tok rozumowania. Znaleziono martwego łącznika pomiędzy dwiema walczącymi stronami – Konohą i Krajem Wody. A kogo Itachi z Nanami oskarżyli o zabójstwo? Dowódcę rebeliantów! A dlaczego? Bo nie zabił Itachiego! Nanami może wiedziała, że spotkało go wiele złego ze strony Mizukage, ale skąd wniosek, że to on chciał stworzyć wojownika doskonałego? Bo mi wydaje się, że został on wyciągnięty z miejsca, gdzie plecy tracą są szlachetną nazwę. Skoro Itachi nie ufał Hajime już wcześniej, to po jakie licho puszczał przyjaciółkę do centrum dowodzenia wroga? 

24: Początek był nazbyt sielankowy. Bardziej wyobrażałam sobie sytuację, gdy bohaterowie nie mogą się skupić na codziennych zajęciach, bo ciągle w głowach mają informacje z poprzedniego dnia. 
Plus dla Ciebie za opis nowych umiejętności dziewczyny. Ładnie wybrnęłaś z tego, że bohaterka nie ma żadnych specjalnych zdolności. 
Scena kradzieży dokumentów… Chyba jedna z najbardziej dopracowanych, jakie stworzyłaś. Wystarczająco opisów, zwrot akcji z wyznaniem miłości, chociaż sposób, w jaki Nanami znalazła teczkę, był lekko dziwny. 

25: Znowu gryzie mi się tekst. Z jednej strony bohaterka stwierdza, że w kopercie, którą niesie do Konohy, jest prawdopodobnie zerwanie sojuszu, a już chwilę później piszesz, iż nie spodziewała, że pojawi się tam tylko po to, by zniszczyć rozejm. Jak to jest wreszcie? 
A bohaterka pierwszy raz widziała tyle krwi po tym, jak własnoręcznie wbiła typowi broń w serce. Ke? 
I znowu zaginasz czasoprzestrzeń! Najpierw piszesz, że jeśli dotrą do Wioski Liścia w ciągu dwóch dni, to będą mogli trzy doby tam zabawić bez konsekwencji. Potem atakuje ich nieznany ninja, po walce z którym Itachi stwierdza, że zaraz dotrą do celu. Ale że jak to? 
Zarumieniłam się lekko, wciąż nie przywykłam do tego od czasu ostatniego rozstania. Ostatniego? To było jeszcze jakieś poza tym jednym? 
Jakoś udało Ci się przebrnąć przez zrobienie z Itachiego i Nanami zdrajców. Średnio racjonalne wydaje się zachowanie Kakashiego, który w jednej chwili wyznaje dziewczynie miłość, a już w drugiej odwraca się do niej tyłkiem i przestaje jej ufać. Shikamaru bardzo szybko podjął decyzję, a znając jego, rozłożyłby wszystko na czynniki pierwsze i dopiero potem zastanawiał się, co zrobić. Całość opisałaś bardzo płytko, bez emocji, które powinny tej scenie towarzyszyć. Dwójka ninja z Konohy okrzyknięta zdrajcami? Duża misja wspomagająca buntowników w Kraju Wody? Groźba konfliktu między krajami? Śmierć przeciwnika z Kraju Trawy (który wziął się w fabule nie wiadomo skąd)? Nie! Opiszmy dokładnie przywitanie Nanami i Kakashiego i to, jak po raz kolejny prawie kończą w łóżku! Widzisz w takim jakiś sens? 

26: Jedyne momenty, w których raczysz nas dobrymi opisami, to te z życia intymnego Kakashiego i Nanami. Skoro ich związek potrafisz sobie tak dobrze wyobrazić, to czemu reszta tak ciężko Ci przychodzi? To raczej nieco dziwne. 
Nie wiem, jak zdjęcie spodni miało pomóc bohaterce przecisnąć się przez okno. Zastanawiałyśmy się nad tym razem z resztą koleżanek, ale na nic mądrego nie wpadłyśmy. Widocznie dziewczyna musiała mieć zapędy ekshibicjonistyczne. Poza tym – spodnie wypadły przez okno, przez które aktualnie właziła, więc jakim cudem chwilę później założyła je z powrotem, nie wykonując ponownego skoku w odmęty okiennej ramy? Równie inteligentne, co wyłażenie na dwór, gdy jesteś zmarznięty. I dodam, że Nanami nawet kurtki nie założyła. Widocznie jest Eskimosem. 

27: Fragment: Wsunęłam rękę w szczelinę, w którą ukryłam dokumenty, lecz było tam pusto. Czy mi się wydaje, czy to były superuberważne dokumenty, przez które dziewczyna okazała się zdrajcą buntowników, przez które ryzykowała wykrycie przez swojego wroga i specjalnie z Itachim robili podchody do jego gabinetu? I opisałaś to jednym zdaniem, a potem zupełnie olałaś? Bardzo mi się to nie podoba. Tak samo szybko przyjęła na klatę, że Megumi się od niej odwróciła, a parę razy określiłaś ją w tekście przyjaciółką Nanami. Rozumiem, że Twoja bohaterka jest wypraną z uczuć egoistką, której serdecznie wisi to, że traci przyjaciół? 
A jeszcze gorszy jest fakt, że bohaterka, skacząc z wysokości, skręciła kostkę. Przez chwilę działała adrenalina, ale więcej o tym incydencie nie wspomniałaś, biegała jak dzika w tę i nazad bez żadnego bólu. Drobne niedopatrzenie. 
Potem trafiam na stwierdzenie: Hajime chce ponownie zmodyfikować pamięć Daisuke, tym razem nie nastawiając go jedynie przeciwko Mizukage, ale także przeciwko wszystkim niewinnym mieszkańcom. Żeby coś się działo ponownie to już raz stać się musiało, a nigdy wcześniej nie wspomniałaś, żeby ktokolwiek robił coś z jego pamięcią. Bohater był wyhodowany w probówce i eksperymentowano na nim, co bardzo dobrze pamięta, więc znowu coś mi się tu nie zgadza. 
Znowu wszystko opisane po łebkach. Zdrada stanu, porwanie przyjaciela, nienawiść Megumi, wejście na teren wroga, do laboratorium, które powinno być jednym z najlepiej strzeżonych miejsc w kraju, a u Ciebie wszystko brzmi jak ramen – ciepłe kluchy. 

28: Kolejne dziwne zjawisko, które wymuszasz tylko po to, by fabuła trzymała sens. Mizukage, która ze względu na pełnioną funkcję jest najsilniejszą ninja Kraju Wody, nie zauważa dwójki wrogów, którzy spacerują sobie po jej przybytku, zabijają ludzi i ogólnie robią niezły raban. Jeśli nie miałaś tutaj w planie walki, to po co włożyłaś tutaj tę kobietę? Dla sportu? Znowu umniejszasz umiejętności najsilniejszych wojowników do poziomu dzieci z przedszkola. 
A zasilanie to wysiadło tak o! Mogłaś chociaż podać jakiś powód, inaczej to wtrącenie też nie ma większego sensu. 
Niezły był pomysł z chakrą Kyuubiego, chociaż brakuje mi sposobu, w jaki Hajime mógłby ten specyfik pobrać. Naruto grzeszy wybitnym ADHD i sporą siłą, więc jak byle jacy ninja mogli niepostrzeżenie wbić mu strzykawkę w jakiejś walce? Szczególnie, że ją przegrali. 

29: Znowu brak rozwinięcia, jedynie suche fakty. Żyje połowa Akatsuki, a uznajesz, że to przecież takie oczywiste. Zero opisu, w jaki sposób udało im się przetrwać. Niedługo dojdziesz do etapu, gdzie wskrzesisz wszystkich martwych Kage i też zapomnisz wyjaśnić jak. 
Do tego bardzo słabo opisane uczucia Nanami. Wchodzi do domu, w którym mieszka zgraja morderców i jeden masochista, a jej przez myśl przeszło jedynie, że Konan nie powinna się uśmiechać. Zero instynktu samozachowawczego. Pomijam fakt, że organizacja znajdowała się akurat o parę minut drogi od laboratorium Mizukage. Stawiam, że byli członkowie Akatsuki nie chcieli zostać odnalezieni, więc skąd ta bliskość do ośrodków jednego z Kage? Mocno naciągane. 
Hidan uratował życie Nanami. Zapominając o tym, że jest to zupełnie abstrakcyjne, bo ten bohater jest sadystą i powinien nim pozostać na wieki wieków, to znowu nic więcej nie napisałaś. 

30: Tu już przeszłaś samą siebie. Nanami miała brata, który zginął i to śmiercią niezbyt lekką. Winowajcą była jej matka i dowiadujemy się o tym… rozdział przed epilogiem! Odnoszę wrażenie, że masz czasem jakiś pomysł i bez zbytniej uwagi w kierunku fabuły, wrzucasz go do opowiadania i niech się dzieje wola boska. Problem pojawia się w momencie, gdy poważne wydarzenia zostają zapomniane linijkę później, są tylko wtrąceniem bez sensu. Jeśli już urodziła Ci się w głowie jakaś idea, to najpierw o niej dokładnie pomyśl, wyobraź sobie tę scenę, a dopiero potem pisz. W ten sposób odnoszę wrażenie, jakbyś nie szanowała czasu, który poświęcam, by czytać Twoje opowiadanie. Ty coś wiesz, ja nie, nie raczysz mnie żadną wiedzą, jedynie fakty wyjęte z miejsca, gdzie światło nie dochodzi. 
Do tego napotykam na fragment: Wiem, że nie byłam dla ciebie rodzicem. Jednakże byłaś jedyną osobą, która mogła powstrzymać Hajime. Wysłałam go do ciebie, ponieważ nie myślałam, że stałaś się tak silna. Jego planem było upozorowanie przed nami samobójstwa, dlatego kazałam nasączyć ostrza trucizną. Wysłaliśmy wiadomość do Konohy, lecz dotarła do nich zbyt późno, kiedy ty ponownie wróciłaś do kryjówki buntowników. Cały ten opis nie trzyma się żadnych ram czasowych, sensu też nie ma. Hajime miał upozorować samobójstwo, więc nasączona została broń, którą trafił Nanami? Wysłała silnego ninja przeciwko małolacie, bo nie wiedziała, że dziewczyna zdobyła parę nowych umiejętności? Nadali w tym czasie wiadomość do Konohy, która dotarła, gdy Nanami wróciła do buntowników, co stało się parę miesięcy później? Rozumiem, że to nie był jednodniowy kurier, ale znowu zaginasz czasoprzestrzeń na potrzeby sklecenia paru zdań. W momencie, gdy to zobaczyłam, odechciało mi się czytać, bo mam wrażenie, że dla Ciebie pisanie to klepanie w klawiaturę na odwal się.

31: I dotarłam do epilogu tegoż przybytku. Sam wstęp jest dobry, opisuje wydarzenia miesiąc później, ale miałam nadzieję, że coś rozwiążesz tym postem, a Ty dałaś nam tylko więcej niewiadomych. 
Akatsuki nagle zjawiają się w wiosce. Przypominam, że to nadal jest ta sama Konoha – dobrze strzeżona, o grubych murach, do której ciężko się dostać, a tu nagle zgraja wrogów kraju pojawia się, jakby nigdy nic. Naciągane. 
Następnie walka toczy się o czar, który jest zapieczętowany w Nanami. Członkowie Akatsuki są znacznie silniejsi, według Twojego opisu, od Daisuke, ale dziewczynie udaje się go odciągnąć, chociaż Konan i reszta przyszli właśnie po Nanami. Znowu robisz z bohaterów idiotów. Nie pozwoliliby, żeby zniknął im z oczu cel, po który przybyli. Ledwo opierzona latorośl robi w konia jednych z najsilniejszych ninja na świecie. Bardziej naciągane. 
Ledwo zdążyli zamienić parę zdań, a Mizukage jest trupem, Deidara też, pewnie dali radę uśmiercić nawet nieśmiertelnego Hidana! I wszystko jest tak bardzo bez sensu, bez opisów, bez fabuły. Przyszli, dostali oklep, pomarli i tyle. Nie wiem, jaki był sens pisania takiego epilogu. Makabrycznie naciągane.  
Jedyny fragment, który trzyma się kupy, to ten z wyznaniem miłości niewiadomemu facetowi. 

Ogólnie moje odczucia względem tego opowiadania są bardzo mieszane. Podoba mi się pomysł, widać, że coś tam twórczego jesteś w stanie z siebie wycisnąć, ale wykonanie jest tak marne, że nie bardzo wiem, do czego się odnieść. Występuje u Ciebie mnogość czasowników ruchu, za to nie masz kompletnie opisów, wszystko jest po łebkach, wiemy jedynie, co bohaterzy zrobili, nie wiemy jak, po co, jak się przy tym czuli, nic! Nieme filmy mają w sobie więcej treści niż to. Zrobiłaś telenowelę ze świata ninja. Poświęcasz uwagę ciąży Hinaty, problemom sercowym Nanami i związkowi Daisuke z Megumi, a jak przychodzi co do czego i trzeba opisać scenę walki lub stworzyć intrygę, to Twoja twórczość umiera. Większość niespodzianek, które nam zgotowałaś w tych trzydziestu rozdziałach, to naciągane brednie, które nie mają większego sensu, a do tego gryzą się z resztą fabuły. Nie wiem, czy to celowe zabiegi. Mam wrażenie, że w czasie pisania zapominasz, o czym myślałaś wcześniej. Jednocześnie po kilku linijkach wylatuje Ci z głowy, co w ogóle miałaś w planie napisać. 
Nie mam żadnych informacji o bohaterach, przez większość treści miesza Ci się kompletnie czas akcji, osobowości są płytkie jak kałuże. Im dalej w treść, tym gorzej. Wszystkie swoje wątpliwości starałam się opisać w ramach konkretnych rozdziałów, ale to opowiadanie powinnaś zacząć pisać od początku, nie poprawiać, bo całość nie trzyma się kupy. 
Mam nadzieję, że następne Twoje dzieła będą nieco lepsze, bo tutaj się męczyłam.  

Nie Zasypiaj 

1: Nie wiem, skąd nagle impreza z mieszkania Sasuke teleportowała się do dziewczyn, ale… niech będzie, może będą dwie po prostu. Całość nie zanosi się źle. Lubię, gdy tematyka z anime jest przenoszona do normalnego świata, to pozostawia autorowi pole do popisu. Na przyjaciółkę bohaterki wybrałaś postać, która w Naruto nie była pierwszoplanowa, ale chyba lubisz parę NaruHina. Trochę mi się nie podobało, że od razu można przewidzieć, kto zainteresuje naszą bohaterkę. 
Znowu zdarza Ci się popuścić wodze fantazji i tworzyć sceny, które są naciągane. Już w pierwszym poście bohaterka ląduje w mieszkaniu Naruto, w którym zakochana jest Hinata, a do towarzystwa mają braci Uchicha, których Michiko nie znosi, ale nagle znajdują nić porozumienia. Liczyłam, że to opowiadanie będzie utrzymane w klimatach bardziej realistycznych, ale w taki sposób jedynie pokazujesz, że ciągnie Cię do bajek. Musisz zacząć szukać dobrych powodów dla wszystkich swoich wydarzeń, a nie tylko, że coś się stało i tyle. 
Za to podoba mi się sytuacja, gdy cała czwórka gubi się w tym, kto kogo i na kogo nasyła. Podchody rodem z gimnazjum, ale czasem takie sytuacje się zdarzają, miło, że udało Ci się umieścić tutaj takie drobiazgi. Uważam jedynie, że powinnaś znaleźć lepszy powód obecności Sasuke na wyjeździe po kota. Może Naruto by go czymś przekupił? Bo raczej nikt nie jedzie chętnie do miejsca, gdzie jedynie siedzi naburmuszony i nie ma z kim rozmawiać. 
Również sytuacja z telefonem była dość udana. Wreszcie podałaś konkretny powód, nie tylko suchy fakt. Zachowanie Sasuke w kuchni mogłoby być bardziej realistyczne, ale i tak widać po tym fragmencie, że przemyślałaś je.
I wreszcie post jest logicznej długości, bogowie, jak dobrze.

2: Znowu wkrada nam się tu dość przewidywalny fakt. Dziewczyna, błądząc, trafiła idealnie do pokoju Itachiego! Na szczęście tutaj idealizacja się skończyła, gdyż student medycyny okazał się nałogowym palaczem i cały jego pokój śmierdzi petami. Ten pierwszy pocałunek był trochę wyssany z palca, ale potem wydarzenia były dla mnie niespodzianką. Nie wiem tylko, czemu Itachi, TEN Itachi, który jest zimny i oschły, dał się zobaczyć na imprezie, gdy trzymał za rękę Michiko. Nie powinno mu bardziej zależeć na prywatności? 
Cieszę się również, że zaczęłaś wprowadzać postaci drugoplanowe. W poprzednim opowiadaniu ta część mocno kulała, a tutaj widzę lekkie przebłyski osobowości u innych bohaterów. Głośna i narwana Sakura, homoseksualny Sai, Hinata i Uzumaki trzymają się w swoich ramach, ale są dobrze opisani. Widać, że robisz postępy. 
Poprawiłabym fragment z wciąganiem kreski. Opis jest taki, jakby na bohaterce nie zrobiło to żadnego wrażenia, a mamy grzeczną studentkę, która większość życia spędziła na nauce, a nagle pierwszy raz w życiu ktoś zaproponował jej narkotyki. Wspomniałaś, iż w pierwszej chwili nie wiedziała, co to jest, ale późniejszym odruchem nie był protest, zdziwienie, cokolwiek normalnego. Uległa zaproszeniu ledwo poznanego faceta jak skończona idiotka. Mam nadzieję, że nie zamierzasz po raz drugi robić z głównej bohaterki tępaka, inaczej znowu będę zgrzytać zębami w trakcie całej lektury. Skup się na wyrażaniu jej emocji, nie tylko poczynań.

3: Pomysł z wyjazdem na ferie nie był taki zły. Również ścisk w samochodzie. Dziwi mnie tylko, że woleli mieć na kolanach towarzyszy podróży, a nie rzeczy, których posiadali nadmiar, ale trudno. Głównym wydarzeniem tego posta jest rozmowa Itachiego i Michiko. Wprowadziłaś parę szczerych pytań i dobrze opisałaś charakter chłopaka, który jest nieskory do ujawniania jakichkolwiek informacji. Również fragment z przeszłości dziewczyny dobrze zgrywa się z resztą, chociaż nadal wiemy zbyt mało.

4: Jakim cudem typ przychodzi do niej o godzinie szóstej rano, Hinata nie śpi, Michiko też i wszyscy prowadzą normalną konwersację, jakby to było zwykłe popołudnie? Mogłabyś lepiej opisywać reakcje ludzkie na niespotykane wydarzenia. Równie niecodzienną rzeczą jest widok Itachiego, który opatruje koleżance stopę. Znając jego charakter, dziewczyna powinna się spodziewać, że zostanie wysłana do Hinaty. Jednak najważniejsze w tym momencie jest to, że Michiko boi się igieł! Chciałabym, żeby wreszcie w Twoich opowiadaniach zaczęły istnieć jakieś priorytety, bo czasami pierdoły rosną do rozmiarów problemów wagi państwowej, a nie opisujesz wydarzeń, które mają znaczenie i są dziwne. 
Do tego Itachi przejmuje się opinią mateczki na temat jego związku. Niebywałe! Chyba znowu wzięłaś sobie za punkt honoru, by Twoja bohaterka była naiwna ponad miarę. 
I jakiego to trzeba mieć farta, żeby wejść idealnie w momencie, kiedy padają takie słowa? Lepiej by to wyglądało, gdyby takie wydarzenie miało miejsce przy którymś spotkaniu. A tutaj dziewczyna nawet nie zdążyła zobaczyć rodzicielki Itachiego, a już poznała rodzinną tajemnicę. Naciągane, nie uważasz? 
Post ratuje ostatni fragment. Chłopak znowu przestaje być ideałem, nadajesz mu cechy wariata. Takie opisy mogę czytać.

5: Możesz mi wyjaśnić, czemu Itachi jawnie podrywa Michiko, a ta cały czas obstaje przy myśli, że on chce tylko przyjaźni? Przechodzisz samą siebie w odbieraniu bohaterce resztek inteligencji, jesteś tego świadoma? 
Bardzo podoba mi się scena z zalewaniem pożaru whisky. Jedyny problem to fakt, że alkohol ten nie jest bezbarwny, więc trudno go pomylić z wodą, dzięki temu wracamy do poprzedniego stwierdzenia – kreujesz bohaterkę na ślepą lub tępą. Zobaczyła szklankę, więc opcja pierwsza odpada. Tylko dlaczego? 
I nie bardzo wiem, po co była cała ta sprawa z kotem. Odnoszę wrażenie, że nie wypalił Ci jakiś pomysł i musiałaś się jakoś pozbyć koteczka. Aż mi się chlipło…

6: Czemu bohaterka ma doła, skoro tym razem Itachi nic nie zrobił? No dobra, zaatakował ją, ale to było trochę wcześniej, również nieumyślne zabójstwo już zdążyła mu wybaczyć, a teraz nagle wpada w depresję, bo co? Sasuke powiedział jej rzeczy, które już wiedziała, a nie ufa mu na tyle, żeby brać sobie jego słowa wybitnie do serca. 
Bardzo dobrym pomysłem był wewnętrzny głos Michiko. Dziewczyna dobrze wie, że jej uczucia względem Uchichy są średnio odpowiednie i mocno problematyczne, jeśli chodzi o jej przyszłość. Rozum mówi jedno, a serce drugie. Dzięki temu rodzi się wewnętrzny dialog, z czego jedna strona jest nad wyraz szczera i sarkastyczna. Udało Ci się oddać ideę tej sceny, brawo.
I wreszcie potrafiłaś dobrać powód do konkretnego zachowania. Gdyby nie wyjaśnienia Sasuke w aucie, znowu musiałabym Ci zarzucić, że opisujesz same mechaniczne czynności. Jednak tym razem chłopak wytłumaczył, jakie ma zamiary i czemu przyszedł z tą sprawą do dziewczyny. To oznacza, że zrobiłaś poważny krok w kierunku stworzenia swojemu dziełu logicznych podstaw, a nie tylko naskrobałaś kilkadziesiąt pustych zdań.  
Dwulicowość Sasuke ma w sobie coś wyjętego z pierwowzoru. Dobrze, że udało Ci się utrzymać charakter tej postaci, która w Naruto ideałem nie była i nigdy być nie miała. Młodzian zalicza wszystko, co się rusza i na drzewo nie ucieka, nie widzi w tym żadnej swojej winy, jest dumny z siebie i zachwycony perspektywą dalszych podbojów. Urocze. W moich oczach jest bardziej ludzki niż Itachi i Michiko razem wzięci. 
Czy kolejna impreza serio jest potrzebna? Jeśli musisz… Ale nie tak wygląda życie studenta.

7: Byłoby całkiem doskonale, gdybyś uświadomiła czytelników, w tym mnie, co dziewczyna robiła w łóżku Sasuke, który jeszcze dzień wcześniej był z jej koleżanką, a ona sama bardzo opornie podrywała Itachiego. Nawet alkohol niczego nie tłumaczy, bo bohaterka powinna mieć wyrzuty sumienia, cokolwiek. A tu mamy speszoną dziewoję w łóżku z typem, o którym nigdy nie myślała na tle seksualnym, której nawet przez myśl nie przeszło pytanie, co też sprowadziło ją w to miejsce. Dziwne… 
Dowcip Sasuke był całkiem udany. Brakuje mi na Twoim blogu właśnie takich fragmentów. Codziennie życie, problemy nastolatków, zero prób stworzenia tajemnicy. Nie trzeba wielkich wydarzeń w fabule, by zaprezentować kunszt pisarski. 
Jednak porwanie jest potwornie sztuczne. Kto normalny, chcąc uprowadzić nastolatkę, najpierw pyta o imię i nazwisko, mając nadzieję, że dziewczyna nie zacznie krzyczeć w niebogłosy?
8: A teraz mamy solenizanta, który zamiast palnąć pannę przez łeb, żeby siedziała cicho w czasie porwania, to delikatnie ją prosi. I sekundę później wyjawia jej imiona swoich współpracowników! Coś średnio zorganizowana ta szajka albo cierpi na przerost formy nad treścią. Chwilę później przedstawia się również przywódca. Nadmieńmy, że jego słowa padają w kierunku małolaty, którą planuje zabić. Jaki to ma sens? 
Fragment: Stały tam trzy postacie, z czym dwie z nich dobrze mi znane. Od kiedy dobrze znanym jest ktoś, kogo widziało się raz w życiu na oczy i to przypadkiem, gdy wtargnęło się do pokoju przyjaciela? Na siłę próbujesz wydłużać zdania, niedobrze. 
Odbierasz bohaterce resztki inteligencji, jak Bóg mi świadkiem. Zamiast zacząć wątpić w słuszność jego postępowań, skoro chciał ją zostawić na pewną śmierć, to usprawiedliwia go tym, że prowadził pod wpływem alkoholu kilka lat wcześniej. Czy ta dziewczyna nie ma za grosz instynktu samozachowawczego? Czy po prostu wzięłaś sobie za punkt honoru zrobić z niej masochistkę? 
Cieszę się, że przynajmniej Konan dostała jakieś ludzkie uczucia, podobne do tych z pierwowzoru. Powinna być opiekuńcza i oddana.

9: O, a już teraz wypadek nie daje jej spokoju. Trochę wolny zapłon, ale lepiej później niż nigdy. Tylko czemu teraz już nie jest taka skora do wybaczania? Brakuje Ci konsekwencji. Latasz po uczuciach swoich bohaterów w tę i nazad. Stawiam, że ich nastroje zależą od tego, jaki sama aktualnie posiadasz, inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Ewentualnie co najmniej dwójka Twoich bohaterów ma rozdwojenie jaźni, ale o niczym takim nie wspominałaś, więc chyba ta opcja odpada. Musisz się zdecydować, co chcesz wyrazić. Nie możesz naginać ich mentalności w taki sposób, by pasowała do fabuły, powinno być na odwrót. Tworzysz cechy charakteru danej postaci i to one powinny kreować fabułę. 
Pomysł Akatsuki wydaje się trafiony, zobaczymy, co będzie później.

10: Cieszę się, że nie zrobiłaś z organizacji jednej wielkiej masakry. Rozumiem, że pewnie niektóre wydarzenia z ich historii opływają w krew i zgliszcza, ale udało Ci się oddać charakter Madary z Naruto, gdzie jego zapędy były dobre, tak samo jak Paina, ale poszli nieodpowiednią drogą, która zaczęła wyniszczać ich od środka. Mogłabyś jedynie całość lepiej opisać, bo informacji jest potwornie mało. 
Bardzo naciągane jest odejście Itachiego. Skoro chciał chronić dziewczynę, to nie powinien był się zmyć tak szybko. Gdzie walka, jakieś starania, cokolwiek, co utwierdziłoby kogokolwiek w przekonaniu, że chłopak chciał chronić Michiko, a nie tylko zostawić ją na pastwę kuzyna i się ulotnić? To powinna być pierwsza myśl bohaterki, uczucie zdrady. Czemu go nie ma? Czyżby wystawienie na pewną śmierć nie było dla niej czymś niespodziewanym? Znowu wyprałaś bohaterkę z emocji.
Do tego myśl o rozdwojeniu jaźni wcale nie jest taka znowu głupia, skoro parę linijek po tym, jak dziewczyna miała nadzieję spotkać się z Itachim, odsyła go z kwitkiem, gdy chce jej pomóc. Interesujące.

11: Bogowie, wreszcie mamy konkretny opis, brawo! Chociaż to jedynie objaśnienie wyglądu Pabu, który, tak na dobrą sprawę, nie odgrywa znaczącej roli w opowiadaniu, ale to już jest jakiś progres, oby tak dalej!
Fragment: Nagle ciszę przerwał bliżej nieokreślonego pochodzenia hałas. Od kiedy dźwięk postrzału można opisać jako bliżej nieokreślony
Całkiem dobrze udało Ci się przedstawić sceny po zabójstwie. Nakreśliłabym jedynie nieco większe przejęcie ze strony głównej bohaterki, bo raczej nie codziennie widzi się faceta z przestrzeloną głową, ale powiedzmy, że jest znośnie. Również zachowanie Konan było odpowiednie.

12: Mężczyzna, który postrzelił Kabuto trafił do więzienia i najwyraźniej wolą nie grać w to po raz kolejny. Jesteś mistrzem wyciągania daleko idących wniosków bez żadnego powodu. Całe zdarzenie miało miejsce przedwczoraj, a to, że przez dwa dni grupa nie podjęła ponownej próby morderstwa, ma oznaczać, że nie mają w planie już tego robić? 
Większość notki to rozluźniające rozmowy nastolatków. Brak prądu to dziwny zbieg okoliczności, ale cieszę się, że dodałaś taką wstawkę. Wszyscy dowiadują się o sobie czegoś nawzajem, dzięki temu ciężki charakter opowiadania został lekko złagodzony.

13: Bardzo dobra scena z wtargnięciem Itachiego. Przydałby się jedynie komentarz, dlaczego nikogo nie powiadomił o swoim przyjeździe. Reszta przyjaciół jechała razem, więc powinien im udzielić jakiejś informacji, że zamierza dołączyć później. Uroku dodają takie drobne dodatki, jak scena zrzucenia suchej koszulki dla Itachiego. Widać, że potrafisz budować klimat. Liczę, że zaczniesz to robić częściej. 
Po co ta scena z fajkami? Mogłaś podać chociaż jakikolwiek powód, dla którego dziewczyna nienawidząca papierosów osobiście odpala sobie jednego. 
Duży plus za końcówkę posta. Nawet nie mam ochoty się do niego ustosunkowywać, bo to zepsuje wszystko.

14: Pomysł z rozdwojeniem jaźni z każdym postem robi się coraz bardziej rzeczywisty. Itachi wyznał Michiko miłość, więc dziewczyna nie może już się bronić stwierdzeniem, że on chce tylko przyjaźni. Za to ona go spławiła, by parę linijek później odpowiedzieć mu tymi samymi słowami. Jaki to ma sens? Błagam… Rozumiem, że dziewczyna może być czasem niezdecydowana, ale Ty, jako autorka, powinnaś mieć jakiś plan, a nie pisać to, na co aktualnie masz ochotę. 
Widocznie nie miałaś również wybitnego pomysłu na ferie tej grupy. Nie działo się nic konkretnego. Kolejna telenowela w wykonaniu pary Ita-Michi i nic więcej. Taki wyjazd dawał Ci wiele możliwości do stworzenia ciekawych zwrotów akcji, wyjątkowych scen, które nie mogłyby mieć miejsca nigdzie indziej, a wyszły Ci ciepłe kluchy.

15: Już myślałam, że udało Ci się wprowadzić do opowiadania jakiś dodatkowy wątek, nie tylko głównych bohaterów, ale niestety klops… To był tylko pretekst dla kolejnych miłosnych eskapad głównej pary. Nie rozumiem, czemu tak bardzo tego unikasz. Masz parę Sakura-Sasuke, Naruto-Hinata, teraz Konan-Nagato, a wszystko jest u Ciebie tak bardzo po łebkach, że to aż boli. Zamiast stworzyć coś więcej niż historię głównej pary, Ty jedynie, za pomocą reszty postaci, dajesz im odpowiednie sytuacje. To męczące, a wręcz nudne. 
16: I znowu wrócił kochany Madara. I znowu cały swój plan wyłożył momentalnie jak w głupiej kreskówce. A może jakaś tajemnica, cokolwiek? 
Jedyne, co mnie tu zaskoczyło, to Sasori. Udało Ci się nadać mu nieco głębszego charakteru. Reszta jest opisana dobrze, może nawet powyżej przeciętnej. Zdrada Nagato, scena ucieczki dziewczyn z więzienia i zamknięcie się w nim ponownie, gdy były niezbyt uważne. Nie wiem tylko, czy zakochana Michiko i wielkoduszna Konan zostawiłyby Itachiego samego w takim stanie. Raczej starałyby się go wybudzić, a nie uciekały, ryzykując przy tym jego życiem.

17: Podkreśliłaś, że zakończenie tego opowiadania miałaś zaplanowane od dawna. Mam wrażenie, że przez to nieco się pogubiłaś, bo zapatrzona byłaś w to, jak całość ma wyglądać na koniec i momentami traciłaś spójność tekstu. Końcówka jest dobra, przyznaję. Rzadko udaje Ci się przedstawić cechy charakteru bohaterów, ale tym razem Ci to wyszło, gdy dziewczyna gnała do swojego ukochanego mężczyzny. Również scena z Konan jest dość dobrze dopracowana.

Nie wiem za bardzo, jak ocenić całość tego tworu. Na pewno jest lepszy niż poprzedni. Zaczęłaś się bardziej przykładać do treści, posty są dłuższe, bardziej dopracowane, we wszystkich opisach po łebkach da się odnaleźć i takie, które mają w sobie coś konkretnego. Nadal masz problemy z brakiem konkretnych powodów, poczynania bohaterów często są bez sensu. Masz jakiś plan, to dobrze, ale nie jesteś w stanie opisać danych wydarzeń, jeśli nie masz ku nim dobrych podstaw. Musisz nad tym popracować, bo chyba to najbardziej denerwowało mnie w poprzednim opowiadaniu, jak również w tym. 
Do tego Twoje dzieło cierpi z powodu potwornej jednowątkowości. Pisałam już, że miałaś wiele możliwości, by dodać ciekawe wydarzenia z życia bohaterów pobocznych, jednak żadnej z nich nie wykorzystałaś należycie. Były jedynie drobne wzmianki, tu oświadczyny Nagato, tam rozstanie Sakury i Sasuke, innym razem kot Hinaty. Jednak nie było tam nic, co można by było uznać za wątek. Te wydarzenia były jedynie tłem dla głównej pary. Jeśli tylko o tę dwójkę Ci chodziło, to po co w ogóle kreować innych bohaterów? Równie dobrze mogłabyś zamknąć Michiko i Itachiego w czterech ścianach i całość wyszłaby podobnie. Nie możesz ograniczać samej siebie czymś takim. Są rzeczy, które nie pasują do tej pary, a mogłyby sprawdzić się w innej. Ich losy mogą się splatać. W Twojej fabule odrywasz zupełnie głównych bohaterów od rzeczywistości, są na marginesie i nic ich nie łączy z przedstawionym przez Ciebie światem. 
Jeśli chodzi o samą akcję, to toczy się ona całkiem wartko, ale z płynnością masz problemy. Postacie z Naruto osadziłaś w normalnym świecie, to było niezłe zagranie, jednak czasem nie trzymasz się realiów. Nadal nie wiem, po jakie licho dziewczynie na weterynarii jest ekonomia. Do tego jej studenckie życie to jeden niemiły profesor, imprezy i egzaminy. Wspomniałaś, że dziewczyna źle reaguje na igły, jednak musiała mieć z nimi styczność w lecznicy. Opis zajęć na fizyce był, lekko mówiąc, na odwal się. Michiko nie miała do wykonania żadnych prac domowych, projektów, nic. Nie było jej tydzień na zajęciach i pozbierała się po tym szybciutko, siedząc w organizacji Akatsuki i tępiąc typów spod ciemnej gwiazdy. Mocno naciągane. Nie po to umieściłaś tę postać w realnym świecie, żeby mogła czasem się napić, to samo mogła robić w Konosze. Tutaj również mamy brak wykorzystania perspektyw. Zamiast szukać nowych ścieżek – Ty się sama ograniczasz. 
Pisałam również, że odnoszę wrażenie, iż za punkt honoru wzięłaś sobie zrobienie z bohaterów idiotów. Nie chodzi tylko o główną parę, ale zabolał mnie również Madara, który ujawnia wszystkie informacje ot tak, Sasuke, który bez ogródek mówi koleżance, że zależy mu na dziewczynie, którą właśnie rzucił, czy Hinata, która przecież nigdy w życiu nie przyznałaby się do zainteresowania Naruto, a robi to dość otwarcie. Zdarzają Ci się chwile, gdy znajdujesz jakąś głębię ich charakterów, np. Konan, Sasori czy zdrajca Nagato, ale to jedynie przebłyski. Powinno tego być znacznie więcej. 
Twoja Michiko jest płytka jak woda w kiblu. Niezdecydowana, brak jej instynktu samozachowawczego i zdolności przewidywania następstw swoich poczynań. Jest nieodpowiedzialna, wręcz dziecinna, robi, co jej się żywnie podoba i wszystko uchodzi jej płazem. Naprawdę chciałaś, żeby Twoja bohaterka nie miała osobowości? Bo niestety tak to wygląda. Nie ma tutaj żadnych cech charakteru, które byłby wyjątkowe, to zwykła ciapa. 
Itachi również jest niedopracowany. Ma kilka niespodziewanych zachowań, jednak są one bezcelowe. Michiko akceptuje wszystko, jednak niektóre są aż tak bez sensu, że szkoda gadać. Może przydałby się jakiś fragment z jego punktu widzenia? Bo głównie się miota, nie robi nic konkretnego, zwykle opisujesz jedynie wyraz jego pustych oczu i nic więcej. W większości najważniejszych scen ten bohater nie robi NIC. To jest przerażające, bo nie tak wyobrażam sobie zabójcę rodziny i całego klanu Uchicha. Powinien mieć jaja, a Itachi jest flegmatyczny i bez wyrazu. 

Gomenesai

1: Stworzyłaś bardzo dobry prolog. Odnoszę wrażenie, że w czasie pisania poprzednich dwóch opowiadań, Twoje umiejętności pisarskie znacznie się poprawiły. Mamy tutaj przyjemne dla oka opisy, drobiazgi, które nadają całości klimat, cały post wieje nostalgią, czyli spełnia swoją rolę. Brakuje mi nieco informacji, ale pewnie otrzymamy je później. Szkoda, że znowu Itachi jest bez twarzy, ale mam nadzieję, że przynajmniej tym razem nie zrobisz z bohaterki niesamodzielnej Mary Sue. 
I wreszcie udało Ci się stworzyć u głównej bohaterki negatywne uczucia! Poprzednie dwie dawały się robić konia co krok, a tutaj Ino ma problemy z koleżanką z pracy, której nie toleruje i której najchętniej powyrywałaby wszystkie kłaki. Cieszę się, że wreszcie przekonałaś się do tego, by stworzyć konflikt nie tylko oparty na nienawiści całego świata do Twojej postaci, ale również na odwrót. Nie ma ludzi, którzy lubią wszystkich, pamiętaj. Dzięki temu Twoja Ino jest bardziej ludzka. 
Również wreszcie coś ułożyło się nie po myśli naszej głównej bohaterki. Awans dostała nie ona, a jej wróg numer jeden. Nie wiem, jak zamierzasz rozwiązać ten problem. Napisałaś, że Ino chce walczyć o tę posadę, co oznacza, że powinna próbować zająć miejsce Sakury. Czekam na jakieś wydarzenia z tym związane. 
I wreszcie mamy pobocznych bohaterów z twarzą! No, dobra, na razie jednego bohatera i jest nim Kiba. Szkoda, że trening Ino opisałaś tak płytko, ale zawsze lepsze to niż typowe dla Ciebie odbyła trening i wróciła do domu. Mam nadzieję, że ten bohater będzie się przewijał częściej. Jeśli chodzi o Naruto i Hinatę, to im nieco twarzy odebrałaś. Blondyna powinno być wszędzie pełno, miał aspiracje, żeby być kimś wielkim i znanym. A tutaj mamy scenę, gdy chłopak założył rodzinkę, żyje sobie na przedmieściach, nie wadząc nikomu i jest z tego zadowolony. To nie jest nasz Naruto.

2: Zawsze lubiłam postać Saia, muszę to przyznać. Według mnie manga i anime nie potrafiły pokazać jego prawdziwego oblicza, Tobie się to udało. Tak powinien wyglądać dla mnie prawdziwy Sai. Również cieszę się z wprowadzenia bohaterów, którzy są mniej chętnie wykorzystywani w opowiadaniach. Kakashi jest dość typowy, ale małżeństwo Sarutobi jest używane jedynie jako tło dla innych bohaterów. Do tego Deidara jako spec od uzbrojenia jednostek specjalnych ANBU. Urocze. Oni i Sai sprawiają, że przenosisz nas do innego świata, gdzie wszystko może się wydarzyć, bo nie ma utartych schematów, masz czyste strony, które możesz zapełnić wedle uznania, czekam na efekty. 
Ale znowu robisz z Itachiego ciepłe kluchy. No, proszę, daj mu żyć jak człowiekowi, nie marionetce. 
Tyle opisów, aż nie wierzę! Da się? Da! Musiałam przebrnąć przez dość poważną ilość bezsensownego bełkotu, żeby wreszcie się doczekać, ale stało się. Dobrze opisana cała scena zbierania grupy zadaniowej, moment poznania się nieznajomych, ich przejażdżka samochodem. Wszystko jest czytelne i łatwo sobie to wyobrazić. Nie bardzo mogę Ci zaproponować tutaj jakieś poprawki, bo uważam, że to Twój najlepszy post dotychczas. Niby nie dzieje się nic konkretnego, ale całość ma klimat, postacie twarze, a Ino nie jest ciapą. Wszystkie jej zachowania można sobie tłumaczyć straconym mężem. 
Jedyne, co mi tu zgrzyta… Specjalny oddział tajnej jednostki ANBU jedzący w McDonaldzie? Równie dobrze mogliby sobie wywiesić gigantyczny transparent, że są z policji, ale cóż, Twój wybór.

3: Mamy na przywitanie scenę dzieciństwa Naruto. Nie wiem, czemu akurat do niej wróciłaś, skoro w pierwszej notce postać tę przedstawiłaś tak bezbarwnie. Jeśli bohaterka miała jakieś wspomnienia związane z nim, to nie powinna chyba podchodzić do niego tak neutralnie? I brakuje mi jakiejś ekspresji względem tego, że Ino zakochała się w facecie, który zostawił parę kolegów samotnie na pastwę silniejszych dzieci. To chyba dziwne, że jej mężem jest ktoś taki, mogłaby chociaż o tym pomyśleć. 
Zaczęłam się zastanawiać, po jakie licho im był ten samochód. Podkreśliłaś, że wyspa jest malutka i że trudności w poruszaniu się po lesie są kolosalne. Nie lepszym wyjściem byłoby dostarczenie tutaj całego oddziału motorówką, która nie miałaby problemów z postojem w czasie sztormu? Ewentualnie transport za pomocą śmigłowców, zarówno ludzi, jak i, przykładowo, motorów? Wybrałaś najgorszą możliwą opcję, która jest zupełnie nielogiczna. To są oddziały szybkiego reagowania, a Ty zostawiłaś ich zdanych na łaskę kapitana promu, który może zachlać, gdy będzie ich trzeba NAGLE odebrać z wyspy. Podkreślam również, że prom to nie skuter, wyruszenie z portu i podróż chwilę mu zajmują, więc jeżeli znaleźliby cokolwiek wartego uwagi na wyspie, co wymaga szybkiego reagowania, nie mają na to szans. 
Jakim cudem, skoro słyszała dźwięk kroków Kakashiego, mężczyzna nie zauważył niemałego potwora, który tak przestraszył Ino? On już przecież szedł w jej kierunku. Mogłaś napisać, że monstrum przestraszyło się jakiegoś gwałtownego dźwięku, który mógł okazać się zwykłym wypadkiem, gdy Kakashi coś upuścił czy spadł z drzewa nieopodal, wyglądałoby to znacznie bardziej realistycznie. 
Ostatni fragment jest bardzo dobry. Udało Ci się zbudować klimat rodem z horroru. Również nie idealizowałaś zbytnio sytuacji. Bohaterowie nie weszli, wiedzeni przeczuciem, do jakiegoś opuszczonego budynku, a zmusiła ich misja, by zbadać tunel, który nie wydawał się zachęcający. Dźwięki spod ziemi nadały scenie charakter. Opuszczona wyspa, czworo ludzi i tajemnica do odkrycia, to mi się bardzo podoba.

4: Podpowiem jedynie, że w zakładce archiwum nie masz linku do tego posta. 
Bardzo podoba mi się stwierdzenie: Schodzimy czy się modlimy? Dobrze oddaje osobowość Saia, który powinien być sarkastycznym dupkiem. Ma to w sobie coś zabawnego, jednocześnie pokazując strach, który towarzyszy bohaterom. Tylko czemu dotyk chłopaka tak zadziałał na Ino? Czyżby szykowało się coś ciekawego w późniejszych częściach? Nie mogę się doczekać. Postać Saia jest trudna do oceny, ale dzięki temu wiele rzeczy można opisać w sposób niespodziewany. 
Nie udało Ci się jednak zachować klimatu horroru bez głupich zachowań bohaterów. Czy możesz mi wyjaśnić, po jakie licho Kakashi gasił latarkę w miejscu, gdzie pełno było trupów, a z oddali dochodziły dziwne dźwięki? To było tak potwornie bezsensowne, że przeczytałam ten fragment trzy razy, szukając choćby najmniejszego powodu, dla którego mężczyzna to zrobił, ale nie odkryłam takowego. Jeśli chciałaś, by potwór nagle złapał dziewczynę, to mogłaś napisać, iż wydawało jej się po ciemku, że klatka jest pusta, a nagle coś doskoczyło do niej z kąta. Już w poprzednich opowiadaniach zdarzało Ci się naciągać takie drobnostki tylko po to, by fabuła Ci się zgadzała, ale w dalszym ciągu jest to niewskazane, nic się nie zmieniło. 
Nagle namnożyło się strasznie dużo musimy. Skoro to jest jednostka specjalna, to każdy z nich dobrze wie, co zrobić by należało, ale nie zmienia to faktu, że nie mają ku temu warunków. W takiej sytuacji stwierdzenie musimy uciekać jest zupełnie bez sensu, jeśli wszyscy wiedzą, że nie ma dokąd. Polecam przestać stwierdzać rzeczy oczywiste. 
Żegna nas znowu urywek ze wspomnień Ino, który nijak się ma do treści, więc nie mogę nic na ten temat powiedzieć. 
I nie da się patrzeć przez plecy. Przez ramię najwyżej.

Muszę przyznać, że choć to opowiadanie ma tylko cztery posty, to już widać, że jest to Twoje najlepsze dzieło. Rozwinęłaś się jako autorka i wreszcie wszystko trzyma się kupy. Mamy akcję, nie tylko tani romans, postacie posiadają własne charaktery, główna bohaterka nie jest skończoną pierdołą, chociaż momentami wracasz do tego obrazu. 
Bardzo podoba mi się świat wykreowany przez Ciebie. Znowu przeniosłaś bohaterów z Konohy do normalnego świata, ale dzięki specjalnej jednostce wojskowej zachowałaś klimat akcji, walki i niebezpieczeństw. Dzięki temu czuję się nieco, jakbyś wcale nie zmieniła ich otoczenia. Udaje Ci się stworzyć odpowiedni klimat, wszystko jest na swoim miejscu, nawet Deidara, który rozdaje sprzęt bojowy. Pojawia się nawet postać Danzou, z którą nie spotkałam się jeszcze w żadnym fiku. Całość osadzona jest w dość nijakich ramach czasowych, ale domyślam się, że to współczesność. 
Wreszcie dobrze Ci idzie kreowanie bohaterów. Każdy z nich ma własną osobowość, może poza Naruto, który wydał się potwornie flegmatyczny. Itachi nie jest dokładnie takim, jakim bym go sobie wymarzyła, ale może masz jakiś pomysł w tym, że robisz z niego fajtłapę. Najbardziej spodobał mi się Sai, który jest chamem i tak powinno być. Kakashi mógłby być jeszcze nieco bardziej dopracowany, ale nie można mieć wszystkiego. 
Widzę, że robisz postępy. W komentarzu pisałaś, że na Twoim blogu jest dużo treści i żebym oceniła tylko ostatnie opowiadanie. Zawsze staram się przeczytać i ustosunkować do całej treści, co też zrobiłam, ale na dwa pierwsze dzieła patrzę z przymrużeniem oka, bo bardzo się rozwinęłaś w tym czasie i powinnam patrzeć na to, jak piszesz teraz. 

BŁĘDY (5/10)

Nagminnie występuje u Ciebie problem z kropkami w dialogach. 
- Idź – powiedziała. 
- Idź. – Odwróciła się na pięcie i wyszła. 
Brak innych opcji. Jeśli po myślniku masz opis do dialogu, to nie stawiasz kropki i zaczynasz go od małej litery. Jeśli opisujesz nie słowa, a inną czynność – stawiasz kropkę i zaczynasz od dużej. Chansu Kakashi
1: (…) rzekł Itachi ze zdziwieniem patrząc na Hokage oraz jej asystentkę. Przecinek przed „ze”. 
Minęło jedenaście miesięcy od Twojego opuszczenia Akatsuki. W dialogach wszystkie zwroty typu „Tobie”, „Ci”, „Twój” piszemy małą litery. 
Kakashi powinien jeszcze odpoczywać, Kurenai miała przypilnować aby się nie przemęczał. Przecinek przed „aby”. 
(…) po czym wróciła do wypełniania leżących prze nią dokumentów (…) „Przed”. 
W takim razie przekazujemy Ci pod opiekę córkę piątej Mizukage. To samo, co wyżej. 
Mówiła bardzo cicho i Itachi musiał chwilę pomyśleć, zanim zrozumiał co powiedziała. Przecinek przed „co”. 
A ty nie idziesz spać Mistrzu Itachi? Przecinek przed „mistrzu”. 
Nie wiedział jak obudzić dziewczynę. Przecinek przed „jak”. 
2: Weszła do łazienki i wzięła długi prysznic, a następnie ubrała się w długie czarne spodnie i tego samego koloru top. Powtórzenie. 
Obserwowaliśmy go cały dzień głupia dziewucho. Przecinek przed „głupia”. 
Odegnał go szybko, ponieważ nie chciał wspominać tych czasów. Nigdy nie miał czasu, aby przygotować śniadanie (…) Powtórzenie. 
Była naprawdę wdzięczna za ratunek i nie wiedziała w jaki sposób może to wyrazić. Przecinek przed „w”. 
Nie mogła zrozumieć dlaczego udawał, choć tak naprawdę uważał ją za niepotrzebny bagaż. Przecinek przed „dlaczego”. 
Sakura nic nie rozumiejąc patrzyła na plecy oddalającej się dziewczyny. Oddziel przecinkami „nic nie rozumiejąc”. 
3: Nie wiedział w co ta dziewczyna ma zamiar grać. Przecinek przed „w”. 
Widział w jej oczach gniew, nie wiedział co się wydarzyło (…) Przecinek przed „co”. 
Nie wiedział skąd ta dziewczyna tyle o nim wie. Przecinek przed „skąd”. 
Nie wiedział co ma myśleć o jej zachowaniu i jaki jest jej cel, ale wiedział, że wkrótce dowie się tego. Przecinek przed „co”. 
4: (…) zapytała, pomimo, iż mieszkała z nim już kilka tygodni. Przecinek stawiamy tylko przed całym zwrotem „pomimo iż”. 
Długo tak będziesz mnie do cholery ignorował?! „Do cholery” to wtrącenie, oddzielamy przecinkami. 
Kobieta początkowo chciała udać, że nie wie o czym jest mowa, lecz po chwili westchnęła. Przecinek przed „o czym”. 
Nie wiedział co się z nim działo (…) Przecinek przed „co”. 
Poczuła jak ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu. Ścisnął je lekko, za co zamarła. Przecinek przed „jak” i „przez co zamarła”. + Ją. 
Oboje, pierwszy raz czuli pożądanie. Zbędny przecinek. 
5: Spoglądał pełnymi podziwu, lecz smutnymi oczami na dziewczynę, która właśnie biegła. Przecinek przed „na”. 
(…) i dobrze wiedział co to było. Przecinek przed „co”. 
Dlaczego, więc tak bardzo ciągnie mnie do kogoś, kto nie jest dla mnie? Zbędny przecinek przed „więc”. 
Nie wiedział co się z nim działo (…) Przecinek przed „co”. 
Przechodząc przez ciemny korytarz poczuła uścisk na nadgarstku. Przecinek przed „poczuła”. 
Widząc przerażenie w oczach dziewczyny odsunął się krok do tyłu (…) Przecinek przed „odsunął”. 
Jej oddech przyśpieszył jeszcze bardziej, nie wiedziała co spowodowało wściekłość Kakashiego. Przecinek przed „co”. 
Nanami nie wiedząc co robi (…) To samo. 
Jeśli chcesz możesz spać tutaj. Przecinek przed „możesz”. 
6: (…) zapytał podchodząc bliżej. Przecinek przed „podchodząc”. 
(…) powiedział ciągnąc ją za sobą do kuchni. Przecinek przed „ciągnąc”. 
Zauważył to, wiedział jak wielki ból sprawiał jej swoim milczeniem. Przecinek przed „jak”. 
(…) bał się jak zostanie odebrany ich związek. Znowu. 
Powiesz mi co jest grane? Przecinek przed „co”. 
Nie mam pojęcia o czym mówisz. I przed „o”. 
Sam nie wiem co się dzieje... Znowu „co”. 
Jak na razie to ty boisz się to zaakceptować. A dopóki ty tego nie zrobisz to inni także. Dwa razy przecinek przed „to”. 
Kakashi nie pukając wszedł do pokoju Nanami. „Nie pukając” powinno być oddzielone przecinkami. 
Niebo wisiało nisko zwiastując nadchodzącą burzę. I przed „zwiastując”. 
7: Cisza, która panowała od kilku dni w domu była nie do zniesienia. Chociaż lato było wyjątkowo ciepłe, od kilku dni nie ustępował deszcz. Przecinek przed „była” i powtórzenie „kilku dni”. Linijkę dalej masz „kilka godzin”. 
Nanami od kilku godzin leżała patrząc w sufit i rozmyślając o wydarzeniach minionych dni. „I rozmyślała” albo „sufit, rozmyślając”. 
Wiedział, że jest to bolesny proces, gdyż sam kiedyś musiał to przejść. Każdy nowy członek ANBU musiał poddać się przeglądowi umysłu, aby sprawdzić, czy jest gotowy walczyć poświęcając swoje życie na rzecz kraju. Powtórzenie „musiał” i przecinek przed „poświęcając”.
Nie mógł pozwolić na to, żeby osoba, którą darzył szczególnymi uczuciami była narażona na takie cierpienie. Przecinek przed „była”. 
Niespodziewany gość wsunął się pod kołdrę i ułożył głowę na poduszce tuż obok jego twarzy. Rozchylił powoli powieki i spojrzał w duże, błyszczące oczy. Gość rozchylił powieki? Ciężko by mu było wejść na ślepo. 
Przeklął się w duchu, że nie potrafi swoich problemów rozwiązać w inny sposób niż milczenie. „Milczeniem” lub „poprzez milczenie”. 
Powiem wszystko co wiem. Przecinek przed „co”. 
Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Znowu. 
Przepraszam, nie wiem czy potrafię cię szczerze pokochać... I przed „czy”. 
Pogoda, następnego dnia nie zmieniła się. Tym razem zbędny przecinek. 
8: Chociaż jest zakaz ich uprawiania we wszystkich krajach, u nas w czasach wojny robiono z nich wywar i zamaczano w tym bronie. Miałam popełnić samobójstwo, a wtedy dzięki pieczęci, wszystkie informacje, które zdobyłam przechwyciłaby moja matka. „W czasach wojny” powinno być oddzielone przecinkami, to samo z „dzięki pieczęci” i jeszcze jeden przed „przechwyciłaby”. 
Jeśli dojdzie do walki, pamiętajcie, że najmniejsze zadrapanie bronią jest śmiertelne – kontynuowała swoją opowieść. – Jeśli dojdzie do starcia musicie walczyć na dystans (…) Powtórzenie „jeśli dojdzie do” i przecinek przed „musicie”. 
–Sakura, Sai, Yamato (…) Zjadło spację. 
Pamiętajcie, że od tej pory musimy udawać, że nie mamy pojęcia iż Nanami jest szpiegiem. Przecinek przed „iż”. 
Po zakończeniu odczytywania listy wszyscy rozeszli się, aby przygotować się do misji. Po spakowaniu rzeczy, Kakashi podszedł do drzwi sąsiedniej sypialni. Powtórzenie „po”. 
Przemoczeni do suchej nitki postanowili rozbić obóz. Przecinek przed „postanowili”. 
Leżało tam wiele uschniętych gałęzi, lecz wszystkie nasączone były wodą. Żeby coś nasączyć, musiałby być człowiek, który to robi. Lepiej by brzmiało „nasiąknięte”. 
Był dla niej przyjacielem o jakim nawet nie śniła. Przecinek przed „o”. 
Pomimo, że nie zawsze był dla niej dobry, czuła się z nim lepiej, niż innymi członkami jej wioski. Zbędne przecinki przed „niż” i „że”. 
Trafiła w udo, z którego momentalnie trysnęła struga krwi. Struga może płynąć, nie tryskać. 
Jej przyjaciele byli zbyt daleko, aby usłyszeli jej wołanie. Usłyszała szelest tuż za sobą i w ostatniej chwili uskoczyła (…) Powtórzenie. 
9: Chakra którą wyczułam już wcześniej. Przecinek przed „którą”. 
Widok, który ujrzeli był dla nich tak samo tragiczny (…) I przed „był”. 
Tsunade zamarła widzą w jakim jest stanie. „Widząc” i oddziel to słowo przecinkami. 
Wiem jak można jej pomóc, szybko zawołajcie głowę klanu Yamanaka! Przecinek przed „jak”. 
Wszyscy, których kochałem nie żyją. I przed „nie”. 
Nie potrafiłby założyć rodziny, czy wychować dzieci nie mogąc dać im swojej miłości. Zbędny przecinek przed „czy”, a brakuje przed „nie”. 
10: Geniusz klanu Uchiha, wielokrotny morderca niewinnych ludzi i były członek Akatsuki walczy o życie zwyczajnej dziewczyny. Przecinek przed „walczy”. 
(…) wykrzyknęła Hokage, a już po chwili dostała to o co prosiła. I przed „o”. 
Długie, wcześniej sięgające pasa kosmyki opadły na podłogę z cichym szelestem. Przecinek przed „kosmyki”. 
Kraj Wody nie był silny i prawdopodobnie zamieszanie jakie wprowadził miało na celu sprowokować Kraj Ognia do wszczęcia walk. „Jakie wprowadził” powinno być oddzielone przecinkami. 
Poczuł jak pierwszy raz w życiu nogi się pod nim uginają (…) Przecinek przed „jak”. 
Nie wiem czy kiedykolwiek będzie to możliwe... I przed „czy”. 
Pamiętał jak uwielbiał wplatać dłonie w jej długie kosmyki (…) I przed „jak”. 
Jednak decyzja, którą wcześniej podjął wisiała nad nim niczym burzowe chmury. I przed „wisiała”. 
Widok, który przed chwilą zastał tylko utwierdził go w przekonaniu, że trwanie u jego boku mogło ją zabić. I przed „tylko”. 
W tym miejscu kończę poprawiać błędy interpunkcyjne. Jest ich od groma. Rozdziały są króciutkie, a zapominasz o co drugim przecinku. Poczytaj trochę na ten temat (np. TU) i sama popraw resztę postów, bo będzie trafiał mnie regularny szlag, jeśli będę musiała Ci wypominać każdy po kolei. 
11: Minęły trzy miesiące i choć lekarze mówili, że nie ma szansy na wybudzenie, od kilku dni dawała oznaki kontaktu z rzeczywistością. Nie było to żadną gwarancją, lecz siedzący przy niej mężczyzna uczepił się skrawka tej znikomej nadziei. Gwarancją czego? 
Chciałbym wiedzieć, czy mnie słyszysz, Mała – szepnął. Po co ta duża litera? 
(…) nienależnie od momentu (…) „Niezależnie”. 
11: (…) kiedy poczuła jak jej prawe przedramię przeszywa ostry ból. Chciała krzyczeć, gdy ból rozprzestrzenił się na całe ciało, ale z drugiej strony uwielbiała ten ból. Przecinek przed „jak” i powtórzenie „ból”. 
12 : (…) kiedy już dotrze w wyznaczony cel. Można dotrzeć do celu, nie w cel.
13: Sądzę, że zapewnisz jej lepszą opiekę niż w szpitalu. –Uśmiechnęła się, po czym pomogła dziewczynie usiąść na wózku. Zjadło spację.  
14: (…) nikt nie widział w nim już tego niebezpiecznego geniusza klanu Uchiha. W końcu nie widział w oczach ludzi nienawiści (…) Powtórzenie. 
(…) który miał być niemymi przeprosinami za jej wybuch. Ostatnio nie panowała nad emocjami i zauważyła, że stała się wybuchowa (…) Znowu. 
15: (…) która połyskiwała szkarłatem w świetle księżyca, który nagle wzszedł na niebie. „Wzeszedł”. 
Po tych słowach garnęła ją dzika wściekłość. „Ogarnęła”. 
Dla mnie pijesz alkohol i zabawiasz się z każdą, pierwszą lepszą lafiryndą?! „Każdą” albo „pierwszą lepszą”, zdecyduj się. 
To po co tu przyszedłeś ?! Zbędna spacja. 
Ja zrozumiałem… –W jego oczach również zaczęły błyszczeć drobne kryształki. A tu brak. 
16: Usiadła na przeciwko siedzącego już przy stole chłopaka. Powtórzenie i „naprzeciwko”.
Nie chcę walczyć o Twoją miłość, bo wiem, że to nie możliwe. „Niemożliwe”. 
(…) powiedział i wyminął ją, wychodząc za podwórze i kierując się w stronę furtki. „Na podwórze”. 
17: Siedziały tak dobrą godzinę, kiedy w końcu z bólem serca Nanami była świadoma tego, że musi wracać do domu. Z bólem serca można coś robić, a nie być świadomym. 
18: Nad Krajem Wody jak zwykle wisiały ciężkie, przesączone charakterystycznym, deszczowy zapachem chmury. „Deszczowym”.
Bo Twoja matka tak każe. „Twoja” małą literą, bo to dialog. 
Co Cię tu sprowadza Hajime? „Cię” małą literą. + przecinek przed imieniem.
20: Hajime... Przecież Cię zabiłam... Trafiłam w serce! Jak wyżej. 
W takim razie idę z Tobą. „Tobą” małą. 
Wiesz, że muszę to zrobić sama, zdanie dalej: (…) musi zrobić to sama i (…) musiała podejmować ograniczone decyzje. Powtórzenia. 
(…) bycie księżniczką zobowiązuje, lecz robi to nie ze względu na czysty obowiązek. „Zobowiązuje” i „obowiązek” źle wygląda jedno koło drugiego. 
21: pochodnie znajdowały się tylko na rozwidleniach dróg. „Pochodnie” dużą literą. 
Odskoczyłam z przerażeniem zaczęłam wpatrywać się w ciemność. Zabrakło „i”. 
Wzięłam głęboki wdech, który dodał mi pewności siebie, lecz w tej samej chwili, poprzez zziębnięte przeszył mnie ostry skurcz. Zziębnięte co? 
22: (…) wrzucając go do wielkiego wiara z wodą. „Wiadra”. 
Do stąd te znajome włosy i rysy twarzy. „To”. 
Chociaż byłam świadome (…) „Świadoma”
To byłby logiczne, gdy ją poznałam tydzień temu, nie była przyjaźnie nastawiona do otoczenia. „Byłoby”. 
24: Ninja, który posiada jeden lub dwa żywioły, może używać z ogromną mocą. natomiast ja mogę tylko w połowie. Zabrakło „ich” i „natomiast” dużą literą. 
Co z tego, ze mogę chodzić po wodzie lub po drzewie (…) „Że”. 
Lecz czy uwierzy również, że Uchiha jest tak samo głupi. – Zbędny myślnik i lepszy byłby pytajnik na końcu zdania. 
(…) zmierzałam na trening, wyczuwając zbliżającą się klęskę. Dziś czekał nas trening indywidualny (…) Powtórzenie. 
25: Jego druga ręka sięgnęła po mój nóż, wbity w korę masywnego dębu. Wbił ostrze w tchawicę zamaskowanego mężczyzny (…) Powtórzenie. 
Skusiłam się i wylałam na odrobinę dłoń, wmasowując w ciało i ciesząc się jego zapachem. „Odrobinę na dłoń”. 
Nie miałam też ochoty zakładać nie siebie brudnych ubrań. „Na siebie”. 
(…) a ja popchnęłam do delikatnie na łóżko. „Go”. 
Czy w tak poważnej sytuacji mógł wciąż pozwolić sobie na zazdrość. Skoro jest „czy” to wypada dodać pytajnik. 
26: Byłam egoistą zdolną zostawić swój kraj, dla własnego uczucia. Skoro „zdolną” to „egoistką” albo na odwrót. 
28: Nie wytrzymałam ruszyłam w stronę prawdopodobnie zaplecza eksperymentalnego. Zabrakło „i”. 
Wcześniej musiał celowo osłabić jego ciało, ponieważ chłopak leżał na półprzytomny. Bez „na”. 
29: (…) lecz nagle przypomniałam dobie o Itachim. „Sobie”. 
Okłamał ją, choć robił to dla dobra starych kompanów. Ale… Inoichi to facet… 
31: Byłam świadoma tego, że walka tyczy się o zapieczętowaną we mnie, tajemniczą technikę obronną. Zbędny przecinek i „toczy się”. 
Nie zasypiaj 
1: Wyglądali niemalże identycznie, jedyna istotna różnica to długość włosów. Starszy miał jeszcze bardziej męskie rysy. To jedyna czy nie jedyna? 
Jest uroczy - uśmiechnęła się Hinata, lekko się czerwieniąc. Powtórzenie. 
(…) ale sama również nie byłam święta.Zwlokłam się z łóżka (…) Zjedzona spacja. 
Pewnie od tej na nauki ci się poprzepalało coś. Zbędne „na”. 
2: To co? Gotowa? – Zapytałam (…) Od małej litery. 
Jednakże spójrzmy prawdzie w oczy, kto zgadza się na pomoc Uzumakiego w "ogarnianiu". Przydałby się pytajnik i niepoprawny cudzysłów. 
Jakkolwiek idealnie nie wyglądał Sasuke, jakoś te same słowa nie mogłyby mi przejść przez gardło. „Jakby” zamiast „jakkolwiek”
3: (…) przez co miał w sobie pewien urok Z ulgą wysiedliśmy z samochodu, przeciągając się i masując obolałe stawy. Zostawiliśmy wszystko i z uśmiechami (…) Zabrakło kropki. I wszyscy w tym samym czasie wykonywali dokładnie te same gesty?
Właściwie to  w duchu liczyłam na to, że przez ilość alkoholu, jaki później spożył, niewiele pamiętał. „Jaką”, bo spożył ilość. I linijkę przed i po masz powtórzenie „miałam nadzieję”. 
4: (…) wiązała się jakaś historia, przez co pomimo tego, iż traktował mnie bardziej jak kumpla (…) Może jeszcze dołożyć „dlatego że chyba ponoć”? Trzeba poprawić to zdanie. 
5: Zaskoczona spojrzałam na wyciągniętą dłoń bruneta, w której znajdował się jakiś zwinięty . Zwinięte co? 
Nie chciałam by taktował mnie w ten sposób (…) „Traktował” i przecinek przed „by”. 
Tylko on mógł sprawić by przestała się zaręczać. „Zadręczać” i przecinek przed „by”. 
6: Zerknęłam na zegarek, który wskazywał punt czternastą. „Punkt”. 
I od kiedy na weterynarii uczą ekonomii? 
7: Nie mówisz być tam na osiemnastą? „Musisz”. 
Zadnia, które wykonywaliśmy na zajęciach (…) „Zadania”. 
8: Usłyszałam trzask łamanych paznokci, po czym płynącą z czubków palców krew. Zabrakło „zobaczyłam”, bo raczej nie słyszy krwi. 
Ah tak, więc jednak mówił ci o tym jakże nieszczęśliwym wypadku? Biedny, naprawdę biedny chłopak. Jako jedyny przeżył w tym jakże nieszczęśliwym wypadku. Powtórzenie. 
9: (…) zwłaszcza jeśli w domu na się taki syf, iż nie chce się do niego wracać. „Ma się”. 
Madra da sobie spokój. „Madara”. 
10: Zmieniła Ci się czcionka w tym rozdziale: 
(…) minęły także wszelkie inne uczucia. Czułam się kompletnie wyprana z uczuć i emocji. Powtórzenie. 
12: Kłótnia musiała trwać od dawna, bo choć byłam spóźniona, jeszcze nic nie zdążyli wpakować. Miało być chyba „od niedawna”. 
Jak na moje to o wiele za dużo. Zabrakło „oko” i przecinka. 
To wspólnik mojego, o którym wielokrotnie wspominałaś. „Mojego ojca”. 
Syna Jirayi widziałam tylko kilka razy w życiu i nigdy nie miałam okazji się z nim zaprzyjaźnić, zwykle zamienić tylko kilka słów. Powtórzenie i „zamienialiśmy”.
(…)którzy po kilku piwach ani myśleli się w końcu rozpakować. Gdy w końcu poukładałyśmy wszystkie produkty spożywcze (…) Znowu. 
14: Choć serce waliło m jak oszalałe (…) „Mi”. 
16: Sama nie wyglądała najlepiej i po chwili zamieniłyśmy się rolą. „Rolami”. 
Moje oczy były zbyt podrażnione przez dwutlenek węgla, aby coś zlokalizować. Dwutlenek węgla? Serio? 
17: (…) kiedy uciekłyśmy z Konan z płonącego budynku. Płonął tylko pokój. 
Gomenesai
1: Tak, jest tam o wiele bardziej deszczowo o tej porze niż u nas. Pada praktycznie cały rok. To teraz jest deszczowo, czy bohaterka ma informacje z całego roku po miesiącu pobytu? 
(…) odparła, lecz blondyn zaprzeczyła. „Blondynka”. 
Dzielnica Konoha uważana była za spokojne, lecz ubogie osiedle. Zwykle mieszkali tu spokojni i ambitni studenci lub samotnicy. Powtórzenie. 
(…) ale jakoś dziwnie numerowane są te domu. „Domy”. 
(…) jazda na motorze w tym co m pozostało nie mogła być przyjemna. Przecinek przed „co” i „nie”, do tego „mu” zamiast „m”. 
Kobieta wymięła recepcję (…) „Wyminęła”. 
2: Nie wiem o czym ona mówi? – Żachnęła się Haruno. Przecinek przed „o” i zbędny znak zapytania. 
Gdyby nie jej wstawiennictwo, wyleciałabym lub pozostała popychadłem do końca kariery. „Wyleciałaby”. 
Trzymasz w tym pudełeczku, który jest właśnie rozmiaru granatu. „Które”. 
Usłyszała spokojny głos Saia, który najprawdopodobniej nie był świadomy, że właśnie dokonał morderstwa. I to wielokrotnego. Wielokrotne byłoby w momencie, gdyby każdą z tych mrówek zabił po wielokroć. Taki mord jest masowy. 
Od początku widziała, że musi mieć powodzenie wśród kobiet. „Wiedziała”. 
3: Jej oczom ukazała się rozległa plaża z litej skały, oraz gęsty lat. „Las” i zbędny przecinek. 
Podczaj wojny przeprowadzano tutaj eksperymenty na zwierzętach. „Podczas”. 
4: Za duże ryzyko, że wszystko zawali się w pizdu. – Sai popatrzył na nią z aprobatą. Miała być chyba „dezaprobata”. Dziewczyna właśnie podała wybitnie głupi pomysł, więc nie ma powodu do pochwał. 

RAMKI (7/10)

Tutaj cierpisz na lekkie braki. O ile menu wygląda ładnie, bo jest minimalistyczne, to zawartość zakładek jest wręcz rozpaczliwie okrojona. 
Podzieliłaś archiwum na części, to był dobry pomysł, skoro to kilka opowiadań. Polecam jednak ułożyć je w odpowiedniej kolejności, bo nagle mamy dzikie miniaturki gdzieś pomiędzy zakończonymi opowiadaniami a aktualnym.  Dodałabym w poszczególnych zakładkach więcej informacji o fabule, choćby takie drobiazgi jak: czas akcji, główne postacie, tematyka, świat przedstawiony, cokolwiek innego. Te urywki, które tam wstawiałaś, są bardzo dobre, ale to trochę za mało. I nawet tej krótkiej notki brakuje w archiwum ostatniego z Twoich opowiadań, czyli wychodzi na to, że nie wiemy zupełnie nic na jego temat. Dopracowanie takich drobnostek nie jest aż tak pracochłonne, a wszystko od razu lepiej wygląda, polecam. 
Mamy stałych czytelników, stan rozdziału i licznik – wszystko bardzo ładnie. 
Zakładkę O autorce wypunktowałaś. Nie przepadam za podawaniem informacji w takiej formie, ale całość nie wygląda tragicznie, możemy się czegoś dowiedzieć o Tobie. Chciałabym tu jeszcze zobaczyć powód, dla którego zaczęłaś pisać, jaka manga Cię interesuje, co Cię motywuje. Jesteśmy w blogosferze, liczą się tu głównie fakty związane z Twoim istnieniem w Internecie. 
Zakładka Informacje bardzo mnie zawiodła. Wchodząc tu, spodziewałam się jakiś konkretów, a wszystko, co odnalazłam, wiedziałam już wcześniej. Zmienianie adresu bloga nie było wskazane, gdyż utrudniłaś życie dziewczynom z ocenialni i spisów blogów, ale załóżmy, że miałaś ku temu powody. Jednak lenistwa względem pierwszego opowiadania nie da się niczym usprawiedliwić. Stawiam, że nie jestem pierwszą oceniającą, która podjęła się lektury Twojego bloga, więc lekkim brakiem szacunku w kierunku takowych jest stwierdzenie, że jestem leniem, nie poprawię błędów. Ostatni post ukazał się prawie rok temu, co oznacza, że miałaś dużo czasu, by poprosić kogoś o betę tych rozdziałów. Widzę, że zrobiłaś duże postępy w najnowszym opowiadaniu, więc sama również mogłaś się za to zabrać, bo Chansu to śmierć na chorągwi. 
Uroczo, że założyłaś fanpage. Miły krok w kierunku Twoich odbiorców. 
Spam i linki obowiązkowe. Chociaż widzę, że rzadko do nich zaglądasz, bo pisałam, żebyś usunęła link do Ostrza Krytyki, a zostawiła jedynie Wspólnymi Siłami. 

DODATKOWE PUNKTY (1/3)

 + Za animacje w zakładkach. 

CAŁOŚĆ (62/90) – DOSTATECZNY

Zrobiłaś kolosalne postępy, dzięki czemu nie odjęłam aż tylu punktów za treść i błędy. Liczę, że dalej będziesz się rozwijać, pewnie jeszcze tam zajrzę, powodzenia!

11 komentarzy:

  1. Jesteś pierwszą oceniającą ;) dziękuję za ocenę, choć przyznam, że tekstu na temat chansu nie chciało mi się czytać i zmuszałam się do tego. To opowiadanie zniknęło na kilka miesiecy, ale na prośbę czytelników wróciło, dlatego nie chciałam bys się z nim męczyła. W każdym razie mam teraz pomoc przy poprawianiu tego badziewia, dzięki :d
    Jeśli chodzi o "Nie zasypiaj" znów zgadzam się z błędami i brakiem zdolności do opisów i charakteru, jednak wzorowane jest na prawdziwych wydarzeniach. I jedyne co mi się nie podoba w ocenie to stwierdzenie, że życie studenckie to nie imprezy. Tak jak Michiko należę do raczej pilnego grona, a conajmniej raz na miesiąc przyłączam się do jednej z imprez, które są co weekend. No i co do ekonomii to miałam ją na pierwszym semestrze, jak ok 80% kierunków. Nie wiem czy studiujesz dlatego mowię to dla sprostowania, w żaden sposób nie chciałam Cię urazić. Ogólnie ocena bardzo szczegółowa, cieszy mnie to, bo dotychczas żadna ocenialnia nie zdążyła mnie ocenić ze względu na kolejki ;/ wygaszony Naruto wyjaśni się razem z wątkiem Sasuke, ale nie chciałabym tu pisać, zeby nie zdradzić prawie całej fabuły. W każdym razie podziwiam, że podjęłas się sprawdzenia ogromu tekstu. Dzięki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz późną odpowiedź, dopiero wyszłam ze szpitala.
      Też jestem studentką i to na kierunku biologicznym - Ochrona Środowiska na Wydziale Biologii UW. Żaden z innych kierunków tam - Biologia i Biotechnologia, ekonomii nie mają, dlatego to dość abstrakcyjne.
      Chansu przebolałam, żeby ocenić, czy robisz postępy, chociaż prawda, że zgrzytałam zębami, gdy musiałam to czytać. Dobrze, że udało Ci się rozwinąć, to najważniejsze.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Są to kierunki typowo naukowe, laboratoryjne. Na kierunkach, po których wiele osób zakłada własny biznes są obowiązkowe przedmioty jak ekonomia, marketing itd. Weterynarz jako osoba, która w większości otwiera własną klinikę musi posiadać takie wykształcenie. Tak samo np. zootechnicy. :) A co do szpitala to mam nadzieję, że już poskładana w całość? :D

      Usuń
    3. Złamana łopatka, trzy żebra, jeden krąg. Wyleczyli tylko odmę i zapaść prawego płuca, ale akurat to nie bolało, za to zakładania/wyjmowanie/dziura po drenie bolą jak diabli. Więc czuję się bardziej chora niż bezpośrednio po wypadku, ale żyję i piszę następną ocenę, dziękuję za troskę : )

      Usuń
  2. Sporo powtórzeń w tej ocenie.

    Mieszasz też czasy.

    Była to wina czasu, który musiałaś czekać na ocenę
    Okrutnie to kulawe.

    Wszystko zdążyło się pozmieniać już nie jeden raz
    Niejeden.

    Dzięki temu Twój blog byłby łatwiejszy do zapamiętania, a teraz czytelnik, mając do wyboru mnogość opowiadań w blogosferze, może przypadkiem zamknąć Twoje opowiadanie, bo nic konkretnego go tutaj nie przyciągnie.
    Ale bzdura.

    Do tego potwornie zagubiłaś cechy Itachiego.
    Jak można coś potwornie zagubić?

    powinien być rządnym krwi potworem
    Lol, serio? http://sjp.pwn.pl/slowniki/żądny.html

    czy spałaś, oglądając wątki w anime dotyczące tego Kakashiego
    To byli jacyś inni?
    ;)

    karierze aktorskiej w świecie Naruto
    Eee, serio?

    jako członek ANBU, miał taki psi obowiązek, by nie pozwolić mu uciec!
    Taki jest zbędne.

    A w sumie cały post ma akapitów dwa…
    Dwa akapity. Nie udziwniaj na siłę.

    bujają się w te i nazad
    Tę.

    Chyba, że liczysz ten prysznic na środku korytarza.
    Bez przecinka.

    scenom kuchennym życia głównych bohaterów
    Z życia.

    Ja jestem świadoma, że ona od początku nie zanosiła się na wybitnie bystrą (swoją drogą – zgrzytałam zębami, gdy Yamato stwierdził, że jest mądra, bo akurat on powinien być inteligentny)
    Mądrość =/= inteligencja.

    żeby przypadkiem ktokolwiek, kto byłby blisko, nie dał rady jej nie zauważyć
    Lolwut, zamotałaś.

    Fragment: Podbiegła i rzuciła się mu w ramiona (...) , a chwilę później (...) mężczyzna zrzucił ją z siebie (...) . Czyli przewróciła go? Ale rzucenie się komuś w ramiona to chyba uścisk, nie obezwładnienie.
    Nie musiała na nim leżeć. Mogła np. wisieć mu na szyi, wtedy też mógłby ją zrzucić z siebie.

    Nie wiem, jakim cudem Itachi i Hinata tak długo nie wpadli na pomysł, że z Nanami coś się stało. Przecież shinobi nie powinni mieć problemu ze zbieraniem drewna.
    Wcześniej pisałaś, że to zwyczajna dziewczyna.

    Czy mi się zdaje, czy Itachi był członkiem Akatsuki, a do tego geniuszem klanu Uchiha? W pojedynkę potrafił pokonać wielu ninja, w tym również mieszkańców Wioski Liścia. Z jego charakterem powinien sam próbować opanować tę technikę, ma do tego największe predyspozycje, ale niech będzie.
    Zaraz, czy ty nadal masz na myśli Byakugan? Jeśli tak, to śmiechłam tag bardzo.

    W Naruto leczenie miało miejsce w specjalnych pokojach, w których lepszy był przepływ chakry. Czemu więc jedno z najcięższych zadań Tsunade wykonuje na blacie swojego biurka?
    Może nie było czasu na przeniesienie rannego?

    tak samo, jak dbał o spełnienie ostatnich słów swojego najlepszego przyjaciela.
    Bez przecinka.

    I nie jestem w stanie zrozumieć, jakim cudem Itachi nie poszedł i nie dał po mordzie facetowi, który skrzywdził jego przyjaciółkę. Tak nie zachowuje się dorosły mężczyzna.
    Wiadomo przecież, że dorośli mężczyźni wszystko rozwiązują daniem sobie po mordach.

    Ah.
    Ach.

    Dziewczyna na wózku, Itachi maluje balustradę, więc są i schody. I pokonała je drogą teleportacji, tak?
    A schody nie mogły mieć pojazdu, bo?

    że Twoje bohaterka
    Twoja.

    Widać, że masz jakim pomysł
    Jakiś.

    bo chyba nie tę samą, co ja.
    Bez przecinka.

    dałby mu imię Erosenina
    Ero-sennina.

    albo kogoś ze swoich byłych mistrzów.
    To ilu tych mistrzów miał Naruto?

    Ponad to uważam
    Ponadto.

    że w kopercie, którą niesie do Konohy jest prawdopodobnie zerwanie sojuszu
    Przecinek przed jest.

    I nie da się rzucać nożem kunai . Kunai to z samej nazwy jest nóż.
    Nope, kunai nie znaczy nóż. Pierwotnie był narzędziem ogrodniczym, a został zaadaptowany na broń (po zaostrzeniu stał się czymś w rodzaju sztyletu), bo był szeroko dostępny, poręczny i tani. ;) https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Kunai

    w jednej chwili wyznaje dziewczynie miłość, a już w drugie odwraca się do niej tyłkiem i przestaje jej ufać.
    Drugiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natknęłam się na wyjątkowo logiczny fragment: Obudziłam się w zaskakująco dobrym humorze, choć gdy przypomniałam sobie sytuację w jakiej się obecnie znajduję, mina mi zrzedła. Byłam sama w domu Hatake, co dodatkowo jeszcze bardziej popsuło mi nastrój.
      To najpierw miała zły czy dobry? Polecam się zdecydować.

      Czytanie ze zrozumieniem lvl minus 10. Obudziła się w dobrym nastroju, potem przypomniała sobie, w jakiej jest sytuacji, więc nastrój się pogorszył. Fakt przebywania w domu Kakashiego pogorszył jej nastrój jeszcze bardziej. Co w tym niezrozumiałego?
      Nie masz nigdy tak, że wstajesz w dobrym nastroju, a po paru chwilach przypominasz sobie, że np. masz jakieś problemy i nastrój leci w dół?

      Nie wiem, jak zdjęcie spodni miało pomóc bohaterce przecisnąć się przez okno.
      Straciła ciut na objętości?

      nie wykonując ponownego skoku w odmęty okiennej ramy?
      Lolwut. o.O

      superuberważne
      Über.

      Magumi się od niej odwróciła
      To w końcu Megumi czy Magumi?

      biegała jak dzika w te i nazad
      I znów: tę.

      a u Ciebie wszystko brzmi jak ramen – ciepłe kluchy.
      Ramen serwuje się gorący, często wyrazisty w smaku, więc porównanie lekko nietrafione.

      Mizukage, która ze względu na pełnioną funkcję, jest najsilniejszą ninja Kraju Wody
      Drugi przecinek jest zbędny.

      A zasilanie to wysiadło tak, o!
      Bez przecinka. Poza tym lepiej by brzmiało ot tak.

      Niezły był pomysł z chakrą Kyuubiego, chociaż brakuje mi sposobu, w jaki Hajime mógłby ten specyfik pobrać.
      Czakra to specyfik? o.O http://sjp.pwn.pl/sjp/specyfik;2575959.html

      też zapomnisz wyjaśnić, jak.
      Bez przecinka.

      Wchodzi do domu, w którym mieszka zgraja morderców i jeden masochista
      Który nie jest mordercą. Oh, wait...

      Do tego napotykam się na fragment
      Po co to się?

      I dotarłam do epilogu tegoż przybytku.
      Eee, tag. http://sjp.pwn.pl/slowniki/przybytek.html

      Następnie walka toczy się o czar, który jest zapieczętowany w Nanami.
      Skąd czary w uniwersum Naruto? Domyślam się, że chodzi o jutsu, czyli technikę.

      Większość niespodzianek, które nam zgotowałaś w te trzydzieści rozdziałów
      W tych trzydziestu rozdziałach.

      Im dalej w treść tym gorzej.
      Przecinek przed tym.

      pozostawia autorowi wiele pola do popisu.
      Duże pole do popisu raczej.

      Zachowanie Sasuke w kuchni mogłoby być bardziej realistyczne, ale i tak widać po tym fragmencie, że był przemyślany.
      Było przemyślane.

      Usuń
    2. Dziewczyna błądząc, trafiła idealnie do pokoju Itachiego!
      Przecinek przed imiesłowem.

      ale późniejszym odruchem nie był protest, zdziwienia, cokolwiek normalnego.
      Zdziwienie.

      bo czasami pierdoły rosnąc do rozmiarów problemów wagi państwowej
      Rosną.

      zalewaniem pożaru whisky. Jedyny problem to fakt, że alkohol ten nie jest przeźroczysty, więc trudno go pomylić z wodą
      Eee, jest. Chodziło ci chyba o to, że nie jest bezbarwny.

      teraz nagle wpada w depresje
      Depresję.

      Rozum mówi jedno a serce drugie.
      Przecinek przed a.

      a nie tylko naskrobałaś kilkudziesięciu pustych zdań.
      Kilkadziesiąt.

      Czy kolejna impreza serio jest potrzebna? Jeśli musisz… Ale nie tak wygląda życie studenta.
      Bo wszyscy studenci są tacy sami.

      A teraz mamy solenizanta, który zamiast palnąć pannę przez łeb, żeby siedziała cicho w czasie porwania, to delikatnie ją prosi.
      Zaraz, koleś właśnie obchodził urodziny/imieniny?

      skoro chciał ją zostawił na pewną śmierć
      Zostawić.

      w te i nazad
      Już chyba trzeci raz: TĘ. Tak ulubiłaś tę konstrukcję, a z uporem maniaka zapisujesz ją niepoprawnie.

      opływają w krew i zgliszcza
      Jak się opływa w zgliszcza?

      Od kiedy dźwięk postrzały
      Postrzału.

      dla którego dziewczyna nienawidząca papierosów, osobiście odpala sobie jednego.
      Bez przecinka.

      Duży plus za końcówkę postu.
      Posta. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;7717

      że młoda dziewczyna może być czasem niezdecydowana
      W przeciwieństwie do starych dziewczyn.

      Ita–Michi
      Łącznik zamiast myślnika.

      wyszły Ci ciepłe kluchy.
      To chyba też jedno z twoich ulubionych określeń, bo powtarzasz je kilkakrotnie. Podobnie z po łebkach. Aż się proszą o synonimy.

      Opis zajęć na fizyce był, lekko mówiąc, na odlew
      Czyli mocny, gwałtowny, z całej siły. No, chyba że chodziło o na odwal (się).

      tępiąc typy spod ciemnej gwiazdy.
      Typów.

      jednak niektóre są tak zupełnie bez sensu
      Albo tak, albo zupełnie.

      To jest przerażające, bo nie tak wyobrażam sobie zabójcę rodziny i całego klanu Uchicha. Powinien mieć jaja, a Itachi jest flegmatyczny i bez wyrazu.
      To w tym opowiadaniu Itachi ma dokładnie taką samą przeszłość jak w kanonie? A skoro to się dzieje w naszej rzeczywistości, to nie powinien za taki występek siedzieć w więzieniu?

      dawały się robić konia co kroku
      Dawały się robić w konia co krok.

      tło dla inny bohaterów.
      Innych.

      Czy możesz mi wyjaśnić, po jakie licho Kakashi gasił latarkę w miejscu, gdzie pełno było trupów, a z oddali dochodziły dziwne dźwięki?
      Po to, by nie kierować na siebie uwagi?

      w żadnym ficku
      Fiku/fanfiku.

      Najbardziej spodobał mi się Sai, który jest chamem i tak powinno być.
      Eee, nope?

      piszemy z małej litery.
      Małą literą.

      Poczuła jak ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu. Ścisnął je lekko, za co zamarła.
      Przecinek przed „jak” i „przez co zamarła”.

      Je? Raczej ją, tę dłoń.

      Spoglądał pełnymi podziwu, lecz smutnymi oczami na dziewczynę, która właśnie biegła.
      Przecinek przed „na”.

      Aha, dzięki temu uzyskasz zdanie: Spoglądał pełnymi podziwu na dziewczynę (...). (Przecinek powinien zostać postawiony przed oczami, wtedy wydzieli wtrącenie).

      Nie do końca obudzona rozejrzała się dookoła, lecz obraz był zamazany.
      Przecinek przed „rozejrzała”.

      Opcjonalny.

      Wiedział, że jest to bolesny proces, gdyż sam kiedyś musiał to przejść. Każdy nowy członek ANBU musiał poddać się przeglądowi umysłu, aby sprawdzić, czy jest gotowy walczyć poświęcając swoje życie na rzecz kraju.
      Powtórzenie „musiał” i przecinek przed „poświęcając” i „być”.

      A gdzie to być?

      Nawet jeśli jest zdolny pokochać, nie chciał tego.
      Przed „jeśli” to samo.

      Nope. Przed jeśli nie powinno być przecinka (zasada cofania przecinka, podobnie jak w chyba że).

      Usuń
    3. Minęły trzy miesiące i choć lekarze mówili, że nie ma szansy na wybudzenie, od kilku dni dawała oznaki kontaktu z rzeczywistością. Nie było to żadną gwarancją, lecz siedzący przy niej mężczyzna uczepił się skrawka tej znikomej nadziei.
      Gwarancją czego?

      Oznaki kontaktu nie dawały gwarancji na wybudzenie.

      Usiadła na przeciwko siedzącego już przy stole chłopaka.
      Powtórzenie.

      Naprzeciwko.

      Nad Krajem Wody jak zwykle wisiały ciężkie, przesączone charakterystycznym, deszczowy zapachem chmury.
      „Deszczowym” i przecinek przed „chmury”.

      Po co?

      Co Cię tu sprowadza Hajime?
      „Cię” małą literą.

      Przecinek przed Hajime.

      (…) wrzucając go do wielkiego wiara z wodą.
      „Wiadro”.

      Wiadra.

      Byłam egoistą zdolną zostawić swój kraj, dla własnego uczucia.
      Skoro „zdolną” to „egoistką” albo na odwrót.

      A przecinek nie w tym miejscu, co trzeba?

      Wyglądali niemalże identycznie, jedyna istotna różnica to długość włosów. Starszy miał jeszcze bardziej męskie rysy.
      To jedyna czy nie jedyna?

      Jedyna istotna.

      Jednakże spójrzmy prawdzie w oczy, kto zgadza się na pomoc Uzumakiego w "ogarnianiu".
      Przydałby się pytajnik.

      Niepoprawny cudzysłów.

      (…) przez co miał w sobie pewien urok Z ulgą wysiedliśmy z samochodu, przeciągając się i masując obolałe stawy. Zostawiliśmy wszystko i z uśmiechami (…)
      Zabrakło kropki. I wszyscy w tym samym czasie wykonywali dokładnie te same gesty?

      Wow, to takie niesłychanie, że po wyjściu z samochodu wszyscy chcieli rozprostować kości.

      I od kiedy na weterynarii uczą ekonomii?
      Pierwszy przykład z brzegu: https://usosweb.uwm.edu.pl/kontroler.php?_action=actionx:katalog2/przedmioty/pokazPrzedmiot(kod:1504S1-EKOWET)

      To teraz jest deszczowo czy bohaterka ma informacje z całego roku po miesiącu pobytu?
      Przecinek przed czy.

      licznik - wszystko bardzo ładnie.
      Dziki dywiz atakuje.

      więc lekkim brakiem szacunku w kierunku takowych jest stwierdzeniem, że jestem leniem, nie poprawię błędów
      Stwierdzenie.

      Ostatnio post ukazał się prawie rok temu
      Ostatni.

      Uroczo, że założyłaś funpage.
      Fanpage. To nie pochodzi od zabawy, tylko od fana.

      pewnie jeszcze tu zajrzę, powodzenia!
      Tu, czyli pod ocenkę. ;)

      Usuń
    4. Z Itachim miałam na myśli Sharingana - opanował wiele zakazanych technik, więc chyba powinien jako pierwszy próbować poznać kolejną, prawda?
      I jaki „czas na przeniesienie rannego”, skoro Itachi właśnie dymał z buta z nią na rękach szmat drogi, a oni zdążyli pogadać parę minut? Zwróciłam na to uwagę ze względu na całość tekstu.
      A schody nie mogły mieć pojazdu, bo? Jeśli chodzi Ci o podjazd, to wcześniej Itachi wchodził po schodach : ) I kto normalny montuje podjazd w domku jednorodzinnym?
      Przybytek:
      2. «miejsce, w którym uprawia się jakąś dziedzinę sztuki lub nauki»
      4. «siedlisko czegoś»
      Uważam, że słowo nie jest nietrafione.
      Rozum mówi jedno a serce drugie. Czemu? http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-a
      Ha! Jednego postu nie poprawiłaś, mam Cię!
      Co do łączników - przerabiane na podstronie. Moja klawiatura NIE JEST W STANIE osiągnąć innego znaku niż myślnik. Czasem poprawki wstawia Word, ale to raczej losowo. Jeśli dasz mi skrót klawiszowy, który jest w stanie zaistnieć na mojej klawie - chętnie skorzystam : )
      Itachi: No, nie moja wina, że tu też ich pozabijał, no!
      To teraz jest deszczowo czy... Czemu przecinek? Przecież to spójnik jak każdy inny.
      Głównie literówki, nie ma tragedii. Powiem Ci, że większość z nich już raz poprawiałam, chyba blogspot zrobił mi nieprzyjemny dowcip, przykrość.
      Nawet po drodze się pochwalę, że już ogarniam cofanie przecinków i porównania paralelne i jestem z tego tytułu z siebie dumna, o! Człowiek się uczy przez całe życie.
      Dzięki : )

      Usuń
    5. @1: Zabrzmiało to, jakby Itachi miał opanować Byakugana, skoro Hinata sobie z nim nie radzi, dlatego śmiechłam.

      @przenoszenie rannego: Opka nie czytałam, opieram się tylko na cytowanych fragmentach. Tak czy siak, mogli nie mieć czasu na przenoszenie, bo chcieli udzielić pomocy jak najszybciej, mimo tego, że Itachi popylał z nią na rękach ileś tam minut, a może właśnie przez to, że niosąc ją, stracił trochę cennego czasu i dlatego musieli zacząć ją ratować w tym nieszczęsnym gabinecie? A jeśli chodzi o stosunek czasu do przebytej drogi, to w końcu shinobi. ;)

      @podjazd: Skoro laska wylądowała na wózku, a Itachi się z nią przyjaźnił (?), możliwe, że zamontował podjazd, żeby mogła go odwiedzać bez przeszkód. Jak pisałam wyżej, nie znam treści opka, opieram się na cytowanych fragmentach, a te pozwalają na gdybanie. Kto normalny? Ten, który np. ma możliwość i ma niepełnosprawnych znajomych.

      @przybytek: Tylko ty pisałaś o epilogu przybytku, czyli opowiadania. Od biedy blog podchodzi pod te znaczenia, ale opowiadanie? Naciągane.

      @przecinek przed a: Mnie to wygląda na a przeciwstawne, jak np. w stary, a głupi. http://sjp.pwn.pl/zasady/Przecinek-przed-spojnikami-przeciwstawnymi-a-ale-lecz-tylko;629794

      @post: No jeszcze miałam bardziej nabijać objętości kilometrowemu komciowi. ;p

      @dywiz: Niepodmieniony był tylko JEDEN (jeden był też przypadek myślnika w miejscu łącznika), reszta jest w porządku, więc nie ma co się spinać.

      @przecinek przed czy: Faktycznie, zasugerowałam się dwoma orzeczeniami, a złożenie jest równorzędne.

      Spoko, najważniejsze, że jest chęć nauki. ;)

      Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.

      Usuń
    6. @1: Nieee, technikę wskrzeszenia. Chociaż... Może znajdę gdzieś ff, gdzie Itachi będzie nowym Madarą! Trza poszukać.
      @Przybytek: Skoro może to być miejsce, gdzie uprawia się dziedzinę sztuki, bo opowiadanie podpada.
      @Dywiz: Word zrobił dowcip. Bo najpierw wstawiłam ze spacjami, a potem je usunęłam, bo niepoprawne, a tu cholerstwo zostało niezmienione.
      Dzięki za życzenia : )
      Pozdrawiam

      Usuń