tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post8275555473630169740..comments2024-03-23T11:19:17.124+01:00Comments on Wspólnymi Siłami: [138] Ocena bloga: goodnight-mr-sweetheart.blogspot.comWspólnymi Siłamihttp://www.blogger.com/profile/04914809755475399131noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-89379720994818269302018-09-24T18:22:11.615+02:002018-09-24T18:22:11.615+02:00Wiem, że siedzimy w jej głowie, ale to koncept zwr...<i>Wiem, że siedzimy w jej głowie, ale to koncept zwracania się do czytelnika, opowiadania komuś historii, przewija się tutaj cały czas.</i> – Owszem. I mam z tym problem, ponieważ w żaden sposób nie jest to uzasadnione. Przez całe opowiadanie przewijają się takie wtrącenia, ale nie wiemy, komu tę historię opowiada Jo ani w jakim celu. Przyjmuje się, że takich zwrotów bezpośrednio do czytelnika nie stosuje się w prozie, chyba że jest to uzasadnione (jak na przykład Twój początek pierwszego rozdziału: <i>Znasz to uczucie, kiedy masz wrażenie, że wszystko idzie zbyt dobrze, zbyt idealnie?</i>. To był zabieg ciekawy i zachęcający do dalszego czytania). Przez zastosowanie narracji pierwszoosobowej i tak czytelnik widzi, że to bezpośrednio jemu Jo opowiada historię, więc takie wstawki są zupełnie niepotrzebne, w dodatku pojawiają się one w <i>randomowych</i> miejscach i co kilka rozdziałów. Co innego, gdyby od razu było zaznaczone, że Jo siedzi i to komuś opowiada, wtedy jak najbardziej miałoby to sens i pełne prawo bytu. <br /><br /><i>No cóż, życie jest pełne rozczarowań, a ja lubię znęcać się nad bohaterami. ¯\_(ツ)_/¯</i> – Nie znoszę ułatwiania życia bohaterom, ale konflikty muszą być przemyślane i – co najważniejsze – nie wprowadzane od czapy. Ten taki nie był. Miałam wrażenie, że nagle wpadłaś na pomysł, by wprowadzić spięcie w opowiadaniu, ale nie przemyślałaś powodu tegoż spięcia. <br /><br /><i>Zastanawia mnie trochę, dlaczego?</i> – Ponieważ taka jest rola narratora trzecioosobowego – on ma bezstronnie relacjonować wydarzenia, być obiektywnym widzem toczącej się akcji. Do zabarwienia narracji służy autorom narracja pierwszoosobowa. <br /><br />Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu!Mrs. Mayhemhttps://www.blogger.com/profile/00482068008700492073noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-73273530815167738542018-09-24T18:20:09.927+02:002018-09-24T18:20:09.927+02:00Dziękuję za miłe słowa! :3
A nie, bo niebieski m...Dziękuję za miłe słowa! :3 <br /><br /><i>A nie, bo niebieski metalik! :D</i> ¬– Jestem w szoku! :D <br /><br /><i>Ale… dlaczego? Z założenia chciałam, żeby „sumienie” Josephine było trochę takim osobnym bytem. Tak, to ciągle ona i sama siebie stopuje. Ale o to mi chodziło, żeby nie była taka durna. Stąd kontrast i specjalne wyróżnienie tego “sumienia”.</i> – Tyle że sumienie Jo to nadal jej własne myśli. Narracja pierwszoosobowa rządzi się nieco innymi prawami niż trzecioosobowa. Tutaj każde zdanie narratora to jednocześnie jakieś spostrzeżenie bohatera, którego oczami obserwujemy całą akcję, więc wyodrębnianie kursywą myśli jest zabiegiem nieprawidłowym, bo to tak, jakbyś wyodrębniła myśl w myśli. Myślocepcja? :D Mogłabyś zastosować kursywę w przypadku, gdyby Jo słyszała głosy we własnej głowie, tymczasem sumienie Jo to nadal jej własne myśli. <br /><br /><i>Trochę nie rozumiem tej uwagi. No jasne, historia opiera się na tym schemacie, ale co to ma do poddawaniu się impulsywnym decyzjom? Wszyscy wiemy, że to nie jest ostatnie spotkanie, ale bohaterka o tym nie wie.</i> – Bardziej mi chodziło o samo powtarzanie „No ale przecież nie mam zamiaru wsiadać znowu z nim do auta!”, „Przecież drugi raz go nie spotkam!”. Trochę to zbyt uwypuklone, ale to – naturalnie – nie jest błąd, a jedynie luźna uwaga. <br /><br /><i>No dobra, powrót do sumienia Jo. Brakuje mi tutaj szerszego wyjaśnienia, bo ja nie widzę nic złego w tym, że to tak wygląda, taki był zamysł. Coś na zasadzie narratora, który uruchamia dialog z bohaterką filmu, czy to ma sens? Wiem, że pisałaś ocenę kilka miesięcy temu (ja niektóre komentarze też), więc nie obrażę się za brak odniesienia.</i> – „Rozmowy” Jo z własnym sumieniem najzwyczajniej w świecie zaczynały przypominać chorobę psychiczną. Jak już mówiłam – to wszystko są myśli Jo. Co innego, gdybyś napisała: <i>Głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że to zły pomysł, ale kazałam mu się zamknąć</i> od czasu do czasu. Regularne konwersacje z samą sobą niemal w każdym rozdziale po prostu stają się, łagodnie mówiąc, dziwne. A jeśli już bardzo zależy Ci na tych „rozmowach” z sumieniem, to wplataj je tylko od czasu do czasu, a nie co rozdział. Dzięki temu będą miały nieco inny wydźwięk. Możesz je również przedstawić, na przykład, za pomocą sceny gadania do lustra. <br /><i>– To świetny pomysł – powiedziałam z przekonaniem. <br />– To fatalny pomysł – odrzekło z dezaprobatą odbicie.</i> <br />W chwilach podejmowania trudnych decyzji ludzie tak czasami robią i czytelnik nie uzna, że Jo należy zamknąć w pokoju bez klamek. Mrs. Mayhemhttps://www.blogger.com/profile/00482068008700492073noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-54529067935109071062018-09-23T15:34:50.416+02:002018-09-23T15:34:50.416+02:00„Pominę już fakt, że „największa-spółka-na-świecie...„Pominę już fakt, że „największa-spółka-na-świecie-zajmująca-się-absolutnie-wszystkim” brzmi bardzo naiwnie, zastanawia mnie tylko, jakim cudem Jo nie wiedziała, kim jest Walt?”<br />Ale popłynęłam z tym bogactwem, wiem :D No cóż, to opkowe, ale sporo komplikuje i sporo ułatwia. Jeśli chodzi o Jo i to, jakim cudem nie wiedziała, kim jest Walt… No, zwyczajnie, nie musiała. Przyznam, że ja np. nie wiedziałam za bardzo, kim jest Elon Musk, tym bardziej jak wygląda, dopóki nie zaczął się spotykać z Grimes. Czy ty na przykład orientujesz się, kto jest prezesem zarządu PKN Orlen? Albo Asseco Poland, jednej z większych spółek informatycznych na polskim rynku? Ja też nie. I nie muszę :D <br /><br />„Dodam na koniec, że opowiadanie zaczyna być lekko… monotematyczne? Nie nudne, bo mimo wszystko ratujesz je postaciami i dialogami, ale jednak czytanie w kółko tylko o trójkącie Jo-Peter-Walt powoli zaczyna się robić męczące. Liczę na dalsze wątki i rozwój fabuły!”<br />Ech, wiem. Brakuje mi wypełniaczy, przyznaję do bicia. Mam w głowie to, że muszę zbudować relację Jo i Walta, by była realistyczna i rozwinąć akcję w to, co ma się wydarzyć dalej. Na szczęście przez ostatnie miesiące zbierałam sporo inspiracji, więc teraz tylko trzeba to napisać :D <br /><br />„Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale jak na razie ten rozdział wydaje mi się – bardzo kolokwialnie mówiąc – z dupy wzięty i napisany po to, by na siłę wprowadzić jakąś dramę.”<br />No cóż, życie jest pełne rozczarowań, a ja lubię znęcać się nad bohaterami. ¯\_(ツ)_/¯<br /><br />„Do postaci ojca narrator nastawiony jest bardzo negatywnie (powinien być bezstronny), lecz nie popiera tego konkretnymi przykładami”<br />Dobrze, że o tym piszesz, bo kompletnie mi to umknęło. <br /><br />„W pierwszoosobowej jak najbardziej, ale tutaj narrator powinien zachować względną neutralność.”<br />Zastanawia mnie trochę, dlaczego?<br /><br />„W ekspozycji podałaś, że miał za sobą mnóstwo rozmów dotyczących zarządzania całą spółką, więc to jest niemożliwe, by nie wiedział, ile przeciętnie trwa takie spotkanie. Nadal więc cała ta drama brzmi bardzo niewiarygodnie.”<br />W punkt, nie przemyślałam tego. <br /><br />„Z postacią Sylvii zrobił się lekki galimatias. Nie bardzo rozumiem motywacji tej postaci, a że pewnie jeszcze sporo rozdziałów zostało do napisania, nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. Mam tylko nadzieję, iż nadasz jej działaniom odpowiedni powód.”<br />Jest, przyznaję i średnio mi to wyszło, kiedy patrzę na to z boku. Strasznie mnie męczyło. Chyba moje rozwiązanie nie jest telenowelowe… :D Ale cóż, czas pokaże.<br /><br />„Jednak w Twoim opowiadaniu akcja rozwijała się za długo. Zbyt często poświęcałaś cały jeden rozdział na szczegółowe omówienie błahostki, podczas gdy mogłaś to miejsce wypełnić czymś istotniejszym dla fabuły.”<br />To prawda, ale uparciuch we mnie strasznie lubi pisać te fragmenty. Wiem jednak teraz, że to pisanie o niczym i prędzej czy później zmęczy czytelnika. Dzięki za analizę, ogrom przydatnych rad i uwag. Strasznie tego potrzebowałam i teraz już mniej więcej wiem, jak to wszystko posklejać i gdzie pokierować. <br /><br />Dzięki raz jeszcze! Siiri Vanwyngardenhttps://www.blogger.com/profile/05252511584668759719noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-88106569840326927662018-09-23T15:34:25.842+02:002018-09-23T15:34:25.842+02:00„Cały problem Jo dotyczył powrotu do domu, więc ch...„Cały problem Jo dotyczył powrotu do domu, więc chyba nie powinnaś wrzucać tego w Wielką Dziurę Fabularną”.<br />Prawda, ale kurcze, sporo rzeczy w tej historii jest kierowane Imperatywem Opkowym i… to straszne, ale przyznaję się bez bicia, ja to pisałam świadomie najczęściej! *idzie zaklejać dziury fabularne*<br /><br />„To wciąż brzmi, jakby Jo miała rozdwojenie jaźni. Pomysł, by pokazać rozdarcie bohaterki jest zdecydowanie okej, ale wykonanie kuleje”.<br />No dobra, powrót do sumienia Jo. Brakuje mi tutaj szerszego wyjaśnienia, bo ja nie widzę nic złego w tym, że to tak wygląda, taki był zamysł. Coś na zasadzie narratora, który uruchamia dialog z bohaterką filmu, czy to ma sens? Wiem, że pisałaś ocenę kilka miesięcy temu (ja niektóre komentarze też), więc nie obrażę się za brak odniesienia. <br /><br />„Dlatego też nie przejmowałam się zbytnio jej zazdrością, bo wiesz, nigdy nie powiedziała mi wprost, że wydrapie mi oczy, jeśli jeszcze raz przytulę Grega… – Pogrubione wtrącenie brzmi jak zwrot do rozmówcy, jednak Jo z nikim nie rozmawia, a my siedzimy w jej głowie”.<br />Wiem, że siedzimy w jej głowie, ale to koncept zwracania się do czytelnika, opowiadania komuś historii, przewija się tutaj cały czas. <br /><br />„Spodobała mi się scena spotkania z Hellen, jednak znowu mam zastrzeżenia i dotyczą one – no kto by się spodziewał! – ponownej fali ekspozycji”.<br />Brak przemyślenia historii wychodzi ponownie, podobnie jak z suchymi opisami wnętrz. Kurczę, ja tego nawet nie lubię, ale pisałam, żeby napisać. Co za hipokryzja… :D<br />Dzięki ci za te rady odnośnie budowania relacji, są bardzo cenne! Wydaje się, jakbym to już wiedziała, a jednak zastosowania brak. <br /><br />„Jedyne, czego mi zabrakło, to poczucie, że między tą parą kiedyś rzeczywiście istniało żywe uczucie, przez co cała scena była niezwykle sucha”.<br />Tego na przykład nie zauważyłam, dobrze wiedzieć! :) <br /><br />„Podoba mi się również, iż nie rzuciłaś bohaterów od razu w swoje objęcia. Po tej akcji z Peterem mogłam się spodziewać, że Walt zastąpi go na kolacji i otrzymam cukierkowe zakończenie. Tak się nie stało. Zgrabnie unikasz cliché – podoba mi się to”<br />Ach, jestem taka dumna z tego fragmentu teraz! :)<br />Właśnie, kurczę, lubię pisać dialogi (zazwyczaj pisanie rozdziałów zaczynam od nakreślenia sceny dialogami, a potem dodaję opisy) i chyba za bardzo zasugerowałam się opkowym trendem, by opisywać wszystko… :v<br /><br />„Pogrubiony tekst to pleonazm – nie da się zejść w górę”<br />Przyznam się do czegoś. Czasem specjalnie zostawiam te durne błędy, żeby potem chichotać z samej siebie. No ale okej, błędy to błędy, zawsze mogę je zapisać gdzieś w notesie, zamiast zostawiać w tekście, punkt. <br /><br />„Rozumiem, że Hellen i Jo bardzo się przyjaźnią, ale czy nasza główna bohaterka nie ma odrobinę zbyt małych kompetencji, by przyjąć ofertę pracy złożoną przez przyjaciółkę? Niby wykonywała gdzieśtam-kiedyśtam jakieś drobne zlecenia, ale to chyba za mało, by zacząć robotę na pełen etat? Tym bardziej, że Jo to osoba bez studiów. Na oferowane jej miejsce z pewnością znalazłaby się masa młodych, ambitnych ludzi z o wiele lepszymi kompetencjami”.<br />Przyznaję bez bicia, to chyba jedna z tych najbardziej opkowych rzeczy, którą umieściłam w historii. Strasznie mi to ciążyło i wiedziałam, że znajdzie się w ocenie. Na szczęście zaczęłam pracę nad poprawą tego wątku i mam nadzieję, że wyjdzie bardziej wiarygodnie (jeszcze mam kilka kwestii do przemyślenia).<br />Siiri Vanwyngardenhttps://www.blogger.com/profile/05252511584668759719noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-64104533894593773572018-09-23T15:34:06.892+02:002018-09-23T15:34:06.892+02:00Whoa, well done! Dzięki za ocenę! Ta ocena to kawa...Whoa, well done! Dzięki za ocenę! Ta ocena to kawał świetnej roboty, niesamowicie mi się podobała. <br /><br />Ach, czuję, że minęło tyle czasu, odkąd ta historia powstała, że zdążyłam przemyśleć wszystko i dojść do podobnych wniosków, ale jak to mówią: co dwie głowy, to nie jedna. Sporo rzeczy mi umknęło, niestety, ale twoje cenne uwagi przydadzą mi się do tego, żeby przemyśleć fabułę. Warto było czekać :)<br /><br />Zacznę od tego, że ta historia powstała po mojej bardzo długiej przerwie w pisaniu i… stworzyłam ją po prostu, żeby się rozpisać. Nawet trochę z myślą, żeby to był taki telenowelowy tasiemiec. Nie pomyślałam, że pisanie o uczuciach jednak może być dla mnie wyzwaniem, bo, pff, co to za sztuka napisać „romansik”. A jednak. No i dlatego zgłosiłam się do oceny. Bo mi się wydawało, że da się tak z marszu stworzyć spójną historię. Nie da się. Zgubiła mnie pewność siebie :D<br /><br />Część uwag, które się tutaj pojawiło, zaczęłam poprawiać już przed oceną. Ale cieszę się, że cierpliwie poczekałam z naniesieniem zmian, bo dowiedziałam się czegoś nowego. Do tego zaczynam teraz zauważać pewną strukturę, której wcześniej brakowało. <br /><br />No dobra, poniżej moje komentarze. <br /><br />„Meh, spodziewałam się, że Walt będzie miał sportowy samochód. Nawet jeśli bohaterka nie wie, z jakim autem ma do czynienia, możemy być pewni, że jest czerwone i szybciutkie”. <br />A nie, bo niebieski metalik! :D <br /><br />„Dobrze wpleciona ekspozycja nie jest zła, ale zdarza Ci się jej nadużywać. Szczególnie w sprawach dość banalnych, które da się ładnie przekazać podczas scen”. <br />Dobrze wiedzieć. Wbrew pozorom, to wszystko nie jest dla mnie takie oczywiste.<br /><br />„A oprócz tego dodam, że popełniłaś tu dość fatalny błąd. Stosujesz zabieg „myśli w myślach”, czyli w narrację pierwszoosobową dodatkowo wplatasz myśli bohaterki oznaczone kursywą. Musisz pamiętać, że siedzimy w głowie Jo od początku do końca, więc, notabene, cały tekst jest jej przemyśleniami”.<br />Ale… dlaczego? Z założenia chciałam, żeby „sumienie” Josephine było trochę takim osobnym bytem. Tak, to ciągle ona i sama siebie stopuje. Ale o to mi chodziło, żeby nie była taka durna. Stąd kontrast i specjalne wyróżnienie tego “sumienia”. <br /><br />„Nie musisz być tak łopatologiczna, i tak wszyscy wiemy, że to nie ostatnie spotkanie Jo i Walta”.<br />Trochę nie rozumiem tej uwagi. No jasne, historia opiera się na tym schemacie, ale co to ma do poddawaniu się impulsywnym decyzjom? Wszyscy wiemy, że to nie jest ostatnie spotkanie, ale bohaterka o tym nie wie. <br /><br />„Niesamowicie przystojni faceci także bywają gwałcicielami. Jo powinna posiadać choćby odruch cofnięcia się i uruchomić resztki instynktu samozachowawczego”.<br />Nie mogę nie przyznać ci racji. Czytając ten tekst w całości po raz drugi, zauważyłam, jak bardzo opkowo wyszedł ten fragment. I jak bardzo niektóre fragmenty przyprawiają mnie o zażenowanie. <br /><br />„O tym mówię. Jo nie chce wracać do pokoju dlatego, iż uraziła Walta, a nie z powodu realnego zagrożenia z jego strony. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby mieli już w jakimś stopniu zbudowaną relację. Nie działa to jednak tak dobrze, gdy zestawiamy ze sobą parę kompletnie nieznanych sobie osób”.<br />Nie wiem, dlaczego o tym nie pomyślałam wtedy, skoro to oczywiste. Wydawało mi się, że wytłumaczenie zachowania Walta będzie wystarczające i próbowałam nie myśleć, jak ja bym postąpiła, skoro chciałam stworzyć bohaterkę kompletnie inną od siebie? No, teraz to nie ma sensu :D <br />Siiri Vanwyngardenhttps://www.blogger.com/profile/05252511584668759719noreply@blogger.com