tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post8181213390413592363..comments2024-03-04T13:47:59.632+01:00Comments on Wspólnymi Siłami: [136] ocena bloga: griffinowy-projekt.blogspot.co.uk Wspólnymi Siłamihttp://www.blogger.com/profile/04914809755475399131noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-38983314747384761752018-05-13T13:19:56.799+02:002018-05-13T13:19:56.799+02:00Mogłabym Cię wynająć na takiego osobistego redakto...<i> Mogłabym Cię wynająć na takiego osobistego redaktora, którego jedynym zadaniem byłoby wrzeszczenie opamiętaj się! za każdym razem, jak zaczynam lać wodę, albo wrzucać całkiem nieważne wtrącenia? </i> – Mogłabyś. Napisz do mnie na priv agajda@poczta.fm albo znajdź mnie na FB jako Skoiastel. :)<br /><br />Apostrofy <i> nie dodają (lub odejmują) nic jeśli chodzi o samą wymowę. </i> – W takim razie musisz się liczyć, że czytelnicy mogą zupełnie opacznie czytać twoje nazwy. Apostrof ma taką rolę, że się literka przed nim robi niema – to sugeruje zapis. Nie stawia się go tylko, bo jest ładną kreską w połowie wyrazu. Chyba że sam język, którym bohaterowie operują, wymaga używania apostrofu, np. język Drowów tak miał. U ciebie jednak postaci nie mają różnych języków, w sensie jest to słabo wprowadzone w tekst; apostrof można traktować więc jak znak polski, a ten sugeruje właśnie takie przeskoczenie, pominięcie w wymowie części liter. Jak w przypadku odmiany, np.: M: Google, D: Google’a, Ms: Google’em (gdzie „e” pozostaje nieme). <br />Może w przyszłej zakładce o bohaterach zaznacz, którą nazwę jak czytać, aby nakierować czytelników? <br /><br /><br />A za końcowe słowa o tej całej wdzięczności... ej, ej, rumienię się! Daj spokój, ja tylko napisałam, co wiedziałam w temacie. <br />Chyba ciągle nie potrafię się przyzwyczaić, gdy ktoś mi tak mocno dziękuje (niestety część ocenek na WS wciąż wisi bez żadnego komentarza). <br />A wracaj, wracaj jak najczęściej, liczę też, że kiedyś dobiorę się do tej drugiej historii, ale gdy będzie tam trochę więcej tekstu. A na twój blog jeszcze nieraz wpadnę i będę śledzić losy twoich bohaterów, bo pomysł, czyli ten twój kamień węgielny, jest interesujący i wciąż chcę się dowiedzieć, na które pytania dostanę odpowiedź, gdy historia już się zakończy i jak będzie wyglądać ten obrazek ze wszystkich złożonych kiedyś puzzli. Tego ci życzę; byś złożyła te puzzle. <br />I dziękuję bardzo za ciepłe słowa. Aż chce się działać dalej w temacie!<br />Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-69603725962028439632018-05-13T13:19:32.122+02:002018-05-13T13:19:32.122+02:00(...) miałam lekką paranoję w stylu ale czy na pew...<i>(...) miałam lekką paranoję w stylu ale czy na pewno wystarczająco dobitnie oświadczyłam, że Ban jest OKRUTNY!, bo miałam jak na razie tylko okazję to opisać, a nie pokazać. </i> – No to... nie wiem, czy ci wyszło ;____; xD No bo Ban nie jest faktycznie okrutny. On jest okrutny dwa razy: gdy skazuje Fenna na śmierć (ale to w tamtym momencie nie brzmi też bardzo srogo i poważnie) i gdy każe zamknąć Nahla – jednak to bardziej wygląda jak łaska. Ban okrutny byłby, gdyby kazał Fenna torturować, a Nahlowi odciąć rękę za to, że podniósł miecz na swojego pana – to oznacza słowo „okrutny”; Ban jednak zachowuje się, jakby był ojcem Nahla i uczy go pokory. Na moje oko Ban rozpuszcza o sobie plotki, żeby nie musieć być okrutnym faktycznie, jest bardzo cierpliwy, wyrozumiały, nie lubi tłumów (bo ma mało ludzi w twierdzy), jest dumny z Kła i ma swój dobór biżuterii. Ty tylko pisałaś, że jest... no właśnie. Pisałaś, a nie pokazałaś jego okrucieństwa. To jak zapewnianie mnie o złodziejstwie i zbójence. <br /><br /><i> A nadmiar bohaterów-narratorów mnie trochę przeraża. </i> – Mnie też. Wyobraź sobie, że teraz oceniam tekst, który w zakładce o bohaterach ma 22 postaci. Jeszcze nie zaczęłam, a już drżę! :D<br /><br /><i> Wiesz co mnie przeraża? Że mój świat będzie niezrozumiały, licho zarysowany. Więc ekspozycjuję. No bo jeśli teraz nie wspomnę o tym malutkim szczególiku, no to jak mi się późniejszy wątek rozwinie?! </i> – Sam się rozwinie. xD Serio, może to głupio brzmi, ale pisanie scen, w których dzieją się konkrety, daje bardzo dużo możliwości. Jeżeli masz jakąś ważną informację, zastanów się, jak ją pokazać w historii. Ban nosi te swoje wisiorki, tak? Nosi je, ma na sobie, dyndają mu na szyi... Ban umie w magię? No to użył magii, to już wiem. Magia pochodzi od wróżek? Mamy postać, która wierzy w natchnienie – pokaż dyskusję przesądnego Lye'a z Fennem-niedowiarkiem, wtedy mogą sobie pogadać o magii, natchnieniu i mogą wypłynąć o nich informacje. Ty natomiast taką rozmowę streściłaś zdaniem: „Fenn mu powtarzał, że ta jego przesądność kiedyś go zgubi”. <br /><br />Musisz nauczyć się też rezygnować z niektórych faktów. Zwyczajnie wywalić nadmiar informacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi brutalnie, ale zakładam, że chcesz skończyć historię kiedyś, tak? A nie robić z niej Modę na Sukces, wciąż tylko dokładając budulca.<br />O co chodzi? Przykład.<br />Jeżeli nie planujesz do końca opowiadania pokazać żadnej wróżki, a magia jest ci potrzebna, bo... po prostu istnieje w twoim świecie, to nie musisz mi pisać, skąd ona pochodzi. Lucas też nie pisał, skąd Moc w Gwiezdnych Wojnach – czytelnik wiedział o niej tyle, ile miał. Widział dialog Yody z Lukiem i nauki Mocy, widział też, co Moc potrafi. Dopiero w Mrocznym Widmie powiedziano o midichlorianach – może też zostaw sobie niektóre furtki po prostu pootwierane do końca swojej historii, by wprowadzić je w innych częściach albo... nigdy? Czytelnik nie potrzebuje wszystkich odpowiedzi, a przede wszystkim nie potrzebuje odpowiedzi na pytania, których nie zadaje. A pytań nie bierze z kosmosu; pytania podrzucasz mu ty, w tekście. I znów przykładowo wróćmy do tych wisiorków. Zaznaczając, że Ban je ma, czytelnik zastanowi się, skąd i po co, i może dowie się tego, a może nie. Może na końcu okaże się, że to tylko ozdoba, albo że Ban ma dziwny gust, albo te wisiorki będą miały jeszcze inne znaczenie. Czytam, by poznać odpowiedzi, a nie by dostać je od razu. Wiesz, o czym mówię? No o puzzlach oczywiście. Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-71915071756292381082018-05-13T13:18:54.920+02:002018-05-13T13:18:54.920+02:00Wiedźmę koniecznie chciałam przedstawić, zanim poj...<i> Wiedźmę koniecznie chciałam przedstawić, zanim pojawiłaby się na planie. Skoro, jako autorka, mająca w głowie PLAN, uważam, że są to informacje potrzebne, jak wtrącić je w opowiadaniu, by nie nudziły, nie zwalniały tempa, nie odrywały od akcji? Jak przeredagować ten fragment? </i> – Bardzo dobrze zrobiłaś w przypadku Wiedźmy. Wprowadziłaś ją wcześniej, mową pozornie zależną Bana, gdy ją wspominał. Dla czytelnika było jasne – istnieje taka postać w opku i zna Bana. Tyle mi w tamtym momencie jest potrzebne, abyś mnie zainteresowała wzmianką. Problem z tamtym fragmentem był inny: Ban był na spotkaniu z Nahlem. I dowiedziałam się tego dopiero po dwóch długich akapitach. Dla mnie? Akapitach niczego ważnego, bo czekałam na inne informacje, te z „tu i teraz”, żeby Ban nie wisiał mi zawieszony w czasie i przestrzeni w twojej historii. <br />Jak bym to zrobiła? Przykład: Scena zaczynałaby się od słów „– Będziesz siedział cicho” i jakimś komentarzem narracyjnym, dzięki czemu czytelnik dowie się, że Ban rozmawia z Nahlem. W trakcie tej rozmowy z perspektywy Bana wplotłabym informację, że facet jest trochę rozczarowany, bo Nahl nie zwraca uwagi na jego wisiorki, a gdzieś w innym punkcie rozmowy Ban może się poprawić na krześle, bo bolą go plecy i Wiedźma pewnie zwróciłaby mu też i na to uwagę. Ale to są dwa-trzy zdania wplecione w dialog, rzucone mową pozornie zależną między czyny, słowa i myśli. Innym razem Banowi, który biegł do komnaty Nahla, jakiś za ciężki wisior mógłby uderzać o pierś – ot, pretekst, by wpleść znów wisiorek. Kolejny puzzel w scenie. Nie w samym odklejonym opisie. <br /> <br /><i> Kurczę, ten brak chronologiczności w pierwszym rozdziale rzeczywiście nie ma sensu. </i> – Zastanów się, czy wszystkie retrospekcje są potrzebne? Bo znowu: tekst składający się bardziej ze wspomnień niż z tego, co „tu i teraz”, sprawia, że bardziej utożsamiam się z bohaterami z przeszłości niż teraźniejszości. Jakbyś pisała historię ze skokami w czasie. To dość niebezpieczne, bo w ogóle jakbym nie znała postaci z aktualnych wydarzeń. <br /><br /><i> Myślisz, że jeśli rozdział byłby jakoś wyraźniej rozdzielony pomiędzy odpowiednimi POVami, to mogłoby się to tak prezentować? </i> – Myślę, że head-hopping nie może się prezentować wcale. To znaczy, że jedna scena od początku do końca to jeden punkt widzenia, ewentualnie w jakimś momencie scenę możesz przerwać, postawić trzy gwiazdki, które zasugerują: „proszę państwa, od teraz zmieniam perspektywę”. Rozdziały często składają się z wielu scen, więc w rozdziale może pojawić się kilka perspektyw. Dobieraj postać, za którą chowa się narrator, po tym, jak ważna jest w scenie. Jest to logiczne w przypadku, gdy np. Fenn siedzi sam w celi (no bo jest przecież sam), ale gdy np. Taien walczy z Lye – wybierz tylko Lye'a i Taien niech będzie jego tłem. <br /><br />Gdybym miała wybierać, którzy bohaterowie dostają prawo do narracji, to byłby to na pewno Ban, Nahl, Fenn i Lye. Niekoniecznie obstawiałabym za Taienem – nie wiem, jaki masz na niego plan w przyszłości, ale wydawał się tylko taką zapchajdziurą, żeby pokazać scenę pożaru z perspektywy kogoś z oddziału. Niekoniecznie obstawiałabym też Wiedźmę, bo jest jej mało – wiesz, podział na pierwszo- i drugoosobowe role nie jest wyssany z palca. Nie może być też tak, że zdecydowana większość gra ci w historii pierwsze skrzypce.Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-41245788198392852332018-05-13T13:18:31.305+02:002018-05-13T13:18:31.305+02:00Jak kreować taką ogólną ekspozycję, w stylu to jes...<i>Jak kreować taką ogólną ekspozycję, w stylu to jest Kieł, jest fajnym zamkiem, a jego władca jest drażliwy, no bo jeśli narratorowałabym tylko za plecami wybranych bohaterów, to takie większe zarysowanie świata itd. staje się problematyczne, nie?</i> – Szczerze? Najlepiej w ogóle jej nie kreować, bo to już, jak sama powiedziałaś, ekspozycja. Po co mówić, że Banoth jest drażliwy, skoro masz tyle momentów, gdy facet występuje w scenie i możesz tę jego drażliwość pokazać? Jednak wiem, o co ci chodzi. O opisy ogólne. Wydają się teraz problematyczne dla ciebie, bo masz już swoje doświadczenia, w których mieszasz i uważasz to za konieczność, że bez tego się nie da. A spróbuj raz napisać rozdział inaczej, na próbę? Dlaczego opis miejsca nie może właśnie płynąć z bohaterem, który w tym miejscu jest? Przykładowo w rozdziale pierwszym pojawia się scena przyjazdu Nahla pod Kieł. Czy to nie idealna okazja, by opisać twierdzę z zewnątrz? A na drażliwego władcę przyjdzie pora, gdy w scenie pojawi się Ban. Przecież zrobiłaś to już – z lasem, gdy Fenn i Lye szli coś kraść. Opis przedstawiał las przerażający, w którym wszystko „żyje”, bo tak wkręcał sobie przerażony Fenn, który sam się sobie dziwił, że jeszcze stamtąd nie uciekł. <br />Niepotrzebne ci w ogóle większe zarysowanie świata na już, w jednym akapicie. Sprzedawaj pojedyncze informacje subtelnie.<br /><br /><i> (...) wygląd Bana jest ważny, a jego obsesja wisiorkowa istotna (bo PLOT!) (...). </i> – no jest. Nawet jeżeli nie byłby to plot, tylko dodatek do bohatera, który wygląda akurat tak „o”, byłoby to ważne, bo to w końcu wygląd zewnętrzny postaci. Ale jak dasz mi Bana z wisiorkiem raz, a potem drugi, a potem w scenie-retrospekcji, gdy Nahl spotyka Bana po raz pierwszy, raz jeszcze zaznaczysz np. z perspektywy Nahla, że władca ma dziwny dobór biżuterii, to ja i tak zwrócę na to uwagę. Ciężko na takie coś jej nie zwrócić, a jeszcze ciężej przetrwać jeden wielki akapit opisu.<br /> <br />Jak jeszcze przy tym jedno-dwuzdaniowym opisie wpleciesz, że jeden z naszyjników pochodzi od ghuli (i w tekście prędzej czy później dostaję ghule pod dowództwem Bana), a jeszcze za innym razem Nahl przypomni sobie, że mówiło się, że Ban przecież pertraktował z ghulami, że takie chodziły pogłoski... Widzisz, każdy z elementów, nawet elementy ubioru, to mogą być dla czytelnika puzzle. Ty musisz te puzzle rozłożyć po tekście, abym ja sobie je sklejała, by na końcu dostać pełen obrazek. Czy, dla przykładu, w uniwersum potterowskim Rowling napisała od razu, że peleryna niewidka to jeden z Insygniów Śmierci, a jej pierwszy właściciel, mając możliwość zażądania nagrody za przechytrzenie Śmierci, poprosił o coś, co pozwoliłoby mu odejść bezpiecznie i nie być przez nią ściganym? No nie, bo czytelnikowi to nie było wtedy potrzebne. Ważne wtedy było, by wprowadzić pelerynę, która czyniła właściciela niewidzialną, bo Harry jej potrzebował, a jej historia wyszła w późniejszym momencie fabuły.Skoiastelhttps://www.blogger.com/profile/13368346138186973209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-77467702587195650062018-05-13T00:13:57.596+02:002018-05-13T00:13:57.596+02:00I mam trochę wrażenie, jakbym była u jakiegoś tera...I mam trochę wrażenie, jakbym była u jakiegoś terapeuty. Takiego komiksowego, z leżanką, prosto z perwersyjnego świata Freuda. I na dzisiejszej sesji terapii doznałam takiego wewnętrznego olśnienia. Czyżbym (nie)świadomie pomijała wątki akcji, bo dialogi i sprawozdania pisze mi się łatwiej?!<br /><br />Ogólnie, to czytając ocenę siedziałam z ekscytacją na brzegu krzesła, kiwając z zapałem głową w stylu <i>oczywiście, sensei. masz rację, sensei</i> i parę razy szczerze ryknęłam śmiechem, bo moje idiotyzmy niezwykle dobitnie i obrazowo ubierasz w komentarze, które (mam nadzieję) nie pozwolą mi popełniać tych samych pomyłek po raz kolejny.<br /><br />Twoja analiza nie tylko pozwoliła mi się porządnie nad tekstem zastanowić, ale także się sporo kurde nauczyłam (za źródła pięknie dziękuję). Śmieję się sama z siebie i poirytowana jestem, bo kocham high fantasy i chcę gatunek ładnie przedstawić we własnej powieści, a popełniam gafy niewybaczalne, za które czytaną opowieść już dawno bym porzuciła w poszukiwaniach lepszej. Ale, wiesz, jednocześnie jestem, tak jakby, podekscytowana i super zmotywowana do dalszego pisania i ćwiczenia warsztatu. Oceny blogowe zawsze mi się kojarzyły z tupaniem nogami ze złością i obrazą majestatu (może dlatego, że zazwyczaj czytam oceny innych, a nie otrzymuję ich dla własnych twórczości), a tu taka miła niespodzianka. <br /><br />Skoiastel, jestem Ci naprawdę niesamowicie wdzięczna. Dałaś mi do myślenia, ale w takim zdecydowanie pozytywnym sensie. Więc moją chaotyczną wypowiedź kończę kolejnym DZIĘKUJĘ. Za ocenę, poświęcony czas, cierpliwość i kubeł zimnej wody. Jeszcze tu wrócę przeczytać ocenę ze dwadzieścia razy i skomentować, bo wiele rzeczy pominęłam na zasadzie <i>aleś ty głupia, patrz jakie ci oczywistości wytykają</i>.<br /><br />Pozdrawiam cieplutko!Griffinhttps://www.blogger.com/profile/07553803004775350687noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-65547259845578578462018-05-13T00:13:42.265+02:002018-05-13T00:13:42.265+02:00Tiaa, na koniec 3.2 chodziło mi o to, że Fennowi n...Tiaa, na koniec 3.2 chodziło mi o to, że Fennowi nic nie groziło. Musim to jakoś zredagować.<br /><br />Technikalia - mam z przecinkami problem. Pierwsze notki mi pod tym względem poprawiano, ale trochę mojego lenistwa też w tym jest. Mam w głowie <i>interpunkcja trudna być</i> więc też się chyba specjalnie nie wysilam, żeby coś z tym zrobić (i zdecydowanie działam na czuja, lol). A wystarczy nad tekstem chwilę przysiedzieć. Zero wymówek. Szczególnie teraz, jak mi zrobiłaś lekcję podstawową (niektóre wymienione zasady właśnie zmieniły moje życie). Nie tylko poprawię teksty, ale także będę wiedzieć na co zwracać uwagę. Dziękować, naprawdę to doceniam.<br /><br />Narracja - rozumiem, serio! Musiał mi to ktoś po prostu dobitnie wytknąć, żeby do mnie dotarło. Obiecuję się poprawić i pamiętać, że czytelnik nie siedzi mi w głowie. A nadmiar bohaterów-narratorów mnie trochę przeraża. Bo wiesz, tak z czysto egocentrycznego punktu widzenia, to WSZYSCY moi bohaterowie są wspaniali, indywidualni, ważni. Potrzebują środek sceny i światło reflektorów, bo inaczej historia nie może zostać bez nich opowiedziana! Lol. Ech, doprawdy trudne decyzje są przede mną.<br /><br />Styl - ok muszę przećwiczyć zgrabniejsze wkluczanie opisów w tekst. Coś czarno to widzę :D<br /><br />Fabuła i bohaterowie - no nie czarujmy się, żaden autor nie chce usłyszeć tego okropnego, zakazanego słowa. <b>Nudne.</b> Tylko że no widzę Twój punkt widzenia i nie mogę się z nim nie zgodzić. Wiesz co mnie przeraża? Że mój świat będzie niezrozumiały, licho zarysowany. Więc ekspozycjuję. No bo jeśli teraz nie wspomnę o tym malutkim szczególiku, no to jak mi się późniejszy wątek rozwinie?! Bo widzisz, w mojej głowie WSZYSTKO jest istotne. Mogłabym Cię wynająć na takiego osobistego redaktora, którego jedynym zadaniem byłoby wrzeszczenie <i>opamiętaj się!</i> za każdym razem, jak zaczynam lać wodę, albo wrzucać całkiem nieważne wtrącenia?<br /><br />Lubisz Bana *.* Może więc nie do końca to wszystko spartaczyłam i jest co ratować. Co do Nahla, zgadzam się totalnie. Ogólny zamysł na postać jakoś tam się gdzieś iskrzy, tylko trzeba trochę podmuchać to się chyba rozjaśni. Ogólnie to ja Nahla widzę jako taką postać niechętnego bohatera z PTSD, dlatego też się biedaczyna zrobił żałosny. No ale trzeba go poprawić. I reszta ogólnie sprowadza się do tego, że bohaterowie może i mają jakieś tam cechy szczególne, ale jak ma biedna Skoia uwierzyć, że złodziej kradnie, a zabójca morduje, skoro Griff tego wcale nie udowadnia w tekście.<br /><br />Sprawa apostrofów w nazwach własnych - muszę to gdzieś poruszyć bo, jak słusznie zauważyłaś, o wymowie imiona Lye'a wspomniałam tylko raz, żeby podkreślić błędną wymowę innej postaci. Wszystkie nazwy z apostrofem wywodzą się z krainy, z której pochodzi Lye. Nie dodają (lub odejmują) nic jeśli chodzi o samą wymowę. Imię Lye'a przeczytałabym Lajalder - Laj (jak lie <i>kłamstwo</i> po angielsku, bo mam ubzduraną historyjkę z Lye'em i kłamstwami/prawdomównością, co jest kompletnie nieistotne w danym momencie, lol).Griffinhttps://www.blogger.com/profile/07553803004775350687noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-83488496895270813412018-05-13T00:13:02.360+02:002018-05-13T00:13:02.360+02:00Na początek, i przede wszystkim, serdecznie dzięku...Na początek, i przede wszystkim, serdecznie dziękuję. Trochę się wahałam czy z takim raczkującym opkiem pchać się po ocenę, ale z drugiej strony chciałam poznać czyjąś (naprawdę) szczerą opinię i dowiedzieć się, co robię nie tak, co się nie sprzedaje, co zgrzyta. Dragon fire jest ze mną już naprawdę długo, ale nigdy powieści w całości nie rozpisałam, więc jestem Ci naprawdę wdzięczna za to, że porządnie wgryzłaś się w tekst i pokazałaś mi potknięcia i głupawe nawyki.<br /><br />Zdań nie komplikować, wszystkiego czytelnikowi nie przeliterowywać, uważać na szyk, pilnować przecinków. Wiesz, jak tak mi te głupstwa wytykasz to się biję w czoło, bo przecież zdaję sobie z nich sprawę, a jednak wiedzieć o czymś, a widzieć dokładne przykłady, to dwie różne rzeczy. Dzięki za komentarze, ze wszystkimi się zgadzam, a niektóre (serio) czytałam z otwartymi ustami, nie wierząc, jak mogłam zdanie napisać w tak niezgrabny sposób, skoro można było o tyle prościej.<br /><br />Mam pytanie na temat narracji (bo słusznie mówisz, że namieszałam i poważnie się zastanawiam, jak ją ujednolicić). Jak kreować taką ogólną ekspozycję, w stylu <i>to jest Kieł, jest fajnym zamkiem, a jego władca jest drażliwy</i>, no bo jeśli narratorowałabym tylko za plecami wybranych bohaterów, to takie większe zarysowanie świata itd. staje się problematyczne, nie? Ze źródła oczywiście skorzystam, ale tak rzucam frustrację (na swoje nieokrzesanie) w eter.<br /><br />Co do opisów, zwalniających tempo (konkretniej, komentarz do 1.3), totalnie rozumiem, co starasz się mi przekazać, ale też moje rozumowanie jest takie: wygląd Bana jest ważny, a jego obsesja wisiorkowa istotna (bo PLOT!), no i też Wiedźmę koniecznie chciałam przedstawić, zanim pojawiłaby się na planie. Skoro, jako autorka, mająca w głowie PLAN, uważam, że są to informacje potrzebne, jak wtrącić je w opowiadaniu, by nie nudziły, nie zwalniały tempa, nie odrywały od akcji? Jak przeredagować ten fragment? Bo zgadzam się (tak go czytając dwudziesty raz z rzędu), że przeszkadza płynności historii, a nie wiem jak to obejść...<br /><br />Kurczę, ten brak chronologiczności w pierwszym rozdziale rzeczywiście nie ma sensu. Chciałam zrobić taką retrospekcję po prostu, ale masz rację, powinnam to chociaż jakoś oznaczyć, żeby było wiadomo o co cho.<br /><br />Head-hopping - zdecydowanie zawiniłam w wielu przypadkach. Myślisz, że jeśli rozdział byłby jakoś wyraźniej rozdzielony pomiędzy odpowiednimi POVami, to mogłoby się to tak prezentować? 1.3 musi zdecydowanie iść pod nóż.<br /><br />Wiesz, z Banem rzeczywiście przesadziłam z podkreślaniem tej jego (podobno) okrutności, lol, ale przyznam się, że tak jakby bałam się, że nie do końca jest to oczywiste. Nie dlatego, że uważam moich czytelników za kompletnych idiotów, ale dlatego, że nigdy wcześniej (o matko, nie powinnam się do tego przyznawać) nie wykreowałam antybohatera i miałam lekką paranoję w stylu <i>ale czy na pewno wystarczająco dobitnie oświadczyłam, że Ban jest OKRUTNY!</i>, bo miałam jak na razie tylko okazję to opisać, a nie pokazać.<br /><br />Aaa, zdania a'la Yoda to mea culpa. Mam problem z szykiem, bo mi się za granicą za długo żyje. Co jest idiotyczną, ale prawdziwą wymówką lol.<br /><br />A 2.2 jest kompletną porażką, co? Oczywiście, rozumiem, co miałaś na myśli z tym zamieszaniem i niezrozumiałymi motywacjami bohaterów. Całość do redakcji! Co za bałagan :D<br /><br />Nahla muszę trochę wyraźniej nakreślić, ale przyznam, że odbierasz go prawidłowo. Jest <i>Jedynym</i>, ale na tytuł nie bardzo zasługuje. Niemniej jednak Twoje uwagi na jego temat mają sens, jakiś taki niejaki mi wyszedł, a jego wiek i doświadczenie jednak powinny się przyczynić do jakiejś większej wyrazistości charakteru. Dzięki za wytknięcie.Griffinhttps://www.blogger.com/profile/07553803004775350687noreply@blogger.com