tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post166675672035653489..comments2024-03-23T11:19:17.124+01:00Comments on Wspólnymi Siłami: [31] ocena bloga: krolestwo-zjednoczonych-mysli.blogspot.com Wspólnymi Siłamihttp://www.blogger.com/profile/04914809755475399131noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-62702008323139338482015-08-26T16:59:41.921+02:002015-08-26T16:59:41.921+02:00I nawet dwie zwrotki, które przytoczyłaś, jakoś do...I nawet dwie zwrotki, które przytoczyłaś, jakoś do mnie nie przemawiają. Ale proszę, jestem otwarta na tłumaczenie. Może rzeczywiście czegoś nie dostrzegam. <br /> „<i>Manuel to alter ego doktora Wilhelma</i> yes! Raczej już tego nie skończę (z wiadomych powodów), ale chciałam sobie nieco poeksperymentować z rozdwojeniem jaźni, kilkoma osobami w jednym ciele, które zaczynają podejrzewać obecność tego drugiego” – W takim razie polecam „Fight club”! <br />„O, a <i>Kapitulacja</i> była tekstem metaforycznym - nie chodziło o fabułę. Ale z tego, co pamiętam, czytelnicy zrozumieli, a to głównie do nich była wiadomość” – zabrzmiało tak, jakbym nie była Twoim czytelnikiem.<br />„Niejednokrotnie myślałam, by przysiąść do tych opowiadań i je poprawić, ale za każdym razem, gdy się za to zabierałam, zdawałam sobie sprawę, że musiałabym zmienić całą formę, a nigdy nie znajdowałam na to chęci - do przepisania wszystkiego od nowa” – w takim razie mam nadzieję, że ta ocena będzie dla Ciebie kopniakiem pełnym motywacji, by wreszcie się tym zająć! <br />W sprawie wymienionych pisarzy – odsyłam do koleżanek, które ich polecały. Osobiście fantastykę i kryminały czytam od wielkiego dzwonu, dlatego mogę zapewnić, że do tych rekomendacji nie przykładałam ręki poza dopisaniem ich do podsumowania. <br />A tak na marginesie, nadal czekam na odpowiedzi na postawione w ocenie pytania. Jestem niezmiernie ciekawa wytłumaczenia pewnych aspektów Twoich miniatur.<br />Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,<br />maximiliennemaximiliennehttps://www.blogger.com/profile/03205110783612702773noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-67328480780893643842015-08-26T16:59:25.592+02:002015-08-26T16:59:25.592+02:00Mam tylko nadzieję, że moje ocena nie pójdzie na m...Mam tylko nadzieję, że moje ocena nie pójdzie na marne, coś z niej wyciągniesz i wrócisz do pisania. I dziękuję za komplement w sprawie gifów ;)<br />„<i>Przed drugą częścią pojawia się data, natomiast przed pierwszą jej zabrakło, dlatego albo ją uzupełnił, albo „[maj 2013]” zamień na „[x miesięcy/lat później]”.</i> - to jest data dodania kolejnej części, wcześniej były to dwa osobne posty. Gdzieś pisałam, że tekst miał mieć jeszcze część trzecią. Ale się nie doczekał” – aha... To wiele wyjaśnia. Ale ciężko na to wpaść, szczególnie, jeśli nie jest się stałym bywalcem Twojego bloga. Na Twoim miejscu dałabym tam jakąś gwiazdkę i dopisała komentarz odautorski, mówiący o tym, że druga część była pisana w maju 2013. <br />„<i>Z początkowego opisu wynikało co innego, a świeże zwłoki też świadczyłyby raczej o tym, że miejsce jest nadal w stanie użytkowania. - a Ty zrobiłabyś sobie rzeźnię w odpicowanym szpitalu? Łatwiej ukryć się w czymś, do czego nikt nie zagląda. Generalnie założyłam, że bohater to psychopata</i> - stąd kitel w kostnicy, bo sam chciał nieco uteatralnić, że tak to ujmę, swoje działanie. Może chciał być lekarzem, ale nigdy mu się nie udało, dlatego przeprowadza swoje własne operacje? Poza tym przypomnijmy, że dostał w głowę” – mój komentarz wynika głównie z przekonania, że założyłam, że nasz Leon naprawdę jest lekarzem/patologiem. A do tego psychopatą. Co nie zmienia faktu, że dopiero w korytarzu zauważył, że budynek dość mocno się sypie. Jeśli to stara rudera, powinien dostrzec to już w pomieszczeniu, w którym się znajdował. Raczej to miałam na myśli. A co do pytania: jeśli byłabym patologiem, zasadniczo wcale nie byłoby takie głupie. Nawet jak Ci ktoś wpadnie, zawsze możesz udawać, że zajmujesz się pracą. Gorzej, jeśli ktoś wpadnie, kiedy ofiara pod nożem nadal się rusza…<br />„<i>Po pierwsze: co najwyżej knoty mogły się zająć płomieniami, nie na odwrót</i> Ekhem. Nie zauważyłaś tego, że dom się zmienia? EDIT: Dobra, chyba zauważyłaś” – skoro już ustaliłyśmy, że zauważyłam, że cały dom się zmienia, ustalmy, że nawet ta cała magia, jaką wprowadziłaś nie spowoduję, że „płomień zajmie się knotem”. <br />O jeżu, ale zamotałaś z tą karteczką. Czemu nie napisałaś w takim razie, co było na niej napisane? Bo taka informacja, że jest sobie kartka za szybą, nic nie wnosi, bo to równie dobrze może być jakaś ulotka wciśnięta za wycieraczkę (co z drugiej strony dziwne, że z nią tak jechał przez te kilka godzin, zamiast ją wyciągnąć). Po raz kolejny chciałaś być zbyt tajemnicza i lekko się na tym przejechałaś. <br />„(…) zapewne coś w stylu sprawdzić nieruchomość do sprzedaży pod takim i takim adresem” – a to akurat powinnaś wiedzieć na pewno, moja droga, skoro jesteś autorką opowiadania, a nie wciskać mi tu jakieś „zapewne”. <br />A co do tekstu: na moje, nie, nie mówi. Ponadto nigdzie nie zaznaczyłaś, o którą wersję piosenki chodzi, więc równie dobrze mogłam sobie odtworzyć wersję Dylana, w której jest „And it's been the ruin of many a poor girl”. Jak dla mnie, jej tekst jak dla mnie nie mam niewiele wspólnego z tym, co zawarłaś w tekście poza miejscem akcji i tym, że nazwałaś w ten sposób ten magiczny budynek. I nie wiem, czy pokusiłaś się poczytać trochę o tej piosence, ale mówi można ją interpretować wielorako: 1) „Dom wschodzącego słońca” jako eufemizm burdelu, 2) innym przypuszczeniem jest, że było to więzienie (ze względu na wspomniane łańcuchy), 3) wysnuto nawet tezę, że piosenka mówi o prostytutkach leczonych na syfilis, a przez to, że kuracja rtęcią była nieefektowna, powrót do życia był bardzo wątpliwy, 4) istnieje również możliwość, że „dom wschodzącego słońca” miał oznaczać baraki niewolników lub plantacje, 5) kolejną opcją jest, że ten dom, to w rzeczywistości kasyno. <br />Jednak najczęstsza interpretacja pierwszych wersji piosenki, mówi o kobiecie, która ruszyła do Nowego Orleanu za pijakiem lub hazardzistą i w efekcie została prostytutką w „Domu wschodzącego słońca” (w innych trafiła do więzienia o tej samej nazwie).maximiliennehttps://www.blogger.com/profile/03205110783612702773noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-17052674399885216422015-08-25T14:29:15.008+02:002015-08-25T14:29:15.008+02:00I tak jeszcze nawiasem, od Martina raczej wolałaby...I tak jeszcze nawiasem, od Martina raczej wolałabym nie uczyć się pisać, sceny stosunku w każdym rozdziale to jednak nie moja bajka. :P Cobena, Pratchetta, Tolkiena i Nabokova znam, przy czym dwóch ostatnich wielbię (Nabokova może mniej, nie przeczytałam tyle, by mieć czelność uznać się na wielką fankę). Chociaż Coben? Nie wydaje mi się, by jego styl był jakiś wybitny - chyba że fabularnie, thrillery pisze świetnie.dr Freakhttps://www.blogger.com/profile/05378074327116953785noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-18495848965884072672015-08-25T14:23:48.939+02:002015-08-25T14:23:48.939+02:00Manuel to alter ego doktora Wilhelma yes! Raczej j...<i>Manuel to alter ego doktora Wilhelma</i> yes! Raczej już tego nie skończę (z wiadomych powodów), ale chciałam sobie nieco poeksperymentować z rozdwojeniem jaźni, kilkoma osobami w jednym ciele, które zaczynają podejrzewać obecność tego drugiego.<br />O, a <i>Kapitulacja</i> była tekstem metaforycznym - nie chodziło o fabułę. Ale z tego, co pamiętam, czytelnicy zrozumieli, a to głównie do nich była wiadomość.<br />Niejednokrotnie myślałam, by przysiąść do tych opowiadań i je poprawić, ale za każdym razem, gdy się za to zabierałam, zdawałam sobie sprawę, że musiałabym zmienić całą formę, a nigdy nie znajdowałam na to chęci - do przepisania wszystkiego od nowa. <br />Raz jeszcze bardzo dziękuję za poświęcony czas - w końcu doczekałam się oceniającej, która nie poddała się już na początku (a ile ich było...). Bardzo mi pomogłaś. Dziękuję! :)dr Freakhttps://www.blogger.com/profile/05378074327116953785noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5622252088109062493.post-45453157922521332902015-08-25T14:23:30.900+02:002015-08-25T14:23:30.900+02:00Na początek powiem tak: raczej na blogu publikować...Na początek powiem tak: raczej na blogu publikować nic już nie będę (tak, też kocham klamry!), ale czekałam na tę ocenę (od x miesięcy), by w końcu dowiedzieć się, jak to ze mną jest. Nie chciałam zaczynać nic nowego bez poznania jakiejś świeżej opinii, bez smaku krytyki - tylko myślałam, że będzie to nieco szybciej (oczywiście do Ciebie nie mam żadnych zarzutów, wręcz przeciwnie, jestem wdzięczna, bo znów miesiącami wisiałabym w niebycie wolnej kolejki). Dlatego bardzo dziękuję!<br />Uwag mam niewiele, bo głównie to leżałam na podłodze, widząc, co też za bzdury przyszło mi wypisywać. A gify są cudne, po prostu idealne. Ogólnie wiem, że ten patetyczny styl to jakaś tragedia, ale na swoje (marne) usprawiedliwienie mam to, że większość tych tekstów powstało w gimnazjum, kiedy w ogóle byłam taka mhroczna i najchętniej małe kotki podejrzewałabym o mordercze instynkty. Od <i>Korespondencji</i> w górę to już raczej były miniaturki robione na poczekaniu, pod wpływem nagłego natchnienia (bo co rusz dostawałam ostrzeżenie, że mój blog jest przedawniony i mi go nie ocenią, ugh), o najnowszym już nie mówiąc - choć chciałam przynajmniej minimalnie pokazać, że przez ten czas moje poglądy nieco uległy zmianie.<br />Poniżej kilka uwag, które wypisywałam na bieżąco:<br />No co Ty, zamordowany samobójca to przecież jest kwintesencja całej miniaturki! <br /><i>Przed drugą częścią pojawia się data, natomiast przed pierwszą jej zabrakło, dlatego albo ją uzupełnił, albo „[maj 2013]” zamień na „[x miesięcy/lat później]”.</i> - to jest data dodania kolejnej części, wcześniej były to dwa osobne posty. Gdzieś pisałam, że tekst miał mieć jeszcze część trzecią. Ale się nie doczekał.<br /><i>Z początkowego opisu wynikało co innego, a świeże zwłoki też świadczyłyby raczej o tym, że miejsce jest nadal w stanie użytkowania.</i> - a Ty zrobiłabyś sobie rzeźnię w odpicowanym szpitalu? Łatwiej ukryć się w czymś, do czego nikt nie zagląda. Generalnie założyłam, że bohater to psychopata - stąd kitel w kostnicy, bo sam chciał nieco uteatralnić, że tak to ujmę, swoje działanie. Może chciał być lekarzem, ale nigdy mu się nie udało, dlatego przeprowadza swoje własne operacje? Poza tym przypomnijmy, że dostał w głowę.<br /><i>Po pierwsze: co najwyżej knoty mogły się zająć płomieniami, nie na odwrót</i> Ekhem. Nie zauważyłaś tego, że dom się zmienia? EDIT: Dobra, chyba zauważyłaś.<br /><i>Zastanawia mnie tylko ta karteczka – bo przecież miał coś przyklejone do szyby również w chwili, kiedy przyjechał na miejsce – dlaczego w takim razie sięgnął po nią dopiero, kiedy udało mu się wyjść z domu?</i> - kartka wcześniej była zapisana (a przynajmniej wydawało mu się, że była); zapewne coś w stylu sprawdzić nieruchomość do sprzedaży pod takim i takim adresem. Clue sprawy to to, że dom sam go wezwał. Projekt: dom wschodzącego słońca. Chciałam nawiązać do wierzeń Azteków, którzy składali ofiary, by nie nadszedł koniec świata; by znowu wstało słońce - i nawet teraz, w XXI wieku, ktoś musi nadal rytuał prowadzić, ale trzeba go jakoś dostosować do współczesnych czasów, gdzie nikt dobrowolnie nie podda się rzezi. Szamańska magia, wszelkie sposoby, by kogoś wezwać. Znaczy, no nie wiem, myślałam, że tekst piosenki dość dużo mówi: <br />There is a house in New Orleans <br />They call the Rising Sun <br /><i>And it's been the ruin of many a poor boy <br />And God, I know I'm one </i><br /><br />albo:<br />Well, I got one foot on the platform <br />The other foot on the train <br /><i>I'm goin' back to New Orleans <br />To wear that ball and chain </i><br />dr Freakhttps://www.blogger.com/profile/05378074327116953785noreply@blogger.com